Dokładne obejrzenie tej zabudowanej od sufitu do podłogi ściany nieco "przygniotło" Adelę. Bo to była zwyczajna fuszerka. Szafki z całą pewnością nie utrzymałyby ciężaru zastawy stołowej. Emil od razu ściągnął tu Arka z Ireną, mówiąc, że powinni chyba jednak rozmontować tę ścianę i pomyśleć nad innym rozwiązaniem, bo to co jest jest tylko ozdobą a nie użytecznym meblem. Czyli czeka ich zwymiarowanie kuchni i znalezienie gotowych mebli. Adela stwierdziła, że niestety te pomieszczenia kuchenne nie za bardzo dadzą się zagospodarować meblami ze sklepów IKEA, więc muszą przepatrzeć co jest np. w Castoramie, lub OBI, przejrzeć nieco katalogów różnych producentów mebli. Ale i tak trzeba zacząć od zwymiarowania dokładnego kuchni i zastanowienia się co chcą w niej mieć. Trzeba po prostu wtedy wrzucić w wyszukiwarkę hasło "meble kuchenne", obejrzeć co się im podoba, sprawdzić wymiary mebli i kuchni. I, tak się wydaje Adeli, najlepiej wziąć jednak zawodowego projektanta. Bo projektowanie samemu wcale nie jest łatwe i pochłania mnóstwo czasu.
A jak wyście urządzali swoją kuchnię?- spytał Arek. No tak, że połowa tego co było do umieszczenia w kuchni do dziś leży nierozpakowana w pudłach w piwnicy- odpowiedział Emil. Do dziś leżą w piwnicy, na półkach, kartony z częścią ubrań, książek, garnków, naczyń. No ale my mieszkamy na parterze to raz, a dwa, że zaraz obok nas mieszkają rodzice i gdy coś jest potrzebne to jeśli akurat to mają w kuchni to pożyczą, a jeśli nie, to schodzę do piwnicy i szukam w pudłach. W każdym jest w środku kartka z dokładnym opisem a na wierzchu na pudle literka "K". I bardzo pilnujemy by nie dokupywać żadnego wyposażenia kuchennego bez sprawdzenia czy aby nie jest w piwnicy lub u rodziców.Przyjęć na więcej niż sześć osób razem z nami nie urządzamy. A wy sprawdzaliście jak wygląda wasza piwnica? Bo warto w niej zainstalować półki i, co jest najistotniejsze - zamontować pełne, solidne drzwi. Oglądaliście już tu piwnicę? Nie - Arek był wyraźnie zasępiony.
Wiecie co - pojedźmy teraz do nas na kawę i obejrzycie naszą piwnicę i naszą kuchnię- zaproponowała Adela. Tylko szybko zwymiarujemy tę waszą kuchnię, mam przy sobie taśmę mierniczą. Mileczku, zrób rysunek odręczny kuchni i spiszemy wymiary. W pół godziny później pili już kawę w kuchni Adeli i Emila. Potem poszli z Emilem do piwnicy a Adela w tym czasie załadowała i uruchomiła zmywarkę i wprowadziła nieco ładu w sypialni.
W 2 godziny później Emil opowiadał Adeli w jaki podziw wprawił oboje widok zagospodarowanej piwnicy, a zwłaszcza te niemal pancerne drzwi i wyłożona linoleum podłoga. Emil nie ukrywał, że bardzo dużo pomogli im rodzice, bo to głównie oni byli obecni gdy "fachowcy" montowali drzwi w piwnicy, instalowali półki, wykrawali pokrycie podłogi, instalowali oświetlenie. Kraty w okienku były od początku na wyposażeniu piwnicy. Arek był wyraźnie "skwaszony", w końcu stwierdził, że chyba musi wziąć ze dwa miesiące wolnego, by sobie z tym wszystkim poradzić. Irena zazdrościła im ogródka, bo przecież gdy będzie dziecko, to będzie mogło spać w ogródku, ale Adela szybko wytłumaczyła Irenie, że to nierealne. Po prostu będzie jeździła z dzieckiem do parku albo wręcz do Powsina. Bo ma zamiar wziąć trzyletni urlop wychowawczy. No przecież macie takie dobre układy z rodzicami - stwierdziła Irena. No ale to nasze dziecko, nie ich, oni już swoje wychowali - odpowiedział Emil. Zapewne oddamy do przedszkola gdy będzie w odpowiednim wieku, więc może wtedy któreś z nich będzie odprowadzać dziecko i odbierać.
A który pokój będzie dla dziecka - spytała Irena. Nie wiem, na razie jeszcze dziecka nie ma, ale na pewno przez pierwszy rok będzie spało w naszej sypialni, lub wręcz w naszym łóżku. No coś ty, to bardzo niezdrowe - surowym tonem napomniała go Irena.
W tym samym, albo w mniejszym stopniu niż pochylanie się nad niemowlakiem i mizdrzenie się do niego - stwierdził Emil. Doświadczeni rodzice wiedzą, że nawet takie maleńko dziecko lepiej śpi gdy ma matkę tuż obok. Równie dobrze można powiedzieć, że karmienie piersią jest niedobre, bo dziecko jest ileś razy dziennie przytulone do matki, która nad nim oddycha i coś do niego mówi.
Trochę mnie przeraża perspektywa ciąży - stwierdził Arek. Adela spojrzała na niego jak na wariata i parsknęła śmiechem. O ile się nie mylę, to jak na razie jeszcze mężczyźni nie bywają w ciąży ani nie rodzą dzieci - stwierdziła- więc ci brzuch nie urośnie i raczej nie będziesz miał porannych mdłości. Ale nie o to biega- tłumaczył Arek- nie wyobrażam sobie by być kilka miesięcy bez seksu!
Ale, jeżeli tylko ciąża nie będzie zagrożona a księżna pani nie będzie odczuwała w trakcie aktu dyskomfortu to wcale nie trzeba pościć - powiedział Emil. Rozmawialiśmy na ten temat z lekarzami a orgazm księżnej pani też dziecku nie zaszkodzi. Dopiero teraz okazuje się, że niektóre obyczaje potępione z rozpędu przez medycynę dwudziestego wieku wcale nie były złe i nie szkodziły. Ty się kolego zaopatrz w odpowiednią literaturę i nim zaczniesz produkcję porozmawiaj z mądrym lekarzem- po prostu chodź z Ireną na wizyty lekarskie do ginekologa. Dałem ci namiary na tę prywatną lecznicę - bardzo mili lekarze z tej branży, poprowadzą ci żonę w ciąży, możesz tam być przy porodzie, przeszkolisz się w przewijaniu i kąpieli przez te kilka dni, które spędzicie razem po porodzie. Ja stwierdziłem, że będę calutki czas przy Adeli. Wiem, że nie urodzę zamiast niej, ale chcę być cały czas z nią i może będę mógł przeciąć pępowinę. I to maleństwo od pierwszych godzin życia będzie znało dotyk nie tylko matki ale i ojca. Bo jak tylko zostanie "obrobione" to będę mógł wziąć je na ręce i nawet pocałować w czółko.
Odważny jesteś - stwierdził Arek- ja nie wiem jak zniosę widok krwi i jej jęki bólu. Głupek jesteś - krwi nie zobaczysz a jeśli to będzie poród zagrażający matce lub dziecku to nie będziesz mógł przy nim być.
Wrzuć w wyszukiwarkę jak wygląda poród rodzinny i na pewno znajdziesz kilka filmików na YT. Generalnie stoisz w trakcie przy jej głowie, jej reszta jest za zasłoną. Ale jeśli nie jesteś w stanie dobrze reagować na jej płacz i jęki to po prostu odwieziesz do szpitala i będziesz siedział w domu i czekał na informacje. Jak widzisz pełny wachlarz możliwości.
No i jest jeszcze jedna możliwość - nigdzie nie jest napisane, że każde małżeństwo musi mieć dziecko- jak na razie nie ma przymusu posiadania dziecka, ale patrząc na to wszystko co się dzieje, to nie wiadomo co będzie dalej- dopowiedziała Adela.
Martwi mnie ta nasza kuchnia - bo myślę, że jednak trzeba będzie to rozebrać. Nie podejrzewałem, że to właściwie atrapa- Arek był wyraźnie zdegustowany. No to nic dziwnego, że facet bez bólu oddał ten niby kredens. Adela wyszła na chwilę z kuchni i wróciła z dwiema książkami- obydwie były o ergonomii mieszkania. Podała je Arkowi mówiąc - poczytaj, albo przynajmniej pooglądaj obrazki. Ergonomia jest ważna w urządzaniu mieszkania - jeśli będzie urządzone nieergonomicznie nie będzie się w nim dobrze mieszkało. I w tym wypadku bardzo ważne jest urządzenie kuchni, bo w niej jednak sporo czasu się spędza na przygotowywaniu posiłków i musi być całe urządzenie dobrze przemyślane, żeby nie latać po niej niczym dziki zwierzak złapany w klatkę. Tu również nawet całkiem mądrze napisali, że to meble mają być dla nas, a nie my dla mebli, więc muszą być dobrane do wzrostu, wieku i tego co lubimy robić.
Bo nie zawsze to co nam się podoba optycznie jest dla nas dobre. W domu rodzinnym Emila były bardzo, ale to bardzo piękne meble, ale tam były duże pokoje, te małe to były po 20 metrów kwadratowych, salon miał około 40 metrów. Bardzo mi było przykro, ale poszły do ludzi i to bez pośrednictwa DESY- dobrze się sprzedały.
No nie wiem, czy wyprowadziłbym się z takiego, jak mówisz pięknie umeblowanego i dużego domu- tylko raz byłem u Emila w domu. Fakt, czułem się nieco jakbym był w muzeum - rzekł Arek. Emil roześmiał się- oj, gdybyś musiał całą zimę odśnieżać dom dookoła i ciągle się martwił, że się zatykają rynny dachowe od opadającego igliwia i liści, to byś spływał stamtąd bez żalu. Nawet nie masz pojęcia jak cholernie drogi jest w utrzymaniu taki dom. Do tego był tam jeszcze duży ogród, w którym trawa rosła jak głupia, wiecznie trzeba było ją kosić a żywopłoty przystrzygać. Gdy mieszkasz w bloku to nie interesuje cię stan dachu, zwłaszcza gdy nie mieszkasz na ostatnim piętrze i nie odśnieżasz dzień w dzień chodnika zimą, nie wychodzisz sprawdzać czy aby nie jest ślisko i czy może trzeba posypać. No i jeszcze dochodzi ogrzewanie zimą.W Piasecznie przemieszkałeś jedną zimę, ale od kilku lat zimy są mało dokuczliwe i miałeś ogrzewanie piecem gazowym,a już narzekałeś, że za chłodno i że musisz czyścić schodki, wjazd do garażu i komuś płaciliście za odśnieżanie tego kawałka asfaltu, narzekałeś że piec pożera furę pieniędzy, a dom w Piasecznie był wszak mały. Ja się najeździłem jak głupi do szkoły i na uczelnię a ta kolejka to jeździła z zawrotną prędkością, chyba 20 km na godzinę i ostatnia kolejka odjeżdżała z Warszawy o 23,00. Ale się bardzo cieszę, że Adela jeszcze zdążyła tam być. Bywaliśmy tam w weekendy. I mamy stamtąd naprawdę piękne wspomnienia, a przynajmniej ja mam. Adela uśmiechnęła się - nie da się ukryć, że ja też. Ale zakochałam się w tobie wcześniej, gdy jeszcze nie znałam tego domu.
Adelko, a znasz jakiegoś projektanta wnętrz? Nie znam, ale po prostu wrzuć w wyszukiwarkę "projekty kuchni", ale nim się z kimś umówisz to zastanówcie się wspólnie jaką chcielibyście mieć tę kuchnię- czy chcecie w niej jeść, jakie urządzenia AGD chcecie mieć i nie mam na myśli tylko zmywarki ale też te mniejsze urządzenia jak choćby mikrofalówkę, express do kawy, bo też przecież muszą gdzieś stać, jaką lodówkę chcecie, warto się zorientować ile się ma garnków, patelni, szkła przeróżnego, no bo to wszystko musi gdzieś stać czy też leżeć. Wystarczy gdy pomierzycie szafki, w których one teraz stoją. I sprawdźcie, czy w łazience jest miejsce na pralkę, czy zostawiacie wannę czy może robicie kabinę i czy to ma być "dziewięćdziesiątka" czy może większa. A jeśli nie będzie w łazience miejsca na pralkę to wtedy trzeba w kuchni na nią wygospodarować miejsce.
Arek patrzył na Adelę, patrzył i w końcu powiedział - przecież ty masz kobieto komputer a nie głowę- mnie nawet połowa z tego co powiedziałaś nie przyszła do głowy. No ale za to znasz Kodeks na wyrywki i multum przepisów. I gdybyśmy rozmawiali o czymś z zakresu prawa zapewne stwierdziłbyś, że nie wiesz jakim cudem skończyłam prawo. O nie, co do tego to nie mam zastrzeżeń, świetnie opowiadałaś o swojej pracy, mówiłaś też o przepisach o których nie wspominałaś w pracy. I na to zwróciłem uwagę. Naprawdę ? - zdziwiła się Adela. Zupełnie nie pamiętam co plotłam na tej obronie. Tak samo wyrzuciłam z pamięci to co pisałam na egzaminie na rzecznika. Pamiętam tylko, że w pewnej chwili musiałam się zastanowić którym nazwiskiem mam się podpisać i w którym miejscu - byłam pół żywa ze zmęczenia. Byłam piekielnie skoncentrowana, bo pisałam od razu "na czysto", choć brudnopis był przewidywany. No ale gdy się pisze wpierw "na brudno" to jest dwa razy tyle pisania. Jak na dziś, to już nie mam ochoty cokolwiek studiować, bo tak naprawdę to ciągle poznaję coś nowego, muszę szperać w przepisach by nie palnąć jakiejś gafy. Na szczęście mam fajnego szefa i zawsze mogę powiedzieć, że jeszcze czegoś nie jestem pewna.
Emil zaczął się śmiać - no to już teraz wiem, dlaczego gdy ostatnim razem z nim rozmawiałem powiedział mi, żebym dał ci się w domu "porządzić", żebyś nabrała pewności siebie. Tłumaczyłem, że to ty właściwie w domu rządzisz, ale nie chciał mi uwierzyć. No widzisz- zwrócił się do Arka - jaka to skomplikowana istota ta moja żona. Wydaje prawidłowe orzeczenie i sama sobie nie wierzy że wykombinowała prawidłowo. I mówi, że już niczego nowego się nie chce uczyć a tu ciągle, nie studiując, uczy się czegoś nowego. Arek uśmiechnął - byłaby świetna w dochodzeniówce, bo ogarnia jednocześnie wiele spraw i bardzo logicznie myśli, ale lepiej niech dochodzi wśród patentów, szkoda jej u nas na dochodzeniówkę. Ale na kierowniczkę sekretariatu to się nie nadawałam- prawda? No jasne, że nie bo jesteś na to za dobra, to byłoby zwykłe marnowanie potencjału. Ale na adwokata byś się nadawała. Też nie - stwierdziła Adela. Ja tak naprawdę na takiego prawnika to się nie nadaję, bo jakoś zupełnie inaczej odbieram rzeczywistość. A już na 150% nie mogłabym być w sądzie rodzinnym, bo moje wyroki byłyby skandaliczne. To znaczy jakie? -spytał Arek. Zawsze dziecko powyżej pierwszego roku życia przyznawałabym ojcu i nie obarczałabym pań alimentami. Ty nawet nie masz pojęcia jak spadłaby liczba rozwodów. Tylko to u nas by nie przeszło, bo większość kobiet to idiotki. Moją koleżankę zdradził mąż - nie robiła awantur, powiedziała że wie,że ją zdradził, ma nawet dowód więc nie ma najmniejszego zamiaru go dłużej swoją osobą męczyć, niech wystąpi o rozwód, ona mu da rozwód bez problemu i niech weźmie ze sobą dziecko - dziewczynkę , 5 lat. Bo zawsze wszystkim opowiada jak ogromnie kocha swą córeczkę. I facet wymiękł, zrobił zwrot o 180 stopni i jakoś mu amory z innymi paniami wywietrzały. A znając ją to wiem, że zrobiłaby tak.
Najlepsze ze wszystkiego to było jego pytanie czy ona wie co zrobiłaby dziecku, więc powiedziała - po prostu zapewniłabym dziecku w ten sposób bezpieczeństwo materialne, a gdyby zostało ze mną to by tego nie miało. A jeśli idzie o stronę psychiczną to zrobiłabym to samo co byłoby gdybyś to ty odszedł nas zostawiając. Faceta zatkało. Wyporządniał. A głupie baby toczą wojny o dzieci w myśl głupiego prawa. Arkowi z lekka szczęka opadła , a Emil powiedział- Maleństwo na mnie nie licz, nie odejdę!
c.d.n
:-)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń