środa, 19 października 2022

Trudny wybór - 131

 Hasło "indyk w cieście francuskim" wywołało sporo  różnych skojarzeń- niemal każdy widział oczyma  wyobraźni  co innego. 

Indyk w cieście francuskim....hmmm, jeszcze nie jadłem, chociaż jadłem  już polędwicę wołową pieczoną w cieście  francuskim - stwierdził Arek. Bardzo mi smakowała.  A duży był ten  indyk? -zainteresowała  się Stasia. Duży- 6 kilogramów podobno ważył. Ojej, to musiałaś sporo ciasta francuskiego na  niego zużyć - stwierdziła  Wiesia.  Eeee, nie  dużo. No  ale jak on ci  wszedł w piekarnik? Chyba musiałaś  go pozbawić wszystkich  żeber, żeby się   zmieścił - dociekała  Stasia.

Nooo tak, powyciągałam  z niego kości. Ciociu,  ja bardzo  lubię takiego indyka już bez kości -  poinformował Adelę Pawełek. Nie rozumiem jak można lubić ogryzanie mięsa z kości. I kotlety  schabowe też lubię takie  bez kości - młody nadal  zdradzał  swoje  preferencje. To  zupełnie tak jak ja i  wujek - stwierdziła Adela. Kości w tym indyku  nie ma, możecie za to znaleźć posiekane, obrane  ze skórki migdały i  rodzynki. I wiadomość  dla dzieci - zupy, takiej do jedzenia  łyżką  dziś nie ma, jest rosół grzybowy, do popijania  z  kubeczka. Skóry na tym indyku też nie ma, wzięłam pod uwagę fakt, że obaj nie lubicie skórki na  drobiu,  nawet gdy jest ładnie przypieczona. Emil wyglądał, jakby  za moment miał  się udusić ze śmiechu, a Leszek trzymał na kolanach Milenkę i  coś jej szeptał do uszka. Wyglądał na bardzo zmęczonego,  ale i tak  dużo lepiej  niż gdy go  Adela widziała o świcie.

Mileczku, zdejmij mi  z góry duży półmisek, piecyk  już się  wyłączył. I weźmiesz wtedy talerze z kuchni. Ja ci pomogę - stwierdziła Stasia. Dobrze, będzie szybciej. I może  weźmiesz dla chłopców trochę mniejsze talerzyki. I w szufladzie znajdziesz też dziecięce, nieco mniejsze  sztućce. Przyznam się bez bicia- bardzo  chętnie  się nimi posługuję - te dla  dorosłych  są dla  mnie za duże. Milenka była tak zajęta zabawą z Leszkiem, że nawet  nie  zauważyła, że rodzice  zniknęli z jej pola  widzenia, a Leszek stwierdził, że zabawa z  nią bardzo dobrze na  niego wpłynęła.  Nawet nie  zdawałem  sobie  sprawy  z faktu, że tak ogromnie  mi brakuje normalnej rodziny - pomyślał.  Po raz pierwszy spędzam czas z  maleńkim dzieckiem, które kocham, choć nie jest  własne. Po chwili do stołowego Emil przyniósł stosik  talerzy a w chwilę potem wielki półmisek z owym indykiem w cieście francuskim mówiąc- proszę bardzo właśnie na tym półmisku jest indyk  zapiekany  w cieście  francuskim. Ja wiem, że nie wygląda to jak upieczony na rumiano indyk, ale zapewniam  was, że ciasto jest wypełnione  właśnie wpierw upieczonym indyczym mięsem. Sam osobiście przepuszczałem je  przez maszynkę eliminując po drodze jakieś  ścięgna czy też indycze tłuszcze i skórę. Można jeść wytwornie posługując  się sztućcami ale można i jeść trzymając w ręce jak  ciastko. Serwetek  w domu nie  zabraknie. Przy stole nagle zapadła cisza- wszyscy konsumowali. I tę ciszę przerwał cienki głosik Pawełka - mamuś, mógłbym takiego indyka jeść codziennie, jest lepszy od tego w plasterkach! Znudziłby ci  się szybko - poinformowała  go Adela - smakuje  ci, bo to w tej  chwili dla ciebie  nowość. A to tylko indyk po upieczeniu zmielony i zapieczony  w cieście. A jak wpadłaś na taki pomysł? - dopytywała  się Stasia. Jakoś tak  mi wpadło na myśl, że skoro  zrobiłam kiedyś ser zapiekany w cieście  francuskim to i indyka  mogę tak  zrobić-  wystarczy  po prostu nieco intensywniej przyprawić przed pieczeniem indyka i ewentualnie już  zmielone  mięso. W ten  sposób podany indyk minimalizuje straty mięsa. I jak dla  mnie  to jakoś jest  wygodniej jeść niż  się gimnastykować  z krojeniem go a potem część gości  czuje  się poszkodowana bo indyk posiada tylko dwie piersi a nie  sześć. Ciociu, a co to jest to zielone w tej miseczce? Bo bardzo mi smakuje. To jest mus z avocado. Milenka też to jada. 

 Ciociu, a Milenka już jadła obiadek? Jeszcze  nie, ale  za chwilę ona też dostanie. A ona dostanie  cycunia?  Nie Piotrusiu, dziś Milenka dostanie swoją zupkę jarzynową i będzie jadła łyżeczką.  Piersią jest coraz  mniej karmiona.  A będę mógł popatrzeć? Myślę,że tak.  

Maaamuś, a ja też jadłem zupkę jarzynową? Jadłeś Piotrusiu, wszystkie  niemowlaki jedzą zupki jarzynowe. Ciociu, a co jeszcze ona je?  Jogurt grecki i twarożek robiony z jogurtu greckiego. A ona dostanie indyka? Nie Piotrusiu, ta jej  zupka  jarzynowa jest gotowana  na rosołku i dostaje 1 łyżeczkę od herbaty tego zmielonego mięska, na którym była gotowana jej  zupka.  

Coś  czuję, że będziemy  mieli   w rodzinie gastronoma - stwierdziła  Stasia. Paweł nigdy  nie docieka co ma na talerzu,  zwłaszcza gdy jest  głodny. Ten wszystko rozbiera  na  czynniki pierwsze, zawsze mi  asystuje przy garach. Patrzy mi na ręce gdy coś doprawiam, sprawdza smak, pilnuje na  zegarku czasu gotowania i bardzo lubi pomagać przy pieczeniu - zwłaszcza  ciastek. Ostatnio mi lukrował ciastka i okazjonalnie  z pół kuchni. Starszy to ma dwa pytania w temacie pieczenia - czy będą ciastka i za ile  czasu.No i ma  życzenie,  by  było tych  ciastek dużo. Nie mam pojęcia  w kogo to takie  żarte jest.

Ty się Stasia ciesz, bo znacznie gorzej jest gdy ci  się trafi niejadek- śmiała  się Adela. Moja koleżanka  miała w domu dwa  niejadki. Taki niejadek to prawdziwe nieszczęście.  Kiedyś u  niej  byłam gdy ba..., to  znaczy dzieci, modliły  się nad kolacją. To starsze to z kanapki zjadło tylko trochę sera, ale młodsze było ćwańsze - ugryzło pół kanapki, upchnęło ozorem pomiędzy szczękę a policzek i......zamarło. Na hasło "jedz wreszcie" brało następnego gryza i upychało po drugiej stronie paszczęki. Po jakimś czasie kanapki na talerzu  nie  było a ten mały potwór wyglądał jak wynaturzony chomik z  zaopatrzeniem na  rok. No i  co było potem? - spytała  Stasia. Nie  wiem, bo szybko stamtąd wyszłam. Może potem wypluwał  a może czekał aż mu się  to w dziobie samo rozpuści-  nie mam pojęcia. To  już chyba lepiej by było "żarte".

Adela "wreszcie" przyniosła dla Milenki jej zupkę i  zaczęło się karmienie. Milenka wylądowała  tym razem  na kolanach swego taty, bo Adela stwierdziła, że nie ma  zamiaru cały  czas drżeć by nie splamić Leszkowego ubrania, bo podczas karmienia  zdarzają  się momenty gdy łyżeczka z marchwianką wylatuje nieomal  w  Kosmos wytrącona z ręki Adeli, więc lepiej by nikt za blisko Milenki nie  siedział. Leszek usiadł tak, by przyglądać  się operacji  "dziecko je   zupkę". Obok Leszka stanął Piotruś, więc   Leszek  wziął go na kolana, obok nich  stanął Pawełek i we trzech badawczo  się wpatrywali w małą. Milence chyba  bardzo przypadło do gustu takie audytorium, bo  nóżki i pupka   radośnie podskakiwały na kolanach Emila i Adela z trudem  chwilami trafiała  łyżeczką  do buzi  dziecka. Dodatkowo Milenka  co  chwilę usiłowała spojrzeć na twarz taty i złapać go  za nos, bo ostatnio  poczuła wyraźną słabość do tej części ciała  dorosłych. Na  szczęście  już  była  głodna,  więc karmienie mimo  wszystko dość  szybko posuwało się do końca. Leszek w pewnej  chwili powiedział - chyba następnym razem trzeba  będzie to sfilmować- ona jest niesamowita - potrafi tyle  rzeczy  robić  na raz.  Arek też wpatrywał się w  Milenkę ,  w końcu  powiedział - i patrząc na tę malusią osóbkę pomyślcie  wszyscy o  tym, że  wszyscy byliśmy  tacy jak Milenka - aż  się wierzyć nie  chce- a jednak. Pawełek spojrzał na Arka i powiedział - tata, ty na pewno byłeś większy niż Milenka, ale ciocia Adela to pewnie była taka malutka.   No i tak mi zostało- pewnie zawsze za mało jadłam - z powagą odpowiedziała Adela z trudem powstrzymując się od śmiechu.

Najedzona Milenka przytuliła  się do Emila, który powiedział- a teraz panienka pójdzie  troszkę pospać, żeby  się sadełko zawiązało po jedzeniu. Adela chciała ją wziąć  ale Emil powiedział - nie  noś, ja ją przewinę i położę ją  w sypialni w łóżeczku a ty zrób tymczasem kawę. Patrz, ona już prawie zasypia, miała  dziś  tyle wrażeń.  Adela przepytała  gości co kto ma ochotę wypić po obiedzie, wino też jest, ale na wino  nie było chętnych. No cóż- tradycja  w narodzie wyraźnie  zanika - stwierdziła  Adela. 

Dzieci wybrały kompot wiśniowy, dorośli kawę, więc Adela powędrowała do kuchni i dołączyła  do  niej Wiesia. Cudna jest ta  wasza córeńka- stwierdziła Wiesia, a Leszek faktycznie ją uwielbia. Zmarnował się tej nocy, bo zapytał mnie o przeszłość,  więc opowiedziałam. 

Wiem, że się zmarnował,  widziałam  go bladym świtem -wyglądał niczym  widmo. Miał ochotę  zabić twego byłego, ale  wytłumaczyłam mu, że to głupi pomysł, bo jego zamkną, a ty zostaniesz  bez żadnej opieki. Kazałam mu docenić, że się przed nim otworzyłaś, bo z autopsji wiem jak trudno jest zwerbalizować to, że się poniosło klęskę. Był zdziwiony, że mnie też kiedyś spotkało coś złego. Wiem Wiesiu, że on chce być z tobą - byłam tak  wredna, że po prostu  zapytałam o to, wychodząc z  założenia, że jeżeli to ma  być "chwilówka" to lepiej by się rozpadło nim się coś zawiąże.  On i ja to tylko i wyłącznie przyjaźń oparta na  całkowitej szczerości i dlatego się zapytałam. A znam go  dłużej niż  Emila.

I coś ci powiem - to ty musisz  zadecydować kiedy będziesz  gotowa na nowy związek. Taki jest jego punkt widzenia na sprawy damsko- męskie. Dopóki nie dasz  mu jasnego sygnału to możecie  spać w jednym łóżku nawet rok i cię  nie ruszy. Pewnie sam ci to powie a przynajmniej da do  zrozumienia. Fajne zestawienie - nieśmiały  a ginekolog. Idziemy do  nich, mamy już wszystko.

Co wyście tam konferencję miały? - spytał Arek.  Gorzej Areczku,  gorzej -musiałyśmy oddzielić stare, zeszłoroczne  ciastka od tegorocznych. Po prostu podpiekałyśmy część ciastek. Poza tym zaparzała nam się herbata  owocowa i czekałyśmy  aż  się zaparzy, by nie brać do pokoju tych cholernych  torebek bo potem nie ma  co  z nimi zrobić. A gdzie Emil i Leszek? Chyba się wzajemnie przewijają albo Emil  nie mógł spacyfikować Milenki i zawołał Leszka.  W tej chwili weszli obaj do stołowego, ale Adela nie  zapytała co tak długo robili u  dziecka. Wszak panowie też miewają swoje sprawy do omówienia. Starszy, czyli  Pawełek  zapytał się, dorośli zechcą z nimi pograć w Monopoly, ale Arek nie był miłośnikiem tej gry, wolałby zagrać w policjantów i  złodziei, a że gra była tylko na 6 osób, Adela i Stasia z wielką ulgą z niej zrezygnowały.  Rzadko się teraz  widywały i chciały  nieco poplotkować. Adela wypytywała o swego szefa, który zdaniem Stasi wyraźnie  za Adelą tęsknił. Jak twierdziła Stasia to  chcieli mu dać  jakąś nową siłę  roboczą i usadzić ją w jego gabinecie, ale powiedział, że nie życzy  sobie by miał z kimkolwiek dzielić pokój. Obiecała  Stasi, że gdy wiosna wreszcie przypomni  sobie o  swych obowiązkach to któregoś dnia przyjedzie do biura  z Milenką. Teraz jeszcze pogoda kiepska, po co narażać  dziecko na jakąś infekcję.

                                                              c.d.n.


2 komentarze: