Droga do Nałęczowa zajęła im nieco ponad półtorej godziny, jechali przez Piaseczno, Kozienice, Puławy. Szosa była miejscami bardzo mokra, ale temperatura była na plusie. Rodziców Adeli zabrali do samochodu Helena i Piotr, a samochód młodych prowadziła Adela. Emil stwierdził, że dzięki temu będzie mógł się napatrzeć na swoją kochaną żonę. Adela pokiwała głową i powiedziała: a ja, skończona naiwniaczka, myślałam że będziesz robił za pilota! Żebym czasem drogi nie pomajtoliła. Jestem tak przez te święta przejedzona, że chyba mi się nawet mózg zatłuścił i mam jakieś luki w pamięci. Wiem, że kiedyś byłam w Kozienicach, ale zupełnie nie pamiętam po co i z kim. No dziura w pamięci! I nazwa Kozienice kojarzy mi się tylko z tym , że siedziałam tam w samochodzie, na coś czekałam i się piekielnie nudziłam. Pewnie z którymś z dyrektorów, tylko nie pamiętam z którym.
W tej chwili sobie uświadomiłam, że większość facetów na dyrektorskich stanowiskach nie należała do wysokich i w moim odczuciu wszyscy byli do siebie podobni. Większość nie przekraczała na moje oko 175 cm wzrostu, wszyscy garniturowcy z lekką nadwagą. Odnosiłam wrażenie, że wszyscy przechodzili jakieś szkolenie, jak dziewczyny, które chcą zostać modelkami. Nasz techniczny na pewno ma więcej niż metr siedemdziesiąt pięć - powiedział Emil. Jest mojego wzrostu a mam ponad metr osiemdziesiąt. No fakt - zgodziła się Adela, ale jest łysy jak damskie kolano. Mileczku, daj mi do dzioba kawałek, ale mały, czekolady z orzechami. I powiedz mi, dlaczego nasza kierownica nie ma nowego pokrowca? Hmmm, bo mam sklerozę i zapomniałem go wziąć z sypialni. Już się zdążyła poskarżyć, że ją olałem? Adela zaśmiała się - nie śmiała się poskarżyć, tylko mnie się właśnie przypomniało, że mamy nowy pokrowiec na kierownicę. Też o nim nie pamiętałam gdy wychodziliśmy z domu. Za to pamiętałam by drzwi zamknąć i na dolną zasuwę. I zasunęłam bezpieczniki w oknach. Fajnie, że będziemy mieli jeszcze kilka dni wolnego nim wrócimy do pracy. I wiesz? Aż mi dziwnie, że już będę miała wszystkie soboty wolne. Milku, a Meksykanki są ładne?
Niektóre tak, te z domieszką sporej ilości krwi konkwistadorów hiszpańskich. Cortes wylądował tam w1519 r i w dwa lata później państwo Azteków stało się kolonią hiszpańską. U ojca znajdziesz świetną książkę, napisaną przez Germana Arciniegasa, to "Burzliwe dzieje Morza Karaibskiego". Książka super, jej autor był historykiem, z pochodzenia Kolumbijczykiem, pisarzem, sprawował też funkcje państwowe w Kolumbii. Dobrze, że PIW ją wydał.
A miałeś w Mexico City jakąś dziewczynę? Miałem, ale bardzo krótko bo powiedziałem , że nie zamierzam się z nią żenić i na pewno nie zostanę na stałe w Meksyku a do Europy jej nie zaproszę, bo zapraszając kogoś z zagranicy bierze się za niego odpowiedzialność. Szybko zrezygnowała ze mnie. Poza tym osobiście nie jestem zwolennikiem małżeństw z tak odległych kultur. Bo mimo wszystko pod względem mentalnym świat nie jest globalną wioską, choć stwarza takie pozory takiej wioski.
Chciałbym pojechać z tobą do Meksyku albo do Kolumbii, albo do Kostaryki. Muszę przepatrzeć co oferują polskie lub niemieckie biura podróży. Ale na przykład do Kostaryki najlepiej byłoby pojechać w lutym lub marcu, co prawda jest tam wtedy cholernie gorąco, ale nie pada. Fajniej jest naszą jesienią jeśli idzie o temperatury ale wtedy ciągle leje. No i nie da się ukryć, że lepiej pojechać w zorganizowanej grupie bo ostatnio wszędzie tam wzrosła przestępczość i krążenie po tamtych krajach np. tylko we dwójkę lub solo, może mieć nieciekawy koniec. Ja już się zastanawiam nad tym, gdzie pojedziemy na urlop, chociaż do urlopu to jeszcze daleko. W Europie też jest mnóstwo ciekawych i wartych obejrzenia miejsc. Na razie to mamy na głowie twój egzamin na rzecznika i zmianę miejsca pracy. Maleństwo, na najbliższym rozjeździe jedziemy nieco w lewo. Wiesz, nie widzę za nami samochodu taty, może zwolnijmy trochę, pewnie się gdzieś na parkingu zatrzymali. Za chwilę będziemy tuż przed Puławami. Byłaś tu kiedyś? Byłam ale chyba ze 100 lat temu, pamiętam tylko, że byłam w Świątyni Sybilli. A ja nigdy nie byłem w Puławach. Zresztą w wielu miejscach w Polsce nie byłem. Bardzo chciałem pojechać do jaskini Raj, ale jakoś nigdy nam się z rodzicami nie złożyło, zwłaszcza, że wtedy nie mieliśmy samochodu.
No to mam pomysł - zrobimy sobie listę co byśmy chcieli w Polsce zobaczyć i w każdy weekend gdzieś pojedziemy razem z tatą i Heleną albo sami, jeśli nie będą mieli ochoty. Znam takich, co w każdy letni weekend pędzą do Sopotu, bo mają tam łódkę i pływają po Zatoce Puckiej. Ja też jeszcze nigdy nie byłam w Górach Świętokrzyskich, jakoś nie składało się.
Noooo, już ich chyba widzę, musieli gdzieś się zatrzymać. Ale nie przyspieszaj. A od Puław to już mamy rzut beretem do Nałęczowa. A co do tych weekendowych wyjazdów - będziemy tak robić, gdy już zdasz egzamin, żebyś mogła w pełni się relaksować, a nie mieć z tyłu głowy wykrzykników. Taaak, to oni.
Milek, pilotuj mnie mnie przez te Puławy, dawno tędy nie jechałam. Ja też nie, ale cię poprowadzę. Nie denerwuj się, ORMO czuwa. Droga przez Puławy była prosta, ruch w Puławach niewielki i szybko je pokonali. Za Puławami na polach leżał śnieg, ale szosa była w dobrym stanie. Trochę pobłądzili po Nałęczowie, ale w końcu trafili. Obiekt był dość spory, na obrzeżach Nałęczowa. Mieli zarezerwowane 3 pokoje dwuosobowe, oczywiście z łazienkami. Niewątpliwą atrakcją był basen z "przeciwprądem" by wydatkować więcej energii, śniadania były serwowane w formie bufetu, była tu też restauracja, która już słynęła z bardzo smacznego jedzenia, ponadto grota solna, hydromasaż, SPA i....co bardzo ucieszyło Adelę - mała biblioteka. Teren był rozległy, było gdzie spacerować. A najbardziej cieszyło Adelę to, że nie przyjmowano tu dzieci i zwierząt. I bardzo cieszyli się z restauracji, bo po prostu można było wybierać co się chce jeść i w jakiej ilości. Ich pokoje były z dużymi małżeńskimi łóżkami, miały antyalergiczną pościel. Nim się rozeszli do swoich pokoi Adela powiedziała: to, że tu razem przyjechaliśmy nie oznacza, że cały czas musimy wszędzie razem chodzić. Wszyscy mamy tu pełną swobodę, wszyscy mamy swoje komórki, więc możemy się porozumiewać i na odległość. Pooglądajcie sobie co chcecie z zabiegów, część z nich już jest w tzw. pakiecie. Ciociu, ja już padam na nos i zaraz się zapakuję do łóżka, dopilnuj mamę, żeby się nie zgubiła i omów z nią jakie zabiegi by chciała. Jeśli coś będzie niejasne to pani w recepcji wszystko wytłumaczy. Zejdę dopiero na kolację w restauracji. W 10 minut później leżała w wielkim małżeńskim łożu, delektując się jego wygodą i tuląc się do Emila. Adela nie była śpiąca, ale bardzo spragniona wygodnego leżenia. Najbardziej zdziwiła się, że w tym hotelu jest basen, bo gdy przeglądała internet to nie było tu wyszczególnionego basenu. Okazało się, że to nowy nabytek, a strony internetowej jeszcze nikt na nowo nie zredagował. Widzisz - powiedziała do Emila- to takie bardzo polskie - raz wydatkowali energię i pieniądze na założenie strony internetowej i teraz nikt o nią nie dba.
A jak się Maleństwo czujesz? Adela uśmiechnęła się - całkiem dobrze, zwłaszcza gdy leżę. I wiesz ? jestem coś ci dłużna i jestem ciekawa jak reagujesz na buziaczki. Mam ogromną ochotę wycałować cię od czubka głowy do dużego palca u nogi. Ojej, ale zaczekaj moment, opłuczę się trochę pod prysznicem. To ja też się w takim razie załapię, plecki mi umyjesz. Ablucje były szybkie, mycie plecków bardzo powierzchowne i szybko wrócili do tego wielce wygodnego łóżka. Okazało się, że grzeczne leżenie bez dotykania i przytulania zupełnie Emilowi nie wychodzi, zwłaszcza że Adela była bardzo dokładna i nie było części ciała, która zostałaby pominięta. Adela patrzyła na jego nagie ciało, na reakcję i w końcu powiedziała- jesteś piękny, tylko jednego nie mogę pojąć- jakim cudem ty się we mnie mieścisz? Emil, już niezbyt przytomny z pożądania wyszeptał - nie wiem, musimy to sprawdzić.
No a jak się coś sprawdza, to nie można tego robić "po łebkach". I to sprawdzanie zajęło im bardzo dużo czasu - tak dużo, że na kolację zeszli dopiero po ósmej. Wybór dań był nieco oszałamiający, ale po wydatkowaniu mnóstwa kalorii zdecydowali się na omlet francuski, co Emil skwitował komentarzem - mamy dziś, moja kochana, wyraźnie francuski wieczór. Po kolacji pospacerowali po salach hotelu, na "tarasie" obok basenu zobaczyli Helenę i ojca którzy zamierzali następnego dnia popływać w basenie, Helena powiedziała, że już zapisała swą siostrę na zabiegi SPA i będą razem chodziły, ojcowie są już umówieni na fittnes. Wobec tego Adela i Emil poszli do recepcji by też zapisać się na zabiegi. Oboje zapisali się na masaże i Emil był szczęśliwy, bo na masaże i zabiegi nawilżające całego ciała mogli chodzić razem, leżąc na dwóch stołach w bliskiej od siebie odległości. Z przyjemnością oboje skonstatowali, że jest w tym miejscu bardzo czysto, wszystko przemyślane, obsługa bardzo sympatyczna, no a to, że w internecie funkcjonowały jeszcze nieaktualne informacje miało być "naprawione"- następnego dnia "kierownictwo" miało się skontaktować z informatykiem, który im układał stronę. Jednocześnie bardzo podziękowali Adeli i Emilowi, że zwrócili na ten fakt ich uwagę. Oczywiście szczęśliwy i dopieszczony Emil poinformował panią w recepcji, że są świeżo upieczonym małżeństwem i następnego dnia rano gdy wrócili ze śniadania zastali w swym pokoju na stoliku bukiet czerwonych róż i życzenia by im się wiodło we wspólnym życiu oraz zapewnienie, że zawsze będą tu mile widzianymi gośćmi. Adela śmiała się- zapomnieli dopisać, że będziemy tak długo mile widzianymi gośćmi dopóki będziemy bez dzieci.
Wszyscy, nawet wiecznie narzekająca matka Adeli zachwycili się tu podawanymi śniadaniami, które były od godziny 8,00 do 10,00. a do tego był podział na jedzenie dostosowane do różnego rodzaju diet a wszystkiego było w bród. Był nawet kociołek ze znienawidzoną przez Adelę zupą mleczna, ale były również komponenty do przyrządzenia sobie muesli. W dwóch kącikach sali stały panie w strojach służbowych i w razie potrzeby doradzały gościom w wyborze i dyskretnie czuwały nad porządkiem , by na opuszczonych już przez gości miejscach nie stały zużyte talerze i sztućce. No to już wybaczam im ceny pobytu - tu jest poziom prawdziwie europejski, dobrze mi tu- stwierdziła Adela. Emil uśmiechnął się i zapytał : a jak oceniasz obsługę w pokoju? Zadowalająca? Oj tak, z najwyższej półki, ale nie wystawię rekomendacji, nie pozwolę tej obsłudze odejść do innego pracodawcy. Emil przyniósł do stolika kubki z kawą i stwierdził, że znalazł jeden minus - nie było tu herbatniczków z kryształowym cukrem.
Na sali były głównie stoliki dwuosobowe, tylko kilka było czteroosobowych. Popatrz kochany- nic dziwnego, że ten hotel ma taką dobrą opinię wśród par - sala pełna, a stoliki rozstawione tak,że w pewnym sensie każdy stolik jest wyspa dla dwojga. Chyba będziemy tu co jakiś czas przyjeżdżać. Zauważyłeś, jakie mają tu smaczne wędliny? Chyba z prawdziwych a nie syntetycznych zwierzątek. Jajka też tu mają inny smak niż te w Warszawie- zauważył Emil.
Następne cztery godziny spędzili na odnowie biologicznej- zmieniali stoły, przechodzili z rąk do rąk, byli masowani, okładani, nawilżani, naciągani, by na końcu wylądować opatuleni jak mumie egipskie na bardzo wygodnych kozetkach. To strasznie męcząca sprawa takie dbanie o swoją powłokę zewnętrzną- stwierdził Emil. Ja już mam dość. No to się ciesz, że nie jesteś mocno zarośnięty na ciałku, bo zaraz by cię wydepilowano, a to raczej bolesna zabawa jest - śmiała się Adela. A wyobraź sobie, że są panowie, którzy poddają się depilacji nawet w bardzo intymnych miejscach. Skąd wiesz? - zapytał nagle zaniepokojony Emil. Widziałam na YT - zastanawiałam się nawet czy aby facet nie dostał przedtem jakiegoś znieczulacza. Nastała moda na facetów z gładziutkim, nie zarośniętym ciałkiem. A lekarze protestują przeciw tym praktykom, twierdząc, że owłosienie w miejscach intymnych jest potrzebne, wszak je chroni przed dostępem różnych patogenów. Ale przed chorobami wenerycznymi i HIV to nawet owłosienie jak u goryla nikogo nie uchroni- stwierdził Emil. A tobie, Maleństwo, nie przeszkadza mój zarost cielesny? No nie, nie przeszkadza mi, Kubusiu. Dlaczego mówisz na mnie Kubuś? No bo ty mówisz na mnie "Maleństwo" a Maleństwo to postać z Kubusia Puchatka. To ty jeszcze pamiętasz Kubusia Puchatka- Emil był wyraźnie zdumiony. Tak, pamiętam i do dziś mam Kubusia Puchatka w swojej biblioteczce w tych książkach, które są poukładane w tych grubych kartonach na regałach w piwnicy. Przecież w mieszkaniu brakuje nam miejsca na wszystkie książki i część daliśmy do pudeł.Gdy już skończy mi się ta kołomyja z egzaminami posiedzę kilka dni w piwnicy i zrobię spis jakie są książki w danym pudle i każde pudło dostanie kartkę z wykazem książek. No to ja ci w tym pomogę, tam jest bardzo dużo książek.
c.d.n.
:-)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń