W poniedziałek, pomimo protestów Wojtka, Marta pojechała z teściem na te jego badania. Przezornie wzięła ze sobą dla niego kanapki i dwie butelki wody mineralnej niegazowanej. A ty będziesz cały czas przy mnie?- dopytywał się teść. Nie, w trakcie badania to na pewno nie będę, ale będę cały czas pod gabinetem. Gdy przyjedziemy to tak jak mówiła ta babka w rejestracji - posadzę cię pod gabinetem, który jest na I piętrze i pójdę do rejestracji, a stamtąd wrócę do ciebie.
Rano sprawdziła czy ojciec ma skarpetki bezuciskowe i nie za ciasną gumkę w talii swoich bokserek. Teść był przejęty a Marta się martwiła jak się będzie czuł po tym badaniu bo z opowieści tych co już mieli angiografię to wyglądało to dość hardcorowo, z tym że tamte osoby nie miały angiografii bezinwazyjnej bo jeszcze nie było takiej nowoczesnej aparatury.
Pod Instytut zajechali za kwadrans ósma i......pilnowacz nieomal wskoczył Marcie pod koła bo, jak zaraz jej powiedział, "trzymał dla niej miejsce". Marta podziękowała, poprosiła go jeszcze by trzymał kciuki za jej tatusia, zaparkowała i poszli do Instytutu. Marta odstawiła ojca pod gabinet, sama zaniosła "świstek" do rejestracji, została pochwalona, że już przyjechali i że ojciec już siedzi pod gabinetem zabiegowym, więc automatycznie będzie pierwszy. Marta była nieco zdenerwowana, ale sympatyczna dziewczyna powiedziała, żeby się nie denerwowała, bo to nie będzie wkłucie w tętnicę udową lub inną a wkłucie tylko w żyłę. A na kontrast to niewiele osób ma uczulenie poza alergikami, którym nieomal wszystko szkodzi.
Marta poszła pod gabinet zabiegowy i powiedziała ojcu, że na szczęście nie będzie wkłucia w tętnicę udową lub inną, bo gdyby było to musiałby zostać ze dwa lub trzy dni w szpitalu, a tak to po badaniu będą mogli jechać do domu. Zaraz też wysłała wiadomość do Wojtka, że już są pod zabiegowym i że nie będzie wkłuwania się w którąkolwiek tętnicę. A wynik badania będzie do odbioru za kilka dni. Wojtek odpisał, by tam gdzie wydają wyniki wpisać jego dane, bo to on je odbierze, bo nie ma problemu by wyjść z pracy gdy nie prowadzi danego dnia wykładów.
Teść gdy już wchodził do gabinetu wezwany przez pielęgniarkę miał nieco przerażony wyraz twarzy a Marta upewniła go tylko, że będzie cały czas pod gabinetem i że na pewno będzie wszystko dobrze. Chwilę później pod gabinet podeszła jakaś kobieta i zapytała się czy Marta czeka w kolejce do tego gabinetu - Marta jej wyjaśniła, że nie. Kobieta była wyraźnie przerażona czekającym ją badaniem i chciała koniecznie rozmową z Martą rozładować swój strach, ale Marta wcale a wcale nie była w nastroju do rozmowy.
Po blisko godzinie pielęgniarka poprosiła do gabinetu Martę - lekarz się z nią przywitał i na "dzień dobry" poinformował ją, że badanie wykazało, że ojciec jest po niewielkim zawale. To można mieć zawał i o tym nie wiedzieć? - zdziwiła się Marta. Można - przy lekkim zawale lekarz internista może objawy pomylić z silnym zapaleniem oskrzeli i moim zdaniem tu właśnie miało to miejsce. A na EKG to nie wychodzi? Czasem nie wychodzi. No a co teraz będzie?- spytała Marta.
Teraz będzie pani tatuś pod naszą opieką. Zmienimy lek na nadciśnienie, wyślemy pana do sanatorium specjalistycznego, tam się nauczy żyć z pozawałowym sercem. Dobrze, że już pracuje tylko na pół etatu i że źródło utrapienia już nie ma z tatusiem kontaktu. Powinien codziennie chodzić na spacery poza dniami gdy mróz już dochodzi do -10 stopni, lub upał jest powyżej +25 stopni, słońce pełne w porze letniej też nie jest wskazane. Dobrze byłoby gdyby tatuś teraz pojechał do sanatorium - teraz to jeszcze mało atrakcyjna pora, więc powinny być miejsca. A poza tym to tam jest trochę prywatnych kwater w pobliżu tego sanatorium. Wielu pacjentów woli mieszkać prywatnie a do sanatorium tylko przychodzić na posiłki i przepisane zabiegi.
Lekarz, który pana do nas skierował trafnie rozpoznał sytuację. Skierowanie będzie do odbioru razem z opisem wyników badania. Przy okazji pobraliśmy i krew do badania. Powinien pan zawsze mieć przy sobie to badanie krwi niczym kierowca rajdowy. Bo w tych chorobach serca to i 15 minut zwłoki może mieć tragiczny skutek. Ale ogólnie to nie jest jeszcze z panem źle. I chyba nie wymęczyliśmy pana za bardzo - mam nadzieję. Nie, nie czuję się źle po tym badaniu - powiedział ojciec. Chociaż, nie ukrywam, że trochę się bałem.
Gdy wyszli z gabinetu pacjentka która czekała na badanie bardzo uważnie przyjrzała się ojcu, ale Marta miała minę z gatunku "bez kija nie podchodź" i pacjentka tylko bezgłośnie otworzyła usta i szybko je zamknęła. Podeszli jeszcze do okienka rejestracji i ojciec poprosił by dopięto do jego karty informację , że wyniki odbierze syn.
Pilnowacz ucieszył się bardzo, że "starszy pan" nie został w szpitalu, Marta wcisnęła mu w rękę 2 monety i powiedziała - dobrze pan te kciuki trzymał, nie trzeba na razie kłaść taty do szpitala. Ile mu dałaś? spytał potem teść. Dychę. Ojciec westchnął - ty to wszystkich rozpieszczasz. Nie rozpieszczam- ja po prostu robię to co mi się opłaca. A poza tym nie rozumiem co masz na myśli mówiąc, że wszystkich rozpieszczam. Po prostu uważam, że lepiej ludzi rozpieszczać niż z nimi wojny toczyć. Ty tato też nas rozpieszczasz, bo nam obiadki gotujesz, chociaż jest jasne jak słońce, że mogłabym to robić sama, bo co jak co, ale gotować umiem. A Wojtek też potrafi gotować. Mnie po prostu często żal tych różnych "wykolejeńców" bo najczęściej wszystkie uzależnienia powstają w okresie wczesnej młodości i często ich źródło jest jeszcze w dzieciństwie. Nie każdy z nas miał szczęśliwe dzieciństwo i odpowiedzialnych i mądrych rodziców.
Ponieważ ojciec nie chciał zjeść w poczekalni, pojechali prosto do domu. Zjedli razem śniadanie, Marta poprosiła by tego dnia ojciec wypił ze 2 litry wody, żeby jak najprędzej wypłukać z organizmu kontrast. Ojciec się trochę zastanawiał czy ma pojechać do pracy czy nie, ale Marta mu odradziła i że zamiast do pracy to mogą pójść do kwiaciarni po Misię i z nią razem pokrążyć po spokojnych osiedlowych ulicach. A wracając zrobią niewielkie zakupy, a potem to ona się trochę pouczy a tata może spokojnie poleżeć i poczytać. Przejrzą też na internecie jak się prezentuje Nałęczów i jak się tam jedzie, bo jakoś jak dotąd to nigdy tam nie byli. Poczytają opinie kuracjuszy, a ojciec orzekł, że on woli dopłacić do tego biznesu i mieszkać prywatnie a nie w sanatorium. A Marta stwierdziła, że mogą się nawet wybrać w sobotę lub niedzielę na rekonesans i wszystko zobaczyć na miejscu. Bardzo się ojcu ten projekt spodobał.
Tato - ile razy będziesz w nieco gorszym nastroju to wtedy najzwyczajniej w świecie nocuj u nas - jest wystarczająca ilość pokoi i w niczym nam twoja obecność nie przeszkadza. Jak sam widzisz stan psychiczny też ma znaczenie. Już nawet trwają badania nad powiązaniem umysł - serce. No i gdy będziesz się nieco gorzej czuł pod jakimkolwiek względem to zaraz masz mnie lub Wojtkowi to powiedzieć. Nie chcę cię ciągle wypytywać jak się czujesz, bo to będzie dla ciebie mało fajne, po prostu jeśli tylko coś ci się wyda dziwne lub nietypowe w twoim samopoczuciu to od razu to zgłoś mnie lub Wojtkowi. Jak sam widzisz przeszedłeś zawał i jakiś durny konował go nie rozpoznał. I jakbyś zaczął kaszleć i odczuwać jakiś ból w klatce piersiowej tak mniej więcej w odległości szerokości dwóch dłoni poniżej nasady szyi na środku to musisz to natychmiast nam zgłosić. No przecież serce jest po lewej stronie - stwierdził tata. Teoretycznie tak, a praktycznie po lewej stronie mostka. I dlatego leżenie na lewym boku nie szkodzi sercu i do operacji tną mostek, a nie przecinają żeber po lewej stronie.
Tak naprawdę to podziwiam kardiochirurgów i nawet nie dziwię się, że najczęściej to nieco zarozumialcy i mają się za lepszych chirurgów od innych. Ja w ogóle tak naprawdę podziwiam wszystkich chirurgów - to jednak potrzeba sporo odwagi by majstrować we wnętrzu żywego organizmu. Andrzej - ten lekarz, który skierował cię na operację do swego kolegi, to choć operuje codziennie to twierdzi, że przed każdym pierwszym cięciem czuje się tak, jakby to była jego pierwsza operacja w życiu, choć każdy planowy zabieg ma wcześniej przemyślany. Tyle tylko, że każdy pacjent to w pewnym sensie terra incognita, wszak nikt nie jest przezroczysty i dopóki nie rozkroisz to nie wiesz co ma w środku i w jakim stanie. Tak zupełnie szczerze - znamy się z Wojtkiem od wielu lat, a pomimo tego czasem zaskakują nas wzajemnie nasze reakcje na różne sprawy. Na szczęście oboje nauczyliśmy się przez te lata nie ukrywać tego co nas dziwi lub się nie podoba. Nadal mamy wobec siebie tę dziecięcą szczerość i chyba dzięki temu wszystko między nami dobrze się układa.
Wojtek w 100% zaakceptował weekendowy wyjazd do Nałęczowa i postanowili pojechać tam w sobotę. Pati była kilka razy w Nałęczowie, raz na wczasach a innym razem odwiedzała koleżankę, która tam była na leczeniu sanatoryjnym. Ładny ten Nałęczów- stwierdziła- rozbudował się a z uwagi na klimat wszystkie sanatoria przyjmują teraz głównie sercowców. No nie wiem, czy to dobry pomysł by twój teść mieszkał poza sanatorium- jeśli dopłaci do tego co oferuje ZUS to na pewno dostanie pojedynczy pokój. Tam powstała masa nowych sanatoriów a te starsze są odremontowane i sporo jest pokoi jednoosobowych. Jest tam też kilka Szpitali Uzdrowiskowych i to bardzo dobra sprawa, bo jednak sporo jest osób po operacjach kardiologicznych i tam dochodzą do zdrowia. No oczywiście po operacji raczej nikt nie zatańczy w balecie nawet po pobycie w takim szpitalu, ale przynajmniej będzie miał dobre warunki do rekonwalescencji.
Dobrze Martuniu, że wysłałaś teścia na te badania do kardiologa. Trochę mnie dziwi, że nie wyszło twojemu teściowi na EKG, że miał zawał. No ale jednak coś się temu lekarzowi nie spodobało w tym jego sercu, skoro go wysłał do Instytutu. Ale znam kogoś, u którego na SORze nie rozpoznano zawału w trakcie jego trwania i dopiero gdy któryś z lekarzy wpadł na pomysł, by zrobić badanie USG przezprzełykowe okazało się, że jest zawał i facet natychmiast wylądował na stole operacyjnym. I co? - zapytała Marta. No i uratowali faceta. Tylko nie wiem po co, bo jak chlał tak nadal chleje. Tyle tylko, że zamiast wódką zapija się czerwonym winem. Teraz to podobno pije z rozpaczy, bo mu żona umarła, a tak dokładnie to sama sobie pomogła by umrzeć. To okropne - stwierdziła Marta. Nooo, okropne - zgodziła się z nią Pati. Ale ona nie potrafiła od niego odejść bo wciąż miała nadzieję, że on się zmieni i przestanie pić. Naiwność ludzka jest bezgraniczna. A do tego Nałęczowa nie bierzcie Misi, zostanie u nas.
Gdy Marta z Wojtkiem wracali do domu zahaczyli o Delikatesy i Marta powiedziała - spójrz - najdłuższa kolejka jest do działu, w którym jest sprzedawany alkohol. Dobrze, że mamy jeszcze w domu czekoladę. Pomyślałam, że może byłoby dla twego taty dobrze, by trochę pomieszkał z nami - bo nie mogę się oprzeć wrażeniu, że jest trochę przerażony. Mamy przecież cztery pokoje, więc się spokojnie pomieścimy. Mieściliśmy się z moim tatą to i z twoim się pomieścimy. A jak wróci z sanatorium to już będzie na pewno w lepszej kondycji psychicznej. A do czasu jego wyjazdu to będziemy przygotowywać więcej "gotowców" by nie sterczał przy garnkach. Mam nadzieję, że twoja mama nie nawiedzi nas szybko. Bo jak na razie to kontakt z nią wyraźnie szkodzi twemu tacie na zdrowiu.
Wojtek chwilkę milczał i powiedział - a jesteś pewna, że nie będziesz się czuła skrępowana jego pobytem? Nie, nie będę skrępowana, bo jak zapewne zauważyłeś nie mam zwyczaju biegać nago po mieszkaniu, a twój tata dba o porządek i nie rozrzuca wszędzie swoich rzeczy. Misia już go w pełni zaakceptowała. W tej drugiej sypialni szafa jest prawie pusta. Podleczy się w tym sanatorium i na pewno dojdzie do siebie. Ta heca z matką naprawdę mu zaszkodziła. Pomożemy mu tylko w zabraniu jakichś rzeczy z jego mieszkania, żeby sam tego nie taszczył do i z samochodu. Wojtek objął Martę i powiedział - też o tym myślałem a ty to zaproponowałaś. Ja dziś zatelefonuję do matki i powiem jej by przypadkiem znów nas nie nawiedziła.
Marta uśmiechnęła się - tylko na nią nie krzycz, bo krzyk jest i prowokacją i jednocześnie w pewnym stopniu wyrazem bezradności. A my wszak nie jesteśmy bezradni. Trochę szkoda, że musimy czekać na to skierowanie, ale tak jest zawsze- jedni prowadzą badania a inni potem opisują wyniki.
c.d.n.
Podobało się 🙂
OdpowiedzUsuń