Spotkanie Marty z panią dermatolog trwało bardzo długo, pomimo obecności Andrzeja. Marta przyzwyczajona do notowania na wykładach cały czas notowała. Andrzej zaglądał jej przez ramię, oczy chwilami robiły mu się wielkie niczym talerzyki do deserów i pytał - ty naprawdę to odczytasz?
Oczywiście- zapewniała go Marta- weź pod uwagę fakt, że ja cały czas w trakcie wykładów, rozmów z szefem lub chemikami w laboratorium robię notatki. Aż się dziwię, że nie zaczęłam robić notatek gdy rozmawiam prywatnie z rodziną lub znajomymi. Skrypty, które mamy są dość kiepskie, albo ja mało bystra jestem. Mam własny system skrótów myślowych i bez problemu odczytuję potem te swoje bazgroły. Wojtek się śmieje, że moje notatki to swoisty stenopis. Ale na wykładach lub zajęciach praktycznych jest mnóstwo dodatkowych informacji, których gdzie indziej najprawdopodobniej nie znajdę. Najzabawniejsze jest to, że wszelakie skróty myślowe to tylko ja rozumiem i już mnie moje koleżanki nie mordują bym im skserowała swoje notatki, bo niewiele mogą z tego pojąć. One to na ogół nagrywają na dyktafon - ja to taka bardziej staromodna jestem i wolę sobie zapisać, zwłaszcza, że w czasie przerwy coś w tych notatkach sobie uzupełniam, bo wykładowcy czasem coś dodają na końcu, więc robię "chmurkę" i od niej strzałkę do czego to się odnosiło. Poza tym jestem typowym wzrokowcem i zapamiętuję głównie to co sama przeczytam. Odkryłam to jeszcze w czasach liceum. Zauważyłam wtedy, że bardziej mi się utrwala to, co zapiszę. No po prostu mam taki feler.
Lekarka sporo opowiedziała o dermokosmetykach ale i też o odbiorze ich przez pacjentów. W swej praktyce zauważyła, że znacznie wyższe notowania wśród pacjentów mają dermokosmetyki z importu niż rodzime, choć gdyby któryś z pacjentów wysilił nieco mózg to bez problemu pojąłby, że polski odpowiednik danego preparatu powstał na bazie tych samych składników, tyle tylko, że opakowanie "zagranicznego preparatu" jest najczęściej znacznie ładniejsze ewentualnie dozowanie jest wygodniejsze. Bo wyciąg z rumianku lub z cebuli czy też z innej rośliny zawsze jest tylko wyciągiem z tych roślin, niezależnie od tego gdzie został wyprodukowany. Wszędzie jest wymóg, żeby rośliny zastosowane do kontaktu z pacjentem były wyhodowane na terenach nie skażonych jakimikolwiek chemikaliami i dotyczy to nie tylko leków podawanych doustnie a wszystkich, tych do kontaktu ze skórą również.
Przy okazji Marta dowiedziała się, że jej promotor jest niewyobrażalnie poczciwym i uczciwym facetem, że szef laboratorium, w którym najprawdopodobniej Marta będzie pracowała, jest bardzo dobrym fachowcem i fakt, że już widzi miejsce Marty w "swoim" laboratorium jest w pewnym sensie dowodem, że Marta już spełnia jego oczekiwania jakie on ma wobec pracowników.
Oczywiście Andrzej zaraz opowiedział jak to Marta napędziła strachu szefowi laboratorium i jak on sam musiał ukryć swe przerażenie, bo bał się, że mogły pozostać mikroskopijne drobiny szkła lub mogły zostać uszkodzone włókienka nerwowe. I , zapewne gdyby nie to, że był to czas, gdy już powinien być w przyszpitalnej przychodni to zapewne opowiedziałby jeszcze i o tym, jak przebiegła operacja Marty.
Nie miałam pojęcia, że Andrzej ma brata - stwierdziła lekarka, zawsze myślałam, że jest jedynakiem. No bo oni są przyrodnimi braćmi- jedna matka, ojcowie różni i przez lata nie utrzymywali ze sobą kontaktów - tłumaczyła Marta, jednocześnie zapisując sobie, by to powiedzieć wieczorem Andrzejowi. Jak łgać to razem i powielać tę samą wersję.
Gdy dotarła do domu okazało się, że tuż przed powrotem Marty telefonowała mama Wojtka i koniecznie chciała rozmawiać z Martą, nie mówiąc Wojtkowi o co jej chodzi. Marta ciężko westchnęła i wybrała numer telefonu swej teściowej. Po wymianie typowych w tej sytuacji grzeczności, Marta zamilkła i tylko włączyła tryb głośnomówiący - okazało się, że teściowa była u fryzjera, u którego bywa "od zawsze", który wysyła ją jak najprędzej do onkologa, bo nie podoba mu się jedno znamię, które ona ma już od dawna. A ty mamo od dawna do tego fryzjera chodzisz i dopiero teraz je zauważył? - spytała.
Nooo, ja tam chodzę od lat, ale teraz jest nowy pracownik i on stwierdził, że powinnam koniecznie to pokazać onkologowi no a to "coś" to ja mam w tym miejscu od lat. I jak mi radzisz - iść do zwykłego lekarza czy do onkologa? Marta ciężko westchnęła - ja myślę, że byłoby dobrze żebyś pokazała to od razu onkologowi - lepiej dmuchać na zimne niż się oparzyć. Nowe kadry fryzjerskie są teraz lepiej przeszkolone pod względem różnych anomalii dermatologicznych.
A onkolog mnie nie wyśmieje?- martwiła się teściowa. Na pewno nie - to są z reguły bardzo dobrze wyszkoleni lekarze i na pewne cię nie wyśmieje. I albo sam zdecyduje, że to nic groźnego albo wyśle cię na dalsze badania. A w którym miejscu to masz?
No prawie we włosach, tuż poniżej skroni, tak na kości, w odległości ze trzech palców od ucha i zawsze jest to zakryte włosami, więc widoczne tylko u fryzjera. Ja jestem zdania, że koniecznie powinnaś to pokazać jednak onkologowi. Skoro jest to prawie we włosach to jest to kawałek skóry, który systematycznie jest poddawany działaniu chemikaliów, bo wszak stosujesz koloryzację włosów. a nie każda skóra to dobrze znosi- tłumaczyła Marta swej teściowej. A koloryzujesz je chyba dość często, bo ci bardzo szybko włosy rosną. Nawet jeśli nie pokrywa się tego miejsca farbą to i tak ma ono kontakt z farbą a nie jest to farba naturalna jak na przykład wywar domowy z kasztanów. Zresztą mam wrażenie, że teraz to już nie ma żadnych naturalnych farb do włosów, bo po prostu to są zbyt krótko trwałe barwniki.
Tylko nie mów nic Wojtusiowi - bo się jeszcze zdenerwuje- poprosiła teściowa. Mamo, mam włączony tryb głośnikowy, więc on wszystko słyszy. Idź do onkologa jak najszybciej i daj nam znać co powiedział.
No dobrze, skoro uważasz, że tak będzie lepiej to tak zrobię. Ale mnie to wcale nie boli tyko muszę uważać przy czesaniu by tego nie zawadzać grzebieniem. A co u was słychać?- spytała. Nic ciekawego ani też specjalnego - zapewniła ją Marta. A myślicie już coś o urlopie? Jeszcze nie i urlop to chyba będziemy mieli dopiero we wrześniu i może pojedziemy nad jakieś cieplejsze morze niż Bałtyk. Nie będzie wtedy na plaży hord wrzeszczących bachorów. Naprawdę jeszcze nic nie zaplanowaliśmy.
Ja już mam promotora i muszę trochę podumać nad pracą magisterską. Miałam już spotkanie z promotorem, a dziś z panią dermatolog. A w lipcu i sierpniu to będę pracować w laboratorium na pół etatu, tak jak w ubiegłe wakacje. I tym samym będę się przymierzać do pisania magisterki. Będę pisała o fitoterapii w kosmetykach. Bo teraz , po latach sobie przypomniano, że wiele kosmetyków było kiedyś, kiedyś na bazie ziół i działały korzystnie na skórę nie tylko ją pielęgnując ale też i lecząc.
Mamo, bardzo cię proszę, nie zlekceważ sprawy tego znamienia - niestety często to co wygląda bardzo niewinnie może narobić wielkiej szkody w organizmie. Przy najbliższej kąpieli obejrzyj się dokładnie w lustrze czy jeszcze gdzieś na ciele nie masz takich lub podobnych znamion. I wszystkie plamki, znamiona, jakieś stwardnienia lub zgrubienia skóry od razu przy okazji pokaż onkologowi. No i jeszcze coś- powiedz o tym, że byłaś w Tajlandii- tam słońce operuje nieco intensywniej niż u nas. To dla onkologa też ważna informacja, zwłaszcza, że nie unikałaś słońca i tylko nogi po operacji chroniłaś przed nim, a resztę ciała to nie za bardzo. I koniecznie daj znać co powiedział lekarz. I koniecznie idź do lekarza w Austrii, bo tu na wizytę, nawet prywatną to zbyt długo musiałabyś czekać. Na oddziałach onkologicznych jest przepełnienie, szalenie dużo jest pacjentów onkologicznych, wszystkie przychodnie onkologiczne są wręcz oblężone.
Po zakończonej rozmowie Wojtek powiedział - podziwiałem twoją cierpliwość. Wiesz, to wygląda mi na coś poważnego - stwierdziła Marta. Niestety tak się składa, że niektóre nowotwory wyglądają zupełnie niegroźnie przez wiele lat, nie dają jakichś dokuczliwych objawów a potem nagle się okazuje, że już jest za późno na jakiekolwiek leczenie. A profilaktyka u nas niestety kuleje bo to też przecież kosztuje - trzeba mieć odpowiednią aparaturę do wczesnego wykrywania zmian nowotworowych.No i ludzie za mało o siebie dbają, zbyt mało robi się badań przesiewowych.
To dobrze, że ja cię przy każdej kąpieli dokładnie oglądam i nawet macam i całuję - ucieszył się Wojtek. Od razu bym zobaczył, gdyby coś się zmieniło.
Wieczorem zatelefonował jeszcze Andrzej, więc Marta zaraz mu wpuściła sprawę, że wytłumaczyła pani dermatolog, że on i Wojtek są braćmi przyrodnimi. Ok, pamiętam o tym. A Kaśka już do mnie dzwoniła i bardzo się jej spodobałaś i zapewniła mnie, że zawsze ci w razie czego pomoże w pisaniu jeśli na czymś się zatniesz. A najbardziej się jej spodobało, że nie jesteś wypacykowana jak większość młodych kobiet. Marta się śmiała - to wszystko przez to, że nie chciałam nigdy służyć za manekin do obróbki i mówiłam, że mam uczulenie na wszystkie kolorowe kosmetyki, więc chodzę bez makijażu na co dzień. Nie lubię być malowana, masowana itp. przez obce osoby. I nie przepadam wcale za tym by malować inne babki, zwłaszcza obce. Mogę umalować nasze mamy, ale to koniec. Najśmieszniejsze jest to, że z zajęć praktycznych mam ocenę bdb. Andrzej - mam pytanie - właśnie wysłałam swoją teściową do onkologa, bo fryzjer (młody, nowa siła) zauważył u niej jakieś znamię na skraju owłosionej skóry głowy i poradził by poszła do onkologa i ja, nie widząc tego podtrzymałam jego zalecenie. No to bardzo dobrze zrobiłaś - onkolodzy już nawet na podstawie wyglądu i umiejscowienia są w stanie wydać wiążącą opinię. W dobrych szkołach fryzjerzy i kosmetyczki też już są wyczuleni, bo coraz więcej jest przypadków czerniaka, który na początku wygląda zupełnie nijako i niegroźnie. Było teściową przełączyć na SKYPE i kazać sobie to pokazać.
No coś ty - ja się na tym nie znam, ja tylko i wyłącznie mogę klientkę wysłać albo do dermatologa albo do onkologa. No i wybrałam onkologa na jej doradcę. Wiesz, ona jeszcze przed rozwodem była w Tajlandii i z tego co wiem, to tylko chroniła przed słońcem nogi bo była po usuwaniu żylaków metodą termiczną, a resztę to opalała. No to bardzo dobrze zrobiłaś - tam faktycznie słońce jest groźne. Masz dziewczyno mocno rozrywkową teściową, skoro po usuwaniu żylaków pożeglowała do Tajlandii. Albo odważna albo zielono w głowie. Stawiam na ów kolor - odpowiedziała Marta. A co u ciebie? - spytała.
Standard - siedzę do 22,00 i jadę do chaty. Za to jutro mam wolne przedpołudnie - ciekawe jak to zniesie Lena, bo chcę razem z chłopcami iść do fryzjera. Oni mają strasznie długie włosy, bo nie chcą iść z Leną do fryzjerki. Jeśli mnie się uda by ich obskoczył mój fryzjer to ona się na mnie obrazi zamiast się ucieszyć, że udało się im obciąć włosy. Jestem już mocno zmęczony jej fochami. Zaczyna we mnie aktywować moje złe instynkty. I ciągle mi majaczy o rozwodzie i że mi dzieci odbierze i puści mnie z torbami bo dowalą mi wysokie alimenty. Chyba muszę o tym wszystkim porozmawiać z teściową - może ona wie coś o czym ja nie mam bladego pojęcia. No spróbuj tylko pewnie będziesz musiał to zrobić tak by się o tym nie dowiedziała Lenka. Na razie to mam zamiar podstępnie ich wziąć do fryzjera. Bo jak mi starszy powiedział, to oni nie chcą się dać ostrzyć "babie", no więc może dadzą się ostrzyc u "chłopa". Mam wrażenie, że ona robi się z dnia na dzień głupsza - głupieje w tempie postępu geometrycznego. Mam do was prośbę byście się nieco poświęcili i wpadli do nas w któryś weekend. Jutro dostanę rozpiskę na nowy miesiąc i będę wiedział kiedy będę miał wolne sobotnie popołudnie.
c.d.n.
Podobało się!
OdpowiedzUsuń