wtorek, 23 lutego 2021

Czy to....-10

Na zakupach spędzili bez większego trudu 3 godziny. Wojtek z Bogdanem  "zaparkowali" w barku kawowym, który na szczęście dla nich miał nie tylko miejsca barowe ale i stoliki. Centrum składało się z wielu sklepów łączonych wspólnym korytarzem. I wszystko było na jednym poziomie, żadnego wędrowania po piętrach. 

Bogdan był bardzo zdziwiony faktem, że przez tyle godzin Ela kupiła dla siebie zaledwie kilka  jersejowych bluzek, jedną parę  butów, 2 ciepłe swetry, 2 pary spodni, 1 ciepłą kurtkę, za to dla niego kilka sportowych koszul w różnych odcieniach błękitu żeby..... podkreślić kolor jego oczu. Był zdziwiony ale i wzruszony, że o nim pomyślała. Weronika natomiast stwierdziła, że ona  na jesień i  zimę ma dostateczną ilość ubrań i niczego nie kupiła. 

Wracając wpadli na zakupy żywnościowe do Auchan. Wprawdzie Bogdan chciał, by dziewczyny  nie sterczały przy garach, więc proponował pójście do restauracji, ale obie stwierdziły, że mając w perspektywie osiemnastogodzinną podróż promem będzie lepiej gdy będą  jeść w te ostatnie dni coś zdrowszego niż jedzenie restauracyjne. Poza tym w restauracji nie można  swobodnie rozmawiać, w domu jest lepiej. No i można siedzieć w dresie, mieć na twarzy nawilżający krem odżywczy a nie makijaż. I można  się poprzytulać do swego kochanego i całować z nim - nie wzbudzając czyichś emocji.  I może dziś trochę "potaplają się" w tym niewielkim basenie? A potem może Wera  znów trochę się poznęca nad nimi? Nie bez kozery wpadła po drodze do apteki, a zapytana co kupiła odpowiedziała - "niespodziankę"- zobaczysz  wieczorem. Będzie  bolało, będziecie piszczeć, lubię  się znęcać. Wasze piski mnie bardzo podniecają, niezdrowo podniecają.  A zacznę dziś od Wojtka.

Bogdanowi nie udało się namówić Wojtka  by przyjechali z Werą do nich na święta i zostali do nowego roku, ale obaj ustalili, że na pewno przyjadą na święta wielkanocne. I wtedy będzie już dłuższy dzień. Co prawda to jeszcze Bogdan nie wiedział czy wtedy będą jeszcze mieszkać w Sztokholmie, ale przecież będą w stałym kontakcie, więc wszystko jest do uzgodnienia.  

Bogdan  nieustannie namawiał Wojtka, by korzystając z faktu, że zgodnie z prawem Unijnym mogą zamieszkać w dowolnym kraju należącym do UE, więc może by zamieszkali gdzieś w czwórkę - może w nieco cieplejszym kraju niż Szwecja czy Polska.? A jeśli w Szwecji  to może właśnie w Południowej Skanii?  A może w łagodnym klimacie śródziemnomorskim? 

Ale Wojtek był wielkim pragmatykiem i co chwilę  "ściągał" Bogdana na ziemię. Owszem nad Morzem Śródziemnym byłoby miło, ale wszystkie nadmorskie miejscowości włoskie , czy francuskie już dawno pękają w szwach. No to wymyśl coś, gdziebyśmy się mogli osiedlić, nalegał Bogdan. Pomyśl Bogdan o takim miejscu, gdzie nasze żony mogłyby sobie  dać nieźle radę gdy nas zabraknie. Nie może to być bezludzie oddalone od sklepów i pomocy medycznej. Pod względem socjalnym to pewnie mogłaby to być Szwecja, ale chyba nie miejsce typowo letniskowe. My wszyscy już pomału zmierzamy ku końcowi. Trzeba wybrać takie miejsce, gdzie one sobie dadzą radę bez nas, bez dobrej znajomości miejscowego języka. Zresztą to nie istotne czy my odejdziemy pierwsi, różnie z tym bywa. Trzeba się zakotwiczyć tam, gdzie człowiek stary sobie poradzi  jak najdłużej sam a gdy już nie będzie sobie radził to będzie miał dobrą opiekę systemową. Trzeba  się nad tym skupić. Pod tym względem Szwecja pewnie byłaby dobra, ale raczej jakieś miasto a nie okolica letniskowa z dwoma domostwami czynnymi cały rok.   I rzeczywiście byłoby dobrze, gdybyśmy wszyscy mieszkali razem, to jest z pewnością dobry pomysł. Będziesz miał Bogusiu nad czym myśleć w długie,  zimowe wieczory. Bogdan uśmiechnął się - najważniejsze, że będę miał się do kogo przytulić w te długie wieczory. A ty lubisz zasypiać "po cygańsku?"  Wojtek nerwowo zamrugał oczami - nie wiem, podobno nie umiem - tak twierdzi Wera. Bogdan poklepał go  po ramieniu - to bardzo proste, udzielę ci instrukcji i może udowodnisz swej pani, że umiesz i lubisz, wbrew temu co ona twierdzi. Tu nastąpiła teoretyczna część wykładu i ten, co się tak dziwił, że Wera i Ela wymieniają się  dość intymnymi szczegółami dotyczącymi partnerów - zrobił to samo. Taaak- pomyślał Wojtek, w  życiu bym nie podejrzewał, że aż tak się z kimś zaprzyjaźnię, że będę  wysłuchiwał takich wynurzeń i omawiał seks-pozycje. Świat chyba stanął na głowie. Bo trzeba dodać, że Wojtek był aż do przesady porządnym i praworządnym i trzeźwo myślącym facetem. I zapewne nigdy nie bawił się z nieletnią sąsiadką w doktora i nie wkładał żadnej dziewczynce ani panience ręki do majtek. I opowieść o cygańskiej technice zasypiania  mocno go zaniepokoiła - skąd ta tak mocno opanowana Weronika znała  taką metodę? Co prawda  jeszcze całkiem dobrze pamiętał, że nie był jej pierwszym mężczyzną, ale nigdy o nic jej nie wypytywał. Uznał, że skoro go wybrała, to znaczy, że wszystko co było przed nim nie ma już żadnego znaczenia. Teraz się zaniepokoił nieco, choć rozum mu podpowiadał, że jego obawy są wielce urojone. Dotarło do niego to, co poprzedniego wieczoru powiedziała do leżącego  nago Bogdana - że w pracy widywała mnóstwo tak rozebranych mężczyzn i pacjent na  stole zawsze był tylko pacjentem a nie obiektem erotycznych urojeń. A przecież miewała na tym stole nie tylko takich starych "rupieci" jak Boguś ale i zapewne młodych facetów. Przecież pracowała też ze sportowcami! Tylko jak się o to zapytać i nie podpaść Weronice? Na pewno nie  przy Eli i Bogdanie, bo Wera może coś takiego palnąć, że będzie  miał ochotę zapaść się pod podłogę.

Po naprawdę lekkim lunchu, czyli pizzy na spodzie z naleśnikowego ciasta dziewczyny zarządziły pływanie. Już wcześniej Ela dopilnowała by Bogdan maksymalnie ustawił podgrzewanie wody, która miała teraz 28 stopni. Ku niemej rozpaczy Wojtka, zgodnie z zaleceniem, do basenu weszli nago. Weronika, która wiedziała, że Wojtek ma dość negatywny stosunek do nagiego ciała pływała cały czas blisko niego. Po pewnym czasie pokazała obu panom jakie ćwiczenia każdy z nich powinien robić w wodzie - Wojtek na mięsień  gruszkowaty a Bogdan na ten ongiś wybity staw barkowy. One z kolei ćwiczyły.......nurkowanie, czyli powiększały sobie pojemność płuc. Gdy w pewnej chwili Ela wypłynęła wprost pod Wojtka ten aż  się wody opił z wrażenia. I Ela  bez krzty litości zapytała- czy ty aby na pewno urodziłeś i wychowałeś się w Warszawie? Czy sądzisz, że kostium pływacki coś skrywa gdy jesteśmy ciekawi tej drugiej osoby? Jesteś dla mnie w tym samym stopniu bezpłciowy nago jak i w slipach. A może myślałeś , że  rekin się tu nagle znalazł? A Weronika pomyślała- brawo Elunia,  moja szkoła!

Po godzinie  różnych  ćwiczeń wyszli z wody- zmęczeni, ale zadowoleni. Dziewczyny zwłaszcza, bo pod koniec  bez trudu pokonywały pod wodą całą długość basenu, a przedtem z trudem jego szerokość.  I z przyjemnością Wera zauważyła, że jej mąż już się oswoił z nagością własną i przyjaciół. 

Po obiedzie, który jakoś bardzo szybko zniknął ze stołu, dziewczyny  zrobiły  jabłka pod  kruszonką.W całym domu zapachniało cynamonem, kardamonem i goździkami. Dziwne - chociaż obiad był raczej sycący, jabłka też niezwykle szybko zniknęły ze stołu.  Wychodziło na to, że całą czwórkę bardziej opłaca się ubierać niż żywić. Ela z Werą postanowiły  więc zrobić wysoko białkową kolację, czyli kotlety z jajek z zielonym groszkiem w środku. Miały nadzieję, że  zrobione z 12 jajek zaspokoją głód męskiej części towarzystwa.Do tych  "dziwnych kotletów," jak to określił maruda Wojtek, zrobiły furę  surówki  selerowej. 

Nasyceni i w całkiem niezłych  humorach zaczęli dyskutować o tym, gdzie mogliby razem zamieszkać. Wkrótce okazało się, że właściwie  nie ma o czym dyskutować jeśli nie  ma się dokładnych wiadomości na temat opieki zdrowotnej. W pewnym momencie Wojtek stwierdził, że jedyne rozsądne miejsce to jest Słowacja- kraj  wprawdzie niewielki, ale całkiem tam ładnie, klimatycznie  zbliżony do ich rodzimego, wprawdzie nie ma morza, no ale jakby na to nie spojrzeć to marynarzy  wśród nich nie ma, poza tym patrząc realnie to raczej mała szansa na to,  by stali się nagle właścicielami  jachtu, za to zawsze jest szansa wyjazdu nad ciepłe morze. Wpierw jednak trzeba zebrać rzetelne informacje a potem dopiero łamać sobie głowę nad pytaniem dokąd się wyprowadzić. Mają na to właściwie jeszcze rok, bo na razie Boguś musi zakończyć pracę w tej firmie, w której obecnie  jeszcze pracuje, potem już będzie na emeryturze.  Ustalili, że zimę spędzą "Bogusiowie" w Szwecji, "Wojtki" w Polsce. Trzeba  przecież jeszcze przeprowadzić rozwód Elżbiety, co może się uda do Wielkanocy, na którą  Wera z Wojtkiem  pojadą, popłyną lub polecą do Szwecji. Przez ten czas postarają się zebrać możliwie  dużo wiarygodnych  danych na temat standardu życia ludzi w wieku emerytalnym w różnych krajach  europejskich. Ale z góry odrzucili Hiszpanię, Anglię, Francję, Szwajcarię. W grę wchodziły Włochy,  Austria, Słowacja, Szwecja, ale tylko Południowa Skania.

Weronika ogłosiła, że dziś zaczyna dręczenie od.....Wojtka. A będzie dziś  bolało jak nigdy dotąd.Gdy  Wojtek już leżał z gołym tyłkiem  na stole, stwierdziła, że potrzebuje nóż względnie nożyczki. Nożyczki kuchenne to widziała na relingu kuchennym i wysłała po nie Bogdana. Wojtek  odwrócił głowę i spytał się co ona będzie obcinać, a odpowiedź Wery przyprawiła Elę o niekontrolowany wybuch śmiechu. Ale po co ty mnie  chcesz ostrzyc. dopytywał się Wojtek. Ale czy ja powiedziałam, że chcę ciebie ostrzyc? Z tyłu przecież nie masz żadnego owłosienia, masz ładny gładziutki tyłeczek. Znów się  wygłupiasz,  zezłościł się Wojtek, na co Wera stwierdziła, że woli się wygłupiać niż płakać. W tej chwili przyszedł z nożyczkami Bogdan, a Weronika wyciągnęła z kieszeni opakowaną w plastik niebieską chińską  bańkę medyczną. Teraz rozsmarowała na Wojtkowym pośladku oliwkę do masażu, usunęła nieco powietrza z gumowej bańki i przytknęła ją do wojtkowego pośladka i zaczęła ją pomału przesuwać po nim w  różnych kierunkach. Po chwili powtórzyła tę samą czynność na drugim pośladku, póżniej na udach i łydkach. Każdy wymasowany  fragment zakrywała frotowym, grubym ręcznikiem. Na koniec "wygłaskała" obie wojtkowe kończyny i pośladki a na zakończenie dała lekkiego klapsa. I to koniec?- zdziwił się Wojtek. No na razie koniec, mam dziś dzień dobroci dla zwierząt mój koteczku. Idź obejrzeć swój tył w lustrze.

Boguś, twoja kolej. Dziś musisz  mi pokazać jak będziesz dbał o to ścięgno. Ogrzeję je trochę ciepłym  okładem a w tym czasie pomasuję ci bark, a nawet obydwa. Bardzo się ten masaż podobał Bogdanowi, na koniec Wera kazała mu włożyć t-shirt, by wymasowane barki nie chłodziły się. Naciskając  palce   Bogdana uświadamiała mu z jaką siłą ma naciskać na  ścięgno by je rozmasowywać. Masz sobie  sam zadawać ból,  nie rozciągniesz  go bez bólu. Za jakieś dwa tygodnie, jeżeli się do tego z sercem przyłożysz sam poczujesz różnicę, zrobi się  bardziej elastyczne i mniej bolesne. Przy codziennym zabiegu za pół roku powinno ci już nie  dokuczać, ale to ćwiczenie na otwieranie bioder to rób codziennie, gdy czytasz czy oglądasz TV to siedź "nieelegancko" z nogami na kanapie, stopy złączone ze sobą  podeszwami , pięty jak najbliżej pośladków, kolana jak najbardziej na  zewnątrz. 

A teraz kolej na Elę. Zdejmij  Elunia cyckonosz, potrzebuję dziś trochę rozmachu i zsuń nieco majtki, żebym ci ich nie naoliwiła. Po piętnastu minutach plecy Eli przybrały barwę buraczkową, Wera je jeszcze trochę pouciskała i owinęła Elę ręcznikiem. Idź się ubrać w coś ciepłego, stanika nie zakładaj. Kochana jesteś- Ela objęła przyjaciółkę i ucałowała  w oba policzki. Ale muszę cię zmartwić- nic mnie nie bolało. Bo nie miało boleć- śmiała się  Wera.

Wymasowani dość wcześnie, bo już o 23,00  znaleźli się w swych łóżkach. A Wojtek  tym razem zasnął z Werą "po cygańsku" i nie bardzo mógł pojąć, czemu mu kiedyś ten sposób zasypiania nie odpowiadał. I miał cichutki żal do Wery, że "odpuściła" zamiast namówić na powtórkę. Ale to była cała Wera- nie lubiła nikogo do czegokolwiek namawiać-wyznawała zasadą "nie? -to nie!"

                                                                     c.d.n.

2 komentarze: