czwartek, 1 grudnia 2022

Lek na wszystko? - 15

 Ala  została wyściskana i poprzytulana  przez  Teresę i jej tatę, Teresa przedstawiła jej Kazika  mówiąc : to jest Zik, prawdziwa miłość  mego  życia. Ala podziękowała  mu  za interwencję,  dzięki której mogła  tu  dojechać. Kazik zaraz  zagonił Krystiana do kuchni, oznajmując Teresie, że oni obaj teraz  razem pourzędują w kuchni,  więc niech dziewczyny zajmą się  sobą  wzajemnie  i tatą.  Ala nie  wiedziała  zbyt  dokładnie co się  wydarzyło, że kolejka nie kursowała, ale  "plotka" głosiła, że ktoś się rzucił pod koła  kolejki i niestety zmarł a maszynista był w  szoku i  nie mógł dalej prowadzić, poza tym trzeba było spisać protokół, dokonać wizji lokalnej itp, itd.  Ala stwierdziła, że kolejka ostatnio wlokła  się w tak wolnym tempie, że średnio wytrenowany biegacz mógł spokojnie biec obok, więc rzucenie się pod koła  tak jadącej kolejki jest jakąś  paranoją.

Bracia świetnie  spisali  się  w roli kelnerów, tata powiedział, że życzy  wszystkim i  sobie również, by mogli  się  wszyscy jeszcze  długo i często  spotykać  w tym gronie ludzi wzajemnie  się kochających i  szanujących. I nikomu nie przeszkadzało, że wigilia  wcale  nie była postna, że na  stole  był zupełnie  nie postny bigos z bardzo dużą ilością pysznego mięsa, że oprócz niego wabiła wszystkich pokrojona  w plastry pieczona pierś indyka, a jedyną rybą na stole był wędzony łosoś. 

Przy okazji Teresa wyjęła z garnka na tadżin owe "łakocie".  Były tam lukrowane orzechy włoskie, rodzynki, sporo różnych  suszonych owoców, chipsy z jabłek i gruszek oraz świeże daktyle rodem z Izraela. Oprócz  tych lukrowanych orzechów włoskich były ulubione przez Teresę orzechy laskowe w czekoladzie, były też śliwki w czekoladzie. Gdy  Teresa wyjęła te  wszystkie "łakocie" powiedziała do męża - no to mi się Franek wyraźnie "podlizał", zapewne niedługo znów jedzie do Maroka. A skąd Franek wie, że ty lubisz właśnie te  słodkości?- Kazik przewiercał Teresę wzrokiem. Kochanie, wszyscy branżyści o tym  wiedzą - raz na jakiś czas ktoś ma w tym biurze imieniny i zawsze  coś przynosi do "pomamlania" i częstuje  tych, co wpadają złożyć życzenia. Pracuję tam już wystarczająco długo, by  wszyscy wiedzieli czym można mnie  "nakarmić by nie podpaść". Nie bądź zazdrosny, nie ma ani o co  ani o kogo. Na początku nie byłam kierowniczką tego  działu i często brałam udział w tym "posiadach" u branżystów i nie ukrywałam  co lubię jeść, a za czym  absolutnie  nie przepadam. Moja poprzedniczka miała  zwyczaj zamawiać sobie u tych często wyjeżdżających różne rzeczy, łącznie  z ciuchami. Wkopało mnie  w parkiet gdy ktoś z wyjeżdżających (jedna  z  babek) zapytała  się  mnie co ma mi przywieźć z zagranicy, no bo ja  tylko ich wysyłam , a sama nie jeżdżę i oni się czują zobowiązani i wtedy, tak na odczepnego  powiedziałam, że może niedużą ilość jakichś suszonych owoców. A Franek często składa  mi wnioski wyjazdowe w ostatniej chwili bo ma  dość  kapryśny  rynek  i całkiem pomajtanych kontrahentów i muszę "stawać na głowie" by go wyekspediować. I on to docenia a naprawdę wygląda na super niedojdę. Od babek dostaję "suweniry" w rodzaju składanej parasolki, jakiegoś pudru już  w puderniczce, dostałam też bransoletkę - wyrób absolutnie  amatorski, z drutu srebrnego o przekroju 4 mm, kupioną  w obozie jakichś  nomadów. Jeden jej koniec imituje  łeb węża. Nie  noszę bo jest okrutnie niewygodna. Leży gdzieś w moich "precjozach". W ogóle  większość  tych  suwenirów  ląduje  potem  w rękach mojego personelu. Dziewczyny naprawdę mają  zasuw a nikt im nic nie przywozi. 

Chodź do kuchni, pokroimy ciasto. Tylko chyba musisz  mi  nóż naostrzyć- nie mam  talentu  w tym kierunku. W kuchni Kazik mocno przytulił Teresę i wyszeptał do ucha: jestem nieziemsko stęskniony, czekam by już sobie  wszyscy poszli. To baaardzo, bardzo  dobrze, bo ja też jakaś taka niedopieszczona jestem - odszeptała Teresa. Obawiam się jednak, że trzeba  będzie Ali zaproponować nocleg. Nie ma problemu, może  spać u nas, ale błagam- nie siedź z nią do północy, dobrze?  No jasne, jak będzie  chciała, to może sobie posiedzieć przy telewizorku sama. 

Gdy przynieśli pokrojone ciasto Ala stwierdziła, że ona powinna już się zbierać do  domu. Teresa zupełnie spokojnie  się zapytała co jej zaszkodziło z tego co jadła lub piła, bo nikt jej po nocy, w sytuacji gdy nie wiadomo, czy kolejka  już kursuje nie pozwoli  wyjść, pokoi póki co jest w  sumie pięć, więc będzie spała u nich.   Do rozmowy wtrącił się Krystian - proszę się nie denerwować pani Alu - ja panią przywiozłem i ja panią odstawię pod sam dom. Ogołocimy jeszcze  trochę  ten  stół, wypijemy gorącą herbatkę i spokojnie odstawię panią do  domu. A w  drodze porozmawiamy o tych zawiłych sprawach własności tego domu. Bo to mi wygląda  dość dziwnie. Trzeba to  wszystko rozgryźć, będzie pani  musiała odnaleźć wszystkie dokumenty by nie popaść w jakieś kłopoty.  No niestety tak  to jest, gdy rodzice  nie zauważają, że ich  dzieci są już dorosłe i powinny  wiedzieć  o  wszystkich rodzinnych sprawach własnościowych. 

No a u mnie- powiedziała  Ala - to nawet  moja  mama niewiele o  tym  wszystkim wiedziała i jak tata umarł to  jej  aktywność w tej kwestii była  zerowa. A ja jeszcze po jej śmierci nie  zdołałam "odkopać" wszystkich  dokumentów. Muszę przewrócić cały  dom do góry nogami by coś znaleźć. Odkryłam z wielkim  zdziwieniem, że nie  mogę się dostać do biurka  taty - żaden z kluczy nie pasuje ani do szafki ani do szuflady. A to ładne biurko  i nie chciałabym go zniszczyć. Oni odeszli  z tego świata i zostawili  mnie z tym całym koksem. Chcę  się z tego domu wyprowadzić, bo mam  wrażenie, może  głupie i nieprawdziwe, że oni zachorowali odkąd się tu sprowadziliśmy. Oboje zmarli z powodu nowotworu. Ojciec miał podobno zaawansowany  nowotwór prostaty, mama wątroby. A ostatnio rozmawiałam z ciocią, siostrą ojca i ona twierdzi, że połowa  domu jej  się należy. Kiedyś mi tata mówił, że całość będzie moja, ale ja się jeszcze  nie dokopałam do testamentu taty. 

No to masz  Alusiu naprawdę kiepsko - stwierdziła Teresa.Trzeba masę dokumentów odszukać. Bo na pewno coś w tym ładnym  biurku jest i sprawdź, czy na  strychu nie są gdzieś upchnięte te dokumenty w takim  miejscu by nie  rzucały  się  w oczy. Uroda  biurka mniej ważna, ważna jest jego zawartość. Poza tym to część dokumentów można pewnie  zreplikować, bo muszą  być w odpowiednich archiwach, np. w księgach  wieczystych. No  ale w tym to ci pewnie Krystian nieco pomoże. Ja to się na tym wcale nie  znam.

Masz rację, bratowa, a jak na osobę, która  się na tym nie zna to całkiem dobrze mówisz -stwierdził Krystian. No to może my w takim razie jedźmy, bo niedługo się  zrobi ruch na drogach lokalnych, a do dobrych  to one nie należą. Teresa poszła do kuchni i po chwili  wyszła  z niej z dość pełną  siatką, którą  wręczyła Ali. Co to, co ty mi dajesz?-zdziwiła  się Ala. Daję ci śniadanie, byłam przygotowana na to, że będziesz u nas przez całe święta. Rozpakuj po przyjeździe, bo część powinna być w lodówce, więc wieźcie to w  bagażniku.

Ojciec też się podniósł - to ja też już pójdę do domu, spać mi się chce.  Chodź, chodź  podrzucimy  cię samochodem- Krystian objął ramieniem tatę. Przed wyjściem zerknął przez okno - znów  coś popadało, ale mrozu  nie ma. W dwadzieścia minut później tata zadzwonił, że już jest  w domu i że musieli czyścić samochód Krystiana ze śniegu.

Kazik pomógł Teresie wszystko po  gościach posprzątać i nieco długo to trwało, bo co chwilę Teresę  całował i przytulał. Stwierdził, że wigilia była  świetna i że "ta Ala" spodobała  się Krystianowi i jak  zna życie to Krystian na pewno jej pomoże od  strony prawnej z tą  sprzedażą domu.Kochanie, a ona jest Alicja czy  Alina? Alina. Bo ostatnia, ta co mi brata  do łez  doprowadziła też była Alą ale na imię miała Alicja. 

No wiesz kochanie, nie jednemu psu na imię Burek, nie jedna  Ala stąpa po świecie.  Ona też nieco pokiereszowana i zawiedziona, bo facet ewidentnie leciał nie tyle na nią co na dom z ogrodem i był bardzo rozczarowany gdy mu przyszły teść powiedział, że Ala nie odziedziczy domu z ogrodem, no bo oni już mają kupca na ten dom. I zamiast domu będą  dwa  mieszkania typu M3 w Warszawie. Facet z dnia na  dzień zrobił w tył zwrot. I przepadł jak kamień w wodę. Ojciec powiedział potem Ali, że celowo powiedział temu bubkowi, że dom będzie  sprzedany, bo się ojcu ten facet  od  samego początku nie podobał. I Ala od tamtej pory unika  facetów. I nowo poznanym wciska  bajeczkę, że ona tylko wynajmuje w domu pod Warszawą mieszkanie. A  chałupa duża, piętrowa i Ala  chce  się tego pozbyć i kupić  jakieś  mieszkanie w Warszawie. Ogród  zarasta chwastami w zastraszającym ponoć tempie, ostatni rok to już tylko kosiła wszystko "jak leci" z rozpędu to nawet  pomidory  skosiła. Ma tego mieszkania  poza  Warszawą po dziurki w nosie. Utrzymanie domu, który nie  ma mediów podłączonych do sieci miejskiej to straszne  koszty- jeszcze  gdy żyła jej mama to usiłowała ją namówić na  sprzedaż, ale mama stwierdziła, że chce w tym domu  umrzeć, ale umarła w  szpitalu. No i te dojazdy tą kolejką są  koszmarne. Ja byłam u niej dwa razy - pierwszy i ostatni. Jazda tą kolejką to masakra, dojście  do niej to też mała  radość, o każdej porze  roku jest marnie bo albo upał albo leje  albo śnieg sypie. Byłoby  fajnie gdyby Krystian jej pomógł w sprzedaży tego domu. Jak znam Alę to na pewno by go ładnie wynagrodziła finansowo. 

No faktycznie ma dziewczyna nie  za wesoło. Spodobała  się mojemu bratu, ale jeszcze  go mocno boli ta ostatnia. Według mnie to była  dość niemiła i do  dziś nie  wiem co go przy niej trzymało. Zapewne to,  czego nie  widać,  czyli  walory ukryte-  zaśmiała  się Teresa. Chyba tak, zgodził się Kazik. Kochanie  moje, a może byśmy już poszli trochę spatuniać? I trochę pobrolili przed  spaniem? Jakoś  bardzo, bardzo jestem stęskniony twego  ciałka. Moje  ciałko masz przecież  cały czas, trzymasz rękę pod moim swetrem, cały  czas mnie pieścisz, ale masz rację, pójdziemy  do łózia. Kto szedł do tego "łózia" to szedł, niektórzy to byli niesieni. Teresa odchyliła kołdrę i powiedziała - chyba ktoś był w naszym łóżku i zapomniał położyć prezenty pod  choinką! Ciekawa jestem czy tata znalazł prezent czy się na  nim prześpi i rano dopiero znajdzie. Ala dostała ode mnie polecenie by wkładając siatę do bagażnika do  niej zajrzała, czy dobrze stoją słoiki. Na samym  wierzchu są podpisane prezenty dla nich. Jedzenie jest pod  spodem w mniejszej nieco siatce. 

Ej, a co to za pudełka nieduże są tutaj? Zdziwił się Kazik. Co ty powiesz, są nieduże pudełka?- śmiała  się Teresa. No   to zobacz- jedno jest ciut większe i jest na nim kartka z twoim imieniem. Na tym mniejszym jest  moje imię.  Kazik szybko otworzył pudełko i zaraz  ucałował Teresę. Kiedy to kupiłaś? Kilka dni wcześniej, obydwa Samsungi. To smartfony, nie komórki. Wzięłam promocję  rodzinną, tata ma też taki sam jak twój. Była u nas babka z Play'a  i gdy  się  zdecydowałam wszystko mi przyniosła. Mamy teraz swoje  komputery przy  sobie. A mogę rozpakować co jest w tej sporej paczce ?- zapytała Teresa. Kazik się śmiał- no pewnie, że możesz, chociaż  nie ma  tu twojego imienia.  Szlafroczek i papucie od  razu  zostały przymierzone a Kazik wycałowany. Potem razem oglądali albumy. 

                                                                       c.d.n.













2 komentarze: