wtorek, 31 stycznia 2023

Lek na wszystko? -47

 Czas  mijał szybko  a dni były  podobne do siebie. Upalne  lato przechodziło w ciepłą i słoneczną jesień. Było mało opadów, w podwarszawskich lasach zapamiętali grzybiarze  snuli się zawiedzeni - przydałby  się solidny, kilkudniowy deszcz bo w takim wysuszonym lesie to tylko o pożar było  łatwo a  nie o grzyby. 

Z punktu  widzenia Teresy to ta jesień była piękna - administracja  osiedla dbała o zieleń, trawniki były równiótko przystrzyżone, codziennie dostawały odpowiednią porcję wody. Na każdym spacerze towarzyszył Teresie tata.  Często dołączał do nich Kazik, który zgodnie  ze  swym planem zaczął zbierać materiały do swej pracy doktorskiej. A oprócz Kazika  często mieli też towarzystwo sąsiadki taty z bloku,  w którym nie tak  dawno mieszkał. 

Sąsiadka "wytuptywała"  kilometry ze swą charcicą, która  za każdym razem witała się z tatą tak, jakby go rok  nie widziała. Ponieważ psica była bardzo grzeczna a Aleksander wielce nią  zainteresowany, to Teresa pozwoliła by mały kładł  swą malutką rączkę na jej sporym łbie. Psica jakimś cudem  wiedziała, że ta maciupka  rączka błądząca po jej łbie należy do dziecka i cierpliwie znosiła jego poklepywania. Wnuki pani sąsiadki były już kilkulatkami, ale  chyba psica pamiętała jak należy zachowywać  się przy   malutkich   dzieciach, bo zawsze była bardzo grzeczna i cierpliwa.

Kazik stwierdził, że świetnie mu się myśli w towarzystwie żony i dziecka. Śmiał się, że gdy tylko bierze na ręce Aleksa lub obejmuje Teresę to w  chwilę później wpadają mu do głowy różne  dobre rozwiązania konstrukcyjne. W kilka dni później Teresa wręczyła  mu dyktafon mówiąc - ile  razy wpadnie ci coś mądrego i ważnego w kwestii tego nad  czym rozmyślasz, to podziel  się  tym głosowo z tym pudełkiem, a na papier przelejesz to później.  Kazik był nie tylko zachwycony tym pomysłem,  ale i wzruszony. I to tak wielce, że opowiedział o tym swemu bratu. Kurczę - wybrała model, który jest w tej  chwili na rynku naj- naj. Ciekawe kto jej doradził ?- zastanawiał się Krystian.  

Internet- odpowiedział Kazik. Jak znam Tesię to przekopała  pół internetu szukając opinii użytkowników - ma to tego jakąś niespotykaną cierpliwość. A mnie najbardziej rozczuliło to, że pomyślała o tym, co by mi ułatwiło pracę.  Nie wiem skąd, ale ona  zawsze  wie, kiedy ja rozmyślam o temacie, który rozgryzam, bo wtedy nic nie mówi a w kwadrans  później na  stoliku ląduje kawusia i coś słodkiego do niej, Aleks zaraz  znika z mego pola  widzenia a Tesia albo  znika razem z nim,  albo siada w fotelu z książką lub coś "dziabie na drutach". I wolę, gdy ona jest ze mną w pokoju niż gdy  znika. Mam naprawdę cudowne warunki do pracy. I dzielnie znosi nawet to, gdy jej czasem opowiadam nad  czym pracuję a pytania, które mi wtedy zadaje świadczą o tym, że wie o czym ja mówię. I zastanawiam  się skąd ona to wie. A tak ogólnie -  uważam, że Tesia choć była jedynaczką to jest szalenie "uspołeczniona" - zero w niej egoizmu! Ten troglodyta Robert nie doceniał jej.  Tesia dba i martwi  się o  wszystkich których lubi a tym, których  kocha to chyba oddałaby nawet ostatnią kroplę  krwi. Ma jakiś dar  wczuwania  się w cudze odczucia. Nadal mnie to zadziwia. Mam wrażenie, że to dziedziczne po rodzicach. Mało pamiętam jej mamę. No a tata to przecież chodząca  dobroć, ja się z nim dogaduję lepiej niż kiedyś z naszym własnym tatą. Ciebie i Alinę traktuje tak  samo jak nas. Oczywiście zdaję sobie  sprawę, że łatwiej o dogadanie  się gdy się już jest dorosłym i na wiele spraw ma się taki sam pogląd.

A ja gdy pracuję to się zamykam w pokoju - muszę mieć do pracy ciszę, spokój i odosobnienie- stwierdził Krystian.   Już nauczyłem Alinę, że wtedy się do mnie nie mówi, o nic się mnie nie pyta. Pewnie mam małą podzielność uwagi. Alina się wtedy czuje nieco urażona. Nie ma zielonego pojęcia o mojej pracy, o tym, że zachowanie pełnej dyskrecji to jeden z jej aspektów. Jestem pewien, że Tesia  to rozumie, w końcu pracowała  w takim  dziale, który zbierał informacje o ludziach ale ich na  forum publicum  nie omawiał.

Kazik śmiał się - po prostu nie  miałeś koło siebie o pięć lat młodszego brata, przy którym trzeba było cały czas uważać  co się robi i jak  się robi, żeby go nie uszkodzić lub żeby nie wypaplał czegoś rodzicom gdy zaczął już ćwierkać. Gdybyś miał, to szybko byś automatycznie  sobie ową podzielność  uwagi wyrobił. 

A co do twojej pracy- po prostu wytłumacz jej, że nie zawsze twoimi klientami są sami uczciwi i poszkodowani ludzie, że czasem są i tacy nie kryształowi a mocno zmatowieni ale tych też w pewien sposób musisz bronić. I że musisz dbać o to, by każdy klient miał pewność, że zachowasz dyskrecję a publiczność nie dowie się więcej niż wymaga tego sprawa. Bo w tym wypadku Alina jest tylko publicznością. To, że jest twoją  żoną nie sprawia, że automatycznie ma wiedzieć o twoich klientach to co ty o nich  wiesz.  Tesia wie gdzie pracuję, ale nie  zwierzam się jej nad jakimi konstrukcjami myślę. Wie co już skonstruowałem, to nie jest tajemnica. Tajemnicą  są pewne  szczegóły, no ale one  są chronione chociażby patentami i o tym z nią nie rozmawiam.  Tesia boi się tylko tego, żebym latał. Wiem, to moja wina- gdy się w niej tak piekielnie zakochałem i jeszcze była z Robertem to powiedziałem jej, że mam ochotę ze sobą skończyć, bo kocham pewną mężatkę i nie mam szans na bycie z nią. Słowa nie pisnąłem, że to o nią  chodzi.Kusił mnie też skok z ósmego piętra i wtedy Tesia mi powiedziała, że wyrządziłbym jej wielką krzywdę, bo jestem jej jedynym przyjacielem z którym może o  wszystkim rozmawiać i że nie jest szczęśliwa w małżeństwie i gdy Robert wyjedzie na placówkę to ona  z ulgą zostanie tu sama w Warszawie i po jakimś czasie wystąpi o rozwód. Dzieci nie mają, nikt na tym nie ucierpi. No a co było dalej to już  wiesz. A o tożsamości owej mężatki dowiedziała  się na krótko  przed naszym ślubem. Doszliśmy wtedy zgodnie  do wniosku, że byliśmy parą idiotów nazywając miłość przyjaźnią. Ale jestem przekonany, że obydwa uczucia muszą iść w parze,  jeżeli ma to przetrwać latami.

No ale przecież gdzieś razem wyjeżdżaliście? - dziwił  się Krystian. No tak, byliśmy w Baligrodzie, spaliśmy nawet w jednym domku, w jednym łóżku. Z tym, że ona spała a ja przełaziłem niemal całą noc po terenie. Nie wiem jak to zrobiłem, ale tego dnia wróciliśmy do Warszawy po objechaniu pętli - cud, że nie spowodowałem żadnego wypadku, bo spałem ze  dwie godziny. Byłem niczym na dopingu, a jedyny doping to były uwielbiane przez Tesię orzechy laskowe w gorzkiej czekoladzie i kawa. Oboje  sporo tego pochłonęliśmy.

No tak, masz rację, że powinienem pewne sprawy omówić z Aliną. Jakoś wydawało mi się to tak oczywiste, że nawet nie  wpadłem na to, że może dla Aliny nie jest to takie  oczywiste. Muszę o tym z nią porozmawiać, żeby rozumiała moje zachowanie. Dobrze, że mi o tym powiedziałeś. Wiesz, czasem mam wrażenie, że Alina i Tesia to siostry. Przyjaźnią się odkąd trafiły  do liceum, przedtem się nie  znały. One zawsze myślą o sobie wzajemnie. Gdy kiedyś wyraziłem zdziwienie tym faktem Alina mi powiedziała- tak właśnie  wygląda prawdziwa przyjaźń. Z przyjaciółką chcesz się dzielić tym co dobre i wspomagać  ją gdy spotka  ją  coś niedobrego. Alina powiedziała, że  była  zdziwiona tym, że  Tesia wydała  się za Roberta. Wtedy i ty i Robert podobaliście  się jej, ale zdaniem Aliny Tesia uważała, że ty jesteś  poza jej zasięgiem, że  ona ci  się nie podoba i że uważasz ją za zbyt dziecinną. 

Podobać to mi się  Tesia wtedy podobała, ale ja wtedy szukałem dziewczyny do seksu, a Tesia w moim odczuciu to była  za porządna dziewczyna by była tylko do wyrka. Anka to mi  sama do łóżka wlazła, nie miała  żadnych oporów. A ja byłem taki naiwny, że  aż strach. Gdy mi powiedziała, że jest w  ciąży to sypialiśmy  ze sobą już niemal rok. Nie bywaliśmy nigdzie razem, ale spółkowaliśmy. Wydawało mi  się zawsze, że byłem jedynym użytkownikiem i dlatego jak ten głupek ożeniłem  się. A powinienem  był  wpaść po rozum  do własnej  głowy, że zawsze to było z zabezpieczeniem. Dopiero po rozwodzie dotarły do mnie  sygnały, że "użytkowników" mogło być więcej. Nasz tata też wykazał się naiwnością- nie mógł uwierzyć, że Anka była alkoholiczką. Bo on nie znał przecież  nigdy żadnej kobiety-alkoholiczki no i  nigdy  nie widział Anki pijanej. Ale Tesia ją widziała, o  czym potem dokładnie  opowiedziała  w sądzie. A ja po tej całej  aferze wyjechałem. Dobrze mi to zrobiło. 

Zmarnowaliśmy z Tesią dziesięć lat - gdybym wtedy nie związał się kretyńsko z Anką bylibyśmy cały  czas razem. A Tesia, gdy to mówię, zawsze powtarza - tak pewnie  musiało być, może wtedy to jeszcze nie  był nasz czas. Tesia wyszła za Roberta gdy już byłem żonaty. 

 I wiesz co, dopiero gdy się pobraliśmy  z Tesią zrozumiałem  jak bardzo  ważna jest w  związku rozmowa i że podstawą dobrego związku jest nie tylko miłość i seks ale właśnie to wzajemne przedstawianie swojego punktu  widzenia tak, by można ten świat oglądać  razem i zachwycać  się tym samym, do tego samego dążyć. Omawiamy razem  zawsze i te  ważne sprawy i te naprawdę mało istotne, o których każde z nas mogłoby z powodzeniem samo decydować  i za którymś  razem stwierdziliśmy, że może to jest dla kogoś z  zewnątrz śmieszne że naradzamy  się w jakim kolorze kupić zasłonę na balkon, ale jednocześnie to jest coś, co nas  w jakiś  sposób jeszcze bardziej  scala. Staramy  się jak najwięcej prac domowych  robić razem - tym sposobem  wiem, że bycie "panią  domu"  to nie jest rozrywka, jeśli chcemy by wszystko w tym domu dobrze  funkcjonowało - to nie  tylko mało fajna praca  fizyczna, tu trzeba  również sporo pomyśleć i zdobyć wpierw gdzieś te wiadomości. Nikt  z nas  nie rodzi  się omnibusem. Tesia jest świetnym  kierowcą i cudownym pasażerem obok kierowcy - świetnie obserwuje cały  ruch drogowy, dobrze przewiduje, marzy mi  się by  z nią pojeździć po Europie,  nie wpada z byle powodu w panikę. Niedawno doszedłem do  wniosku, że jestem w pewnym  sensie  od  niej uzależniony i że to jest  cudowne  uzależnienie. I życzę ci braciszku byś był tak  samo uzależniony od swej żony jak  ja. I mów jej często, jak najczęściej jak bardzo ją kochasz - warto. To działa lepiej niż kosmetyczka, fryzjer i masażysta razem  wzięci. 

Wiesz, szalenie żałuję, że rodzice  nie poznali naszych żon, że nie mogli się cieszyć naszym  szczęściem, że dzieci będą  miały tylko jednego dziadka - powiedział Krystian. Ale jako  ateista i heretyk w jednej osobie jestem przekonany, że jakimś cudem wiedzą o naszym szczęściu i cieszą  się razem  z nami. Popatrz - latamy w Kosmos, ale nie wiemy co się dzieje z naszą energią która nas ożywia.

                                                                        c.d.n.

2 komentarze: