środa, 9 lutego 2022

Ryzykantka - 5

 Życie nie jest romansem - pomyślała Ewa- wypełniając przed badaniem kolejną ankietę medyczną. Lekarz nadzorujący badanie i Robert uzgodnili, że będzie dobrze, jeśli badanie będzie z kontrastem. "Atrakcja " zwana w skrócie badaniem MRI trwała równo godzinę, bo Robert doszedł do wniosku, że dobrze będzie obejrzeć cały kręgosłup a nie tylko  podejrzany odcinek. Panowie  wzajemnie sobie tłumaczyli tę decyzję- wszak często jedna nieprawidłowość może wypływać z drugiej. Ewa musiała wyskoczyć  ze swych ciuszków, przywdziać jednorazową wiskozową zieloną koszulkę i godzinę spokojnie leżeć w powarkującym urządzeniu. Po badaniu stwierdziła, że następnym razem to ona chce dostać ewipan i spać- zmęczył ją  hałas.  W ramach odpowiedzi usłyszała, że następnego razu raczej nie będzie, o ile  znów nie spadnie z jakiejś wysokości na twardą podłogę. Wynik miał być następnego dnia.

Pielęgniarka pomagała się Ewie ubrać  cały czas przypominając by chroniła kręgosłup. Potem powiedziała, że ten lekarz, który  dziś nadzorował badania jest świetnym  specjalistą no a poza tym jest też dobrym   kolegą Roberta. I na pewno dobrze ją wspólnie zdiagnozują. Tu chyba wszyscy lekarze są bardzo dobrzy- stwierdziła Ewa. Pielęgniarka uśmiechnęła się - tak, ale i wśród nich można bez trudu wyodrębnić tych najlepszych. I oni obydwaj są w tej właśnie grupie.

Pod kabinką, w której się ubierała,  czekał na nią Robert. Jestem pewien, że tym razem coś jednak wyjdzie na jaw- oświadczył. Wcisnął jej do ręki kluczyki od samochodu i powiedział - idź na parking, stoję na samym końcu parteru, na prawo od wejścia dla pieszych, nie  wchodź wjazdem dla  samochodów. Alarm nie jest włączony. Muszę jeszcze wpaść do swego gabinetu, mam kilka rzeczy do zabrania. Wrócił szybko, z wypełnioną plastikową torbą, wziął od Ewy  kluczyk i wrzucił  torbę do bagażnika. Muszę wziąć do prania trochę swoich rzeczy - tu co prawda wszyscy wrzucają swoje rzeczy do wspólnej pralni, ale ja  jakiś staromodny jestem- wolę je wyprać u siebie. Jedziemy od razu na obiad czy wpierw chcesz odpocząć na jakimś spacerku?  Wyglądasz na zmęczoną i nieco zdegustowaną, co jest? - powiedz, proszę. 

Ewa uśmiechnęła się - jest to co bywa co 28 dni i zacznie się  jutro, a ja dziś przed wyjściem zdążyłam ugotować obiad, więc moglibyśmy zjeść w domu. Są muszelki z mięsem , zapiekane pod beszamelem a do popitki barszcz czerwony. Tylko trzeba  zejść do piwnicy po ogórki kwaszone i przynieść do mieszkania ze 3 słoiki.  Ślimaki zrobiłaś? -zdziwił się Robert.  Nie, to nie  są ślimaki, to są muszelki z ciasta nadziewane mielonym mięsem - wyjaśniła Ewa. A po obiedzie możemy pojechać na spacer albo po prostu powłóczyć się po osiedlu.  A nie zmęczy cię za bardzo to szykowanie w domu?- zamartwiał się Robert. 

No przecież ci mówię, że mam to wszystko już gotowe. Wstąpmy tylko jeszcze do piekarni po świeże pieczywko. Na  kolację zrobię  naleśniki na słodko lub na ostro, jakie będziesz chciał, żebyś miał siłę na  nocny dyżur. A jutro przed południem podobno mamy jechać na zakupy - tak  mi mówiłeś.

No to jedźmy do piekarni i do domu. I wiesz, bardzo prawdopodobne, że jutro będę miał calutki dzień wolny.  Więc będzie czas nie tylko na  zakupy. Tylko nie mów potem, że to ja ciebie rozpieszczam, bo to ty mnie rozpieszczasz. Kiedy ty to wszystko zrobiłaś?  No dziś, co cię tak dziwi- mięso  zmieliła mi elektryczna maszynka, którą umyje  mi zmywarka. Z miesiąc temu zrobiłam zakwas buraczany, muszelki kupiłam gotowe w sklepie. Połączyłam zakwas z bulionem, który mam zamrożony w zamrażarce. Po prostu raz na jakiś czas robię dużo bulionu  i zamrażam. Tak naprawdę nie za bardzo lubię jeść na mieście. A dziś po obiedzie włączę zmywarkę, która za mnie pozmywa. Po coś wszak jest. A swoje ciuszki do prania wrzucisz zaraz do pralki i pralka je wypierze. Na loggii stoi suszarka, przez noc wszystko wyschnie. Gdy przyjedziesz jutro rano po dyżurze wrzucisz je do samochodu a potem znów zostawisz w pracy.

Matko święta, ja nawet nie  zauważyłem, że ty masz  loggię. No mam, spałeś w pokoju, z którego wychodzi się na loggię. A nie  zauważyłeś bo okna są zaopatrzone w  żaluzje, a  do tego są zasłony.  Poza tym bywałeś głównie wtedy gdy już są zaciągnięte i żaluzje i  zasłony. A wczoraj byłeś taki skonany, że zasnąłeś nim wyszłam z łazienki. Taka dziwna jestem, że nie lubię gdy  mnie ktoś z bloku sąsiedniego podgląda, więc oprócz żaluzji mam zasłony. Poza tym w  moim odczuciu okno z  zasłonami lepiej się prezentuje od  strony pokoju.

Robert, nim stąd wyjedziemy podjedźmy pod blok, w którym masz  zamieszkać. Oglądałeś już to mieszkanie w naturze czy tylko na planie? Jakie ono jest? 

Dwie sypialnie, duży dzienny pokój otwarty na przedpokój,  kuchnia, łazienka. Na I piętrze. To są niskie bloki, bez wind, tak jak u ciebie. A  w naturze jeszcze  nie oglądałem, tylko na planie. No to może nie byłoby źle gdybyś je obejrzał w naturze nim blok oddadzą? Wpadnij  do spółdzielni, weź kartkę z oznaczeniem które mieszkanie będzie twoje i możemy je razem obejrzeć, Co dwie głowy to nie jedna. Bo zawsze jest szansa, że jeszcze coś można w nim "wymodzić", żeby było wygodniejsze.

Ty Ewuniu to chyba masz w głowie komputer, o wszystkim  myślisz i pamiętasz No jasne, mam  małego laptopa zamiast  mózgu, ale nie potrafię nikogo zoperować ani zdiagnozować. Nawet siebie. Za to potrafię spadać z drabiny.

Podjechali do ulicy przy której stały bloki, które miały być oddane do  zamieszkania jeszcze w bieżącym roku. Uuuuu, jęknęła Ewa- czarno to widzę.Toż to wszystko jeszcze stoi w kartoflach! I bliżej stąd do Pałacu Wilanowskiego  niż  do kliniki. A jakiś parking blisko będzie czy też może  garaże? Wiesz co, byłoby dobrze zobaczyć  któreś  z już gotowych  mieszkań. Każda spółdzielnia buduje 2 lub trzy typy  mieszkań i one się powtarzają. Mam pewien pomysł, ale powiem ci o nim jutro. Muszę wpierw pobuszować w sieci i coś sprawdzić. 

Oooo, nie  wiedziałem, że masz coś wspólnego z budownictwem. To ciekawa praca. Ewa roześmiała się - wiele osób tak myśli. Ciekawie to jest wtedy, gdy ktoś sobie  sam buduje  dom i nie  ma z góry narzuconego  jego metrażu. Robiłam jeden taki projekt - przyszła do mnie pewna pani w wieku balzakowskim, w kurtce z  białych lisów i powiedziała, że chce  mieć dom, murowany, w którym będzie- i tu lista sięgała z długością  niemal z Mokotowa  na Bielany. Dom  miał być dla trzech pokoleń. Bardzo się dziwiła, że chcę wiedzieć co jest dookoła tej działki, bo nie  zaprojektuję chałupy na trzy kondygnacje jeśli dookoła są tylko niskie, parterowe domki. Po prostu szkoda mojego czasu i jej pieniędzy, bo nikt jej takiego projektu  nie zatwierdzi. I tym sposobem powstała budowla  parterowa ze strychem  możliwym do zamieszkania, wyglądająca jakby była rodem z Hiszpanii - po prostu dom stał dookoła działki,  w środku było patio, okolone werandami. Trzy części były mieszkalne, czwarta pełniła funkcję "magazynu" rzeczy różnych i była wjazdem na patio.W kilka lat potem znajoma mi mówiła, że dom wystawili na sprzedaż, bo wyjeżdżali z Polski. Ale gdy projektujesz mając ograniczoną mocno przestrzeń to nie jest ciekawie. Ostatnio robię nieco inne projekty - terenów zielonych małych osiedli domków jednorodzinnych. Może i mało ciekawe ale nie absorbujące. Były bardzo chciał byśmy na którymś z tych osiedli  zamieszkali, ale ja stanęłam okoniem - przede wszystkim przez kilka pierwszych lat do wszystkich "zdobyczy cywilizacji", nawet sklepów, masz daleko, po drugie każdy dom jest z ogródkiem a ja nie mam zacięcia  ogrodniczego a były był leniem i nawet trawy by nie kosił, poza tym po co mu był domek, skoro wciąż gdzieś wyjeżdżał?  Teściowa gardłowała, że przecież "tu dzieci miałyby raj", więc jej zapodałam, że ja nie mam zamiaru prowadzić przedszkola a własnych dzieci  też nie przewiduję.  Robert, ja naprawdę jestem jędza. Robert parsknął śmiechem - dla mnie nie jesteś, a jeśli czasem jesteś to tylko dla tych, którzy na  to zasłużyli.

Gdy tylko weszli do domu przyszedł sms od lekarza  oglądającego wyniki rezonansu: "załatwiaj Konstancin swojej pacjentce, przykurcz mięśni biodrowo-lędźwiowych w różnym stopniu". Robert  natychmiast do niego zatelefonował- niewiele  brakowało a skakałby z radości. Rozmowa była krótka- to teraz  już wiem, dlaczego ona ma nietypowe objawy! Świetnie, kuracja będzie długa, ale znacznie lepsza i bezpieczniejsza od operacji. No pewnie, że jestem szczęśliwy. Tak, tak znam to ćwiczenie. Oczywiście, zaraz jej powiem. Nooo, niezły z ciebie detektyw. Nie wiedziałem, że to aż tak widać. Będę o 21,00, tak, mam dziś nockę. Za to jutro chyba cały dzień wolny. Dobrze, pozdrowię! Dzięki serdeczne!

Robert promieniał- chwycił Ewę w objęcia i pokazał jej ten sms. Kochanie, nie musisz być operowana!!!! I jestem z tego powodu niesamowicie szczęśliwy. Nic dziwnego, że masz nietypowe objawy dla kręgozmyku! Niebieskie oczy promieniały szczęściem. Cieszysz się- zapytał. Ewa pokiwała głową - no pewnie, ale gdybyś mnie operował byłabym ,  miałabym cię dłużej obok siebie.

Robert ujął jej twarz w dłonie i powiedział - jeżeli tylko zechcesz takiego starego dziada to będę przy tobie stale. Roman bez trudu zobaczył, że jestem niczym statek na morzu - trafiony!zatopiony! A ty mi mówisz  takie rzeczy. Nikt cię nie będzie operować,  a ja będę cię wielbić. No nie wiem, jak ja ten dyżur przeżyję. Jutro wypiszę ci skierowanie do Konstancina i pojedziemy tam razem. Powiedz mi jak mam trafić do twojej piwnicy to przyniosę te ogórki. 

Pójdziemy razem, tylko wezmę latarkę, bo tam czasem nie ma światła i siatkę na słoiki. Ty weź klucze od piwnicy,  ja wezmę od mieszkania, bo nawet na ten moment trzeba jednak zamknąć mieszkanie na klucz - takie czasy. Och, trzeba też wziąć z samochodu siatkę z twoimi rzeczami i je wrzucić do pralki.

I myślę, że może nie byłoby źle gdybyś tu przywiózł trochę swoich rzeczy - stąd masz  zdecydowanie  bliżej do kliniki. Skoro jutro masz dzień wolny to mógłbyś pojechać na Świerczewskiego. A pojedziesz  ze mną? Tak, pojadę.  A lubisz niezbyt słodkie  dżemy? Bo zrobiłam parę słoików, żeby było czym naleśniki przekładać.  No  pewnie, domowego dżemu to wieki całe nie jadłem! to ze dwa słoiki zdejmij z półki, nie chcę na stołek wchodzić. Mądra z ciebie  dziecinka, pod żadnym pozorem nie wolno ci wchodzić na stołki lub drabinę. No to tym razem latarka się nie przydała no i dobrze.  

Porządną masz tą piwnicę, stwierdził Robert. Ja mam taką, że opony ledwo się w niej mieszczą. To spadek po poprzednich właścicielach. Mieli tu też szafę, ale  ją ze sobą zabrali. W pół godziny później Robert zachwycał się "muszelkami" - co prawda były zapiekane nie pod prawdziwym "beszamelem" ale i tak obojgu smakowały.  Robert nie spuszczał wzroku z Ewy co kilka chwil mówiąc, że jest  szczęśliwy, że nie trzeba jej operować, bo operacja to zawsze jest ostateczność.  A jutro pojedzie z nią do Konstancina , wpadną razem do jego dobrego znajomego i zapewne uda się dość szybko   ją umieścić na  rehabilitacji.  I nie ma zamiaru ukrywać, że Ewa to jego dziewczyna.  A  w dni,  w których Robert  nie  będzie mógł jej odwieźć do Konstancina i  z powrotem -zostawi jej samochód. Stąd to on ma  zaledwie 3 przystanki autobusem do kliniki. 

Ewa stwierdziła, że chyba woli wziąć  samochód od rodziców, bo ich jest  mniejszy - bo rodzice  mają  dwa samochody i jeden notorycznie  rdzewieje na  parkingu. Oczywiście  zrobi to gdy już będzie  zapisana do Konstancina. Robert, a co chodziło z tym, że niezły detektyw jest z tego doktora Romana? Chodzi o to, że on się dopatrzył na  rezonansie, że są przykurcze?  Robert roześmiał się - nie,  chodzi o to, że zorientował się w mig, że jestem w  tobie  zakochany po uszy. No chyba nie było to trudne, przecież nie łażę z każdą pacjentką na badania i nie załatwiam osobiście terminów badań. Normalnie  robi to pielęgniarka lub sam pacjent jeśli nie jest akurat pierwszy raz. Przeżywałem cały czas męki bo z jednej strony dobrze wiedziałem, co i jak będę musiał u ciebie robić w trakcie operacji, tylko się bałem, że to moje uczucie do ciebie  może mnie w jakimś stopniu sparaliżować. I dlatego chirurdzy nie mogą operować osób, z którymi są związani uczuciowo.

                                                                  c.d.n.




Ryzykantka - 4

 Z wrażenia Ewa nieomal straciła kontrolę nad szykowanym posiłkiem. Jeszcze moment, a kurczak na patelni zamieniłby się w zwęglone szczątki kurczaka. Wyłączyła gaz pod kurczakiem, zestawiła patelnię na zimny palnik, zajęła się wyciąganiem z pieca  kartofli. 

Gdy wszystko już wylądowało na talerzach powiedziała-  dalszy ciąg rozmowy będzie gdy  zjemy. Teraz jemy. Jedli i wpatrywali się w siebie intensywnie. W charakterze deseru na stole wylądowały brzoskwinie.

No dobrze - zaczęła Ewa. Chcesz wiedzieć jak mi się to wszystko widzi. Jeżeli okaże się, że mam być operowana to chcę byś to ty mnie operował. Nie wiem dlaczego, ale mam jakieś wewnętrzne przekonanie, że zrobisz to dobrze. I mam to przekonanie już od pierwszej naszej rozmowy. Oczywiście znam przepisy odnośnie chirurgii. Jest coś o czym nie  wiesz - oglądałam bardzo wiele  filmów dokumentalnych i naoglądałam się wielu   operacji, co prawda  z zakresu chirurgii miękkiej- widocznie jest bardziej fotogeniczna. Nie znalazłam  ani jednego filmu z dziedziny ortopedii. Nim poszłam na  własną operację obejrzałam taką samą na filmie dokumentalnym. Gdy powiedziałam o tym lekarzowi, który miał mnie operować omal nie padł martwy z wrażenia. Takiej wariatki jeszcze operował. Co do sytuacji po  mojej operacji kręgosłupa - gdy już będziesz znał jej termin muszę spotkać się na jeden dzień z moim szefem i poinformować  biedaka, że długo mnie nie będzie - już teraz ma strup na głowie, bo musi do mnie podjechać z dokumentacją i ewentualnie nanieść jakieś zmiany lub uzupełnienia na moim projekcie. Inwestorzy mają teraz jakieś niedobory w wyposażeniu mózgów i chyba pustki w kieszeniach, bo co chwilę  zmieniają dane na temat inwestycji. Co do twojej dbałości o kobiety - czuję się wręcz rozpieszczona, nie tylko zadbana. Ale nie chciałabym by to przeszło w stan, w którym ty narzucasz mi w pewien sposób co mam dalej robić ze sobą. Jestem za tym byśmy zawsze wszystko razem przedyskutowali, by to było prawdziwe partnerstwo a nie narzucanie swej woli drugiej stronie. Jesteś naprawdę wspaniałym facetem i wiem, że nie chcesz mnie w żaden sposób skrzywdzić. Mam nadzieję, że nie zrobiłam ci żadnej przykrości mówiąc ci to wszystko.

Robert wpatrywał się w Ewę i bardzo długo milczał, w końcu niemal westchnął i powiedział - jesteś bardzo mądrą i zrównoważoną kobietą. Nie zrobiłaś mi nawet najmniejszej przykrości tym co powiedziałaś. Nie spotkałem jeszcze takiej kobiety. I jestem szczęśliwy, że cię poznałem, że jesteś obok. Nie wpadłem na to, że nadmiar troski może wyglądać jak jakieś zniewolenie. Przyrzekam, że od  dziś będę wpierw z tobą wszystko omawiał. Widzisz, ja naprawdę nie spotkałem takiej kobiety jak ty - po prostu z tobą można swobodnie rozmawiać na każdy temat, doskonale rozumiesz co chcę ci przekazać.

Co do twojej operacji - jak na dziś to naprawdę nie wiem co będzie dalej. Opisanego wyniku jeszcze nie dostałem. Może jest coś, czego nie dostrzegłem, albo może zmiana jest diablo mała i wykryje ją dopiero rezonans  magnetyczny. Na tomografii wygląda to jakby się zaczynał kręgozmyk, ale objawy, które ty podajesz nie są typowe dla tego rodzaju przypadku. Może  dlatego, że z reguły do ortopedy trafiają pacjenci  gdy już zmiana jest większa. Te wypukliny krążków podpowiadają mi, że to może być bardzo wczesne stadium kręgozmyku. Ale twoje objawy wskazują z kolei na wynikające z aparatu mięśniowego a nie kostnego. Niezależnie od tego z czego ten ból powstaje musisz się teraz oszczędzać.  Masz nadal tę panią, która ci sprząta? Bo jeśli nie to ja umiem obsługiwać odkurzacz i sprzątać. 

Pani sprzątająca nadal przychodzi - odkąd mieszkam sama w tym małym mieszkaniu to przychodzi co dwa tygodnie - twierdzi, że częściej to ona nie ma tu co robić. Ewa popatrzyła na Roberta i powiedziała- wyglądasz na bardzo zmęczonego. Ty też powinieneś zacząć się oszczędzać, nie tylko ja. O której jutro musisz być w klinice?

O ósmej rano, bo jest jakaś odprawa. A potem mam operację. Długą - wielce kruchych  kości. Aż mi się słabo robi na samą myśl o tym.

To może zostań tu, stąd  dojedziesz do kliniki w ciągu 15 minut. Tylko musisz sam sobie powlec pościel skoro ja  mam się oszczędzać. Będziesz spał na tej wersalce.  W środku jest pościel. Niestety nie mam zapasowej męskiej piżamy. W łazience znajdziesz nieużywaną elektryczną maszynkę do golenia - prezent ode  mnie dla byłego, którego mu nigdy nie dałam.  Ręczniki znajdziesz w szafce. W tej samej szafce, na najwyższej półce znajdziesz szczoteczki do zębów w firmowym opakowaniu i chyba 2 kubki, oczywiście wszystko nieużywane. Zawsze kupuję na zapas. Śniadanie ci przygotuję,  ja nadal    budzę się o 6 rano. Tylko powiedz mi co jadasz na to śniadanie.  Bo ja to zjadam  codziennie  jogurt naturalny z surowymi płatkami owsianymi i przyprawami i z suszonymi morelami lub z daktylami.  Popijam to kawą i do godziny szesnastej mi to wystarcza. Domyślasz się chyba, że wśród  przypraw jest cynamon, poza tym imbir i  kurkuma. Jeśli zdarzy  mi się, że nie mam daktyli to dodaję trochę miodu. Ale jeśli ci ten zestaw  nie odpowiada to mogę  zrobić  regularne kanapki. Gdybym przewidziała, że  będziesz tu nocował to zrobiłabym pieczoną owsiankę - jest rewelacyjna!  Czy wystarczy ci czasu jeśli obudzę cię o 6,30? No i powiedz wreszcie co mam ci przygotować na śniadanie - tylko nie licz na to, że pójdę po świeże bułki. Robert obrzucił ją niezbyt przytomnym spojrzeniem  - zjem tę owsiankę co i ty.

I   już wiem, w czym możesz spać - kiedyś kupiłam dla  mojej ciotki  japońskie kimono - oczywiście kupiłam nie ten rozmiar, bo ciocia była niewymiarowa, postury  Niny Dumbadze. To znaczy też miała 178 cm wzrostu, tylko była bardziej "objętościowa". Chodź, wyciągniesz je  z szafy w mojej sypialni. Będziesz w nim bosko wyglądał, bo jest jedwabne.

Robert patrzył na nią zaskoczony , wreszcie zapytał- ty to mówisz  poważnie? Na tyle mi ufasz, że mnie tak z marszu przenocujesz?  Ewa uśmiechnęła się - nie zauważyłeś, że ja prawie nigdy nie żartuję? Gdybym  nie miała do ciebie  zaufania  nie stałbyś w tej chwili  w moim mieszkaniu z tą głupią miną- to raz, a dwa- nie chciałabym byś mnie operował.  Poza tym śpię z finką pod  poduszką- i roześmiała się głośno. Chodź do sypialni po kimono, potem pościel sobie wersalkę i fruwaj do łazienki. Gdy wyciągał z szafy kimono  zapytał - a kim była ta Nina Dumbadze?

Nie  wiesz? ukraińską dyskobolką,  miała w 1952 roku  rekord świata 57,04 m, który się bardzo długo utrzymywał, chyba z 8 lat. A że jak na  tamte lata była dość potężna to potem wszystkie panie przy tuszy nazywano w Polsce Nina Dumbadze. Jesteśmy dość złośliwym narodem.

Zadziwiasz mnie - czy jest coś czego  nie  wiesz? Ewa skinęła głową - ależ tak, mnóstwa rzeczy nie  wiem. No, wędruj do łazienki. Jutro kroisz jakąś  babcię! Idź się "okąp" jak mawiają panowie kolarze.

Robert rzeczywiście był bardzo zmęczony - nim Ewa skończyła swe  wieczorne  ablucje spał niczym niemowlę. Po drodze do sypialni Ewa zajrzała do pokoju - w oczy rzuciło się jej,  że ubranie, które  zdjął było starannie złożone, gościnne kapcie równiutko ustawione przy wersalce. Przypomniało się jej, że "były" rozbierał się "dwukierunkowo" i jedną kupkę obok łóżka tworzyły rzeczy, które wszystkie razem jednym ruchem ściągał przez głowę, druga kupka była utworzona  z tych, które w ten sam sposób  ściągał w dół. Gdy  kiedyś na samym początku zwróciła mu na to uwagę stwierdził, że to jego rzeczy nie jej i że całe życie się tak rozbierał i jemu to odpowiada. 

Rano wstała przed szóstą, wymieszała wszystkie składniki owsianki i upiekła. Doszła bowiem do wniosku, że jeśli Robert nigdy nie jadł surowych płatków owsianych może mieć po takim śniadaniu jakieś kłopoty jelitowe.

Gdy wyjmowała z piekarnika blachę z pieczoną owsianką w progu kuchni stanął Robert węsząc niczym rasowy ogar. Co za cudowny zapach! Ojej, to ta pieczona owsianka tak ślicznie pachnie. Ewuniu,  jeszcze w życiu nie   jadłem tak pięknie pachnącej owsianki! A mówiłaś, że będą surowe płatki. 

No cóż  miałam przebłysk rozsądku - pomyślałam, że nie wiadomo jak twoje  jelita  zareagują na surowe płatki owsiane w połączeniu z jogurtem. A jedziesz wszak do kliniki a nie do domu. Ojej, to miałaś przeze mnie kłopot - sumitował się Robert. A powiesz co tu jeszcze się razem piekło?  No dobrze, śmiała się  Ewa- ale wpierw  mi powiedz jak ci się spało.

Cudownie- tu jest bardzo cicho. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Rzeczywiście byłem skonany. Jest  mi głupio, masz  przeze mnie kłopot. Jaki kłopot - ja dla siebie też często robię pieczoną owsiankę. No a poza płatkami owsianymi są tu posiekane orzechy laskowe i włoskie, rodzynki, pokrojone daktyle i morele, suszone  żurawiny, płatki migdałowe, trochę kakao,  na koniec trochę czekolady no i oczywiście jest jogurt. Jeśli chcesz to możesz wziąć sobie do kliniki na drugie śniadanie , tylko pokroję ci ją na jakieś zgrabne kawałki - będzie wyglądało jakbyś się  pożywiał herbatnikami. Dostaniesz to w pudełeczku - teraz modne są drugie śniadania  z pudełka lub ze słoika. Taksówkę do kliniki już sobie  zamówiłam. Zrobić ci jeszcze jedną kawę? Robert uśmiechnął się - i kto tu kogo rozpieszcza? 

No bo wiesz - powiedziała z uśmiechem Ewa- trzeba się wzajemnie rozpieszczać- ty dbasz o mnie  a ja o ciebie. Musi być równowaga w przyrodzie.  Masz tu swój breakfast box. Dołożyłam ci jeszcze kilka chipsów z kiwi i kilka kostek czekolady. Jedź już. Powodzenia przy krojeniu i składaniu babci. Będę o 14,00.  Pa!

Gdy weszła do dziennego pokoju pomyślała - no jeszcze trochę a się  w nim  zakocham. Oczywiście wersalka była złożona, pościel schowana. Na środku stołu stał pojemnik z różą. Była naprawdę piękna.

No cóż, ma facet niezły gust. Przewlokę się do marketu, kupię dla niego bokserki i ze dwa podkoszulki. A może będą piżamy z krótkimi spodenkami. I muszę pamiętać , że po rezonansie  idziemy na obiad. Chyba założę spodnium. Trochę się jednak denerwuję, że nie wiadomo co jest z tym cholernym kręgosłupem. Rozmyślania przerwał jej dźwięk telefonu - to przyszedł sms od Roberta. "Operacja babci odłożona, ma zapalenie płuc. Nie zdziwię się, gdy okaże się, że jednak operacji wcale nie będzie i będzie biedaczka chodziła z gipsem przez najbliższe 8 tygodni. W tym wieku obustronne zapalenie płuc to problem. Będę przy tobie na rezonansie." Szybko odpisała: "cudnie".

Piżam nie było, kupiła dwa ciemnoniebieskie podkoszulki i ciemnoszare  bawełniane  bokserki. Celowo wybrała  bawełniane  a nie elastyczne - wszak miał w tym spać.

W drodze do domu  zajrzała do fryzjera by nieco uporządkować włosy. W domu wyciągnęła ciemno fioletowe  dżersejowe spodnium i jedwabną białą bluzkę z króciutkimi rękawami. O 13,30 przyjechała zamówiona taksówka. W dziesięć minut później wchodziła do holu kliniki, przedostanie się do pracowni rezonansu zajęło jej aż 10 minut, bo trochę zabłądziła.  Robert już był - siedział w fotelu i przeglądał jakieś papiery. Cichutko podeszła do niego i stanęła tak, że nieco zasłoniła mu światło. Uniósł z nad papierów głowę i cicho powiedział - wyglądasz bosko! To straszne, ale we wszystkim, nawet w szpitalnej koszuli wyglądasz  świetnie. Pominę już milczeniem  fakt, że niemal nago również. Ewa roześmiała się - nic dziwnego, wszak mam nieźle dopasowaną do siebie skórę, dobry krawiec ją szył.

                                                           c.d.n.