Istnieje powszechne mniemanie,że im więcej kalorii spożywamy tym
bardziej może nam tu i ówdzie tłuszczyk przyrosnąć.
Że nie jest to końca prawdą mogą się przekonać osoby , które co
jakiś czas z pełnym poświęceniem studiują tabele kaloryczności
pokarmów i zaczynają wybierać tylko potrawy nisko kaloryczne oraz
starają się tak ułożyć jadłospis, by np. nie przekroczyć spożycia
1200 kalorii dziennie.
Po raz pierwszy kaloryczność produktów pokarmowych zmierzył pod
koniec XIX wieku profesor chemii w Wesleyan College,Wilbur Olin
Atwater.
Wykorzystując urządzenie zwane bombą kalorymetryczną mierzył, ile
ciepła uwalnia się przy spalaniu określonej ilości trzech podsta-
wowych składników pokarmu - białek, tłuszczów i węglowodanów.
Ponadto określił, oczywiście w drodze żmudnych badań i doświadczeń,
że wartość kaloryczna białek i węglowodanów to średnio 4 kcal/g,
a lipidów - 9 kcal/gram.
I byłoby wszystko proste i jasne, gdybyśmy byli taką zwykłą spalarką
ale my nie spalamy pokarmu, my go trawimy. A każdy z produktów jest
trawiony inaczej, w zależności od tego, w jakim stopniu jest prze-
tworzony.
Po wielu latach obserwacji specjaliści od dietetyki doszli do nastę-
pujących wniosków:
1.trawienie jest kosztownym procesem energetycznym, w trakcie którego
nasz metabolizm wzrasta aż o 25% w stosunku do wartości spoczynkowej.
Nie jest to jakaś wstrząsająca wielkość, bo np. u ryb wynosi 136%, a
u węży aż 687%.
2.koszt trawienia białek jest wyższy niż węglowodanów
3.osoby szczupłe wydatkują na trawienie więcej energii niż osoby otyłe.
Okazało się, że 2 osoby, będące na tej samej diecie osiągną różną wagę -
osoba szczupła przybędzie na wadze mniej niż otyła.
Jest jeszcze jeden nierozwiązany problem- wiemy ile kalorii ma dany
produkt, ale nie jesteśmy w stanie zbadać, w jakim stopniu jest on
przyswajany przez nasz organizm. W drodze badań ustalono,że pieczywo
z mąki bardzo drobnoziarnistej jest przyswajane przez nas niemal w 100%,
a z mąki gruboziarnistej aż 30% może pozostać nie przyswojone i wydalone
z organizmu, bez żadnego dla niego pożytku.
Co do reszty produktów powinniśmy opierać się na wynikach badań prze-
prowadzonych na zwierzątkach laboratoryjnych - szczury szybciej i więcej
tyły jedząc pokarm miększy i bardziej rozdrobniony, a węże znacznie
więcej kalorii pobierały z usmażonego kawałka mięsa niż z identycznego
kawałka surowego mięsa.
Jest również jedno badanie dotyczące wpływu konsystencji pokarmu na
zdrowie. Zostało przeprowadzone w Japonii i wykazało,że Japonki spoży-
wające miększe pokarmy mają większy obwód w talii. Stąd wniosek- jeśli
jemy produkty łatwo ulegające strawieniu - tyjemy.
Wg znanego autora popularnych książek z zakresu dietetyki, Michaela
Pollana,powinniśmy wybierać "prawdziwe jedzenie" a więc takie w postaci
naturalnej, lub jak najmniej przetworzonej.
A więc już wiem co dziś będzie u mnie na obiad: befsztyk tatarski, z
żółtkiem, cebulką, kwaszonym ogórkiem, odrobiną oleju rzepakowego i
surowymi pieczarkami. Życzcie mi smacznego.
A wszystkich ciekawych wpływu sposobu odżywiania na nasz organizm od-
syłam do książki "Walka o ogień, czyli jak gotowanie uczyniło z nas
ludzi".
Książka ukaże się nakładem wyd.CiS, a napisał ją Richard Wrangham.
Uwielbiam chleb gruboziarnisty, majacy w sobie rozne "smieci".Gdy bylam mlodsza musialam miec zdolnosci spalania zywnosci bardzo wysokie - moglam jesc jak sikorka, tyle ile waze, i nigdy nie przytylam ani kilograma. I teraz nie jest zle, 52 kg, ale musze nad tym ciezko pracowac. Widze to tez po znajomych wiec wydaje mi sie ze po menopauzie i ten mechanizm inaczej pracuje. Smacznego i milego!
OdpowiedzUsuńMargo4
P.S. U mnie dzisiaj indyk, ziemniaki z przysmazona cebula, buraki i jakas zielenina. Bedzie ciezko!
OdpowiedzUsuńMargo4
Witaj Anabell! Superowe żarełko! Aż zazdroszczę, choć zazdrość to niezbyt miła cecha. Zauważam ostatnio, że coraz więcej osób zmęczonych dietami przechodzi na "zwykłe jedzenie". I co ciekawsze chudną przy tym szybciej niż przy dietach cud. Duże znaczenie ma tu zapewne regularność odżywiania. Ja regularnie jem tylko niedzielne obiady. :-) Kiedyś dla zabawy liczyłem kalorie ale wyniki wyszły poza skalą. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńNajlepszą metodą jest nie stosowanie diety tylko zdrowego rozsądku w doborze ilości i jakości posiłków
OdpowiedzUsuńMeriam
Witaj Anabell, tę ksiązke już mam, ale jeszcze leży w kolejce do czytania. w ostatniej "Polityce" jest ciekawy artykul z autorem.
OdpowiedzUsuńWydaje mi sie jesdnak, ze wyciągasz nietrafne wnioski, wedlug mnie nie o to przeciez chodzi, żeby obeżreć sie jak najwięcej i żeby to wyszlo niestrawione. Przecież to marnotrawstwo i jedzenia i pieniędzy.
Maria Dora
Moje kalorie nie kłamią, Anabell. Jak zjem obfitszą kolację rano mam kilogram więcej na czytniku wagi. Ale to waga, jak telewizja, może łgać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
A ja tam wiem, że najzdrowsze i najlepsze jedzenie, od którego się nie tyje, jest na płytkim talerzu i jedzone małą łyżeczką.
OdpowiedzUsuńA najbardziej mnie dziwi, jak koleżanki, które się odchudzają, zawsze rozmawiają o tym, co zjeść i ile razy dziennie. A przecież to trzeba pomyśleć ile razy dziennie nie zjeść i czego nie zjeść.
:)))
Życzę smacznego.Tatarek...mmmmm... pychotka.
Mnie to nawet każą zjadać koniecznie rano 2 takie kromki chleba "śmieciowego"z mąki z grubego przemiału,żeby sprowokować do tarczycę do pracy. Od poniedziałku jestem raczej niejedząca, bo z tych nerwów niczego przełknąć nie mogę, nawet napoje mi nie "idą". Jem tylko jabłka i pomarańcze.Tego obiadku też nie zjadłam,zakończyło się na 1 pieczarce.
OdpowiedzUsuńMiłego, :)
Wszystkiego miłego z okazji Dnia Dziękczynienia!!!
Mironq,prawdę mówiąc ja b.wiele rzeczy jem na surowo, kalafior i brokuły również.Jarzynową zupę to mogę zjeść w postaci surówki, co zawsze śmieszyło żonę mego ojca.
OdpowiedzUsuńMironq, z Ciebie to tzw.kawał faceta, musisz zjadać więcej kalorii.
Ja nie jem regularnie, jem tylko wtedy, gdy odczuwam głód.
Miłego, :)
Meriam, masz 100% racji, a do tego wszelkie diety są tylko dla 100% zdrowych ludzi.
OdpowiedzUsuńTeraz ta nasza żywność faktycznie jest coraz łatwiej strawna, bo napchana różnymi "ulepszaczami", które powodują, że szybciej i łatwiej trawimy.
Miłego, :)
Mario, rzecz w tym,że w dobie epidemii otyłości dawne spojrzenie na problem kalorii nic nie daje, bo ta żywność, którą jemy jest zbyt wysoko przetworzona i przez to zbyt dobrze przez nas przyswajana, a jednocześnie wcale nie pokrywa naszego zapotrzebowania na różne potrzebne nam mikro- i makroelementy. Korzystne dla nas jest takie jedzenie, które ma sporo w sobie "odpadów", które przechodząc przez nasz układ trawienny oczyszczają go z toksyn.
OdpowiedzUsuńMiłego, :)
Witaj Jerzy, ostatnio stanęłam na wagę, spojrzałam i mało nie zemdlałam- stało jak byk,że ważę całe 12 kilogramów. Zszokowana zeszłam z wagi,zresetowałam(bo to elektroniczna), weszłam ponownie i...18 kg mi wyszło.Teraz mam dylemat- wymienić baterię, czy delektować się tymi wskazaniami?
OdpowiedzUsuńMiłego, :)
alEllu, nie umiem zjeść zupy z płytkiego talerza, ale mam taką małą, dziecinną miseczkę.Wiesz, a mnie lekarze zabronili się odchudzać.
OdpowiedzUsuńMiłego, :)
Ten befsztyk tatarski Anabell ,to jest też mój ulubiony przysmak. Bo chuda wołowina - to zawiera potrzebne do budowy naszych nowych komórek białko i jeszcze posiada oprócz tego łatwo- przyswajalne żelazo (tzw. hemowe), które chroni nas przed anemią .
OdpowiedzUsuńRewelacyjna dieta cud, w/g specjalistów dietetyków z kabaretu OttO: Chcesz być szczupła, nie żryj tyle;) W przełożeniu na język bardziej dyplomatyczny to po prostu... wcześniej wstawać od stołu:))) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa sie podpisuję pod Nivejką:) no, niestety:) nie ma innego wyjścia...
OdpowiedzUsuńAle bardziej odpowiada mi obiad Margo4, oj bardzo!
OdpowiedzUsuńOdchudzałam się kiedyś licząc kalorie do 1000. Schudłam Dużo. Od tego czasu minęło parę lat i teraz znów przytyłam i jestem baleron.Nie mam siły by znów liczyć kalorie. Umrę baleronem. :-)
OdpowiedzUsuńSzczepionka odchudzająca, to dopiero byłby biznes światowy.
OdpowiedzUsuńNo wiecie ludzie?
OdpowiedzUsuńPrzed świętami taki temat?
Oj nieładnie, nieładnie...
Ja zauważyłam, że najbardziej chudnę kiedy mi na tym najmniej zależy bo kiedy się staram-waga ani drgnie!
No i ja jestem typowy Polak czyli smacznie,dużo i tłusto!
Mogłabym zapytać z przekąsem, co to są kalorie:) Pewnie, gdyby kazano mi liczyć ile kalorii ma to wszystko co zjadam codziennie, to brakloby mi wszystkich danych i wyszłabym na najbardziej niezdrowo odżywiającą się osobę. Ale na szczęście sama nie liczę i nikt mi tego nie każe robić. A waga i tak zmienia się minimalnie w górę lub w dół bez względu na wszystko... A ja od kilku dobrych lat wchodzę bez problemu w te same spodnie...
OdpowiedzUsuńOdpowiem niejako hurtem- najzabawniejsze w tym wszystkim jest to,że ten co zaczął wyliczać kalorie wcale nie miał na myśli odchudzania, ale oszczędzanie wydatków na żywność, bo bieda wtedy była.
OdpowiedzUsuń-->Kasiu, nie licz kalorii, tylko zmień to co jesz,więcej jedz na surowo i mniej przetwarzaj.
-->Ewutek, znęcasz się nade mną, wiesz?
-->Nivejko, mało i ciężkostrawnie, efekt murowany
-->Uleczko, to marzenie ściętej głowy, bo nawet genetycy nie mogą dojść do "genu otyłości", choć co jakiś czas piszą,że już go mają:))
-->Beatko, optuję za samym indykiem, na zimno, z chrzanem i zieleniną,
-->Neskavko, mniej czasu w kuchni, mięska "na twardo", co się da jeść na surowo i będzie efekt, bo siłą rzeczy je się wtedy mniej. Bo ja chciałam Wam przypomnieć,że sylwester za pasem i w jakiegoś fajnego ciucha trzeba się wdziać.
Ja co prawda spędzę pewnie tę noc jak co roku siedząc na brzegu brodzika ze psem na kolanach -już 15 lat mam takiego sylwestra.
Miłego, :)
Nie kalorie tuczą, tylko indeks glikemiczny. Potrawy o wysokim indeksie glikemicznym - innymi słowy, łatwo przyswajalne. Ludzki żołądek jest przystosowany do naturalnych pokarmów, a nie wysoko przetworzonych. Do ziarna - a nie bułek. Do owoców, a nie musu owocowego z cukrem. Do surowej marchwi, a nie gotowanej. Do surowego mięsa, a nie do pasztetu. Im wyżej coś przetworzone, tym więcej przyprawia w biodrach.
OdpowiedzUsuńNitager
Generalnie najlepsza dieta to MŻ bardzo tylko niepopularna i słaba w utrzymaniu :))) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń