Krystian dotarł do domu po czterech godzinach nieobecności, dzierżąc w dłoni, a dokładnie to pod pachą bukiet kwiatów. Gdy Alina usłyszała cicho otwierane drzwi wejściowe wypadła do przedpokoju i powiedziała- dobrze że jesteś, bo się niepokoiłam, czy aby nie wpadłeś gdzieś w poślizg. Krystian stanął jak wryty- przecież mogłaś do mnie zadzwonić.
Krystian stał i rozwijał z kilku warstw papieru kwiaty, w końcu wydobył je na zewnątrz i podał Alinie- to dla ciebie, wiem, że lubisz storczyki i udało mi się kupić jeden do hodowli w domu i cięte, takie jak pantofelki baleriny. Te pantofelki to w ramach przeprosin za moje niezbyt eleganckie dziś zachowanie. Oczy Aliny w tym momencie zaczęły przypominać dwa spodki od filiżanek, przełknęła ślinę, nabrała powietrza i wydusiła z siebie: Kris, nie masz mnie za co przepraszać, niczego złego mi nie zrobiłeś. Ja się tylko teraz denerwowałam, bo strasznie długo cię nie było! Objęła go i cmoknęła w policzek, dodając- naprawdę nie masz za co mnie przepraszać. To raczej ja powinnam cię codziennie przepraszać, że zwaliłam ci się na głowę ze swoimi pokręconymi kłopotami! Zdejmij buty i kurtkę, a ja zaniosę na chwilę kwiaty do kuchni. Krystian wyjął z kieszeni kurtki niedużą buteleczkę i powiedział- a tu są kropelki, jakieś zaczarowane chyba i trzeba dawać 5 kropli do wazonu z tymi "pantofelkami" a wodę do wazonu nalać "odstaną" i zmieniać najczęściej co trzeci dzień. Zaraz ci pomogę, mam gdzieś w kuchni taki wysoki wąski wazon, który powinien do nich pasować. A te storczyki w doniczce to trzeba podlewać raz na tydzień. Mam nadzieję, że będą dobrze się hodowały. Ubłagałem panią w kwiaciarni by mnie oświeciła jak te storczyki hodować. A długo mnie nie było, bo po myciu było woskowanie, przed nim dokładne suszenie a potem "froterowanie". I błyszczy się teraz nasz samochodzik niemiłosiernie! Alina miała wielką ochotę palnąć, że to jego "samochodzik", a nie "nasz", ale w ostatniej chwili przypomniała sobie dobrą radę Teresy, że czasem lepiej coś przemilczeć niż na wszystko pod wpływem emocji odpowiadać.
Zaraz pomogę ci w szykowaniu kolacji. Nie trzeba pomagać, stwierdziła Alina. Będą dziś racuszki serowe z dżemem, ciasto już gotowe, wystarczy je usmażyć. Będziesz mógł wybierać bo mamy dwa dżemy- jeden jest wiśniowo- czekoladowy a drugi z czarnej porzeczki. Ten wiśniowo - czekoladowy to jakaś nowość, ale całkiem smaczny, bo go spróbowałam.
W trakcie kolacji Krystian poinformował Alinę, że nie marnował czasu w czasie gdy mu szykowano samochód i zatelefonował do znajomego rzeczoznawcy w kwestii wyceny domu i "człowiek" ma do niego oddzwonić następnego dnia wieczorem kiedy będzie mógł obejrzeć całą posiadłość. Oczywiście, jeśli Alina będzie mogła przy tym być to dobrze, a jeśli nie to tylko on będzie. Oczywiście byłoby mu sto razy milej gdyby i ona przy tym była, ale rzeczoznawcy nie jest to niezbędne do dokonania oględzin. Poza tym Krystian sprawdzi ceny po jakich "schodzą" mieszkania "z drugiej ręki" na Żoliborzu. I oczywiście pojedzie wraz z nią by obejrzeć to mieszkanie na Żoliborzu. I gdy będzie w domu wraz z rzeczoznawcą to zabierze stamtąd wszystkie kryształy i te " duperelki" które są nad sejfem. Wybiorą razem to co im się spodoba i zostawią, a to czego żadne z nich nie będzie chciało to wstawią do DESA. Bardzo możliwe, że ten rzeczoznawca od wyceny obiektu zna się i na kryształach i będzie w stanie je wycenić, bo być może, że Franek je kupi - bardzo pasują do tego kredensu w tej oszklonej gablocie.
A tak ogólnie to zastanawiam się nad tym sejfem jak on jest przymocowany do podłogi - stwierdził Krystian. Podejrzewam, że przyszły właściciel będzie chciał go sobie zostawić, zwłaszcza, że często wyjeżdża i chata stoi pusta. Wiesz co, a może byśmy tam wpadli jutro, sami i jeszcze raz wszystko obejrzeli, tym razem pod kątem tego co chcesz stamtąd wziąć dla nas, dla siebie.
Nooo, możemy. Ale w tym układzie to powiadomię Tesię, że nie przyjdziemy do nich jutro na obiad na 15,30, żebyśmy nie byli ograniczeni czasowo. Mamy na obiad jutrzejszy zamrożone gotowe niemal sznycle, więc tylko się je potem usmaży. To patent Tesi. A dziś mogę ugotować do nich ryż i jutro to się go doda gdy się będą smażyć sznycle. I zamiast surówki będzie do nich sałatka z pomidorów i papryki. No to zaraz do niej zadzwonię.
Teresa pochwaliła pomysł Krystiana i powiedziała, że jeśli Krystian nie ma dobrych pojemników, to może dziś wpaść do nich , bo mają do licha i trochę dużych pudeł z tworzywa z przeprowadzki taty i mogą je im pożyczyć w razie potrzeby. I mają specjalne flanelowe kocyki do przekładania szkieł. W końcu umówili się tak, że 4 pudła wraz z kocykami to Kazik im dziś sam podrzuci, gdy będzie niedługo odwoził tatę do domu. Teresa poprosiła jeszcze do telefonu Alinę i powiedziała, że będzie OK, jeżeli się na moment bracia zobaczą. Zabrzmiało to dla Ali nieco dziwnie, no ale jako jedynaczka nie miała pojęcia jak to bywa między rodzeństwem bardzo ze sobą zżytym i gdy młodszy brat zawsze był zapatrzony w tego starszego brata. Trzeba przyznać, że rodzice świetnie ich wychowali, co zawsze mówiła obu braciom Teresa.
Przed upływem godziny Kazik już był pod ich blokiem, nie wjeżdżał na górę, tylko zaczekał na brata na dole, przy zejściu do piwnicy. Pomógł Krystianowi w schowaniu pudeł w piwnicy i chwilę rozmawiali. Gdy Krystian dotarł z powrotem na górę Alina już kończyła sprzątanie po kolacji, a w pokoju na stole stało pudełko z wedlowskim "Ptasim Mleczkiem" a Alina parzyła w kuchni waniliową herbatę rooibos, mając nadzieję, że przypadnie ona Krystianowi do gustu.
Skąd wiedziałaś, że lubię to Ptasie Mleczko - spytał Krystian? Nigdy ci o tym nie mówiłem. No fakt, nie mówiłeś, ale tak naprawdę to nie znam ani jednej osoby, która nie lubiłaby tego wyrobu Wedla. A mam, bo przecież Tesia pracuje blisko sklepu firmowego, a była ostatnio w pijalni czekolady i odnowiła swoje zapasy wyrobów wedlowskich. A Tesia wie, że i ty i ja też lubimy tę piankę w czekoladzie. Wczoraj mi wrzuciła do mojej przepastnej torby dwa pudełka. My z Tesią to trochę jak siostry. Znamy się jeszcze z liceum. Jeśli się nie widzimy to chociaż ze sobą z raz w tygodniu rozmawiamy. Gdy mama zachorowała i Tesia gdy zobaczyła rozpoznanie to zaraz zaczęła mnie przygotowywać na odejście mamy. I odwiedzała moją mamę w szpitalu. W Warszawie mam tylko ciotkę, siostrę mego ojca, ale ona to czeka tylko na połowę spadku po moim ojcu.
No właśnie - przejrzałem z grubsza dokumenty i mam złą wiadomość dla twojej cioci - nic nie dostanie, bo twoi rodzice mieli spisaną intercyzę przed swym ślubem. Mieli rozdzielność majątkową i dom pierwszy, a potem każdy następny należał tylko do twego ojca. I ten, w Otrębusach także należał do taty, ale w jakiś czas potem tata zrobił z niego darowiznę dla mamy. Miał prawo, bo w dalszym ciągu mieli rozdzielność majątkową.W niedługim czasie, chyba w dwa tygodnie po śmierci twego taty, mama spisała testament, w którym dom z całym wyposażeniem jest zapisany na ciebie.
Pomyślałem sobie, że jeśli ten Franek naprawdę chce kupić ten dom, to wszystko czego on z tego domu nie chce wziąć, np. meble ( których wycena i zawiezienie do DESA będzie kosztowało kupę forsy) możesz zaproponować siostrze taty, bo coś mi mówi, że nie łączą was żadne ciepłe uczucia. Oczywiście możesz to zrobić przez swojego osobistego prawnika, żeby nie usłyszeć jakichś inwektyw.
Pomysł, byś się zamieniła z panem Frankiem na mieszkanie uważam za całkiem dobry, jeżeli oczywiście tamto jego mieszkanie jest rzeczywiście w bardzo dobrym stanie i ci się spodoba. Bo nadal kupno mieszkania w dobrym miejscu w Warszawie nie jest wcale łatwe, wciąż brakuje mieszkań. I, tylko proszę nie wyśmiej mnie, ale nie wyobrażam sobie już mieszkania bez ciebie. I nie dlatego, że gotujesz - ja też potrafię gotować, poza tym jak widzisz więcej mnie w domu nie ma niż jestem, więc się stołuję w sądach, gdzie może nie jest to jedzenie porywające ale nie jest też trujące. Bo ja się po prostu w tobie zakochałem i dotarło to do mojej świadomości dopiero wczoraj, gdy mnie zrugała Tesia. Gdy zamykam oczy to wciąż widzę cię na tym przystanku WKD, taką samotną, trochę nierealną niczym senna zjawa i nadal czuję nieprzepartą chęć by cię utulić, otoczyć ramionami i nigdy nie wypuścić z nich. Nie wiem tylko, czy możesz mnie z czasem pokochać- takiego nieco rozdwojonego, którego większy kawałek jest wciąż gdzieś w biegu, nawet gdy serce wyrywa się do ciebie. Boję się, że może nie taki facet ci się marzy, ale taki spędzający wszystkie godziny w domu nie zanurzony w dokumentach i nie stukający wciąż w klawiaturę.
Kris, masz specyficzny i bardzo absorbujący zawód i jesteś właściwie jeszcze na początku drogi zawodowej, musisz na razie więcej poświęcać czasu na pracę niż ktoś kto ma lat pięćdziesiąt i już wyrobioną na tym polu opinię. Podoba mi się takie zaangażowanie w sprawy zawodowe. Dużo pracujesz w domu, ale wtedy jesteś blisko. Zobacz co napisałam do Tesi, to stary sms, spójrz na datę, to z okresu świąt. To ty się nieźle maskujesz Alinko, nawet przez myśl mi nie przemknęło, że ci się podobam. Alina zaśmiała się - a ty mi też jeszcze ani razu nie dałeś do zrozumienia, że ci się podobam, że mnie lubisz. Krystian spojrzał jej w oczy - nie chciałem, byś pomyślała, że korzystam z twojej niejako przymusowej sytuacji i że wykorzystuję fakt, że u mnie mieszkasz. Alina leciutko uśmiechnęła się - to właśnie powiedziała mi Tesia. Ona chyba się marnuje, powinna była iść na psychologię!
Krystian objął Alinę, dość obcesowo przyciągnął do siebie, uniósł palcami w górę jej brodę i z wielkim westchnieniem ulgi zaczął ją całować. Oderwał się na moment od jej ust i powiedział - pachniesz i smakujesz różami. Aż mi się zakręciło w głowie - poczułem się tak jak ktoś kto po przejściu bezwodnej pustyni odnajduje studnię z wodą.
Cudnie całujesz, powiedziała Alina. Marzy mi się, żebyśmy zawsze byli ze sobą szczerzy, by mówić otwartym tekstem o tym co się nam u siebie wzajemnie podoba lub nie podoba i byśmy mówili szczerze o swoich uczuciach. Zwłaszcza teraz, na początku, bo się bardzo mało znamy. Chcę byś wiedział, że jeżeli zadaję ci sporo pytań, to nie z takiej zwykłej ciekawości a dlatego pytam, bo chcę by ci za mną było dobrze, wręcz komfortowo. Ty też zadawaj mi mnóstwo pytań, przyrzekam, że zawsze ci powiem prawdę. I zawsze mi mów czego oczekujesz, bo nie jestem jakąś jasnowidzącą tylko dlatego, że cię pragnę, że z tobą jestem. Samo uczucie do drugiej osoby nie wpłynie na to, że będziemy nagle wiedzieć co które z nas myśli i czego pragnie. Częściowo taka sytuacja nastąpi za jakiś czas, ale na razie proszę - mów mi zawsze czego oczekujesz ode mnie, czego pragniesz.
Czego pragnę? - Krystian niczym echo powtórzył pytanie- pragnę tego, byś mnie pokochała, pragnę być z tobą i chcę byś ty pragnęła tego samego. Pragnę byś się stąd nie wyprowadziła, byśmy się poznali dobrze pod każdym względem, tym intymnym także. I w tej sferze chciałbym byś była ze mną zawsze szczera aż do bólu. Nie byłem nigdy posiadaczem haremu i zapewne daleko mi do tytułu mistrza seksu. Ale jeśli będziemy w tej sferze szczerzy to będzie nam obojgu dobrze. To może niezbyt teraz modne, ale chcę byśmy się pobrali. Ślub nie jest jakąś gwarancją wiecznej miłości i wierności, ale znakiem dla innych, postronnych osób, że tworzymy pewną całość. Jeżeli zażyczysz sobie ślubu kościelnego, to chociaż nie jestem praktykujący, możemy sobie taki ślub zafundować, jestem ochrzczony. Zobacz- i Tesia i Kazik swoje pierwsze małżeństwa mieli z dwoma ślubami- i cywilnym i kościelnym- i nic z tego nie wyszło. Ale naprawdę - jeśli będziesz chciała również kościelnego ślubu - zgodzę się. Alina przytuliła się do niego - nie mam najmniejszego zamiaru, wystarczy mi ślub w urzędzie. Gdyby ślub w kościele miał jakikolwiek wpływ na trwałość małżeństwa nie byłoby tylu rozwodów.
c.d.n.