W piątek późnym popołudniem Kazik przywiózł odbitki zdjęć i zabrał od Teresy oryginały. Tesiu, te zdjęcia są niezbitym dowodem, że to nie była zabawa w pozowanie. Mamy kilka odbitek w zapasie. oryginał i 2 kopie są już w sejfie u mojego brata. Tu masz napisany na maszynie pozew rozwodowy, z kopią. Datę wstawisz gdy się będziesz podpisywała. Schowaj to, żeby twój porządny mąż nie znalazł tego przedwcześnie. Ja muszę w weekend załatwić kilka spraw poza Warszawą, ale wracam wieczorem w poniedziałek.
Sprawa prosta niczym maszt na jachcie. Ciekawe czy te zdjęcia tylko ty dostałaś czy może i dział kadr jego CHZ. Z twojego punktu widzenia jest to chyba dość obojętne kto to zaaranżował. On, bo mu pierś wezbrała, czy ktoś z centrali kto miał ogromną ochotę na ten wyjazd. Z tym, że jeżeli już od nowego roku miał się tam znaleźć, a ma dobrą pozycję przetargową to mu w wyjeździe nie zaszkodzi. Sprawy tak czy owak nie poprowadzi mój brat, ale jego bardzo dobry przyjaciel, bo Krystian stwierdził, że tak będzie zręczniej- a na dodatek to ten facet to nawet świętego by rozwiódł. A jak u was wygląda sprawa mieszkaniowa? Ono jest na ciebie czy na niego wykupione?
Teresa uśmiechnęła się- to mieszkanie wykupił mój ojciec i jest zrobiony testament i jestem jedyną spadkobierczynią. No a ojciec jeszcze żyje - słabiutki bo słabiutki, ale jeszcze żyje. Ojciec twierdził, że tak jest lepiej, niż gdyby mieszkanie było darowizną a ja z "jakimś chłystkiem" miała wspólnotę majątkową. No i okazuje się, że miał tata rację. Mam nadzieję, że nie wpadnę w szał i nie stuknę tego skurwiela młotkiem w łeb. Miałam niefart poznania kilku jego pracownic - mało się nie zatchnęły od tych "achów i ochów" chwaląc Roberta jaki miły, kulturalny i mądry.Usiłowały mi wmówić, że nieomal boga złapałam na męża.
Na wszelki wypadek cały czas biorę te "kropelki na nerwy", żeby się nie awanturować tylko spokojnie z nim rozmawiać. Aż się dziś w pracy dziewczyny dziwiły, że bez awantur zmieniłam dyrektorowi trasę przelotu i nie wyrzuciłam z pokoju interesanta, który wlazł 10 minut przed czasem. Wiesz- czuję wprost przemożną chęć wysłania dwóch zdjęć do mojej teściowej z podziękowaniami, że tak świetnie wychowała swego synusia.
A tak ogólnie to naszła mnie dziś myśl, że może te zdjęcia i przysłanie ich do mnie to jego pomysł, bo na tyle mnie zna, że jest pewien, że zażądam rozwodu. Wiesz, on lubi rozwiązywać różne sprawy cudzymi rękami. By swoich nie ubrudzić.
Kazik słuchał spokojnie, nic nie mówił, w końcu powiedział - a o której przylatuje jutro ten samolot? Nie wiem dokładnie, nie sprawdzałam, skoro podjęłam decyzję, że po niego nie pojadę. Na ogół to tak jakoś około 17,00 lądują, to nim się wygrużą do wyjścia, nim do niego dotrze, że mnie na lotnisku nie ma i nim złapie taxi lub dojedzie dwoma autobusami to w najlepszym przypadku dotrze tu o 19,30 lub 20,00. Mam ochotę zostawić mu w miejscu widocznym te dwa najgorętsze zdjęcia a samej się gdzieś wynieść. Z drugiej strony ciekawa jestem jak się będzie zachowywał gdy nie będzie nic wiedział, że ktoś te zdjęcia przysłał na nasz adres. Obawiam się, że gdy mnie obejmie i zacznie całować to dostanę mdłości lub zacznę wrzeszczeć.
No to, moja miła, zrobimy jutro tak: zostaw mu te zdjęcia w dobrze widocznym miejscu a sama przyjdź do mnie najpóźniej około czwartej po południu, bo ja muszę wyjechać z domu o 16,30. Możesz u mnie jeść i spać jak długo zechcesz. Zostawię ci drugi komplet kluczy. Lodówka pełna. Nie odbieraj telefonów, nie reaguj na domofon ani na dzwonki do drzwi. Zasuń żaluzje i zasłony. Wizjer w drzwiach mam zaklejony, więc nawet gdyby ktoś się dostał pod drzwi , bo czasem jakaś łajza nie raczy zamknąć drzwi na klatkę schodową, to nie zobaczy, że się świeci światło. To jednak 8 piętro i stojąc na dole nikt nie zobaczy przez żaluzje, że jest włączony telewizor lub nieduże światło. Już to sprawdzałem, gdy udawałem, że mnie w domu nie ma. A kto cię nachodził?- spytała zaciekawiona. No wiesz, czasem się można pomylić i zadać się z niewłaściwą osobą to raz, a na dodatek podać jej swój adres, czyli drugi błąd. Słuchaj, ja będę niedaleko Warszawy, muszę stryjkowi zainstalować bojler i będę się starał zrobić to jak najszybciej i wrócić w niedzielę wieczorem. A ty, miła, idziesz w poniedziałek do pracy? Idę, nie mogę wziąć urlopu, bo go już nie mam, poza tym w dalszym ciągu jest nawał roboty i mam jeden nowy durny personel. Ale zawsze mogę kazać dziewczynom by tylko one odbierały telefony i zapisywały kto telefonuje. Robert gdy do mnie telefonuje zawsze się przedstawia, zresztą nawet ta najgłupsza już go poznaje po głosie. Powiem personelowi, że mam z mężem "ciche dni" i nie mam zamiaru rozmawiać z nim przez telefon, więc będą mówiły, że jestem na jakiejś nasiadówce. On w poniedziałek będzie w pracy, a że go nie było cały tydzień to na pewno też będzie obłożony robotą. Może powinnam jeszcze oprócz tych zdjęć zostawić mu kartkę by zrobił sobie komplet badań WR i to zaraz w poniedziałek. On jest tak zielony w "te klocki", że aż boli ten jego brak wiedzy. Dzieciaka z trądzikiem gotów podejrzewać o brzydką chorobę, ale mu do łba nie przyjdzie, że nawet najpiękniejsza dziewczyna może mu sprezentować jakieś paskudztwo.
Chodź Zik do kuchni, zrobimy sobie coś do jedzenia. Mam zamrożone domowe gołąbki z dużą ilością mięsa a małą ilością ryżu. Jadasz gołąbki? No pewnie, wieki całe nie jadłem gołąbków. Sztuka kulinarna mojej ostatniej dziewczyny nie wychodziła poza gotowego pieczonego kurczaka i sałatę polaną śmietaną i posypaną koperkiem. Lubisz gołąbki z sosem pomidorowym czy może zrobić sos serowy? A do popicia jest jeszcze barszcz czerwony. Może być serowy, nie przepadam za pomidorowym. No to fajnie, bo ja też wolę serowy.
Gdy zjedli Kazik powiedział - biedny będzie teraz Robercik - nie poje dobrych rzeczy gdy się rozejdziecie. A czy ja mu kazałam pokładać się z innymi babami? - spytała Teresa. On dobrze wiedział jakie zasady gry obowiązują w związku ze mną. Nie musiał się ze mną żenić, sam chciał. On to z tych, co od kobiety wymagają by była wyłącznie dla niego, ale jemu to wolno z każdą. No to się dowie jakie są takiego zachowywania się skutki. Mam tylko nadzieję, że te zdjęcia są na tyle istotne, że nikt nie wpadnie na pomysł, by robić jakąś "rozprawę godzącą". To nie jest tak, że ja go o coś podejrzewam, ja po prostu nie zgadzam się należeć do haremu Roberta. I podejrzewam, że to nie był jego pierwszy wyskok. Pomału mi się otwierają oczy. To nie miał być otwarty związek.
W sobotę, tak jak było umówione Teresa przyszła do mieszkania Kazika. Miała ze sobą piżamę i ubranie do pracy na poniedziałek. Całkiem miło spędziła czas w sobotę oglądając filmy ze zbioru Kazika.W niedzielę przed południem ugotowała dla Kazika "na zaś" obiad, poczytała, pooglądała jeszcze dwa krótkie filmy, nie reagowała na dzwoniący co jakiś czas telefon, a wieczorem,jeszcze przed godziną 22,00 wrócił Kazik. Zachwycił się faktem, że w ramach podzięki za pomoc w trudnych chwilach Teresa ugotowała mu obiad. Kazik odsłuchał sekretarkę. Jeden z telefonów był od Roberta z pytaniem czy może Kazik wie, gdzie się podziała Teresa, bo "wyciekła" z domu nie podając kierunku.
Kazik zatelefonował do Roberta pytając, czy już mu się zguba odnalazła, a zguba w tym czasie skręcała się ze śmiechu. Robert pytał się czy może wpaść do Kazika, ale ten powiedział, że raczej nie bo nie jest sam i oboje raczej nie są dziś nastawieni na innych a tylko na siebie wzajemnie. A to coś poważnego?- spytał Robert. Chyba tak, dostatecznie długo byłem bez kobiety. A dom bez kobiety nie jest fajnym domem. Pozdrów ode mnie Tesię gdy dotrze do domu- zakończył rozmowę i odłożył słuchawkę.
Potem dość długo się zaśmiewali, a przed północą zasnęli w dwóch różnych pokojach. Rano Teresa została odwieziona do pracy przez Kazika. Walizka z jej rzeczami na razie została w domu Kazika, który wziął od niej klucze od jej mieszkania i w ciągu dnia pracy miał do jej mieszkania wstawić jej walizeczkę, a potem dostarczyć do niej do pracy klucze od mieszkania. Swoich na razie nie odebrał. Robert kilka razy w ciągu dnia telefonował do Teresy do pracy, za każdym razem był informowany, że pani Teresa nie może odebrać telefonu bo: nie ma jej w pokoju, jest na naradzie u szefa, pojechała do MSW, rozmawia właśnie z interesantem, wyszła do bufetu. Za każdym razem zapewniano go, że przekazano informację, że on telefonował, ale to jest poniedziałek, tu jest urwanie głowy. Teresa śmiała się "wewnętrznie", ale zaczęła podejrzewać, że Robert może wpaść na pomysł by po nią przyjechać. Na razie na pięć minut wpadł Kazik i oddał jej klucze od mieszkania. Swoich nadal nie odebrał, mówiąc, że będzie lepiej gdy ona je będzie miała przy sobie. Przy okazji podpisała pismo do sądu, które następnego dnia miał złożyć brat Kazika.
Gdy wyszła z pracy od razu zobaczyła, że faktycznie Robert po nią przyjechał. Stał w niedozwolonym miejscu, udając, że coś naprawia w samochodzie. A stał w takim miejscu, że nie bardzo miała jak go ominąć. Zapłacisz zaraz mandat, już ktoś cię spisał- powiedziała. No to co?-warknął. Gdzie byłaś ? Na pewno nie w Moskwie- odpowiedziała. Nieomal wepchnął ją do samochodu, szybko zamknął klapę silnika i szybko uruchomił samochód. Przez chwilę milczał, potem spytał tonem inkwizytora - skąd masz te zdjęcia? Z poczty polskiej, przyszły w kopercie. Nadane zostały w Warszawie. A w ogóle to gdzie ty byłaś dwie noce? Powiedziałam ci - na pewno nie w Moskwie. Jest jeszcze w tym mieście kilka osób u których mogę bez problemu przenocować. Nawet nie mówiąc dlaczego.
Z tymi zdjęciami to nie jest tak jak myślisz - stwierdził Robert. Zostałem spity i wrobiony. Kochany - ja o tych zdjęciach nie myślę, ja je po prostu bardzo dokładnie obejrzałam. Zostałeś biedaczku spity, wrobiony i ktoś ci złośliwie wsadził w jej pochwę członka. Czy ty masz mnie za debilkę? Po pierwsze to ty po jednym kieliszku nie nadajesz się do stosunku, po drugie- obejrzyj sobie to zdjęcie przy pomocy lupy. Po trzecie - to jest koniec naszego małżeństwa. Nie umawiałam się z tobą na związek otwarty, nie umawialiśmy się na to, że każde z nas spółkuje z kim sobie tylko zamarzy. Po czwarte - jeśli chcesz do czasu orzeczenia rozwodu mieszkać ze mną pod jednym dachem to przynieś mi wynik badania WR. Zrobią ci za darmo, zgłoś się po prostu do poradni W. Przykro mi, ale tak wygląda rzeczywistość. I szczerze mówiąc byłabym ci wdzięczna gdybyś się wyprowadził do swojej mamusi. I możesz jej pokazać te zdjęcia, niech wie jak będzie wyglądała twoja następna żona. Nie wykluczam, że będzie się jej podobała bardziej niż ja.
Nie chcę się z tobą rozwodzić, ja cię kocham! Teresa zaczęła się głośno śmiać. Ty to masz poczucie humoru - łajdaczysz się z obcą babą w delegacji i mnie kochasz? Ty chyba jeszcze nie otrzeźwiałeś od tego pobytu w Moskwie.Wbij sobie do głowy -związek ty i ja już nie istnieje, ty go po prostu unicestwiłeś. I bardzo cię proszę - uwolnij mnie od swojej obecności. Ale ja nie mam mieszkania. No to sobie jakieś wynajmij lub kup. Sprzedaj samochód, twierdziłeś, że stać cię i na samochód i na mieszkanie i co - nagle nie masz pieniędzy? To mieszkanie, w którym teraz mieszkamy nie jest nasze, to mieszkanie mojego taty, on nam tylko pozwolił w nim mieszkać. Ale musisz zrozumieć, że po tym co utrwalono tak pieczołowicie na zdjęciach ja nie chcę z tobą mieszkać, ja się po prostu ciebie brzydzę. Możesz się przecież wprowadzić z powrotem do swojej mamusi. Ty nawet nie jesteś od niej wymeldowany, nie ma problemu. I wiedz, że mówię całkiem poważnie o tym, że musisz mi pokazać wynik badania WR. Jeśli pan Wasserman wypowie się o tobie negatywnie pozwolę ci mieszkać do chwili orzeczenia rozwodu. A pozew rozwodowy już złożyłam.
c.d.n.
:)
OdpowiedzUsuń:-)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń