Teresa, tak jak powiedziała, tego wieczoru zanocowała już u Kazika. Była nieco zdenerwowana, bo chociaż wiele razy spali w jednym mieszkaniu a nawet w jednym łóżku nie poznali dotychczas swoich ciał, nigdy nie łączyło ich nic więcej poza "bratnio-siostrzanymi całusami" i obejmowaniem. Czuła się tak, jakby miała stracić dziewictwo. Nachodziły ją myśli, że przecież wcale nie wiadomo czy będzie im razem dobrze, zastanawiała się, czy naprawdę Kazik pożąda jej ciała, skoro tyle razy nocowali pod jednym dachem i Kazik nie usiłował jej uwieść. Na koniec przypomniała sobie, że gdy ostatnim razem byli w Bieszczadach, to Kazik łaził po nocy z kierownikiem ośrodka i rano jej powiedział, że nie mógł zasnąć bo miał "nieczyste zachcianki i natłok myśli", więc spacerował nocą po terenie ośrodka i dużo rozmawiali z kierownikiem o życiu. W czasie gdy Kazik odwoził na Górny Mokotów jej ojca, Teresa przygotowała sobie najpotrzebniejsze rzeczy na niedzielne przedpołudnie i ubranie do pracy na poniedziałek. Zaczęła też pomału gromadzić to, co musi mieć pod ręką z dokumentów. Gdy Kazik po nią przyjechał miała spakowane już 3 walizki. Na widok spakowanych walizek Kazik westchnął: "no , nareszcie zabieram cię stąd! Po resztę rzeczy jeszcze nie jeden raz tu wrócimy. Teresa wcisnęła mu dwie walizki i powiedziała: a wiesz ile jeszcze rzeczy muszę stąd zabrać?
Domyślam się - ze śmiechem stwierdził Kazik. Ale musimy zaczekać na szafy. Wymyśliłem dziś jedną fajną rzecz - zrobimy, a raczej fachowcy nam zrobią nad przedpokojem duży pawlacz. I zagospodarujemy w living roomie jedną całą ścianę na tak zwaną żyjącą. Będzie calutka obudowana. Znalazłem takie rozwiązanie we francuskim czasopiśmie o urządzaniu mieszkań. Błagam cię, chodź już, nie mogę się już ciebie doczekać! W samochodzie , chociaż do przejechania było mniej niż dwa kilometry Teresa aż trzy musiała powtórzyć, by patrzył przed siebie a nie na nią i obie ręce trzymał na kierownicy.
W mieszkaniu Teresa po raz kolejny dowiedziała się, że jest miłością jego życia, a w sypialni czekał na nią jedwabny szlafroczek błękitny w ciemnoniebieskie kwiaty nieznanego gatunku, a w wazonie stały kremowe róże o lekko czerwonych brzegach. Jakie piękne - zachwyciła się Teresa. Też mi się podobają stwierdził Kazik mocując się nieco z zapięciem jej bluzki. Ziku, to nie jest prawdziwe zapięcie, suwak jest na plecach. Przepraszam, nie mam zbyt dużej wprawy w uwalnianiu dziewczyn z ciuchów. Zbyt długo tego nie robiłem. Teresa sięgnęła ręką do jego koszuli - ja też nie mam wprawy w rozbieraniu facetów, musimy oboje się uczyć tej trudnej sztuki rozbierania. Jeszcze nigdy nie przytulałam się do ciebie gdy byłeś bez koszuli. I bardzo mi się bez tej koszuli podobasz. Fajny ten pasek, to jakiś patent, nie widziałam takiego. Przytuliła głowę do jego piersi i delikatnie pocałowała nagie ciało. Kazik stał nieruchomo, jakby bał się poruszyć. Obejmował Teresę i szeptał jej do ucha, że ją ubóstwia. Teresa omijając jego obejmujące ją ręce rozpięła swój stanik i wtedy Kazik jakimś cudem "odżył" delikatnie go z niej zsuwając. Wziął ja na ręce i delikatnie, niczym jakiś cenny ładunek położył na łóżku. A ty się nie rozbierzesz zapytała? Wpierw rozbiorę ciebie. Tesiu, kupiłem w aptece diafragmę dla ciebie, ale może wolisz, bym ja coś jednak założył. Nie trzeba, nie przestałam brać tabletek, bo one mi po prostu regulują cykl. I... po obejrzeniu wiadomych ci zdjęć poszłam na badania, czy aby nie zostałam czymś obdarowana wcześniej. Przynieś mi, proszę, moją torebkę z przedpokoju. Chyba leży na podłodze. Kazik wyszedł wrócił z torebką ale już tylko w bokserkach. Teresa wyciągnęła z torebki dwie kartki - tu jest wynik badania krwi na WR a tu wynik badania czystości. Nie dostałam żadnego prezentu od tak zwanego męża. Nie mówiłam ci o tym, a zrobiłam badanie zaraz po obejrzeniu tych zdjęć. Nawet nie wiesz ile nerwów mnie kosztowało zrobienie tych badań i czekanie na wyniki. A w kwestii antykoncepcji to biorę francuskie tabletki. Bardzo dobrze mi służą. Bonusem ich brania jest cykl wyregulowany niemal co do godziny. Jesteś kochany, że pomyślałeś o mnie. Jesteś - więcej już nie zdołała powiedzieć, bo ciężko coś mówić w trakcie długiego pocałunku. Rozbieranie nabrało niewyobrażalnego tempa, a Kazik gorączkowo i bardzo pracowicie zapoznawał się z jej nagim ciałem. Był namiętny ale jednocześnie delikatny, chwilami zastygał w bezruchu i zatapiał wzrok w jej oczach, szepcząc jak bardzo ją kocha, jaka jest piękna i cudowna, że chce być z nim razem. Szczytował minutę po niej. Przepraszam, zupełnie zapomniałem o ręczniku, ale nie ma problemu, zmienię zaraz prześcieradło. Jesteś cudowna, połóż się na mnie, chcę cię mieć dalej na całej swej długości. Nakryjemy się trochę, bo jeszcze się przeziębisz. Masz takie cudownie gładziutkie ciało. Nie da się ukryć, że nie pospali wiele tej nocy. Teresa odkryła, że uwielbia jego dotyk, on, że każda jej pieszczota niebywale go podnieca i jest cudowna i stawia go do pionu, zachwycał się każdym fragmentem jej ciała. Około północy zjedli kolację a Teresa siedziała cały czas na jego kolanach, a że byli nadal nadzy to siedzieli otuleni dwoma spiętymi razem kocami. Spali wtuleni w siebie a ilekroć zmieniali pozycję Kazik wycałowywał Teresę, twierdząc, że się za nią szalenie stęsknił. Robienie śniadania szło im dość opornie bo ciężko szykować śniadanie i jednocześnie się tulić i całować. No nie wiem, jak ja pójdę w poniedziałek bez ciebie do pracy- marudził Kazik. Będę wciąż do ciebie telefonował. Rano cię odwiozę i oczywiście przyjadę po ciebie. Niedziela minęła im na kolejnych odkryciach i wzajemnych zachwytach. Późnym popołudniem Kazik podjechał do mieszkania Teresy i zabrał z niego całą zawartość jednej z szuflad zamrażarki. W poniedziałek rano Kazik zawiózł Teresę do pracy i po pracy po nią przyjechał. Od tego dnia Teresa była stale wożona w obie strony.
W dziesięć dni później Robert zatelefonował do Teresy, do pracy i powiedział - właśnie się rozwiedliśmy. Nie miałem pojęcia że masz rozstrój nerwowy i nie możesz stanąć do rozprawy. Ale do pracy to jakoś możesz chodzić, dziwne. Nie widzę w tym nic dziwnego Robercie. Tu mnie nikt nie zdradza. A skoro już jest orzeczony rozwód to bądź uprzejmy wymeldować się z mojego mieszkania. Chyba że wolisz bym ja to zrobiła, ale wtedy podam w urzędzie twój ostatni adres, czyli twojej matki. Sam to potrafię zrobić - warknął w słuchawkę Robert. I nie życzę sobie z tobą żadnych kontaktów. Chwała Bogu - stwierdziła Teresa - bo ja ich też nie pragnę. Dostałeś od mojego adwokata obrączkę? Tak dostałem i jeszcze musiałem pokwitować jej odbiór. No to świetnie. Dobrego i szczęśliwego życia ci życzę Robercie. I odłożyła słuchawkę.
Popatrzyła na personel i powiedziała - pamiętajcie, że nic nie trwa wiecznie - ani miłość ani małżeństwo. Właśnie przed chwilą dowiedziałam się, że już jestem rozwiedziona. Bez rozprawy?- spytała któraś. Ależ z rozprawą, jak najbardziej. Ale mój, już były mąż, postarał się bardzo by dostarczyć sądowi mocnych dowodów na to, że mój pozew rozwodowy jest uzasadniony. W związku z tym, że on był winny rozkładowi związku, zafundowałam sobie by w sądzie stawał zamiast mnie adwokat, bo koszty rozwodu opłaca strona winna. Zresztą nie mieliśmy nic wspólnego do podziału, połowa ceny jego samochodu też mi do szczęścia nie jest potrzebna. Zgłosiłam, że wracam do swojego panieńskiego nazwiska, a że po ślubie dopisałam sobie jego nazwisko, to właśnie je teraz odrzucą.
I co teraz? - zapytała najmłodsza. Teraz to za 15 minut opadną nas interesanci.Więc muszę dopić kawę. I będę musiała któregoś dnia wyjść wcześniej by wyrobić sobie nowy dowód osobisty, ewentualnie przyjechać nieco później do pracy. Ale to omówię z panią kadrową.
Następny telefon był od adwokata, któremu wylewnie dziękowała, potem dodzwonił się Krystian a na koniec w drzwiach stanął....Kazik. W ręce trzymał bukiet róż. Podszedł do "lady" oddzielającej interesantów od personelu i powiedział- to od twojego taty i ode mnie. Przyjadę po ciebie, bądź na parkingu zaraz po szesnastej. Dokumenty dostaniesz do domu. Gdy odbierała od niego kwiaty została cmoknięta w czoło i policzek. Kazik uśmiechnął się łobuzersko i powiedział - życzę paniom spokojnego dnia, do widzenia!
Gdy wyszedł któraś westchnęła - o rany, ale przystojny facet! Kawał faceta, wysoki- dodała druga. No to zobaczyłyście właśnie mego przyszłego męża - powiedziała Teresa. Już zdążyła pani zakręcić się za następnym?- zaśmiała się najmłodsza. Trafiłaś kulą w płot - znamy się od dziesięciu lat wtedy po prostu wybrałam niewłaściwego człowieka, bo byłam młoda i głupia, teraz zrobiłam korektę. A pobierzecie się? Oczywiście, jestem bardzo staroświecka i nie mam zwyczaju żyć z kimś na "kocią łapę". Zresztą państwo szalenie dba o to, by życie w konkubinacie nie było usłane różami. Są kraje, które uznają konkubinat za legalny związek i można zgłosić, że się jest w takim związku. Taka ustawa chroni kobietę, facet nie może jej bezkarnie nagle wystawić na ulicę bo mu się kobiecina znudziła. Poczytajcie sobie o prawodawstwie w innych krajach Europy. W dalszym ciągu daleko nam do europejskiej demokracji.
A kiedy ślub? Nie wiem, ja nie będę się tym zajmowała. Nie mam na to czasu. On będzie to załatwiał. Większość urzędów funkcjonuje w tym samym czasie, czyli 8,00-16,00. A ślub będzie bez gości, bez wesela, tylko ze świadkami. Już raz miałam dwa śluby jednego dnia i wesele. Wystarczy - jak dla mnie. A ja to bym chciała mieć dwa śluby jednego dnia i długą białą suknię i wesele- rozmarzyła się najmłodsza. A jaką suknię pani miała? Żadną, byłam w kostiumie.
No, koniec gadania o głupotach. Trzeba się brać do pracy. Jest trochę wniosków do wypełnienia, trzy albo cztery ambasady do obskoczenia, PTA załatwię telefonicznie, do LOTu na ścianie musi się któraś z was przelecieć, trzeba bilety kolejowe odebrać z Orbisu tego na emdeemie bo już wczoraj dzwoniły, że są bilety. Czy zauważyłyście to co ja? Poniedziałek dziś i jeszcze nikt z interesantów nie dotarł. Oby tak dalej. Która dziś pójdzie do paszportów? I trzeba jeszcze odebrać paszport z Metalexportu i dać do wizowania. Idę na moment do pani kadrowej. Zostawcie mi na biurku wiadomość co która wzięła do załatwienia na mieście.
Gdy wróciła zobaczyła, że Basia zawzięcie szuka czegoś w szafie pancernej. A czego Basiu tak szukasz?-spytała. No tego paszportu, który trzeba zanieść do Metalexportu. Baśka - oprzytomnij - z Metalexportu to masz do nas przynieść paszport, ale wpierw tam zatelefonuj i dowiedz się czy facet ma paszport i czy jest ważny co najmniej pół roku. Zapisz sobie o co masz się zapytać i sprawdź telefonicznie czy to ten Małecki- sprawdź datę jego urodzenia. To dość popularne nazwisko. I sprawdź jeszcze -na miejscu, nim wyruszysz z powrotem, czy wzięłaś właściwy paszport, żebyś nie musiała drugi raz tam lecieć. No nie- muszę zmienić pracę bo zupełnie tu ogłupieję- pomyślała. Pracując z bezmyślnymi można się chyba bezmyślnością zarazić. Interesantów z zewnątrz było tylko kilka osób ,byli to głównie specjaliści już szykujący się do wyjazdu na podpisany kontrakt. Ale spokój był tylko chwilowy, bo uaktywnili się branżyści, którzy przeważnie o tej porze roku odwiedzali kraje, z którymi były podpisane kontrakty. Ale zdecydowanie było z nimi mniej kłopotu, bo wyjeżdżając często poza kraj ojczysty dobrze znali trudności związane z organizacją podróży i potrafili docenić pracę działu Teresy. Zwłaszcza wtedy, gdy sami usiłowali sobie zarezerwować podróż i dowiadywali się w biurze LOTu, że nie ma na ten termin miejsc, a Teresa "jakimś cudem" potrafiła ich na żądany termin wyekspediować. Teresa śmiała się tylko i mówiła, że widocznie samolot został albo "rozciągnięty w poprzek", albo wydłużony. W najgorszym razie wyszukiwała takie połączenie z przesiadką by mieściło się finansowo w milażu połączenia podstawowego. Wiedziała też, które lotniska podrażają podróż i lepiej je omijać, jeżeli dane miasto nie jest punktem docelowym podróży. Pierwszą osobą, która wiele straciła na braku kontaktu z Teresą był....jej były mąż. Przedtem zawsze Teresa robiła mu u koleżanek rezerwacje do Moskwy-wiedziały, że robi je dla swego męża i w razie odwołania podróży na pewno na czas odwoła rezerwację. Teraz biedaczek nie mógł się nadziwić, że znalezienie wolnego miejsca w samolocie do Moskwy graniczy z cudem i każdą podróż musiał planować z bardzo dużym wyprzedzeniem. A o tym Teresa dowiedziała się od znajomej pracującej w tej samej centrali co były mąż. Teresa nie ukrywała faktu, że się rozwiodła, nie mówiła dokładnie dlaczego, powiedziała tylko, że sąd uznał, że z jego winy doszło do rozwodu.
c.d.n.
:-)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń