sobota, 10 grudnia 2022

Lek na wszystko? - 22

 Krystian dotarł do domu po czterech godzinach  nieobecności, dzierżąc w dłoni, a dokładnie to pod pachą bukiet kwiatów. Gdy Alina usłyszała cicho otwierane drzwi wejściowe wypadła do przedpokoju i powiedziała- dobrze że jesteś, bo się niepokoiłam, czy aby nie wpadłeś gdzieś w poślizg. Krystian stanął jak  wryty- przecież mogłaś do mnie zadzwonić.

Krystian stał i rozwijał z kilku warstw papieru kwiaty, w końcu wydobył je na  zewnątrz i podał Alinie- to dla  ciebie, wiem, że lubisz storczyki i udało mi się kupić jeden do hodowli w domu i cięte, takie jak pantofelki baleriny. Te pantofelki to w ramach przeprosin za moje niezbyt eleganckie dziś zachowanie. Oczy Aliny w tym momencie zaczęły przypominać dwa  spodki od filiżanek,  przełknęła ślinę,  nabrała powietrza i wydusiła z siebie: Kris, nie masz  mnie  za co przepraszać,  niczego złego mi nie  zrobiłeś. Ja  się tylko teraz denerwowałam, bo strasznie  długo cię nie było! Objęła go i cmoknęła w policzek, dodając- naprawdę nie masz za co mnie przepraszać. To raczej ja powinnam  cię codziennie przepraszać, że zwaliłam ci  się na głowę ze swoimi pokręconymi kłopotami! Zdejmij buty i kurtkę, a ja zaniosę na chwilę kwiaty do kuchni. Krystian wyjął z kieszeni kurtki niedużą buteleczkę i powiedział- a tu są kropelki, jakieś zaczarowane chyba i trzeba dawać 5 kropli do wazonu z tymi "pantofelkami" a wodę do wazonu nalać "odstaną" i zmieniać najczęściej co trzeci dzień. Zaraz ci pomogę, mam gdzieś w kuchni taki wysoki wąski wazon, który powinien do nich pasować. A te storczyki w doniczce to trzeba podlewać raz na tydzień. Mam nadzieję, że będą dobrze się hodowały. Ubłagałem panią w kwiaciarni by mnie oświeciła jak te storczyki hodować. A długo mnie nie było, bo po myciu było woskowanie, przed nim dokładne suszenie  a potem "froterowanie". I błyszczy się teraz nasz samochodzik niemiłosiernie! Alina miała wielką ochotę palnąć, że to jego "samochodzik", a nie "nasz", ale w ostatniej chwili przypomniała sobie dobrą radę Teresy, że czasem lepiej coś przemilczeć niż na wszystko pod wpływem emocji odpowiadać.

Zaraz pomogę ci  w szykowaniu kolacji. Nie trzeba pomagać, stwierdziła Alina. Będą dziś racuszki serowe z dżemem, ciasto już gotowe, wystarczy je usmażyć. Będziesz  mógł wybierać bo mamy dwa dżemy-  jeden jest wiśniowo- czekoladowy a drugi z czarnej porzeczki. Ten wiśniowo - czekoladowy to jakaś  nowość, ale całkiem smaczny, bo go spróbowałam. 

W trakcie kolacji Krystian poinformował Alinę, że nie marnował czasu w czasie gdy mu szykowano  samochód i zatelefonował do znajomego rzeczoznawcy w kwestii wyceny domu i "człowiek" ma do niego oddzwonić następnego dnia wieczorem kiedy będzie mógł obejrzeć całą posiadłość. Oczywiście, jeśli Alina będzie mogła przy tym być to dobrze, a jeśli nie to tylko on będzie. Oczywiście byłoby mu sto razy milej gdyby i ona przy tym  była, ale rzeczoznawcy nie jest to niezbędne do dokonania oględzin. Poza tym  Krystian sprawdzi ceny po jakich "schodzą" mieszkania "z drugiej  ręki" na Żoliborzu. I oczywiście pojedzie wraz z nią by obejrzeć to mieszkanie na Żoliborzu. I gdy będzie w domu wraz  z rzeczoznawcą to zabierze stamtąd  wszystkie kryształy i te " duperelki" które są nad  sejfem. Wybiorą razem to co im się spodoba i zostawią, a to czego żadne z nich nie będzie  chciało to wstawią do DESA. Bardzo możliwe, że ten rzeczoznawca od wyceny obiektu zna się i na kryształach i będzie w stanie je  wycenić, bo być może, że Franek je kupi - bardzo pasują do tego kredensu w tej oszklonej gablocie. 

A tak ogólnie to zastanawiam się nad tym sejfem jak on jest przymocowany do podłogi - stwierdził Krystian. Podejrzewam, że przyszły właściciel będzie  chciał go sobie  zostawić, zwłaszcza, że często wyjeżdża  i chata stoi pusta. Wiesz co, a może byśmy  tam wpadli jutro, sami i jeszcze  raz wszystko obejrzeli, tym razem pod kątem tego co chcesz stamtąd wziąć dla nas, dla siebie.

Nooo, możemy. Ale w tym układzie to powiadomię Tesię, że nie przyjdziemy do nich jutro na obiad na 15,30, żebyśmy nie byli ograniczeni czasowo. Mamy na obiad jutrzejszy zamrożone gotowe niemal  sznycle, więc tylko się je  potem usmaży. To patent Tesi. A dziś mogę ugotować do nich ryż i jutro to się go doda gdy się będą smażyć sznycle. I zamiast surówki będzie do nich sałatka z pomidorów i papryki. No to zaraz do niej zadzwonię.

Teresa pochwaliła pomysł Krystiana i powiedziała, że jeśli Krystian nie ma dobrych pojemników, to może dziś wpaść do nich , bo mają do licha i trochę dużych pudeł z tworzywa z przeprowadzki taty i  mogą je im pożyczyć w razie potrzeby. I mają specjalne flanelowe kocyki do przekładania szkieł. W końcu umówili się tak, że 4 pudła wraz z kocykami to Kazik im dziś sam podrzuci, gdy będzie  niedługo odwoził tatę do domu. Teresa poprosiła jeszcze do telefonu Alinę i powiedziała, że będzie OK, jeżeli się na moment bracia zobaczą. Zabrzmiało to dla Ali nieco dziwnie, no ale jako jedynaczka nie miała pojęcia jak to bywa  między rodzeństwem bardzo ze sobą zżytym i gdy młodszy brat  zawsze był zapatrzony w tego starszego brata. Trzeba przyznać, że rodzice świetnie ich wychowali, co zawsze mówiła obu braciom Teresa.

Przed upływem godziny Kazik już był pod ich blokiem, nie  wjeżdżał na górę, tylko zaczekał na brata na  dole, przy zejściu do piwnicy. Pomógł Krystianowi w schowaniu pudeł w piwnicy i chwilę rozmawiali. Gdy Krystian dotarł z powrotem na górę Alina już kończyła sprzątanie po kolacji, a w pokoju na stole stało pudełko z wedlowskim "Ptasim Mleczkiem" a  Alina  parzyła  w kuchni waniliową herbatę rooibos, mając nadzieję, że przypadnie ona  Krystianowi do gustu. 

Skąd wiedziałaś, że lubię to Ptasie Mleczko - spytał Krystian? Nigdy ci o tym nie mówiłem. No fakt, nie mówiłeś, ale tak naprawdę to nie znam ani jednej osoby, która nie lubiłaby tego wyrobu Wedla. A mam, bo przecież Tesia pracuje blisko sklepu firmowego, a była ostatnio w pijalni czekolady i odnowiła  swoje zapasy wyrobów wedlowskich. A Tesia wie, że i ty i ja też lubimy tę piankę w czekoladzie. Wczoraj mi wrzuciła do mojej przepastnej torby dwa pudełka. My z Tesią to trochę jak siostry. Znamy się jeszcze z liceum. Jeśli się nie widzimy to chociaż ze sobą z raz  w tygodniu rozmawiamy. Gdy mama zachorowała i Tesia gdy zobaczyła rozpoznanie to zaraz  zaczęła mnie przygotowywać na odejście mamy. I odwiedzała moją mamę w szpitalu. W Warszawie mam tylko ciotkę, siostrę mego ojca, ale ona to czeka tylko na połowę  spadku po moim ojcu. 

No właśnie - przejrzałem z grubsza dokumenty i mam złą wiadomość dla  twojej cioci - nic nie dostanie, bo twoi rodzice mieli spisaną intercyzę przed swym ślubem. Mieli rozdzielność majątkową i dom pierwszy,  a potem każdy następny należał tylko do twego ojca.  I ten, w Otrębusach także należał do taty, ale w jakiś czas potem tata zrobił z niego darowiznę dla mamy. Miał prawo, bo w dalszym  ciągu  mieli rozdzielność majątkową.W niedługim czasie, chyba w dwa tygodnie po śmierci twego taty, mama spisała testament,  w którym dom z całym wyposażeniem jest zapisany na ciebie.

Pomyślałem sobie, że jeśli ten Franek naprawdę chce kupić ten  dom, to wszystko czego on z tego domu nie chce wziąć, np. meble ( których wycena i zawiezienie  do DESA będzie kosztowało kupę forsy) możesz zaproponować siostrze taty, bo coś mi mówi, że nie łączą was żadne ciepłe uczucia. Oczywiście możesz to zrobić przez swojego osobistego prawnika, żeby nie usłyszeć jakichś inwektyw.

Pomysł, byś się zamieniła z panem Frankiem na mieszkanie uważam za całkiem  dobry, jeżeli oczywiście tamto jego  mieszkanie jest rzeczywiście w bardzo dobrym stanie i ci  się spodoba. Bo nadal kupno mieszkania w dobrym miejscu w Warszawie nie jest wcale łatwe, wciąż  brakuje mieszkań. I, tylko proszę nie wyśmiej  mnie,  ale nie wyobrażam sobie już mieszkania bez  ciebie. I nie dlatego, że gotujesz - ja też potrafię gotować, poza tym jak widzisz więcej mnie w domu nie ma niż jestem, więc się stołuję w sądach, gdzie może nie jest to jedzenie porywające  ale nie jest też trujące. Bo ja się po prostu w tobie zakochałem i dotarło to do mojej świadomości dopiero wczoraj, gdy mnie zrugała Tesia.  Gdy  zamykam oczy to wciąż widzę cię na tym przystanku WKD, taką samotną, trochę nierealną niczym senna zjawa i nadal czuję nieprzepartą chęć by cię utulić, otoczyć ramionami i nigdy  nie wypuścić  z nich. Nie wiem tylko, czy możesz mnie  z czasem pokochać- takiego nieco rozdwojonego, którego większy kawałek jest  wciąż gdzieś w biegu, nawet gdy serce wyrywa  się  do ciebie. Boję  się, że może nie taki facet ci  się marzy, ale taki spędzający  wszystkie godziny  w domu nie  zanurzony w dokumentach i nie stukający wciąż w klawiaturę.

Kris, masz specyficzny i bardzo absorbujący  zawód i jesteś właściwie jeszcze na początku drogi zawodowej, musisz na razie  więcej poświęcać  czasu na pracę niż ktoś kto ma lat pięćdziesiąt i już wyrobioną na tym polu opinię. Podoba mi się takie  zaangażowanie w sprawy  zawodowe. Dużo pracujesz  w domu, ale wtedy jesteś blisko. Zobacz co napisałam do Tesi, to stary sms, spójrz na datę, to z okresu świąt. To ty się nieźle maskujesz Alinko, nawet przez  myśl mi nie przemknęło, że ci się podobam.  Alina zaśmiała się - a ty mi też jeszcze  ani razu  nie dałeś do zrozumienia, że ci  się podobam, że mnie  lubisz.  Krystian spojrzał jej w oczy - nie chciałem, byś pomyślała, że korzystam  z twojej niejako przymusowej sytuacji i że  wykorzystuję fakt, że u mnie mieszkasz. Alina leciutko uśmiechnęła  się - to właśnie powiedziała mi Tesia. Ona chyba się marnuje, powinna była  iść na psychologię!  

Krystian objął Alinę, dość obcesowo przyciągnął do siebie, uniósł palcami w górę jej  brodę i z wielkim westchnieniem ulgi zaczął ją całować. Oderwał się na moment od jej ust i powiedział - pachniesz  i smakujesz różami. Aż mi się zakręciło w głowie - poczułem się tak jak ktoś kto po przejściu bezwodnej pustyni odnajduje studnię z wodą. 

Cudnie całujesz, powiedziała  Alina. Marzy mi się, żebyśmy zawsze byli ze sobą szczerzy, by mówić otwartym tekstem o tym co się nam u  siebie wzajemnie podoba lub nie podoba i byśmy mówili szczerze o swoich uczuciach. Zwłaszcza teraz,  na początku, bo się bardzo mało znamy. Chcę byś wiedział, że jeżeli zadaję ci sporo pytań, to nie z takiej zwykłej ciekawości a dlatego pytam, bo chcę by ci za mną było dobrze, wręcz komfortowo. Ty też zadawaj mi mnóstwo pytań, przyrzekam, że zawsze ci powiem prawdę. I zawsze mi mów czego oczekujesz, bo nie jestem jakąś  jasnowidzącą  tylko dlatego, że cię pragnę, że  z tobą jestem. Samo uczucie do drugiej osoby nie wpłynie na to, że będziemy nagle wiedzieć co które  z nas myśli i czego pragnie. Częściowo taka sytuacja nastąpi za jakiś czas, ale na razie proszę - mów mi zawsze czego oczekujesz ode mnie, czego pragniesz.

Czego pragnę? - Krystian niczym  echo powtórzył pytanie- pragnę tego, byś mnie pokochała, pragnę być z tobą  i chcę byś ty pragnęła tego samego. Pragnę byś  się stąd  nie  wyprowadziła, byśmy się poznali dobrze pod każdym względem, tym intymnym także. I w tej sferze chciałbym byś była ze mną  zawsze szczera aż do bólu. Nie byłem nigdy posiadaczem haremu i zapewne daleko mi do tytułu mistrza seksu. Ale jeśli będziemy w tej sferze szczerzy to  będzie nam obojgu dobrze. To może niezbyt teraz  modne, ale chcę byśmy się pobrali. Ślub nie jest jakąś gwarancją wiecznej miłości i wierności, ale znakiem dla innych, postronnych osób, że tworzymy pewną całość. Jeżeli zażyczysz sobie ślubu kościelnego, to chociaż nie jestem praktykujący,  możemy sobie taki ślub zafundować, jestem ochrzczony. Zobacz- i Tesia i Kazik swoje pierwsze małżeństwa mieli z dwoma ślubami- i cywilnym i kościelnym- i nic z tego nie wyszło. Ale naprawdę - jeśli będziesz chciała również kościelnego ślubu - zgodzę  się.  Alina przytuliła  się do niego - nie mam najmniejszego zamiaru, wystarczy mi ślub w urzędzie. Gdyby ślub w kościele miał jakikolwiek  wpływ na trwałość małżeństwa nie byłoby tylu rozwodów.

                                                                        c.d.n.