24 grudnia 1844 roku, w Kunce na Podolu (dzisiejsza Ukraina) ,
w zamożnej rodzinie szlacheckiej, urodził się Stefan Drzewiecki.
Jego dziadek walczył pod dowództwem Kościuszki i Dąbrowskiego,
a ojciec brał udział w powstaniu 1831 roku.
Po ukończeniu szkoły parafialnej ojciec zawiózł go do liceum we
Francji, do Auteuil. Następnie Drzewiecki podjął studia w Paryżu,
w Ecole Centrale. Przerwał na krótko, chcąc wziąć udział w powstaniu
styczniowym, ale gdy dotarł, powstanie już dogasało krwawo tłumione.
Wrócił do Paryża , dokończył studia, zdobył tytuł inżyniera i zajął się
pracą wynalazczą.
W 1867 r.opatentował w Paryżu licznik kilometrów dla dorożek kon-
nych - pierwowzór dzisiejszych liczników samochodowych. Urządzenie
weszło do produkcji, ale produkcja została przerwana wskutek wybuchu
wojny francusko-pruskiej, a pózniej Komuny Paryskiej. Drzewiecki
przyłączył się do komunardów, a po upadku Komuny wyjechał w 1871 r
do Wiednia. Tu zainteresował się techniką kolejową i opracował :
aparat rejestrujący prędkość parowozu, paraboliczny regulator silników
parowych, cyrkiel do wykreślania przekrojów stożkowych oraz auto-
matyczne urządzenie do sprzęgania wagonów. Swoje wynalazki przed-
stawił na wiedeńskiej Wystawie Powszechnej, a cyrkiel i regulator
wyróżniono nagrodami. Koleje austriackie zakupiły część jego pomysłów.
Ponadto na wystawie zaprezentował również projekt dromografu, który
automatycznie kreślił kurs płynącego statku. To urządzenie zwróciło
uwagę brata cara Aleksandra II. Książę po rozmowie z Drzewieckim,
który władał wspaniałą francuszczyzną i miał znakomite maniery, zapro-
ponował Drzewieckiemu stanowisko doradcy Komitetu Techniki
Marynarki Rosyjskiej z uposażeniem 500 rubli miesięcznie, oraz wyko-
nanie dromografu, za który natychmiast, po przedstawieniu kosztorysu
zostaną wypłacone pieniądze. I tym sposobem Drzewiecki trafił do
Rosji.
Dromografy Drzewieckiego były instalowane na rosyjskich statkach
wojennych. Podczas wojny turecko-rosyjskiej Drzewiecki został na
własne życzenie szeregowym marynarzem i wziął udział w walce
z tureckim pancernikiem. Połowa załogi rosyjskiej zginęła, Drzewiecki
przeżył i dostał order za odwagę. Po tej przygodzie powziął decyzję o
skonstruowaniu łodzi podwodnej. W 1877 r. zaprojektował i zbudował
pierwszą łódz podwodną. Kadłub był z płyt stalowych, miała w swym
wnętrzu miejsce dla jednej osoby, która własnymi nogami naciskała
na przekładnię typu rowerowego i wprawiała pojazd w ruch. Na zew-
nątrz kadłuba wystawały gumowe rękawy, dzięki którym można było
zamocować minę pod wrogim okrętem. Drzewiecki osobiście przetes-
tował łódz, przepływając nią w porcie w Odessie pod statkiem wojen-
nym.W dwa lata pózniej budował już następną, tym razem cztero
osobową łódz,wyposażoną w dwie miny i peryskopy. W 1880 roku car
oglądał dzieło Drzewieckiego w akcji i po pokazie car wydał dyspo-
zycję budowy 50 takich okrętów podwodnych.
Drzewiecki był nieprawdopodobnie pracowitym człowiekiem i niemal
co roku pojawiała się opracowana przez niego nowość.
Pracował nad sterowaniem głębokością statków, przerabiał swe łodzie
na elektryczne gdy tylko Edison skonstruował ołowiane akumulatory,
w latach 1885-86 uzbroił je w torpedy White-heada i aparaty torpedowe
swego pomysłu. Usprawniał w łodzi pompy wodne, zbiornik sprężonego
powietrza, śrubę, system sterowania.
Jego wyrzutnie torpedowe używane były w marynarce rosyjskiej,
francuskiej, brytyjskiej, amerykańskiej, niemieckie i włoskiej.
W 1893 r opatentował silnik spalinowy bez koła zamachowego a w 5 lat
pózniej ulepszony model. W tym samym roku zdobył pierwszą nagrodę
ministerstwa marynarki rosyjskiej za projekt okrętu podwodnego o
wyporności 120 ton, o napędzie hybrydowym: na powierzchni napędza-
ny był silnikiem parowym, pod wodą- elektrycznością. W 1908 roku
Rosja zbudowała według projektu Drzewieckiego okręt podwodny
z napędem spalinowym o wyporności 350 ton.
Drzewiecki był również twórcą metody matematycznego obliczania
kształtu i wymiaru optymalnej śruby napędowej dla danej jednostki.
Przebywając w Rosji zafascynował się aeronautyką. W 1887 roku
opublikował w Petersburgu pracę pt. "Samoloty w przyrodzie". Był
pierwszym naukowcem, który uważał lot maszyny cięższej od
powietrza za możliwy, Jego zdaniem miał to być płatowiec poruszający
się w powietrzu z określoną prędkością i wytwarzający dzięki temu
siłę nośną.
We Francji opatentował w 1909 roku projekt płatowca "Canard"
wyposażonego w tylne śmigło i samoczynne urządzenia stabilizujące.
Następnie zajął się śmigłami i Francuzi rozpoczęli produkcję śmigieł
jego pomysłu. Jego teoria dotycząca napędów śmigłowych została
nagrodzona w 1920 r. przez Francuską Akademię Nauk w Paryżu.
Gdy Drzewiecki ukończył 86 lat, zainteresował się energią atomów
i teorią grawitacji.
W wieku 91 lat opublikował swą nową pracę "Studium wodnych
młynków turbinowych".
Pracował intensywnie do końca swego życia, był aktywny, zaintereso-
wany nowościami technicznymi.
Zmarł 23 kwietnia 1938 w Paryżu, gdzie został pochowany.
W Warszawie, Poznaniu i Wrocławiu są ulice nazwane jego nazwiskiem.
Wiem, że ten post to istny tasiemiec, ale zafascynował mnie życiorys
naszego rodaka, o którym naprawdę dotąd nie słyszałam i wstydzę
się tego.
anabell
Pięknie i pozytywnie. Człowiek Renesansu. Ciekawe, karierę zrobił na Zachodzie i w Rosji, w Najjaśniejszej by go pewnie zaszczuli. Patrz przykład prof. Wolszczana - wybitny astronom, otarł się o Nobla, a w Polsce wypomnieli mu, że za młodu podobno coś tam meldował do SB. Maria Skłodowska pozostając w Polsce zostałaby co najwyżej guwernantką jakiegoś panicza, Chopin uczyłby muzyki jakims dworku. Polacy doceniają swoich utalentownaych roadków wdeptując ich w błoto, a chylą głowy przed krzykaczami i politycznymi hochstaplerami.
OdpowiedzUsuńAtahualpa
Problemem z jakim się tu borykamy nie jest to brak źródeł wiedzy na temat wielkich Polaków( można poszperać po internecie) ile brak zainteresowania nimi. , . I w tym jest cały nasz Polaków problem.Pozdrawiam Uleczka
OdpowiedzUsuńFaktycznie człowiek omnibus. Naprawdę takich Polaków powinno się upamiętniać nie tylko nazwami ulic. Jednak u nas zawsze panuje ta beznadziejna zawiść i zazdrość. Przynajmniej warto mieć świadomość, że mamy w swoich szeregach takie wybitne osobistości. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoja ulica to drzewko... sławy żadnej, smutno... (to nie było złośliwie!)
OdpowiedzUsuńkiedyś myslałam na Kasprzaka - dobry komuch z niego był, ale zmienili na Necla - Kaszub, nie wiem czy dobry był, ale słuszniejszy...:(
Anabell! wspanialy post! wcale nie dlugi, przeczytalam jednym tchem. wspanialy czlowiek, niesamowita sila umyslu. dziekuje za inspiracje! tez nigdy wczesniej o nim nie slyszalam. lubie do Ciebie zagladac m. in ze wzgledu, ze nigdy nie wiem czego sie spodziewac, jednak cokolwiek to jest, czytam z przyjemnoscia prawdziwa. usciski
OdpowiedzUsuńMasz rację Atahualpo, tak właśnie jest z karierą naszych utalentowanych rodaków. Gorzej, bo tak jest do dziś.Kiedyś to się zrzucało winę na brak państwowości, potem na totalitaryzm- prawda jest inna-dominującą cechą naszych rodaków jest bezinteresowna zawiść.
OdpowiedzUsuńMiłego, :)
Witaj Ulu, ja tylko nie rozumiem, dlaczego w szkole nie uczy sie dzieci o tych własnie wielkich, sławnych rodakach, ktorzy byli cenieni w świecie, a u nas mało kto o nich słyszał. I faktem jest,że u nas nie można zrobić prawdziwej kariery naukowej-tylko spróbuj, to zaraz Cię zdepczą.
OdpowiedzUsuńMiłego, :)
Cześć Czarny, jestem pełna podziwu dla takich ludzi jak Drzewiecki. I zauważ,że on zmarł w wieku 94 lat, a trzy lata wcześniej jeszcze wydał nowe opracowanie. Niesamowity człowiek! Powinien być wzorem dla innych.
OdpowiedzUsuńMiłego,:)
Wiesz Beato,mnie czasem dobijają te zmiany nazw ulic. Od biedy mogę zrozumieć degragację jakiegoś "komunisty", ale niech mi ktoś wytłumaczy, co komu przeszkadzała nazwa ulicy "Stołeczna" i dlaczego ochrzcili ją "Popiełuszki". Mogli tak nazwać jakąś nową ulicę.Wg nazwy ulic też w pewien sposób ukazują historię narodu.
OdpowiedzUsuńMiłego,:)
Dziękuję Ci shyJa za uznanie. A ja zawsze b. chętnie zaglądam do Ciebie. Bo masz ciekawą galerię swoich prac i ciekawie piszesz o tym, co Cię otacza.
OdpowiedzUsuńMiłego, :)
Ja też nic o nim nie słyszałam... Moja droga Anabell - Twoje posty są dla mnie swoistą kopalnią wiedzy. Zupełnie nie mam czasu na czytanie książek, nawet tych tzw. lekkostrawnych, z utęsknieniem czekam na te dwa tygodnie plażowego lenistwa, gdy pod parasolem, gdzieś w greckim słoneczku (a raczej cieniu) będę mogła pomęczyć oczy miłą dla serca lekturą. Ale wiem za to, że u Ciebie zawsze znajdę coś ciekawego, z czego zapewne nie raz skorzystam w pracy:)
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno:))
ja tez o nim nie słyszałam..a taka piękna postać.
OdpowiedzUsuńEwutku, ja też nigdy o nim nie słyszałam. To nazwisko kojarzy mi się z jakimś pianistą, specem od Chopina a nie z takim wspaniałym naukowcem.Artykuł znalazłam w jednym z pisemek popularno-naukowych.Bardzo lubię te czasopisma, bo nawet dośc trudne zagadnienia są tak opisane,że nawet mój humanistyczny rozumek może to objąć. Dziękuję Ci Ewutku za ocenę moich starań.Przyznam się,
OdpowiedzUsuńże najczęściej kieruję się "czystym egoizmem", piszę o tym, co na mnie zrobiło wrażenie.
Miłego Ewutku, już niedługo ta plaża.
Miłego, :)
Popatrz Mijko, a ucza nas w tych szkołach tylu różności, a o takim nadzwyczajnym człowieku ani słóweczka.
OdpowiedzUsuńMam taka starą książkę Macieja Iłowieckiego "Dzieje nauki polskiej" wyd.1981r i po znalezieniu tego artkułu zajrzałam i do niej.Jest w niej wymieniony, aż 23 linijki tekstu.Kiedyś kupiłam tę książkę dla córki, w ramach pomocy naukowych.
Miłego, :)
Anabell, bo myśle, że tych skromnych, fajnych jest wielu, ale w szkołach niekoniecznie trzeba o nich nauczać, można o nich informować:)
OdpowiedzUsuńMasz rację Beatko, ja tylko myślę,ze przy coraz bardziej zaćkanym programie nauczania to nawet na informacje nie ma czasu.
OdpowiedzUsuńA na mój gust, to najlepszym sposobem nauczania jest "zmuszenie" ucznia, by sam wyszukiwał informacje, zwłaszczea dziś, gdy mamy taki bogaty dopływ informacji.
Miłego, :)
wedle nowej ustawy jest jeden pocieszający zapis:współpraca z bibliotekami.to mnie na serio zachwyciło,że takie są plany,aby młodzież znowu zmusić do czytania i wyszukiwania w książkach,nie tylko w necie.i oby to wypaliło.
OdpowiedzUsuńJedną jaskółkę - no, pół - znalazłam :-). Przeczytałam notkę i poszłam do Osobistego z pytaniem:"Co ci mówi nazwisko Drzewiecki?" Bo Osobisty techniczny jest bardzo w zainteresowaniach. Spiął się umysłowo i mówi, że to konstruktor był, ale szczegółowo, to nie bardzo wie. Dlatego mówię, że pół jaskółki zwiastującej zainteresowanie rodzimymi naukowcami znalazłam :-).
OdpowiedzUsuńWiesz Mijko, to faktycznie dobry pomysł, z tymi bibliotekami.Nie umiem czytać książki na necie. Ja muszę mieć osobisty kontakt z książką. Nic dziwnego, stara jestem.
OdpowiedzUsuńO, Srebrzysta, to Twój Osobisty jest dobry, przynajmniej kojarzył w dobrą stronę, a nie jak ja, z prof. muzyki.Ale sprawdzałam, był i taki.
OdpowiedzUsuńBrawa ode mnie dla Osobistego.
Miłego, :)
Anabell wspaniale że o nim napisałaś- aż miło poczytać o wybitnych postaciach polskich XIX wieku a nie tylko słuchać romantycznego wycia nad losami Ojczyzny rozszarpanej przez wilki na nasze własne i warcholstwa szlachty życzenie
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Atahualpa co do naszego wdeptywania w glebę
Meriam
Ja też się z Tobą i Atahualpą zgadzam. Ja myślę,że u nas wciąż się za mało mówi i pisze o ludziach, którzy odniesli sukces na arenie międzynarodowej, a są Polakami.
OdpowiedzUsuńMiłego, :)
Niesamowity człowiek!(lucy)
OdpowiedzUsuńMasz rację Lucy. I jak długo był aktywny!
OdpowiedzUsuńMiłego, :)
Anabell, ja także o Drzewieckim nie słyszałam, ale niestety jakoś rzadko publikuje się informacje o odkrywcach, czy wynalazcach, szczególnie gdy działają poza granicami Polski. A szkoda, uważam, że koniecznie powinno się popularyzowac takie postaci, pracowite, zdolne, aktywne, którym się udało.
OdpowiedzUsuńNola
Nolu, mnie wciąż złości, że u nas najchętniej mówi się o aferach, przekrętach, kiepskich politykach, a o wartościowych, wspaniałych ludziach nikt nie opowiada. Więc skąd młodzież ma czerpać wzorce?
OdpowiedzUsuńCieszę się,że już jesteś!
Miłego, :)