wtorek, 1 marca 2022

Ryzykantka -31

Do Warszawy  wracali obładowani owocami, bo każda osoba   dostała  "własną " łubiankę  truskawek. W  samochodzie Roberta omawiano propozycję, którą Paweł otrzymał  z uczelni. Robert promieniał. Wszyscy pochlebnie  wyrażali się o dziewczynie Pawła, że taka  miła, mądra i skromna.Gdy Ewa  powiedziała, że Paweł chciałby zawsze  mieszkać z rodzicami i dziadkami pod jednym dachem, również wtedy, gdy się ożeni, babcia  miała niemal łzy w oczach i zaraz była wygłoszona  cała litania pochwał dla Pawła, że: miły, spokojny, bez  nałogów, nie bałagani, zawsze chętny do pomocy i w ogóle to jest naj, naj. No po prostu nie ma  na świecie  lepszego wnuczka  niż Pawełek.

 Ewa całą drogę  zastanawiała się jak jeszcze  można przeprojektować  wnętrze domu,by wszyscy  mieli wygodę. A tak intensywnie  myślała, że aż  się Robert zaniepokoił, czemu tak milczy  cały  czas  i kilka razy się  pytał, czy  aby na pewno wszystko jest  w porządku. Ponieważ była jeszcze  "młoda godzina" postanowili  zaprosić młodych, by jeszcze  z nimi trochę posiedzieli i zjedli  kolację i by Ewelina  zobaczyła jak mieszkają.  Ewa zatelefonowała do Pawła by mu o tym powiedzieć,  Ewelina przyjęła  zaproszenie, ale  chciała wpierw  podrzucić  łubiankę truskawek do domu i powiedzieć, że jeśli wróci to  późno, albo wcale. Młodzi szybko się  uwinęli z tą dostawą truskawek i przyjechali gdy Ewa i  mamcia  kończyły przygotowanie  obiado-kolacji. 

Dawno nie było przy  kolacji tyle  śmiechów. Paweł promieniał, zwłaszcza, gdy oprowadzał  Ewelinę po całym  domu i  żaden kącik  nie  został pominięty, a Ewa, jak każda pani domu,  zastanawiała się  czy aby wszędzie jest porządek. Gdy wrócili  "z obchodu" Paweł zadał wszystkim  zagadkę: "zgadnijcie , które pokoje  najbardziej się spodobały Ewelinie". Okazało się, że pokoje, które  są na poddaszu i są  wg Ewy przeznaczone  jako pokoje do pracy. Bo jest  z nich bardzo ładny widok i mogą być jako 2 oddzielne  pokoje ale są też połączone  ze sobą drzwiami i  mogą być również jednym, naprawdę  dużym pokojem. Ale tam  nie ma łazienki- zauważyła  Ewa- a na  łazienkę trzeba by "ukraść" kawałek pokoju. Ale  można też odzyskać metraż zmniejszając powierzchnię  strychu i dodając jeszcze jedno okno. To nawet nie byłoby bardzo  pracochłonne, bo całe poddasze jest  teraz  dobrze ocieplone i jest też ogrzewane. Czy mam wasze zachwyty  poddaszem rozumieć, że chcielibyście  właśnie  tam uwić  swoje gniazdko?- spytała  z uśmiechem Ewa. Właśnie tak- z entuzjazmem w głosie potwierdził Paweł, a  Ewelina tylko pokiwała głową. A kiedy zaczniecie owo wicie  gniazdka? - bo każda przeróbka  wymaga jednak  trochę czasu i lepiej  ją przeprowadzać gdy pomieszczenia  nie  są  jeszcze  zagospodarowane. Ja to bym chciał już, teraz  zaraz - stwierdził Paweł.   

Kochany - teraz,  zaraz to masz do dyspozycji  swoje  mieszkanie dwupokojowe, do którego dotrzesz  samochodem w 10 minut licząc  zaparkowanie, albo swój pokój tutaj.  W mieszkaniu masz nawet pełną  zamrażarkę, bo uzupełniłam tam zapasy. Chyba tylko  kawy tam nie ma, więc  możecie  wziąć stąd, albo na kawę wpaść rano do nas. Dziadkowie to zawsze  wstają o świcie, a my, jak wiesz  różnie, raczej w dni wolne od pracy  to się lenimy. A jak wyglądają wasze plany matrymonialne? To moje  pytanie  nie ma nic wspólnego z moim  zapatrywaniem się na małżeństwo itp., ale po prostu "tu i teraz" łatwiej jest  być oficjalnym  związkiem żyjąc pod jednym dachem.

Ewelina pokiwała głową i powiedziała- wiemy o tym i właściwie pewnie powinnam wpierw  skończyć  studia- mam jeszcze 2 lata. Kochanie, jeśli tylko  nie wpadniesz na pomysł by teraz -zaraz  mieć  dziecko, to małżeństwo ci w ukończeniu studiów nie przeszkodzi - my oboje  bardzo cenimy dziewczyny które studiują i raczej im pomagamy niż w tym przeszkadzamy. W kwestiach finansowych też wam pomożemy, niezależnie od tego gdzie będziecie  mieszkać - tu czy oddzielnie. A skoro wspierasz Pawła i namawiasz na robienie  doktoratu, to wiesz, że będzie to pewnie również wymagało  od was obojga pewnych wyrzeczeń. Jedną z dobrych rzeczy będzie to, że  zaoszczędzicie  nieco czasu  nie chodząc na randki, lub  nie zapadając nagle w stupor marząc o tym, by się  wreszcie  zobaczyć i utulić. Ewelina podeszła do Ewy,  zarzuciła jej ręce na szyje i długo coś szeptała do ucha. Paweł i Robert stali i  patrzyli z dużym  zainteresowaniem. Tato, one coś się namawiają, nie wiem czy to dobrze.

Nooo, być może- ze śmiechem stwierdził Robert. Ale sto razy lepiej by się namawiały niż kłóciły! W efekcie tych  szeptów obie poszły na piętro, zostawiając w salonie obu panów. Po jakimś czasie Ewa weszła do salonu mówiąc do Pawła - masz  dzikiego lokatora  w swoim pokoju. Paweł obdarzył Ewę pocałunkiem w policzek, tak samo Roberta i pognał do swojego pokoju.

Oj, starzejemy się- westchnął Robert- stajemy się pomału teściami. Ewa roześmiała się - ty się ciesz, że nie od razu dziadkami. Dobrze, że nie trafiła się nam jakaś odmiana niedorozwiniętej umysłowo  Harpii. A propos Harpii- nie telefonowała do Ciebie? Nie, odkąd nie ma dostępu do konta Pawła nie telefonuje- a czemu pytasz? Bo się pytałam Pawła, czy widział się może z matką, ale on stwierdził że nie,bo on nie ma na to najmniejszej ochoty, poza tym myśli, że oboje nie odczuwają takiej potrzeby i nie są na takie  spotkanie psychicznie gotowi. Twierdzi, że matka  ani razu odkąd się wyprowadził nie  szukała  z nim kontaktu.On zachował stary numer, ma go  w starej komórce, którą trzyma  w domu i raz  na tydzień sprawdza kto na stary  numer  dzwonił. Poza tym Harpia  ma numery do dwóch jego kolegów i gdyby tam dzwoniła, to dali by mu znać.

Wiesz kochany - mnie to nawet tej Harpii żal - usiłowała sobie  zmienić życie  na  lepsze i jakoś jej to nie  wyszło na  zdrowie- cicho powiedziała Ewa. Robert skrzywił się  - a mnie wcale jej nie  żal - zmienianie sobie życia  na lepsze musi być okupione  własną pracą, wysiłkiem  a nie przyczepieniem się do kogoś niczym  kleszcz i wykorzystywanie go. Popatrz- Ewelina   ma już licencjat, a idzie wyżej. Bardzo mi się to podoba i będę obojgu pomagał dopóki oboje  nie skończą studiów. I wieeesz? - ogromnie się   cieszę, że nasz dzieciak  dostał tę propozycję robienia  doktoratu. A co tak sobie  szeptałyście?

Ooooo, to ogromna tajemnica- zapytała się  czy pożyczę jej jakiś szlafrok lub  koszulkę  nocną, bo nie  planowała nocowania u kogoś a nie chce  biegać rano do łazienki nago. I pozwoliłam jej, by mówiła do mnie po imieniu, przynajmniej do czasu ślubu. A potem to jak będzie  chciała. A zauważyłeś,  jak  Pawłowi ulżyło, że akceptujemy Ewelinę? 

Wiesz Ewuś - wciąż się zastanawiam, jak to się stało, że trafiłaś akurat na mnie w mieście, w którym jest tak wielu  innych dobrych lekarzy i jak to się stało, że tak zupełnie  niemal w jeden dzień oszalałem na twoim punkcie. Tak dokładnie to w trzy dni. Wyobrażam sobie jaki ubaw  miał mój personal gdy cię tak prowadzałem po klinice niczym kwoka  wodząca  kurczęta. Myśleli pewnie, że zupełnie  zdurniałem.

Taaak, a ja się zastanawiałam jak cię poderwać i nie wypaść przy tym na skończoną idiotkę. Gdyby  mnie tak wszystko nie bolało i nie byłabym tak tym umęczona to pewnie bym sobie  coś złamała, żebyś tylko się mną dłużej  zajmował. A oglądasz  czasami co piszą w sieci twoi pacjenci? Wszyscy podkreślają twoje kompetencje, to że  jesteś  świetnym diagnostą i wielce  empatycznym człowiekiem. A o tej empatii to piszą  faceci, nie babki. Gdy pierwszy raz czekałam na wizytę u ciebie to starszy pan, który był przede mną powiedział mi, że "to bardzo dobry lekarz i wielce  empatyczny  człowiek". A jak spojrzałeś na mnie tymi swoimi niebieściutkimi oczami, to niemal mi tchu  zabrakło. I pierwsze co pomyślałam- na pewno albo żonaty  albo ma tabuny dziewcząt, nie podniecaj  się kobieto. Gdy mnie badałeś to marzyłam tylko o tym, żebyś to robił dłużej, odbierałam twój dotyk zupełnie innym miejscem niż miejsce badane. Trochę mnie to przeraziło nawet, bałam się, że to odkryjesz. Miałam coś takiego po raz  pierwszy  w życiu. No popatrz, a ja patrzyłem na twoją gołą pupę i  miałem przemożną chęć by cię  całować i tulić, a nie zastanawiać się co może być przyczyną  twych cierpień. Mój profesjonalizm wyraźnie wtedy poszedł się gdzieś paść. Bo tak normalnie  to mi było i jest  nadal obojętne czy oglądam faceta  czy  babkę. Głównie interesuje  mnie czy kończyna jest prawidłowo zbudowana a nie czy zgrabna, czy  miednica jest ustawiona prawidłowo a nie do kogo ona  należy. I pierwszy raz w życiu czułem do kobiety taki pociąg jak do ciebie. No po prostu stałaś mi cały czas przed oczami. Według pewnej hinduskiej  teorii byliśmy już kiedyś kochającą się parą i dane nam jest znowu być razem, dlatego jest  nam ze sobą tak cudownie. R., który jak wiesz jest racjonalistą i romantyzm jest mu obcy, też wierzy w tę  teorię i bezustannie nam  zazdrości.

A jak mu leci z panią Niną? Chyba nieźle, ale dawno  z nim na tematy poza  zawodowe  nie   rozmawiałem. I u nas i u niego są braki kadrowe, lekarze wyjeżdżają z Polski, bo cały system opieki  zdrowotnej źle funkcjonuje. I nie wykluczam  sytuacji, że może i my wyjedziemy i dobrze, że Paweł  będzie robił ten doktorat. Ma na to 3 lata. Będzie  miał lepszą pozycję przetargową. A Ewelina  ma doskonały kierunek, wielce  przyszłościowy. Wiesz,  zadziwił mnie Paweł, że chociaż ma wolne  mieszkanie  on woli tu mieszkać.

Ale oni tam bywają, bo zapasy z  zamrażarki znikają, głównie gotowe  dania, które po zrobieniu  zamroziłam. Ale zawsze jak  tam wpadam to wszystko czyściutkie,  naczynia  pomyte, mikrofalówka też, piekarnik w kuchence też wyszorowany, pranie  zrobione wisi w większym pokoju na  suszarce. W łazience trochę damskich kosmetyków. Ostatnio nawet zajrzałam do zmywarki- błyszczy się  jak nowa.

Tak sobie  pomyślałam,  że może ich chęć mieszkania "na kupie" z ojcem i matką  może się brać  z tego, że oboje  są jednak , jakby na to nie  spojrzeć, z rozbitych rodzin. I nie umiem sobie dać odpowiedzi, czy ich model rodziny po rozwodzie jest dużo lepszy. No może o tyle, że nie  ma  awantur. No ale gdy się ma  nie dwa, ale cztery komplety  dziadków to jest to jakby nieco nienormalne.

Ciekawy jestem jak twoi rodzice jutro rano  zareagują na  nich gdy ich ujrzą przy śniadaniu. Bardzo  mnie interesuje  mina  mamci. Eeeee, nie doceniasz  mamci - ona wszystko potrafi zinterpretować tak, jak jej pasuje- uzna, że spali w oddzielnych pokojach, bo przecież jeszcze  ślubu  nie było. A ojciec stwierdzi, że to nie jego sprawa, tylko nasza  wewnętrzna. Taty ulubione  porzekadło to : "rób jak uważasz i uważaj jak robisz". Poza tym uważa, że skoro "góra  domu" jest  nasza, to jemu nic do tego kogo i na  jakich warunkach  nocujemy. Już pomijam to, że ciebie  uwielbia i nazywa  cię prawdziwym mężczyzną, a Pawła zaanektował jak rodzonego wnuka. 

Mojego byłego nazywał koczkodanem. Na ogół padało pytanie - a co ten  koczkodan Julian tu chce? Na początku to jeszcze  do koczkodana dodawał jego imię, później już tylko był koczkodan. Zabij mnie, ale nie wiem skąd taka ksywka. Nie mam nawet pojęcia  jak wygląda koczkodan, zresztą podejrzewam, że podobnie  jak makaków to jest i koczkodanów  kilka podgatunków. A Julian był nawet dość przystojny tylko dość wredny z charakteru. Zapewne po swojej mamuśce, która poza  nim świata  nie widziała.

                                                                       c.d.n.

1 komentarz: