Ojciec Teresy po raz pierwszy był w sklepie IKEA. Zdumiony był wielkością sklepu, różnorodnością sprzedawanych towarów oraz możliwością "pomacania" wszystkiego co sklep oferował do kupienia.
Wysokość łóżka była dobierana nieomal komisyjnie, wpierw tata musiał "pod czujnym okiem" obojga usiąść na łóżku, potem położyć się na nim by wypróbować, czy taka twardość materaca mu odpowiada, czy może woli nieco miększy, bardziej uginający się pod jego ciężarem, a może jeszcze twardszy niż ten. Gdy już wybrał, wszystko zostało spisane. Potem wybierali komody do sypialni, jedną z samymi szufladami, drugą z szafkami i mniejszymi szufladami. Potem było wybieranie fotela i tata poprzesiadał się z 10 razy z jednego na następny i gdy trafił na najwygodniejszy dla siebie nastąpiło spisanie jego wszystkich danych, potem było szukanie stołeczka, który służyłby za podnóżek, wybranie "prześcieradeł z gumką", szukanie płytkiej szafki, która mogłaby służyć za wezgłowie łóżka. Zapisali sobie również numery wieszaków do obu sypialni, Teresa wybrała też dla siebie i taty wodoodporny stołek do kabiny prysznicowej, dodatkowe płytkie szafki wiszące do łazienki i matę antypoślizgową do niej oraz do kabiny. I nowe lustro do łazienki, bo to wisiało zdecydowanie za wysoko i było za małe. Największe zdumienie taty wywołał fakt, że wyszli ze sklepu z pustymi rękami, bo mieli tylko dwa zapakowane firmowo prześcieradła i że gdy przyjadą do domu to wtedy złożą w sklepie zamówienie i je opłacą i wtedy któregoś pięknego dnia zamówione rzeczy zostaną im dostarczone do mieszkania. Teresa tłumaczyła tacie, że znacznie bardziej kłopotliwe byłoby kupienie teraz wszystkiego, odbiór tego w magazynie i szukanie ad hoc jakiegoś transportu i kogoś by to wszystko wwiózł i wniósł do mieszkania. A tak to przyjdzie zawiadomienie kiedy to wszystko przywiozą i na ten dzień Kazik zostanie w domu. A potem w weekend będą się bawić w składanie łóżka, komód, szafek łazienkowych, szafki tej co za wezgłowie ma służyć. Lampę stojącą do fotela w tatowej sypialni i nocną lampkę dobiorą gdy już będzie sypialnia umeblowana. A jak już będzie umeblowana sypialnia to tata się wtedy zastanowi co chce mieć w drugim pokoju. Szafy to zrobi znajomy stolarz i sam je u nich zainstaluje. I nie szkodzi, że będą nieco droższe od gotowych, ale będą na wymiar i nie będą ich musieli sami składać.
Obiad zjedli w mieszkaniu Teresy, mikrofalówka i piekarnik bardzo ów proces uprościły. Kazik od razu zrobił "ściągę" dla taty by bez trudu mógł obsługiwać mikrofalówkę oraz dodatkowy piekarnik. Bo Teresa dokupiła drugi piekarnik, nieduży, akurat taki do jednoosobowego gospodarstwa.
Po obiedzie, gdy jedli deser delektując się bitą śmietaną z malinami, tata powiedział - jestem wszystkim zachwycony a najbardziej to tobą Kaziku - widzę jak bardzo kochasz Terenię i jaki z ciebie naprawdę porządny mężczyzna. Wprawdzie ślubu jeszcze nie macie, ale dla mnie już jesteś synem i z wielką radością tak będę do ciebie mówił, o ile to ci nie będzie przeszkadzało.
A ja jestem zachwycony, że znów ktoś do mnie mówi "synku" - tak nagle straciłem rodziców. Chyba każdy z nas chciałby do końca swoich dni czuć opiekę swoich rodziców, nawet gdy już sam jest dorosły. To prawda- ja sam bardzo często wspominam swoich rodziców i zastanawiam się jak oni by postąpili - powiedział ojciec. I, jeśli mam być szczery to muszę się do czegoś przyznać - uważam, że jesteście zupełnie nie dzisiejsi, że chcecie bym z wami mieszkał - przecież to dla was pewnego rodzaju skrępowanie.
To nie jest dla nas jakieś skrępowanie - co najwyżej zobaczysz kiedyś jak goła biegnę do łazienki, no ale gołą to widziałeś mnie nie jeden raz. Przecież razem z tobą byłam na plaży dla nudystów w Bułgarii. Widok gołego Kazika też cię raczej nie zgorszy. Jest ładnie zbudowany. Zawsze go podziwiałam gdy bywaliśmy wszyscy razem na basenie. A nas nie zgorszy widok ciebie w stroju Adama. Nie należymy do tych, którym golizna kojarzy się tylko i wyłącznie z aktem płciowym. A gdy będziesz z nami mieszkał będzie to dla mnie spore ułatwienie, bo będę cię miała na wyciągnięcie ręki i nie będę musiała się zastanawiać jak się czujesz, czy dam radę tego dnia do ciebie wpaść bo już kilka dni nie byłam. Dobrze, że to mieszkanie jest pięciopokojowe, więc i ty i my mamy po 2 pokoje dla siebie i jest ten living room. Utrzymanie tego mieszkania, w którym teraz jesteśmy będzie szło z wynajęcia twojego mieszkania na Al.Niepodległości i jeszcze będziesz miał dodatek do emerytury. A warto je zatrzymać bo jeśli padną nam obie windy to te trzy pokoje z kuchnią mogą być dla nas "ratunkiem", żeby nie gramolić się na ósme piętro bez windy. No i poza tym mamy dodatkową lodówkę wraz z zamrażarką. A i ja będę miała wygodę, bo zawsze cię będę mogła poprosić o podszykowanie czegoś do obiadu, bo my się nałogowo stołujemy w domu. No i tu jest naprawdę sporo terenów zielonych, będziesz miał gdzie spacerować. I osiedle jest już naprawdę nieźle zagospodarowane i dobrze skomunikowane ze śródmieściem. To mieszkanie, w którym teraz mieszkasz można również sprzedać - jeśli tak będziesz wolał. To musisz sobie sam przeanalizować. Nam nic do niego. No a to mieszkanie Kazika, w którym będziemy wszyscy mieszkać jest już spłacone. Ja jestem zameldowana w tym, w którym teraz siedzimy.
Gdy się pobierzemy to zaraz zamelduję Tesię u siebie i nauczony smutnym doświadczeniem od razu zrobię zapis testamentowy na nią. Tesiu, skarbie kochany - nie rób takiej przerażonej miny, ja co roku robię badania kontrolne bo wykupiłem sobie karnet w prywatnej przychodni. A oni mają "zagraniczne" normy dbania o zdrowie pacjentów tam zarejestrowanych. Po ślubie też tam cię zarejestrujemy i tatę. Sami co roku zapraszają mnie na badania. I nie ma problemu by dostać się do specjalisty i porobić różne specjalistyczne badania. I mają również własny szpital z bardzo dobrymi specjalistami i dobrym sprzętem. No i tatę też zamelduję, bo wyszło zarządzenie, że osoby przebywające dłużej niż dwa tygodnie muszą mieć meldunek - przynajmniej tymczasowy.
A wiadomo już kiedy będzie rozprawa rozwodowa?- spytał tata. No na razie to wiem tylko, że po niedzieli Robert ma wyznaczone spotkanie ze swoim adwokatem, o którym wiem, że jest dobrym kolegą adwokata Tesi. A co dalej to się dowiemy po tym spotkaniu. Do Roberta chyba już dotarło, że sam siebie "zakopał" swoim zachowaniem i chyba tylko jakaś niedorozwinięta umysłowo kobieta mogłaby pozostać nadal jego żoną. No albo taka, która byłaby zwolenniczką "związku otwartego". Krystian zlecił sprawę rozwodu swojemu przyjacielowi, który będzie stawał w sądzie w zastępstwie Tesi. Zwłaszcza, że sprawa jest świetnie udowodniona, są zdjęcia, które są "wielką kropką nad i" i nie pozostawiają cienia wątpliwości z czyjej winy jest rozwód. No i praktycznie nie ma nic do podziału. No i trzeba będzie po rozwodzie wymeldować stąd Roberta. To może zrobić sama Tesia, bez jego udziału, tylko poda adres zamieszkania jego matki. Rozmawiałem z Robertem po tym całym wydarzeniu i on twierdził, że jego matka chce wytłumaczyć Tesi, że taki "pojedynczy wyskok" powinna wybaczyć, bo pewnie Tesia była dla niego za mało czuła, więc biedaczek szukał gdzie indziej czułości. Stara wariatka - podsumował ojciec- zapatrzona w Roberta jak pies w pęto kiełbasy. Kocham Terenię ogromnie, ale widzę również jej wady. Jak każdy ma ich kilka. I od samego początku Robert mi się nie podobał. Ale jeśli kiedyś będziecie rodzicami to sami się przekonacie, że wytłumaczenie dorosłemu dziecku, że obiekt jego uczuć raczej nie za bardzo na owe uczucia zasługuje, graniczy z cudem, a cuda na tym świecie bardzo rzadko się zdarzają. I jestem ci bardzo wdzięczny, że zadbałeś o to, by Terenia jak najmniej ucierpiała przy tej sprawie.
Tatusiu, kocham ją od pięciu lat, a znam od dziesięciu. Usiłowałem zwalczyć to uczucie, ale się nie dało. Ale powiedziałem jej o tym uczuciu dopiero teraz. Przedtem tylko nad nią czuwałem z daleka. Od chwili gdy się poznaliśmy zawsze sobie pomagaliśmy, czuliśmy się jak brat z siostrą. I może dzięki temu dobrze się poznaliśmy. Jestem najszczęśliwszym człowiekiem bo już niedługo będzie moją żoną. Chcemy oboje z Tesią mieć cichutki ślub - wystawne śluby już oboje mieliśmy. Taki ślub - tylko świadkowie i my. Moim świadkiem będzie mój brat, Krystian.
A ja tato poproszę ciebie byś ty był moim świadkiem. Jedynym wymogiem dla świadka jest fakt pełnoletności, a ty już jesteś pełnoletni- powiedziała Teresa. I to nawet bardzo - zauważył ojciec. Nie będziemy zapraszać na ślub jakichś znajomych. A po ślubie przyjedziemy albo do domu i tu coś razem skonsumujemy albo wylądujemy na obiedzie w Europejskim albo w Bristolu. Nad tym to się jeszcze zastanowimy. Jak na razie to mieszkamy jeszcze oddzielnie, ale chyba od dziś sprowadzę się do Kazika.
Kazik złożył ręce jak do modlitwy i powiedział - tylko się nie rozmyśl, błagam. Na razie zmieścisz swoje rzeczy w mojej szafie nim zamówimy drugą. W poniedziałek wyskoczę w tym układzie do pana stolarza. I pomyśl, czy chcesz taką samą szafę czy może nieco inną. Najlepiej zrobić mu odręczny rysunek i napisać wymagane wymiary półek, szuflad, części "wieszakowej". I pomaleńku zaczniemy przewozić do nas rzeczy tatusia. Na pewno tata ma rzeczy, które rzadko używa, więc to wszystko co jest rzadko używane, ale chce nadal mieć to będzie w tym mieszkaniu w najmniejszym pokoju. Zawsze w razie potrzeby będzie je można stąd wziąć.
Teresa w pewnej chwili powiedziała - chodźmy teraz na krótki spacer po osiedlu, bo nie mogę się oprzeć wrażeniu, że tata ostatnim razem to szedł osiedlem gdy ja się tu wprowadzałam. A osiedle z tamtego okresu a dziś to dwie bardzo różne bajki. I jeszcze coś - mieszkanie Kazika ma znacznie lepsze widoki z okien niż to - tu z obu stron widać tylko sąsiedni blok. Z okien mieszkania Kazika widać z jednej strony Sadybę z drugiej skarpę Mokotowską, widać przestrzeń. I pewnie za szybko jej nie zabudują bo ta łąka to teren torfowiska. No i na pewno nie trzasną tu wieżowców, co najwyżej domki jednorodzinne. A miał tu być kiedyś teren rekreacyjny i może kiedyś rzeczywiście będzie. Tyle tylko, że dla miasta większy zysk z osiedla niż z terenu rekreacyjnego.
Spacer to był bardzo dobry pomysł - tata rzeczywiście nigdy tym osiedlem nie spacerował i bardzo mu się osiedle spodobało "od strony spacerowej". Spodobała mu się aleja kasztanowa i fakt, że było tu naprawdę dużo zieleni i były też całkiem wygodne ławki. No i blisko do środków komunikacji. Tak- powiedziała Teresa- teraz jest tu naprawdę fajnie, ale początki wcale nie były wesołe, a ja tu zamieszkałam gdy nawet trawników nie było, kursował jeden autobus, do sklepu się szło na inne osiedle i koniecznie w kaloszach, bo gdy padał deszcz to się brnęło w błocie.
c.d.n.
:-)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń