piątek, 18 grudnia 2020

Nie wigilijna opowieść - XIV

W drodze powrotnej do Warszawy Karol cały czas zachwycał się rodzicami Tolka i zapewnił Izę, że teściowie bardzo ją cenią  i szczerze pokochali. A na dodatek utrzymują, że dzięki niej Tolek odżył i przestali się zamartwiać o jego stan psychiczny.  Poza tym powiedział, że gdyby nie fakt, że on sam jest bardzo trzeźwo myślącym facetem to byłby już dawno podrywał Izę, ale zdaje sobie sprawę z faktu, że jest o niemal 16 lat od niej starszy a sam "podryw" to w jego przypadku nie wchodzi w grę, a taka różnica wieku która teraz by nie była problemem, to  już za kilka lat zapewne  tak. I teraz się cieszy, że poznał Tolka, jego rodzinę i wie, że Izie żadna krzywda się nie stanie.

Iza spojrzała na niego - to ty nieźle panujesz nad swymi emocjami, bo ja nigdy nie odczułam, że w jakiś sposób wzbudziłam twoje  zainteresowanie jako kobieta. Wiedziałam, że jako przypadek medyczny to jestem ciekawa, nie byłeś pierwszym lekarzem, niejeden się do tego policzka przymierzał i odpadał. Ty podjąłeś ryzyko, ale nie obiecywałeś "złotych gór", tylko powiedziałeś, że się postarasz. Nie przyszłam z tym od razu do ciebie, bo nie chciałam korzystać z żadnej ulgi jako pracownik tej samej firmy, co cię zdziwiło,  bo przyszłam w godzinach "zwykłych"  pacjentów, z zapisu. Pani Basieńka na recepcji myślała, że się z choinki urwałam. Nie korzystam tu również z usług kosmetycznych moich koleżanek, chodzę do innej placówki. Czasem się strzygę u Rafała, ale też normalnie, z zapisu.

Tolek tego wszystkiego słuchał i w końcu powiedział- a moja droga  żona chwilami nie wierzy że ją ogromnie kocham i nie chce sprzedać mieszkania bo się boi, że ją porzucę a ona wtedy nie będzie się miała gdzie podziać. Zdołowała mnie tym wczoraj strasznie.

Tolek, przecież dobrze wiesz, że jestem "kobietą po przejściach" i na wszystko patrzę z lekką podejrzliwością.  A co to znaczą te "przejścia" w Twoim przypadku? - zapytał Karol. Była mężatką,  rok papierkowo a realnie 5 miesięcy, a fatalnie trafiła -wyjaśnił za Izę Tolek. I tylko dlatego jej wybaczam, że chwilami we mnie wątpi. Rozumiem- odparł Karol. 

A z tą sprzedażą mieszkania bardzo się  wam spieszy? Bo ja bym je kupił - to co mam sprzedam i wezmę pożyczkę z banku. Ten przedpokój u was jest wprost wymarzony na poczekalnię dla pacjentów, tam nawet jakaś mała konsola się zmieści, a ja z kolegą chcemy otworzyć prywatny gabinet. Był pomysł kupienia do spółki mieszkania typu M3, ale jeśli zdecydujecie się sprzedać to mieszkanie Izy, to nie będę  kupował jakiegoś M3 do spółki z kolegą tylko to wasze sam kupię. Już dawno chodzi nam coś takiego po głowie, bo jest cała masa zabiegów do których sala operacyjna nie jest wcale potrzebna, wystarczy zwykły gabinet lekarski. On jest dermatologiem, ja chirurgiem, może to być dobry biznes. A jeśli biznes nie wypali to będę miał po prostu wreszcie duże mieszkanie i książki będą na półkach a nie  na stosikach w szafie. Pomyślcie o tym. A ty Iza pozbądź się wreszcie  nieufności, warto. Gdy przyszliście do mnie z Tolkiem byłem bardzo ciekawy co to za facet i gdybym wyczuł, że jest nie taki jak trzeba zapewne bym ci o tym w jakiś sposób powiedział. Ale uznałem, że to w porządku facet. I bardzo się cieszę, że moje grono prywatnych znajomych poszerzyło się o waszą czwórkę. A mama Tolka to taki plaster łagodzący na każdy ból. Tatko trochę nerwus, ale bardzo sympatyczny. I powiem wam  szczerze - tak naprawdę chciałbym spotkać kobietę, która pokochałaby mnie tak Iza pokochała ciebie Tolku. Bo tylko taka miłość mogłaby przełamać moją tęsknotę  za Stefanią. No to chyba musiałbyś ją  Karolu zacząć szukać - z reguły kto szuka ten znajduje- stwierdziła Iza. Ale ja jestem dziwak i czekam, aż przeznaczenie samo mi ją podrzuci- odrzekł Karol.

Następnego dnia Iza złożyła w pracy wymówienie, czym wzbudziła niemałą sensację. W kadrach okazało się że Iza ma jeszcze trzy tygodnie zaległego urlopu, które od razu wzięła. Tolek był zachwycony, bo to oznaczało, że teraz razem pojadą do Sopotu i Tolek zacznie rozglądać się za pracą.  Porozmawiali też o sprzedaży mieszkania Karolowi i tego samego wieczoru Iza  zatelefonowała do niego do domu, że jak najbardziej sprzedadzą mu to mieszkanie. I poinformowała, że za dwa dni jadą na  tydzień do Sopotu, podali też Karolowi numer telefonu rodziców Tolka. I gdy wrócą to mogą wtedy doprecyzować szczegóły związane ze sprzedażą  mieszkania i ewentualnie zawrzeć umowę wstępną. Sprzedaż nie jest sprawą pilną.  Iza wybrała swoje rzeczy, których już jej brakowało w Sopocie, oczywiście były to głównie  ciepłe rzeczy. Po dłuższych  poszukiwaniach  odnalazła też swe kalosze , ciepłe dresy i różne kurtki ciepłe a na dodatek wodoodporne. 

Opowieści Karola nieco zburzyły spokój Tolka i zapytał - Izuś, a on naprawdę nigdy cię  nie podrywał? Bo jak byliśmy pierwszy raz to powiedział do ciebie "pani Izuniu". No jasne, wszyscy  mnie tam regularnie podrywali bo wszyscy do mnie mówili per pani Izuniu-  no może nie wszyscy, moja zmienniczka mówi na mnie  "Zaza" , a mnie to nie przeszkadza. Fryzjer  Rafał mówi mi per pani Izuniu gdy mnie strzyże, ale gdy  o mnie  mówi na sali to per Iza, bez  "pani", a jedna z koleżanek mówi na mnie Izolda.  A Karol to bardzo kulturalny facet i często go wypytywałam czy mogę zrobić bezpiecznie jakiś zabieg, bo miałam  czasem jakieś dziwne klientki. Nie nauczy się człowiek wszystkiego na kursie, bo co chwilę w kosmetyce się dzieje coś nowego  a klientki pilnie śledzą wszystkie nowe  zabiegi, z których część tak  naprawdę jest ryzykowna i nie powinny być wykonywane przez kosmetyczkę a przez dobrego lekarza. Jedna chciała bym jej usunęła "pajączki", takie cieniutkie naczynka krwionośne pod  skórą na nogach, metodą nakłucia ich, bo ona gdzieś tam czytała, że to najlepsza metoda. No to poszłam do Karola, który to zanegował i kazał ją wysłać "w cholerę" a tak dokładnie to do flebologa.  Już widziałam klientki "spaprane"  w gabinecie kosmetycznym po zwykłym oczyszczeniu twarzy. Prawdę mówiąc praca z klientami, niezależnie w jakiej branży  jest naprawdę trudna i denerwująca. Chyba nie mogłabym pracować w sklepie, Po kilku godzinach zaczęłabym pewnie gryźć i kopać. 

Iza chciała by Tolek zatelefonował do rodziców, że oni za dwa dni przyjadą, ale on powiedział- kochanie, my nie jedziemy do moich rodziców w gościnę  ale wracamy do swego  mieszkania we wspólnym budynku. Wracamy do siebie - rozumiesz?  No rozumiem, ale nie możemy rodziców wiecznie objadać i wykorzystywać mamy jako kucharki. Nie objadamy, dałem mamie pieniądze na aprowizację dla nas. Broniła się, ale zagroziłem, że jeżeli nie będziemy regulować tych finansów  to zamieszkamy w Gdańsku. Teraz, skoro już wiemy, że będziemy mieszkać pod jednym dachem to usiądziemy z mamą i omówimy kilka spraw organizacyjnych. Będziemy po prostu koszty ogólne dzielić na pół.  Ich dwoje i nas dwoje, rachunek prosty. Co do działalności kulinarnej, to wiem, że się z mamą dogadasz. Do sprzątania to przychodzi kobieta i to jest wliczone w koszty ogólne. Jak wiesz  kuchnia jest olbrzymia i wejdzie tam  druga lodówka, którą weźmiemy z Gdańska, bo tam stoi w charakterze  dekoracji kuchni. A u nas jest jakaś  malutka w piwnicy i ją wywieziemy do Gdańska.Skorup i garnków to jest sporo, ale jeśli będziesz coś chciała wziąć ze sobą z Warszawy to weźmiemy, najwyżej albo dokupi się jeszcze jakąś szafkę, albo schowa się je na strychu. Do naszej sypialni zamówimy porządne szafy na obstalunek, wybierzesz model jaki sobie zażyczysz. Obejrzysz  szafy w sypialni rodziców i może będziesz chciała takie same a może inny model.  Możemy przecież jedną całą ścianę zabudować. Pomyślimy nad meblami do naszego pokoju dziennego. Salon też jest spory i myślę, że drugiego nie musimy sobie fundować. Mam nadzieję, że Karol rzeczywiście kupi to twoje mieszkanie i za te pieniądze można będzie kupić naprawdę fajną działkę rekreacyjną i możesz ja wyłączyć ze wspólnoty majątkowej. To lepsze jako lokata niż dom lub mieszkanie. Ciekawy jestem czy Karol weźmie mieszkanie z meblami, no bo jeśli nie, to trzeba będzie je sprezentować Monarowi. Jedyny kłopot to garaż, do tego nie wejdą dwa samochody, trzeba będzie go powiększyć, ale przed zimą nie  damy rady i może uda się nam wykupić miejsce parkingowe w którymś z tych nowych bloków na osiedlu. Zawsze w zimie są tam wolne miejsca, bo tamte mieszkania są wynajmowane tylko latem a i tak nie wszyscy co wynajmują mieszkania przyjeżdżają samochodami. Myślę, że łóżka i stoliki nocne zostawimy te co są, fajne są te nasze łóżeczka. Wiesz,  jeśli będę pracował w Gdyni to będę ci zajeżdżał samochód - jest mniejszy niż ojcowska landara , więc lepszy na takie codzienne  dojazdy. Albo kupimy trzeci. A jeśli będziesz pracował w Gdańsku to nie będziesz  go zajeżdżał? Nie będę pracował w  Gdańsku. W grę wchodzi tylko Gdynia. Ale pracując w Gdańsku też bym go zajeżdżał.   A jeśli będziesz miała za daleko do pracy to tata będzie  cię woził i będzie  cały w szczęściu. Iza słuchała, słuchała i w końcu powiedziała - przyzwyczajony jesteś do dyrygowania ludźmi, strasznie się rządzisz. Ale przeżyję to, bo nie mam innego wyjścia. I tak cię kocham. Tolek oburzył się  - wcale się nie rządzę, myślę tylko o tym żeby było dla ciebie jak najlepiej. Rozumiem- Iza nie odpuszczała- ale nie możesz rządzić się tatą i mamą. Przez wiele lat mieli ciszę i spokój, a nagle my tu wtargnęliśmy. Musimy chyba wpierw ich zapytać jak oni sobie wyobrażają nasze wspólne życie pod jednym dachem. Izuś, to nie ja ich ściągnąłem do Sopotu, sami poza mną podjęli taką decyzję. Nawet nie masz pojęcia jak oni odżyli gdy ty się pojawiłaś, jakby nowe życie w nich wstąpiło. I mam wrażenie, że gdyby oni nadal mieszkali w Warszawie to ja bym cię wcześniej odnalazł, bo jednak na początku częściej bywałem w Polsce. No ale zakładam, że tak widocznie miało być. Może oboje musieliśmy być na to spotkanie w pewien sposób gotowi. A co do rodziców- rodzice dorosłych dzieci czują się często niepotrzebni i to ich boli, a niektórzy, tak jak moja mama  mają niewyczerpane wprost pokłady troskliwości i ogromną potrzebę swej przydatności dzieciom, nie tylko gdy są jeszcze  niesamodzielne ale i wtedy gdy są dorosłe. Moi są naprawdę szczęśliwi, że będziemy razem mieszkać w jednym domu i zawsze będą wychodzić ze skóry żeby nam było dobrze. I wiem, że nigdy przy tym wszystkim nie będą nami sterowali. Powiedz mi Izuś, czy znasz wielu rodziców do których możesz przyjechać ze swoją dziewczyną  a oni przyjmą ją tak jakby już była synową? Mnie  tylko ojciec zapytał czy myślę o tobie  poważnie, to było wszystko i była to troska o ciebie a nie o mnie. Poza tym w pewnym momencie oni będą potrzebowali naszej pomocy i bliskości, więc lepiej, że będą z nami pod jednym dachem niż w oddaleniu. Gdy byliśmy ostatnio  w lesie i wzięłaś tatę pod rękę to jemu jakby lat ubyło. Kochają cię, więc pozwólmy im w pewnym sensie być włączonymi w nasze życie.

                                                           c.d.n.


3 komentarze: