Lusia otworzyła jedno oko i zaraz szybciutko je zamknęła. Przez chwilę zastanawiała się, co to za dzwięk ją obudził. Może dzwonek telefonu a może czyjś głos? Na wszelki wypadek uniosła lekko głowę z poduszki, otworzyła oczy i rozejrzała się po pokoju. Było jeszcze szaro, grube zasłony tłumiły poranne światło.
Na sąsiednim łóżku spokojnie i mocno spał Jacek, jej mąż. W domu było cicho, budzik przy łóżku wskazywał 5,15. Popatrzyła znów na męża - "ten to może zawsze spać, jego nic nigdy nie budzi i nie budziło" - pomyślała z niechęcią. To ona wstawała zawsze do dzieci, to ją budził każdy szmer dochodzący z ich pokoju. Ale teraz dzieci już wyfrunęły w świat, były naprawdę bardzo, bardzo dorosłe. Żyły już własnym życiem.
Rozejrzała się z niechęcią po pokoju - nigdy go nie lubiła. Wszystko było takie jak w dniu, w którym tu
zamieszkała. Kilka razy starała się coś zmienić, jedyne co się jej udało, to zmiana podwójnego łóża o wymiarach 2 na 2 metry na dwa łóżka o dwóch oddzielnych materacach.
Nienawidziła tu wszystkiego - tego, że łóżka stoją na środku pokoju, pod oknami. Nie lubiła tych białych szaf stojących po obu stronach łóżek, białych szafek nocnych przy łóżkach, na których stały białe lampy ustrojone w bladoróżowe abażury z jedwabiu ułożonego w fałdki, żyrandola z takimi jak przy łóżkach lampkami, tyle, że mniejszymi,długiego tapicerowanego taboretu stojącego przy łóżkach i stojącej olbrzymiej toaletki, która miała aż trzy lustra, dwie szafeczki z szufladkami i długą, oszkloną szafkę pod lustrami. Toaletka też była biała. W pobliżu toaletki stał biały, ozdobny wieszak ubraniowy. Dywaniki
koło łóżek były bardzo puchate i w beżowo-różowym kolorze. Kolorowy akcent, jak mawiała matka
Jacka.
Popatrzyła z niechęcią na męża. Ten, nieświadomy jej posępnych myśli spał nadal, lekko posapując.
Lusia odwróciła się do niego tyłem i zaczęła snuć ponure rozważania. Jak to się stało, że za niego wyszła?
Podobał się jej nawet a poza tym pojawił się na horyzoncie w chwili gdy Bogdan, jej pierwsza wielka
miłość na miesiąc przed ślubem zawiadomił ja, że podpisał kontrakt na wyjazd z "kapelą" do Szwecji. Bo Bogdan był muzykiem. Nawet jedną piosenkę dla niej skomponował. Nie szkodzi, że piosenka nie została
żadnym przebojem, że nie zawierała w treści jej imienia, ale Bogdan powiedział, że to piosenka dla niej.
A ona wierzyła w każde jego słowo i tak bardzo była szczęśliwa, w dniu, w którym przyszedł do jej
rodziców i poprosił o jej rękę. Wprawwdzie rodzice nie byli nim zachwycenie, no ale skoro Lusia go kocha....
Ustalili czym prędzej datę ślubu, Lusia wybrała model sukienki, "upolowała"w jakimś komisie materiał,
rodzice Lusi zajęli sie przygotowaniami do ślubu i wesela. Ślub miał się odbyć w lipcu, zaraz po
Lusinej maturze. Z matury zapamiętała niewiele, wszystko robiła jak w transie, cud , że zdała.
Po ostatnim egzaminie czekał na nią Bogdan - wypytał o egzamin, ucieszył się, że zdała i powiedział:
- "słuchaj mała, mam dla Ciebie niespodziankę: wczoraj nasza kapela podpisała kontrakt ze Szwedami, wyjeżdżamy za dwa tygodnie".
Lusia do dziś pamięta jak nagle ścierpła jej skóra na karku.
"No a co ze ślubem?przecież mamy termin umówiony" zapytała Lusia.
"Ze ślubem, no właśnie, ze ślubem?"-powtórzył głupawo.Lusia patrzyła na niego badawczo i czuła, że za chwilę się poryczy. Bogdan przełknął głośno ślinę....
c.d.n.
Cholerka, znowu zakochana dziewczyna dostanie po głowie, bo ten najwspanialszy na świecie ma ją gdzieś.Szkoda.
OdpowiedzUsuńZakochane dziewczyny tak chyba mają.
UsuńMiłego, ;)
I bardzo dobrze,że wyszła za Jacka...
OdpowiedzUsuńMatko, Anabell...czyżby to o mojej koleżance? Przeżyła podobny koszmar....w latach 60-tych, a muzykiem był gitarzysta z bardzo popularnego na on czas zespołu...wyjechali do Szwecji. Zobacz jak życie się plącze...podobnie dla różnych osób. Czekam na dalszy ciąg...brawo świetnie się czyta!!!! Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńGrasza, świat jest tak mały, Warszawa to w końcu nieduży grajdoł i kto wie?
UsuńPogadamy o tym, bo mnie zaintrygowałaś. Ale tamten to był chyba "klawiszowiec".Blisko 2 m wzrostu, 100 kg żywej wagi, urody Krawczyka.
Miłego, ;)