Bogdan był bardzo miłym, porządnym chłopakiem. Gdy był kilkuletnim dzieckiem, jego ojciec popełnił samobójstwo. Pan E. był dyrektorem dużego zakładu przemysłowego, należącego wówczas do
kluczowych i przez to zakład był pod specjalnym nadzorem. Były to czasy dość głębokiego PRL-u
i naprawdę niewiele było trzeba by znależć się w więzieniu.
Z tamtego okresu Bogdan tylko zapamiętał, że wieczorem ktoś do ojca zatelefonował, ojciec ubrał się i mimo bardzo póżniej pory pojechał do zakładu.
A on i jego 2 lata młodszy brat zostali zaprowadzeniu do swego stryja, który mieszkał w sąsiednim domu.
Rano przyszła po nich zapłakana matka i powiedziała tylko, że ojciec nie żyje.
Szczegóły tego tragicznego wydarzenia poznał, gdy już był w technikum.
Osoba, która telefonowała wieczorem to był zastępca pana E., który stwierdził, że w sejfie brak jest
bardzo ważnej dokumentacji wyrobu, który właśnie miał wejść w najbliższym czasie do produkcji.
Dokumentacja była opatrzona wszelkimi możliwymi znakami i stopniami tajności i brak jej był na owe czasy
istna tragedią - dyrektor mógł być posądzony o wrogie działanie wobec ojczyzny, czyli sprzedanie
dokumentacji któremuś z wrogich państw, np. Stanom Zjednoczonym.
Pan E, doskonale wiedział, że z całą pewnością owe "wrogie państwa" już od pewnego czasu produkują
ten ich nowy wyrób, tyle tylko, że pewnie w mniej skomplikowany sposób.
Poszukiwania w gabinecie i w sejfie nie dały żadnego rezultatu i pan E. wrócił zrozpaczony do domu.
Powiedział żonie, że zaginęła tajna dokumentacja, a on zawiadomił w związku z tym odpowiednie
służby i musi się liczyć z tym, że trafi do więzienia. Postanowił przygotować się na wizytę milicji i UB, więc poszedł do łazienki przygotować podręczne drobiazgi.
Gdy w kilka godzin pózniej przyjechali oczekiwani goście, pan E. wisiał martwy w toalecie.
Byli naprawdę wstrząśnięci, zwłaszcza, że wpierw pojechali do zakładu, gdzie przerzucili wszystko
"do góry nogami" i..... znalezli dokumentację w jednej z szaf, w której leżały jawne dokumenty.
Te tajne były pod nimi upchnięte.
Na zawsze pozostało zagadką, kto i dlaczego tam schował dokumentację.
Matka Bogdana rok spędziła w zakładzie dla nerwowo chorych, chłopcami opiekował się stryj.
Bogdan skończył technikum, wyjechał do Krakowa na studia politechniczne. Pilnie studiował,
nie był bywalcem studenckich klubów ani zabaw. Na tym samym wydziale studiowała pewna
dziewczyna. Nie była ładna ani zgrabna, miała jedną nogę sporo krótszą, co spowodowało, że
z czasem kręgosłup się mocno wykrzywił i utworzył się garb. Ale była to bardzo miła i zdolna
dziewczyna, uczyła się świetnie i Bogdan często z nią rozmawiał, wymieniał się notatkami,
czasem chodził na kawę lub na Planty. Lubił ją, a przede wszystkim było mu jej okropnie żal.
Gdy byli na trzecim roku studiów dziewczyna zaprosiła go w którąś niedzielę do swoich
rodziców na imieniny swej matki. Bogdan nie za bardzo miał ochotę tam jechać, ale ona tak
gorąco prosiła, że w końcu się zgodził.
Rodzice dziewczyny mieli spore gospodarstwo ogrodnicze, bardzo duży dom, dużo hektarów
ziemi uprawnej i byli bardzo sympatyczni. Ojciec dziewczyny był wyraznie ucieszony, ze córka
przyjechała z chłopakiem. Oprowadzał Bogdana po gospodarstwie, opowiadał co gdzie rośnie,
jakie osiąga zyski z produkcji, opowiadał o planach na przyszłość. Bogdan miło spędził
dzień a na pożegnanie został zaopatrzony w jedzenie co najmniej na tydzień i ojciec odwiózł
ich do Krakowa. Od tej pory przynajmniej raz na miesiąc bywał gościem w podkrakowskiej
wsi.
Oboje bardzo szybko napisali swe prace magisterskie i jako pierwsi z tego roku je obronili.
Gdy bronił swej pracy, na ławce koło ich wydziału czekała dziewczyna razem ze swymi rodzicami.
Wszyscy razem pojechali na uroczysty obiad. Po obiedzie ojciec dziewczyny poprosił Bogdana
o chwilę rozmowy na osobności.
Bez ogródek powiedział mu, że chce z nim "ubić interes" - niech Bogdan ożeni się z jego córką,
a będzie miał wszystko - mieszkanie w Krakowie, samochód a do tego kawałek ziemi.
Bogdana zatkało - lubił dziewczynę, przyjaznił się z nią, ale nie kochał.
Tłumaczył to ojcu dziewczyny w sposób taktowny, ale ten miał jeden argument - ona Cię kocha do szaleństwa, złamiesz jej serce gdy się teraz przestaniecie widywać.
Bogdan wił się jak piskorz, ale ojciec powiedział, żeby nad tym spokojnie pomyślał, bo przecież
skoro się lubią, to gdy będą razem i miłość przyjdzie. On też się żenił z rozsądku, nie z miłości,
a z czasem pokochał żonę i nie wyobraża sobie życia bez niej.
Bogdan wrócił do Krakowa zupełnie zdezorientowany.
Fakt, lubił dziewczynę, zaprzyjaznili się bardzo, ale nie była to chyba miłość. Bogdan nawet nie
wiedział jak to miłość wygląda, bo przez całe technikum i studia jakoś nie zakochał się w żadnej dziewczynie. Wydarzenia z dzieciństwa jednak miały duży wpływ na jego młodość.
Bogdan ożenił się z dziewczyną. Wszyscy jego znajomi, dalsza rodzina nie mogli się nadziwić,
że wziął za żonę tak nieciekawą osobę.
W pięć lat po ślubie, gdy na świecie już było dziecko, Bogdan popełnił samobójstwo. Wśród
jego papierów znaleziono list do żony - pisał w nim, że poznał co to miłość, bo zakochał się
w innej kobiecie. I że nie umie dokonać wyboru, więc...odchodzi.
No cóż, widać takie geny.
To chyba nie geny a świadomość wyryta głęboko, że takie jest rozwiązanie trudnego tematu. To wygląda z perspektywy syna na najprostsze rozwiązanie, o wiele trudniej jest się zmierzyć z problemem.
OdpowiedzUsuńTaki sposób na rozwiązywanie problemów.
OdpowiedzUsuńKompletnie nieodpowiedzialny facet...
Jego ojca jeszcze mogę zrozumieć, ale Bogdan ??
Najbardziej, to mi szkoda tej biednej matki, co ona musi przeżywać. Dwoje jej najbliższych osób odebrało sobie życie. Myślę, że Bogdan był człowiekiem nieodpornym na trudności życiowe, nie umiał sobie poradzić z problemem, dokonać decydującego cięcia....Poza tym prawdopodobnie nie chciał skrzywdzić żony i tak już pokrzywdzonej przez los. Anabell pozdrawiam Cię serdecznie i całuski ślę!!!!
OdpowiedzUsuńPokochał kobietę i nie umiał wybrać?A dziecka własnego nie pokochał? zrobił to samo własnemu synowi , choć wiedział co może czuć dziecko...nie zrozumiem;((
OdpowiedzUsuń