Wielkanoc przeminęła z deszczem i zimnem.Tak to jest, gdy jest wcześnie Wielkanoc- twierdziła Pati. Poniedziałek Wielkanocny wszyscy spędzili pod Warszawą - było nieco nostalgicznie bo, jak twierdził Ziuk, to ostatnie ich święta w tym domu. Tym razem dom był pełen ludzi, bo był również Andrzej z Leną i dziećmi oraz komplet rodzinny Marty i Wojtka łącznie z Misią, która większość czasu przesiedziała za pazuchą ojca Wojtka lub w ramionach Andrzeja. Lena była wybitnie w złym humorze a Andrzej wyraźnie jej podpadł, bo cały czas czulił się do Misi, a na uwagę Leny, że takie głaskanie psa to chyba objaw choroby psychicznej palnął niezbyt cicho, że gdyby ona była taka nieduża jak Misia to mógłby ją też trzymać na kolanach, ale póki co to nie jest ciężarowcem. Gołym okiem bez lusterka było widać, że coś "źle się dzieje w państwie Duńskim", ale nie był to dzień ani miejsce na roztrząsanie problemów rodzinnych. Wojtek tylko szepnął Marcie, że następnego dnia Andrzej wywozi Lenę z chłopcami do Otwocka i wracając stamtąd zapewne do nich wpadnie.
Jak twierdził Ziuk, to dom "się sprzedał" za całkiem przyzwoite pieniądze a na dodatek nabywca go przeprowadzi i pomoże w ustawianiu mebli. Oczywiście część mebli zostanie, np. ten olbrzymi kredens kuchenny, którego nie da się bezkarnie rozłożyć na części, zostaną też te wielkie fotele i sofa, na której mogło siedzieć ze sześć osób.
Dzieci Michała były wielce podniecone wiadomością, że już bardzo niedługo dziadkowie będą mieszkać bardzo blisko nich, a Ala namiętnie poszukiwała dla siebie jakiegoś półetatu, by wreszcie mieć kontakt z normalnymi ludźmi a nie tylko z matkami na urlopach macierzyńskich lub wychowawczych. Andrzej obiecał, że się rozejrzy czy aby w klinice nie potrzeba kogoś do pracy w biurze lub na recepcji. Lena zastrzygła uchem i nadała półgłosem tekst: "jakbym miała być gdzieś recepcjonistką to wolałabym się zabić". Andrzej udał, że nie słyszał, a Marta stwierdziła głośno, że to nie jest zły pomysł, bo zawsze można się dogadać z innymi odnośnie zamiany godzin pracy. Bo panie recepcjonistki pracują wszak w różnych godzinach, a Ala poza tym dysponuje językiem angielskim i to jest spory atut.
No to jasne, jak słońce, że w tej sytuacji będzie miała fory- mogę ci nawet Alu podrzucić słownik specjalistyczny - dodał Andrzej. Mam dwa - tobie wystarczy ten mniejszy. Ten większy poleci ze mną na Wyspy Brytyjskie. Cieszę się, że będę w Londynie, bo mam tam nadal kontakty z kolegami po fachu. Dwóch po studiach zaraz tam wyjechało i świetnie im się tam wiedzie.A na długo wyjeżdżasz? - spytał Ziuk. Jak na razie to na trzy miesiące, ale jeśli będę poznawał jakieś nowe techniki i procedury to może mi się pobyt przedłużyć. A kiedy wylatujesz? Tak dokładnie to nie wiem, bo to nie ja załatwiam sobie booking - tylko tyle wiem, że najprawdopodobniej w maju.
Lena tak się spojrzała na męża, że gdyby tylko wzrok mógł zabijać Andrzej już leżałby martwy, a Marta, która wszystko ukradkiem obserwowała szepnęła do Wojtka - ciekawe czy Andrzej już dziś u nas się zamelduje czy dopiero jutro po dzisiejszej, wieczornej awanturze. Mam tylko nadzieję, że ona nie rzuci się na niego z tasakiem. Bo mam wrażenie, że coś z nią ostatnio "nie halo" i logiczne argumenty jakoś do niej nie docierają. Z jednej strony to ją nieco rozumiem, też nie skakałabym z radochy gdybyś wybył na kilka miesięcy z domu, no ale to jest dla niego naprawdę szansa na zdobycie nowych wiadomości i umiejętności albo i na przeniesienie się gdzieś całą rodziną, jeśli będzie miał bardzo ciekawą ofertę. A tak nawiasem mówiąc to podejrzewam, że on już wie, że to będzie pobyt dłuższy niż trzy miesiące, tylko na razie "ściemnia" żeby codziennie nie było awantury w domu. Wystarczy jedna raz na kilka dni.
Andrzej "zameldował się" u nich następnego dnia wieczorem. Zjedli razem z nim i ojcem Wojtka obiadokolację. Marta opowiadała o tym, że szef laboratorium powiedział jej dziś, że pani sprzątająca, która rzekomo niechcący zrzuciła naczynie z półki zrobiła to celowo, mając nadzieję, że się rozbije a ona weźmie trochę jego zawartości i zaniesie "do konkurencji", w której pracuje jej córka. No ale naczynie przetrwało upadek, więc je odstawiła na półkę i na wszelki wypadek szybko odeszła z pracy. No to prawie kryminalna sprawa - śmiał się Wojtek. Nie podejrzewałem, że w laboratoriach kosmetycznych może być coś bardzo pożądanego przez konkurencję. Marta roześmiała się - gdybyś znał ceny niektórych kosmetyków renomowanych firm kosmetycznych to byś się nie dziwił. Mnie do szczęścia wystarcza przysłowiowy krem Nivea, ale ceny niektórych kremów mogą przyprawić o atak serca.
No to będziemy musieli z Michałem zmienić w swojej szafie szklane szybki na grube plexi ewentualnie drewno, żeby nam ktoś nie podkradł pomysłów. I chyba powinniśmy jednak za każdym razem, gdy pokój zostawiamy pusty to zamykać go na klucz i nie zostawiać go w drzwiach. Bo go i owszem zamykamy, ale klucz tkwi w zamku. I w związku z tym trzeba będzie dorobić drugi komplet kluczy, bo czasem to nawet zostawiam różne dokumenty na biurku. Jutro po pracy wpadnę do ślusarza i niech mi od ręki zrobi drugi komplet kluczy. Szarpnę się nawet na ładny breloczek dla Michała, mam ich całą masę bo kiedyś zbierałem i ojciec mi z każdej podróży jakiś przywoził.
Ojciec zaraz po kolacji stwierdził, że jest umówiony ze znajomym u siebie w mieszkaniu - to Austriak, więc go przenocuje. Trzeba podtrzymywać kontakty towarzyskie. A przed południem jak zwykle wpadnie tu by coś ugotować.
Tato, ale jakbyś się poczuł marnie po tym kontakcie to wróć na noc do nas, albo jeszcze lepiej zatelefonuj to wpadnę po ciebie - przypomniał ojcu Wojtek. Nie ma obawy, na pewno nie będziemy rozmawiać o twojej matce - szkoda byłoby nam na to czasu- zapewniał syna ojciec.
Gdy ojciec wyszedł Marta powiedziała do Andrzeja - zawsze się boję, gdy ojciec podtrzymuje te kontakty towarzyskie z Austrią by ktoś nie palnął czegoś co ojcu wybitnie podniesie ciśnienie, ale już się nauczył by nie rozmawiać na temat swej byłej żony - wyszkoliłam ojca by mówił obojętnym tonem, że ten temat wcale go nie interesuje, bo jest od dawna rozwiedziony.
A jak zauważyliście to Lena ostatnio usiłuje u mnie, niskociśnieniowca, podnieść ciśnienie - powiedział Andrzej. Zdenerwowała mnie jej odzywka, że wolałaby się zabić niż pracować jako recepcjonistka - nie podejrzewałem, że jest taka małostkowa. Przecież ona nigdzie nie pracowała, skończyła technikum jakieś takie foto chemiczne i nigdzie nie pracowała, bo twierdziła, że jej chemikalia szkodzą. I nie bardzo mogę pojąć skąd ten ton pogardy i wyższości dla pracy recepcjonistek. Wstyd mi za nią. Mam nadzieję, że Michał był na tyle zajęty rozmową, że tego nie dosłyszał.
Wiesz, Michał to bardzo równy facet i na pewno nawet jeśli słyszał to nie pomyśli źle o tobie ale tylko i wyłącznie o Lenie - powiedziała Marta. Wiesz - ja ją trochę rozumiem - nie powiem że skakałabym z radości gdyby Wojtek mnie zostawiał samą na kilka miesięcy. Bo mam wrażenie, że to jednak będzie pół roku a nie tylko trzy miesiące. No ale zostawiasz ją z jej matką i ciotką i w nowym mieszkaniu a do tego w dobrej lokalizacji, bo do sklepu to nawet na jednej nodze może doskakać.
To prawda , ale Lena jest z zupełnie innego powodu wściekła - cofnąłem jej upoważnienie do mego konta, bo znam jej gest gdy nie jest pilnowana. W miesiąc by je ogołociła do zera, bo wiecznie by sobie coś kupowała na poprawę nastroju- piątą czapkę , dziesiątą parę spodni, ciężarówkę zabawek dla dzieci, ale ani jednej książeczki do czytania im. Zostawię ją z popłaconymi a priori stałymi opłatami. Kartę bankową ma limitowaną. I nie ona ją dostanie do ręki a jej matka. I gdybym miał do niej zaufanie to od razu bym startował na sześć miesięcy. Bo to jest sensowny termin pobytu. A tak to po trzech miesiącach podejmę decyzję czy przedłużę pobyt czy wracam w te pędy.
Mówię wam to wszystko, choć mi wstyd, że byłem kiedyś tak oczarowany wesołą, wielce chętną do seksu Leną.Umówiłem się z jej matką i ciotką, że postarają się ją jednak ściągnąć do Otwocka by mieć na nią cały czas oko a poza tym ciotka ma się zająć edukacją dzieci, bo niestety Lena nie wykorzystała tego co zaczęła Marta. Klocki z alfabetem nie są wykorzystywane. Nie mam pojęcia jak mam przeprogramować Lenę. A do tego ma ciągoty na powiększenie rodziny, bo przydałaby się przecież córeczka. Ale tu ją przechytrzyłem - poddałem się wazektomii - polecam, cena nieco poniżej 3.000zł Tyle tylko, że jej o tym nie powiedziałem i nie powiem, a to dlatego, że drugie dziecko jeszcze nie było w planach a ona mnie oszukała, że bierze tabletki a odstawiła. Potem je znalazłem.
Wojtusiu - noś swą kobietę na rękach - masz cudowną żonę - zwyczajnie ci jej zazdroszczę. Poza tym gdy mnie nie będzie nie dajcie się zwieść opowieściom, że ona potrzebuje pieniędzy na komorne czy jakieś inne opłaty. Przed wyjazdem wszystkie stałe opłaty ureguluję z góry za pół roku. Wizyty lekarskie ma w naszej klinice i nie ona je opłaca, ściągają z mojego konta to, czego mi nie fundują. Ale mam do was prośbę -zostawię wam mój komplet kluczy od mieszkania i byłoby cudownie gdybyście tam zaglądali gdy ona będzie w Otwocku - podam teściowej namiary na Wojtka i ona zawsze wtedy zatelefonuje kiedy Lena będzie pod stałą kontrolą w Otwocku.
W pokoju zapadła niemal grobowa cisza, którą pierwsza przerwała Marta mówiąc - no nie wygląda to najlepiej. Ale nie ma sprawy - pomożemy ci we wszystkim, powiedz mi tylko, czy możemy "z grubsza" uświadomić ojca o tym wszystkim. Bo wiesz - chłopcy tytułują go dziadkiem i jak zauważyłam bardzo się go słuchają, więc myślę, że nie byłoby źle by się z nim kontaktowali gdy ciebie tu nie będzie. Ojciec jest bardzo dobrym wzorcem męskim, a poza tym chłopcom potrzebny jest mężczyzna by mogli się z nim identyfikować. Obie babcie zadbają o to, by byli zadbani, najedzeni i mieli czułości, ale kawałek faceta też jest im potrzebny.
Oczywiście, że możecie wszystko ojcu opowiedzieć - nie tylko "z grubsza" ale i "z cieńsza"- zapewnił Martę Andrzej. Marciu - ja mam wrażenie, że ty od początku nie zaakceptowałaś Leny - nie umiem ci nawet powiedzieć dlaczego tak uważałem i nadal uważam. Czułem, że o ile mnie akceptujesz bez żadnego "ale", chłopców także, to cały czas wyczuwałem, że do Leny podchodzisz z dystansem, jakbyś jej nie ufała.
No fakt, masz rację, nie przekonała mnie do siebie, mam wrażenie, że wzajemnie się nie polubiłyśmy. Po prostu nie z każdym przecież nadaje się na tej samej częstotliwości i to jest chyba dość normalne . Wierz mi, starałam się ją polubić, ale zawsze palnęła jakieś zdanie, które mnie osadzało w miejscu. Ciebie polubiłam jeszcze na izbie przyjęć gdy przyjechaliśmy z Wojtkiem po jego kontuzji na siłowni. Michała i Alę też od pierwszego kontaktu polubiłam. Trochę śmiać mi się chciało, gdy Michał mi powiedział, że na pewno się z Alą polubimy - bo mówił to gdy widział mnie z bliska chyba pierwszy raz w życiu, no a wcale się nie pomylił. Ja mam chyba jakiś feler, bo większość moich znajomości kształtuje się właśnie na tym jakie jest moje pierwsze odczucie.
Ale raz się szalenie pomyliłam a dotyczy to mojej własnej teściowej - wydawała mi się super kochana a jej mąż wprost przeciwnie. Ale szybko się przekonałam, że jest zupełnie odwrotnie, a czułe słówka i słodkie miny o niczym nie świadczą.
c.d.n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz