niedziela, 9 maja 2021

Każdy na coś czeka- 3

 Według Marty lazania była pyszna, chwaliła, że pomidory w sałatce były pozbawione skóry i bardzo lekko doprawione  ziołami. Jacek wewnętrznie promieniał a najmilszą nagrodą była uśmiechnięta buzia Marty. Po kolacji stryjek oświadczył, że zaraz idzie oglądać jakiś film i jeśli ktoś ma ochotę to  wystarczy przejść do drugiego pokoju. Marta  pomogła Jackowi posprzątać po kolacji, ale cała pomoc sprowadziła się głównie do tego, że była w kuchni gdy on zmywał.

Gdy już opuścili kuchenne progi i przeszli do pokoju Jacka, ten poprosił by Marta wybrała coś do posłuchania, to na co ma ochotę. Ojej-zdziwiła się - ależ ty masz tych  CD! Muszę chwilę popatrzeć, bo tyle tu tego, że tracę rozeznanie. 

Po chwili wybrała komplet koncertów skrzypcowych Paganiniego i komplet koncertów Vivaldiego na wiolonczelę. Wpierw włączyła compact  z nagraniami Vivaldiego. Gdy już sączyła się cicha muzyka powiedziała - chciałabym jeszcze coś więcej o tobie  wiedzieć i częściej się z tobą spotykać. Mówisz poważnie? - spytał nieco zaskoczony a jednocześnie  zadowolony Jacek, biorąc ją za rękę. Bo prawdę mówiąc od dawna marzy mi się, właśnie taka sytuacja - ty i ja, nie tylko raz na jakiś czas na konkretnej imprezie, ale właśnie choćby tak jak teraz - siedzimy razem i słuchamy muzyki, ale nie w filharmonii ale w domu. Ty i ja przy jednym stole, ty i ja na spacerze, ty i ja na zakupach, ty i ja mówiący sobie jak minął dzień w tym czasie  gdy nie byliśmy razem.  Znamy się dwa lata, ale miałem wrażenie, że wcale ci się nie podobam i nie interesuję cię jako facet na co dzień, co najwyżej na zasadzie "na bezrybiu i rak ryba". Teraz wiem, że przeszłaś wielką traumę, ale chcę zawalczyć z tobą o twoje uczucia do mnie. Bo się w tobie zakochałem i wiem, że to prawdziwe uczucie a nie iluzja. Nie jestem z natury podrywaczem, nie umiem prawić komplementów, to raczej ja bywałem podrywany. Twoja "poprzedniczka"  rzuciła mnie w chwili, gdy dowiedziała się, że nie mam najmniejszego zamiaru wyemigrować do Kanady. Oświeciło mnie wtedy, że to nie ja ją interesowałem ale emigracja. To było ze dwa miesiące wcześniej nim się spotkaliśmy po raz pierwszy  Empiku.

Wtedy w Empiku uwiódł mnie twój uśmiech -uśmiechnęłaś się tak cudnie gdy razem sięgnęliśmy po tę samą książkę. Co tydzień , niczym nastoletni smarkacz latałem do Empiku w nadziei, że cię spotkam. I jednak opłaciło się - po roku znów się spotkaliśmy i zaczęliśmy rozmawiać. A pomiędzy naszymi spotkaniami mordowałem się pisaniem doktoratu.

A nie zauważyłeś, że ja się też ucieszyłam wtedy z naszego spotkania? Jacek uśmiechnął się - wtedy też się tak pięknie uśmiechnęłaś, ale wziąłem to za przejaw twej wrodzonej uprzejmości.

Marta ukucnęła na wprost Jacka siedzącego na sofie, wyciągnęła w górę rękę i ustawiła sobie twarz Jacka na wprost swojej twarzy- nie uśmiechała się uroczo, była szalenie poważna. Posłuchaj mnie chwilę uważnie - ja naprawdę chcę byśmy się dobrze poznali wzajemnie, więc przyjmijmy od dziś nową zasadę - mówienie sobie wzajemnie tego wszystkiego co chcemy sobie wzajemnie dać, co do siebie czujemy, czego się boimy,  czego nie lubimy, o czym marzymy. Bo to jest jedyny dobry sposób uniknięcia jakichś pomyłek bo coś się  źle zinterpretowało.

To, że się nie uśmiecham w danym momencie wcale nie znaczy, że o swoim rozmówcy nie myślę ciepło, a mój rzekomo piękny uśmiech może mi się przydarzyć nawet wtedy gdy mam ochotę rozmówcę zamordować. I dlatego trzeba ze sobą rozmawiać, mówić o tym co się czuje, czego się oczekuje a na co nie chcemy się zgodzić.

Odwaliłam naprawdę sporą pracę by się pozbierać po tamtym małżeństwie. Psychoterapia nauczyła mnie trzeźwego myślenia, analizowania tego co się we mnie dzieje i, co czasem jest trudne - werbalizowania własnych myśli. Nie zostawiajmy partnerowi domyślania się tego co nam się w głowie kołacze, marzy lub sprawia nam ból lub rodzi w nas lęk.

Jesteś pierwszym i jedynym mężczyzną z którym zaczęłam się spotykać od chwili ucieczki od męża. I, podobnie  jak ty myślałam, że wcale ci się nie podobam, że może w pewien sposób narzuciłam ci swoje towarzystwo. A ty jako szarmancki facet nie bardzo umiesz się mnie pozbyć i dlatego nadal się ze mną spotykasz.

Jacek delikatnie, ale dość stanowczo przyciągnął ją do siebie  i posadził na swoich kolanach - posłuchaj-ześwirowałem na twoim punkcie i to na całej linii- chcę być z tobą, nocą o tobie śnię, w dzień za tobą tęsknię. Nie podejrzewałem, że w moim wieku będę zakochany jak małolat. Wczoraj i dziś nawet jednego zdania nie napisałem w pracy- dobrze,  że mam własny pokój i mogę się zamknąć od środka. Gapiłem się w okno wyrzucając sobie, że nie zrobiłem ci nigdy zdjęcia na które mógłbym zerknąć gdy cię nie ma w pobliżu i dumając nad tym co mam zrobić byś mnie pokochała. I byśmy jednak zostali małżeństwem, chociaż ty nikomu nie polecasz tej rozrywki. 

Marta przytuliła się do niego - niewiele będziesz miał w tej materii do zrobienia. Bądź po prostu sobą, miłość przychodzi sama. Jacusiu, zobacz, już północ dochodzi, muszę już iść do domu. Nie musisz, tu są cztery pokoje, w każdym mebel nadający się do spania. Dam ci moją bluzę, będzie ci sięgała do kolan a może nawet za kolana. A rękawy złożymy prawie na pół. A skoro tu przenocujesz to jeszcze możemy trochę razem posiedzieć. Cudownie jest móc cię przytulać, głaskać, całować. Masz takie ładne, zgrabne rączki, muszę wycałować wszystkie twoje paluszki. Ty to chyba w dziecięcych rękawiczkach możesz chodzić. Jacek, nie mieszkasz tu sam, co na niespodziewaną lokatorkę powie twój stryj?  

Wiem co pomyśli- bo nic nie powie, ale pomyśli - nareszcie ten nieśmiały dureń jest szczęśliwy. On wie, że cię kocham. Był bardzo ciekawy jaka jesteś. I wiem, że mu się spodobałaś, nie tylko pod względem urody, ale spodobało mu się twoje wnętrze. Gdyby było inaczej nie uciekłby zaraz po kolacji przed telewizor, byśmy się czuli swobodnie. Ta, która liczyła na wyjazd do Kanady była tu dwa razy- pierwszy i ostatni zarazem. Ale wierz mi, już po 15 minutach jej obecności wiedziałem, że ona się jemu nie podoba, że jego zdaniem nie pasuje do mnie i że nic z tej znajomości nie wyniknie dla mnie dobrego. Ale nie powiedział mi o tym ani słowa wtedy- uważał, że każdy ma prawo do popełniania błędów bo na nich też się można czegoś nauczyć. A ja chyba za bardzo potrzebowałem kobiety i jakoś mniej mnie interesowało jej wnętrze a bardziej wielce widoczne atrybuty kobiecości.

On jest z  zawodu stomatologiem, a do tego robił drugi kierunek - psychologię. Śmiali się z niego w rodzinie, że jest wiecznym studentem. Ale dziadek był zdania, że skoro go stać na utrzymanie syna na drugim fakultecie, to niech studiuje- wiedza nie boli. Dziadek był znanym i cenionym dentystą - miał swój prywatny gabinet, poza tym wykładał na uczelni.

Chodź, pokażę ci swoją sypialnię - możemy tam spać razem i jeszcze duuużo dłużej porozmawiać. I nie przekroczę granicy jeśli tego nie zechcesz. Poprzestanę na całowaniu i tuleniu - byleby być bliziutko ciebie. Obok sypialni jest druga, mała łazienka. Mała, bo to tylko kabina, umywalka i WC za ścianką. Zaraz wyszukam moją bawełnianą cienką bluzę, pewnie w niej będziesz cudnie wyglądać. Albo będę w niej wyglądać nie tyle cudnie co cudacznie - stwierdziła Marta. Poddawała się pieszczotom, które wyraźnie sprawiały jej wielką przyjemność, co było dla niej samej nie lada zaskoczeniem. Przestawała być biernym odbiorcą, zaczęła całować Jacka co oczywiście zintensyfikowało bardzo jego aktywność.

Gdy obejmując i całując się dobrnęli do sypialni rytuał wzajemnego rozbierania się trwał bardzo długo- tak naprawdę Marta robiła to po raz pierwszy w życiu, co nie uszło uwadze Jacka i ogromnie go wzruszyło. A on nie szczędził słownych zachwytów nad każdym kawałeczkiem jej wyłonionego z ubrania ciała i każdy odsłonięty fragment był skrupulatnie i długo całowany. I wieku 33 lat i dwóch miesięcy Marta po raz  pierwszy w życiu odczuła pożądanie i to nieznane jej dotąd odczucie było dla niej zaskakujące ale i niepokojące zarazem - chyba zwariowałam- pomyślała.  Przylgnęła mocno do Jacka i wyszeptała mu do ucha- jeszcze nigdy z nikim nie czułam tego, że chcę się kochać, jesteś pierwszy. Nie wiem jak to się stało. Jacek czym prędzej sięgnął do szufladki nocnego stolika, ale Marta szepnęła- nie trzeba, jestem zabezpieczona, byłam tydzień temu u lekarki i lecząc co innego jestem zabezpieczona. 

To była prawdziwie odkrywcza wyprawa - dla Marty wszystkie czułe pieszczoty były nowością, a Jacek był zachwycony jej reakcjami, jej staraniem się by poznać jego reakcje, nie miała oporów by o to pytać a on zapamiętywał dokładnie mapę jej ciała i jej reakcje. Czuł się jak odkrywca nowych lądów, zafascynowany tym co odkrywał. To była noc, którą każde z nich zapamiętało na zawsze. Zasnęli bladym świtem, zmęczeni ale niezmiernie szczęśliwi i zachwyceni sobą wzajemnie.

Poranny prysznic, oczywiście wspólny, choć kabina z trudem mieściła ich oboje, wypadł tak mniej więcej około południa, a Jacek przekonał Martę, że śniadanie powinni zjeść oboje w łóżku  i oboje po śniadaniu nieco jeszcze pospać. Do Empiku i na zakupy zdążą pojechać.

Śniadanie w łóżku, a do tego przygotowane przez ukochanego - totalna nowość w życiu....obojga.

Do Empiku i na zakupy wybrali się tym razem samochodem Jacka. Pomyślałem, że weźmiemy tym razem samochód, bo może wpadniemy do twojego mieszkania i weźmiesz trochę rzeczy dla siebie. Z tego co zauważyłem to kobiety z reguły nie chodzą cały tydzień w tej samej sukience  czy bluzce. Co prawda po tej nocy to nawet gdy będziesz ubrana wielowarstwowo to i tak będę cię widział nagą - a wierz mi- wyglądasz w stroju Ewy cudownie. Ty w Adamowym ubranku też ogromnie mi się podobasz- zapewniła go Marta- ale chcę być jedyną osobą oglądającą cię w tych okolicznościach. Masz na to patent, moja kochana. Jestem tylko twój.

                                                                   c.d.n.



7 komentarzy: