Gdy tata wyszedł Marta powiedziała do Wojtka - zupełnie nie pojmuję tego wszystkiego. Nie sądzę by moja matka chciała mnie zobaczyć - nienawidziła mnie z całej duszy i wcale tego nie ukrywała. Ostatni raz ją widziałam gdy miałam dwanaście lat. I nie mam pojęcia kim jest ten człowiek z którym ona jest i nie sądzę by ona tu przyjechała z mojego powodu. Prędzej jestem skłonna podejrzewać że to ten facet jest zainteresowany czymś co ma związek z tym czym się zajmowali nasi ojcowie i dlatego dostali ochronę. Dobrze, że twój ojciec jest u mojego i tam też jest ochroniarz.
Wojtuś - daj temu Tadkowi ręczniki, może facet będzie się chciał po nocy czuwania odświeżyć. Wojtek zaraz poszedł po ręczniki i zapasową szczoteczkę do zębów, odnotowując przy okazji w pamięci, że trzeba dokupić w to miejsce następną. Panowie wdali się w krótką pogawędkę, bo Tadek powiedział, że szalenie pusto jest na osiedlu i na widocznej z okna ulicy wzdłuż której stoją bloki też całkowita pustka. Wojtek zerknął na p.Tadka i zapytał skąd o tym wie, skoro żaluzje są opuszczone i nic przez nie nie widać. P. Tadek roześmiał się i powiedział, że on jednak widzi i pokazał Wojtkowi niewielki, płaski ekranik mówiąc - fajnie, że macie na parapecie i na schodkach doniczki z miniaturowymi iglakami - nie musiałem się wysilać by ukryć swoje kamerki. No ale wejście do naszego domu jest z drugiej strony - zauważył Wojtek.
No jest z drugiej strony- zgodził się p. Tadek - ale tam jest na parkingu mój kolega. On to chyba już nie potrafi siedzieć w normalnym mieszkaniu - śmiejemy się, że chyba zmieni normalną sofę u siebie w mieszkaniu na którąś z tylnych kanap samochodowych z jakiegoś starego typu samochodu, może z jakiegoś starutkiego szewroleta. On nie należy do wysokich, to nie musi się zwijać w kłębek żeby pospać.
Wojtek popatrzył uważnie na Tadka i powiedział - mam wrażenie, że już gdzieś bardzo, bardzo dawno spotkaliśmy się, ale ni diabła nie mogę skojarzyć gdzie. Tadek uśmiechnął się - spotkaliśmy się i gadaliśmy na którychś zawodach szermierczych a ty wtedy już studiowałeś i już nie trenowałeś. Prawie się nie zmieniłeś od tamtego czasu. W przerwie gadaliśmy o tych zawodach i byłem ciekawy skąd tak dużo wiesz o szermierce i powiedziałeś, że kiedyś trenowałeś, ale krótko, bo raptem dwa lata.
Nie trenowałem dłużej, bo byłem z rodzicami w Austrii gdy skończyłem podstawówkę - wyjaśnił Wojtek. Niemiecki to ledwo kumałem więc się tam marnie wyrabiałem w liceum i dobrze, że tata Marty wpadł na genialny pomysł i w tajemnicy przed wszystkimi kupił mi polskie podręczniki do pierwszej licealnej i w ten sposób jakoś dałem radę pojąć to czego ni w ząb nie kapowałem. A gdy tam zrobiłem maturę to wystartowałem tu na Politechnikę nic nie mówiąc rodzicom i gdy już wiedziałem, że będę przyjęty to wtedy dopiero powiedziałem im o tym. Matka dostała ataku histerii, ojciec podszedł do tego faktu spokojnie i stwierdził, że to obojętne gdzie będę studiował, ważne jest tylko to, żebym te studia ukończył. No to ukończyłem i zrobiłem sobie, jako nagrodę, prezent w postaci małżeństwa z Martą. No ale o tym, że będziemy małżeństwem to oboje wiedzieliśmy jeszcze od podstawówki, a tak dokładnie to od piątej klasy podstawówki.
Tadek roześmiał się - tego o was nie wiedziałem- ale raczej rzadko się zdarza by takie szczeniackie uczucia zamieniły się w mariaż. Nie ma tego w waszej kartotece, ale oboje macie laurki od swych pracodawców. Wy to jesteście niejako przy okazji w kartotece - głównie z powodu miejsc pracy swych ojców. O kurczę blade! - jęknął Wojtek - przecież mój ojciec nie pracuje już od wielu lat w dyplomacji, ojciec Marty też nie - czy to się będzie za nimi wlokło aż do grobowej deski? Przecież to nonsens!
Zgadzam się z tym - stwierdził Tadek- no wiesz- my o tym wiemy, inni pewnie też, ale takie są zapewne procedury ogólnoeuropejskie. Poza tym - nie każdy tak, jak wasi ojcowie, odseparowuje się od dawnych kolegów i znajomych. Wasi ojcowie nie utrzymują żadnych starych kontaktów towarzyskich i to nie tylko tych zagranicznych ale i tych krajowych. Twój teść to nawet nie chciał pracować poza Polską, bo na początku musiałby Martę na cały rok szkolny zostawić w szkole z internatem. Powiem ci coś Wojtku, ale będziesz to musiał zachować tylko dla siebie, Marcie też nie możesz tego powiedzieć. Cała ta impreza jest przez to, że matka Marty przyjechała tu po swoje dokumenty z facetem który nie jest tu mile widziany. Facet chce się z nią ożenić, a ta pani wyjeżdżając z Polski nie zabrała ze sobą niczego więcej poza dowodem, paszportem i bardzo, bardzo dawno wydanymi odpisami metryki oraz rozwodu. No a tam gdzie pracowała nikomu to nie przeszkadzało. Ona jest z tym człowiekiem już niemal pięć lat i teraz on chce się z nią żenić. A poznał ją w czymś w rodzaju agencji towarzyskiej i wyciągnął ją stamtąd. I chyba nadal jest atrakcyjną kobietą, skoro facet chce się z nią żenić.
A może po prostu chce facet zaoszczędzić i doszedł do wniosku, że będzie miał wikt, opierunek i seks pod ręką - wpadł Tadkowi w zdanie Wojtek. Bo z tego co ja wiem, to seks w życiu tej pani był na pierwszym miejscu. Mój teść przyłapał ją z innym w swoim małżeńskim łóżku- Marta była w tym czasie w szkole. A ona zaraz po rozwodzie wyjechała z Warszawy. Guzik z pętelką ją obchodziła Marta i ojciec Marty. Marta w chwili rozwodu miała 12 lat i w sądzie powiedziała jasno i wyraźnie, że matka wiecznie narzekała, że Marta jej przeszkadza w życiu. Ja codziennie w podstawówce odprowadzałem Martę do domu i to zawsze był pusty dom, choć jej matka nie pracowała zawodowo. I po rozwodzie codziennie byłem u Marty i czekałem razem z nią na powrót jej ojca z pracy. W sumie miałem dwa domy. No a potem musiałem jechać z rodzicami do tej Austrii. Nie pozwolili mi robić tu liceum.
Następnego dnia rano zaraz po śniadaniu Tadek został przez Wojtka zapędzony do łóżka, a na podwórku koło bloku rzeczywiście pojawiła się ekipa porządkująca otoczenie tego bloku. Na podwórko wjechała ciężarówka z nowymi płytami chodnikowymi, wymieniano też krawężniki przy ścieżkach, przycinano winobluszcz na bocznej ścianie budynku. Pan dozorca zaraz pokazał ekipie, że w altanie śmietnikowej popękał beton, więc popękane podłoże zastąpiły nowe płyty chodnikowe. Ojcowie obojga zaśmiewali się, że chociaż raz czyn matki Marty dał pożądany i nie szkodzący nikomu skutek. Alert trwał całe trzy dni, aż do momentu gdy matka Marty i ów facet -persona non grata- wsiedli do samolotu do Amsterdamu, a samolot spokojnie wzniósł się w powietrze i odleciał w zaplanowanym rozkładem kierunku. Patrycja stwierdziła, że trzy dni bez Ewuni były wręcz katorgą i zaczęła się zastanawiać jak ona zniesie nieobecność małej w czasie wakacji, ale Wojtek ją pocieszył, że nie ma problemu - tata Marty na pewno ma jakiś zaległy urlop, więc będą mogli być z małą dłużej niż miesiąc.
Zastanawiam się, czy gdyby ten facet z moją tak zwaną matką przyjechał tu na miesiąc a nie tylko na trzy dni to czy ktoś by ich śledził cały miesiąc i ten Tadek lub któryś z tej branży siedziałby u nas cały miesiąc - zastanawiała się Marta. Nie mam pojęcia- zapewnił ją Wojtek. A ten Tadek to nawet bardzo równy facet, kończy prawo, chce się specjalizować w prawie karnym. Gdy byłem na drugim roku to poszedłem z kolegą na mistrzostwa Polski w szermierce i w przerwie rozmawialiśmy z nim na temat tych mistrzostw. A jak pamiętasz ja krótko chodziłem na szermierkę, ale trochę miałem o niej pojęcie i gdy tłumaczyłem kumplowi dlaczego któryś z szermierzy przegrał to wtedy dołączył do rozmowy ten Tadek, bo tak namiętnie tłumaczyłem kumplowi co źle zrobił nasz zawodnik, że w końcu zademonstrowałem mu w jakiej pozycji powinien był atakować, a ten Tadek stał obok i się włączył do rozmowy. Twierdzi, że to czysty przypadek, że teraz trafił na nas. Facet ma dobrą pamięć wzrokową - twierdzi, że poznał mnie na zdjęciu i był ciekawy co robię, bo wtedy ponoć mówiłem, że zaraz po studiach otworzę własną firmę. Nie sądzę bym powiedział, że ją otworzę - co najwyżej mogłem mówić, że chciałbym mieć własną firmę. Był zaskoczony gdy poczytał, że robię doktorat. Jak widać to jesteśmy oboje nieźle prześwietleni.
No i dobrze - stwierdziła Marta, nie jesteśmy potomkami bezrobotnych darmozjadów tylko ludzi wykształconych, którzy dbali o to by dzieci też były wykształcone. A o tym Tadku nieźle świadczy fakt, że pracuje i studiuje. Wbrew pozorom studia zaoczne nie są złe, program nie jest okrojony- tyle tylko, że z reguły ci "zaoczni" to pracują, bo nie wszystkie kierunki są bezpłatne. W ogóle to jest coraz mniej kierunków bezpłatnych zaocznych, no ale ponoć w tym układzie będzie się rozwijać sponsoring, co z kolei zapewni firmom dopływ dobrze wykwalifikowanej siły roboczej. Wojtek roześmiał się - ciekawy bardzo jestem jak to zda egzamin. No chyba, że takiemu co go sponsorują władze nie dadzą paszportu - wtedy rzeczywiście jest szansa, że taki delikwent odpracuje swe studia u sponsora.
Szef Marty głęboko odetchnął gdy Marta wróciła do pracy i na "dzień dobry" powiedział, że całe szczęście, że to było tylko lekkie zatrucie pokarmowe i stwierdził, że jest coraz mniej na mieście miejsc w których można bezpiecznie zjeść i nie zatruć się. I że on unika jak ognia jadania na mieście, bo już kilka razy cierpiał po takim "jedzeniu byle gdzie". Wiesz szefie - ja to mam wrażenie, że po prostu znów mi się przykleiła skórka od pomidora- już raz miałam taką samą historię. A wydawało mi się że dokładnie pozbawiłam sałatkę z pomidorów skórki - powinnam była raczej wziąć mizerię- stwierdziła z bardzo poważną miną Marta. W chwilę potem gdy już siedziała w swoim pokoju pomyślała, że jest straszną gapą, bo nie zapytała tego Tadka z jakiego powodu wystawiono jej to zwolnienie.
Teść Marty cieszył się, że wreszcie wszystko wróciło do normy, jej rodzice także. W weekend cztery męskie głowy rodzin pojechały w sprawie "zaklepania" letniska. Z "młodymi" tatusiami pojechał również Ziuk, bo- jak sam to określił my to musimy dla nas wziąć chyba 3 pokoje. Nie da się ukryć, że w sumie to musimy wynająć cały dom. Bo z tą gromadą naszych dzieci to jednak cały czas muszą być dwie osoby dorosłe. Stale będzie tam piątka dzieci i sześć osób dorosłych. A w weekendy będzie tłok - podsumowała Marta.
Wojtek, który dowiedział się o matce Marty samych niemiłych rzeczy postanowił porozmawiać o tym na osobności z ojcem Marty. Ale okazało się, że o tym wszystkim to obaj ojcowie wiedzieli już od dawna, a zdaniem ojca Marty to chyba nie dzieje się matce Marty żadna krzywda, skoro ten mężczyzna jest z nią już kilka lat a teraz chce ją poślubić. Wie przecież o jej przeszłości, nie poznał jej u kogoś znajomego ale w tak zwanej "agencji towarzyskiej", czyli na dość specyficznym przyjęciu, które umożliwia panom poznać atrakcyjne panie. To taka specyficzna nowa forma "domu uciech" - bo na terenie takiej agencji ludzie się tylko poznają, rozmawiają, razem jedzą kolację a po kolacji opuszczają miejsce spotkania. Jak dotąd to w żadnym kraju nie ma zakazu spotykania się w celu wspólnego zjedzenia kolacji i rozmowy. Od kilku lat w Polsce też działają takie agencje towarzyskie, ale nawet jeśli policja zrobi nalot to nie ma do czego się przyczepić- ludzie siedzą grzecznie przy stole, w mieszkaniu jest cicho, żadnych krzyków, nie ma pijanych, rozmawiają, na stole nigdy nie ma alkoholu, panie nie spacerują pół gołe po pokoju.
Zdaniem ojca Wojtka to taka forma stwarza spore zagrożenie dla kobiet, bo znacznie bezpieczniej byłoby w tradycyjnym domu publicznym, w którym niewłaściwie zachowujący się klient jest wypraszany. Ale nie ma pojęcia jak to wszystko dokładnie wygląda. Podobno w naszym mieście jest sporo takich "agencji towarzyskich" powiedział synowi.
c.d.n.