Adela się śmiała, że chyba jeszcze żadne dziecko nie było tak podziwiane w trakcie jedzenia swojej zupki jak Milenka. Mała siedziała w kojcu na leżaczku, na przeciwko niej Leszek z kubkiem gęstej zupki i ją karmił łyżeczką. I co chwilę wyrażał swój podziw - podziwiał jak ślicznie otwiera buzię, jak grzecznie siedzi i nie kręci się.
Lesiu - ona po pierwsze jest głodna, po drugie to jest jej ulubiona marchwianka z mieloną cielęcinką, tą od ciebie. Ona wyraźnie jest mięsożernym stworzeniem. Zupka wzbogacona tylko krupiczką nie wchodzi jej tak łatwo do dzioba. Poza tym to zrobiła się bardzo towarzyska i im liczniejsza widownia tym ona szczęśliwsza. Mam wrażenie, że ona w każdej łyżeczce bezmięsnej zupki, takiej tylko na rosołku to poszukuje mięska, bo strasznie dużo czasu trzyma zawartość łyżeczki w buźce.
Po zjedzeniu przez Milenkę zupki wyraźnie rozochocony Leszek powiedział - ukochaj wujka i .......jego broda została udekorowana nie tylko śliną Milenki ale i jakąś resztką marchewki. Boszsze - jęknęła Adela - nie dość, że muszę jej myć dziób to i tobie! I wpierw wytarła buźkę Milenki, potem Leszka mówiąc przy tym - co za szczęście, że nie trzeba i tobie zmieniać po posiłku pampersów. Mamy szczęście - śmiał się Emil - on już woła. Zabrał z kojca dziecko i kiwnął na Leszka- chodź, w nagrodę ją przewiniesz.
Ojej, cichutko powiedziała Wandeczka - Leszek tak kocha Milenkę, jakby była jego dzieckiem. Gdy mi to mówił, to nie wierzyłam - teraz wierzę. Wandziu - Leszkowi nie ułożyło się szczęśliwie życie - jest już wiele lat po rozwodzie i ma pełnoletniego syna. A w czasie gdy jego synek był taki jak teraz Milenka, to on robił specjalizację w swoim zawodzie i nie mógł się dzieckiem opiekować. To facet, któremu brak kobiecego ciepła, uczucia, kogoś do kochania i dziecka. I przykro mi to mówić, ale większość pań jest najbardziej zainteresowana tym, że facet już jest ustabilizowany i dobrze zarabiający. I dobrze, że zamknął gabinet - większość łowczyń jest zdegustowana. I chcę ci powiedzieć, że my wiemy, że nie należysz do łowczyń. Gdybyś należała do takiego grona to na pewno byśmy nie siedziały tu teraz razem. Oboje z mężem bardzo kochamy i lubimy Leszka- jest bratem i dla mnie i dla Emila. I mam taką nadzieję, że polubisz go gdy spędzisz z nami razem trochę czasu. Ależ ja go lubię, ja tylko nigdy nie dowierzam mężczyznom, bo wiem, że nie jestem atrakcyjna - nie błyszczę ani urodą ani intelektem.
Nie jest wcale tak jak myślisz - stwierdziła Adela. Znasz pewno takie powiedzenie - uroda przemija ale głupota pozostaje. Tak właśnie jest z tymi bardzo urodnymi babkami. Ty po prostu sama siebie nie doceniasz. Poza tym emanujesz ciepłem, a to ważniejsze od urody. Brak ci przebojowości, ale tak naprawdę mądrzy faceci doceniają zalety nie przebojowych kobiet. Ale ty jesteś przebojowa- stwierdziła Wanda. A twój mąż cię chyba uwielbia.
Wydaje ci się, ja po prostu miałam taką pracę, w której musiałam się wykazać dobrą organizacją. A do tego studiowałam, żeby do końca życia nie być sekretarką. Tyle tylko, że nie mogłam studiować tego co mi się marzyło, bo to można było studiować tylko stacjonarnie, a ja musiałam pracować. Poza tym zawsze pracowałam z facetami i mogłam im się bardzo dobrze przyjrzeć. Najmniej i najkrócej to się przyglądałam Emilowi. To było jak nieprzewidywane przez sejsmologów trzęsienie ziemi. Usłyszysz kiedyś opowieść Emila, albo Leszka o tym. A miałam szczery zamiar nie bawić się z kimkolwiek w małżeństwo a do tego jeszcze w dziecko. Leszka znam dłużej niż Emila i kto wie jakby się wszystko potoczyło, gdybym nagle nie spotkała Emila. Zakochałam się w nim w kwadrans. Pierwszy ciemny blondyn w moim życiu. Nigdy bym nie uwierzyła, że zakocham się w facecie o włosach jaśniejszych niż ciemny brąz. Siedzieliśmy biurko w biurko i do dziś nie wiem jakim cudem skończyłam studia i zdałam aplikację na rzecznika patentowego. Bo głównie to się zastanawiałam jak on całuje i jakbym się czuła w jego objęciach.
No i co? już na nas ponarzekałyście?- spytał Emil wchodząc do kuchni. Za nim szedł Leszek z Milenką na ręku. Mała na powitanie mamy odstawiła fikanie nóżkami a posadzona w kojcu natychmiast zaczęła raczkować. Zobacz Adelko - znaleźliśmy jej taki wytworny, wyraźnie dziewczęcy pajacyk, bo jest obszyty falbanką. Ona bardzo urosła- te wszystkie ciuszki, które były takie dużo za duże już są dobre na wielkość. Ona tylko nadal nie jest wymiarowa wagowo. Trzeba będzie pomyśleć o nowym foteliku samochodowym, ten jest do 13 kilogramów, ale według tej wagi co mamy to ona waży raptem 20 dag ponad 8 kg. No bo chyba nie ma po kim dużo ważyć - zauważył Leszek. Oboje nie jesteście z gatunku wagi ciężkiej. Ty też nie wyglądasz jak zapaśnik wagi ciężkiej - odgryzł się Emil. Poczekamy jeszcze z tym nowym fotelikiem - stwierdziła Adela. Do limitu brakuje jej prawie 5 kilogramów, a jak będzie więcej raczkować albo będzie usiłowała wstawać to jeszcze pewnie trochę spadnie na wadze.
No fajnie, to ja teraz zajmę się jakimś papu dla dorosłych. Kochanie moje, pomożesz mi trochę w krojeniu składników? A Leszek i Wandzia zajmą się trochę małą, pobawią się razem z nią piłką. Wandziu, najwygodniej będzie jeśli i ty wejdziesz do kojca. A co będzie do tego "papu" -zainteresował się Leszek. Pizza, jakiej jeszcze zapewne w życiu nie jadłeś, bo takich w handlu nie ma- poinformowała go Adela. No i nie będzie okrągła, ale prostokątna. Lubicie czarne oliwki na pizzy? A jaki macie stosunek do marynowanego czosnku? Nie będzie ostry, bo nie walnęłam w niego chili. Mnie nie pytaj, ja tylko śledzi marynowanych nie tknę- stwierdziła Wandzia. Ooooo, to zupełnie jak ja- ucieszył się Leszek. Ciekawe jak nasze oddechy zniesie Milenka- zastanawiał się Emil. Jakoś zniesie- niech się za młodu przyzwyczaja do tego zapachu- czosnek to samo zdrowie. I tak ma szczęście, żeśmy nie alkoholicy i nie palacze, bo musiałaby się przyzwyczaić do cuchnących wódą i papierochami wyziewów. Tyle tylko, że ja może zjem jeden plasterek czosnku, bo boję się, że może ta woń przejść do mleka i wtedy musiałabym nad ranem robić jej mieszankę, a ja rano to mało przytomna jestem.
Ale jest coś, czego ona nie chce jeść - to zupka z jajkiem. Ale,żeby było dziwniej, samo żółtko jajka na twardo to łyka. A kogel-mogel z cukrem trzcinowym to pewnie by razem z łyżeczką i kubkiem zjadła. A najfajniej jak matka wsadzi jej paluszek w łyżeczkę i można oblizać swój paluszek umoczony w koglu-moglu. Ostatnio się uśmiałam, bo dałam jej skórkę z chleba. Żuła i żuła a gdy zjadła to szukała gdzie się podziała ta skórka. Cały kojec zwiedziła. Jeszcze jej zęby żadne nie wyszły, więc może uda mi się ocalić swoje brodawki. A i tak muszę uważać bo to nie jest zabawne jak zaciśnie swoje szczęki. Bo ssanie to jednak dość męcząca czynność, więc sobie dziecko co jakiś czas odpoczywa, ale zaciska szczęki żeby przypadkiem jej nie zabrano piersi.
Ci z WHO to chyba rozumu nie mają, każąc matkom karmić całe dwa lata a nawet trzy. O ile jestem w stanie zrozumieć, że w krajach typu Etiopia to jest jedyny wartościowy pokarm dla dzieci, o tyle w krajach wysokorozwiniętych to brzmi dziwnie. Tyle tylko, że karmiące matki to muszą uważać co jedzą, bo przecież to wszystko potem jest w ich mleku. Koleżanka mi opowiadała, że gdy leżała po porodzie z małym w szpitalu, a leżała ze 3 tygodnie bo mały miał dość intensywną żółtaczkę noworodkową, to każda paczka żywnościowa z domu pacjentek była sprawdzana przy odbiorze i jeśli było coś ciężko strawnego to nie przyjmowali tego.
Adelko, a skąd bierzesz cukier trzcinowy - zainteresował się Leszek. Ze sklepów z BIO żywnością. Ostatnio to nawet w L'Eclercu na stoisku z tak zwaną "zdrową żywnością" można było kupić. Jak będę to kupię i dla ciebie, żaden problem- odpowiedział Emil. A olej kokosowy też ci wziąć? A co się na nim smaży? Adelka to smaży wszystko na nim albo na maśle klarowanym. No fajnie, to weź i dla mnie. A jajecznica na nim też jest dobra? Adela roześmiała się - wszystko na nim smażone jest smaczne, gulasz też.
Wiecie co mnie bardzo cieszy? - rzucił pytanie Leszek. No nie wiem, nie jestem facetem po czterdziestce, a mam podejrzenie, że nawet gdybyś był przed czterdziestką to też bym nie zgadła- Adela wzruszyła ramionami. Naprawdę nie wiesz? - dziwił się Leszek. No nie wiem. Właściwie to dwie rzeczy mnie bardzo cieszą- pierwsza, że będziemy razem w Wildze, a druga- że ty mnie ostrzyżesz, bo do pani W. to ja już nie pójdę. Pociesz się, że ja też nie. A chcesz na "zero" czy na pół centymetra? Jeśli chcesz na pół centymetra to mogę cię nawet dziś ostrzyc. Tylko mi musi Emil ustawić maszynkę. No i będziesz musiał wyjść z kojca i grzecznie posiedzieć w łazience na stołku. Emila też powinnam już ostrzyc, ale jego to nożyczkami albo "mojką", czyli żyletką w uchwycie. Ale jeśli dziś to zaraz albo jutro. Co wolisz. Dziś. Adela przyniosła maszynkę, Emil ją ustawił, Adela wzięła po drodze z "magazynu" fryzjerską pelerynkę i poszła razem z Leszkiem do łazienki po drodze zabierając odkurzacz. Leszku, jeśli będzie bolało albo będzie leciała krew to krzycz, będę cię ratował - powiedział Emil.
W pół godziny później wróciła Adela mówiąc - no to go przeleciałam, tylko koło uszu musiałam wspomóc się nożyczkami, już się suszy, bo musiał umyć głowę, żeby te resztki po strzyżeniu usunąć. I nawet całkiem fajnie wyszło. Po chwili przyszedł Leszek, a Emil powiedział - eeetam, ani jednej rany nie masz, kiepskie było to strzyżenie. Ja tu już czekam z pudełkiem plastrów - i na nic mój trud. Kupię sobie też taką maszynkę do strzyżenia, stwierdził Leszek. Coś ty- jedna na nasze dwa domy wystarczy, bo sam się tak dobrze nie ostrzyżesz. I tak będziesz tylko ty użytkownikiem, bo Emila to muszę czym innym strzyc. Coś ci powiem w tajemnicy - tą maszynką to ja strzygłem czuprynkę Adeli przed porodem i też dobrze wyszło - powiedział Emil. No i całe szczęście, że teraz zaprzestali golenia i tylko jest zalecenie "używania narzędzi tnących a nie golących" - stwierdził Leszek.
No fajnie, was obu to ja raz na jakiś czas obsmyczę ale ja muszę sobie znaleźć jakiegoś fryzjera. Już mam ciut za długie włosy. Pani W. ostatnio oszczędzała na farbie i mam teraz dziwny kolorek, chyba będę musiała zwijać włosy w kok. I chyba wrócę do swego naturalnego koloru. Ciągle mi włosy wyłażą po ciąży i porodzie. To może i ja byłem w ciąży tylko tego jakoś nie zauważyłem. I teraz zapewne z tego powodu łysieję. A wcierki robisz? noooo, jakby to powiedzieć- nie za często. No to zacznij wreszcie dbać o skalp. I bierz te tabletki, one są z krzemem. Kupiłeś je? I weź też trochę witaminy B compositum.
Leszku, ale ty masz bardzo ładną, kształtną czaszkę i naprawdę te króciutkie włosy cię nie szpecą a podkreślają ładny kształt głowy - Adelka ślicznie cię ostrzygła i ładnie wyglądasz - powiedziała Wandeczka i lekko się zarumieniła, zapewne zadziwiona własną śmiałością. Leszek spojrzał na nią z wdzięcznością - ty nie potrafisz kłamać, więc ci wierzę, że nie masz ochoty uciec na mój widok. Dziękuję ci, podbudowałaś mnie- zacznę więcej dbać o skalp- jak to nazywa Adela. I zacznę te tabletki łykać. Adela wyszła na moment z kuchni i wróciła z dwoma pudełeczkami - zobacz- tu masz blistry z krzemem, a tu nasz B- compositum. Dawkowanie jest w opisie. Oddasz mi w naturze ja nie mam kiedy pójść do apteki, a ty masz aptekę w budynku Kliniki. Strasznie sprytna kobietka z ciebie- wygrałaś! Jeszcze nie wygrałam- dopiero zaczęłam grać - roześmiała się Adela.
c.d.n.
:)
OdpowiedzUsuń:-)
OdpowiedzUsuń