Kazik był wielce zadowolony z dokonanych zakupów- stojąc w "buduarze" przed lustrem powiedział do żony - jestem z siebie niezmiernie dumny, że udało mi się to wszystko samemu kupić a do tego we właściwych rozmiarach i kolorach. No nie byłeś tam sam, był i Jacek z Pawłem i Kris. No ale oni kupowali dla siebie, więc mierzyli a ja dla ciebie i małego dobierałem wszystko sam, bez twojego doradztwa. A swoje rzeczy tam przymierzałeś?- spytała. No nie - nie mierzyłem, ale są dobre. Teresa z trudem stłumiła śmiech i tylko powiedziała - powinniśmy napisać do producenta list pochwalny, że wykonane produkty są zgodne z podaną rozmiarówką. Ich wyroby są znacznie droższe niż innych firm, więc jeśli chcą się utrzymać na rynku to muszą przestrzegać takich drobiazgów jak zgodność rozmiaru z tym co jest wydrukowane na metce. Ale bardzo dobrze dobrałeś kolory i chwała ci za to. A ten kombinezon małego jest super - i ładny i bardzo praktyczny. I mój dres oraz bielizna też są bardzo fajne.
A czy ty zdajesz sobie sprawę z faktu, że rozpoczął się karnawał, więc moglibyśmy się wybrać do klubu by potańczyć? Zastanawiam się jak zorganizować wspólną wyprawę naszą i Aliny z Krisem do klubu- zapodała Teresa. U nas to pestka, bo tata zostałby bez problemu z Alkiem - po prostu tata spędziłby kawałek jednej nocy w naszej sypialni. Problem jest tylko z Tadziem - musiałby Kris uwieść panią Marię, żeby została u nich z małym. Mogłaby z nim spać w jego pokoju, "na sofie z funkcją spania", jak to zawsze podkreśla Alina. Bo wiesz - Alina już go wyrzuciła z ich sypialni, żeby się nie zgorszył tym co rodzice od czasu do czasu "wyprawiają". Uśmiałam się jak norka na widok tłustej larwy. Mogliby z nami pójść też Jacek z Pawłem. Tak bardzo mi się marzy, by znów tańczyć z tobą tango. Ponoć w tym klubie jest spory luz, więc nie musiałbyś się dopasowywać do garnituru- mógłbyś pójść w czarnej koszuli i w zamszowej kamizelce.
A ty w czym byś poszła? W czarnych spodniach i czarnej szydełkowej bluzce zdobionej dżetami- tej co ma dekolt głównie na plecach No i na miejscu wskoczyłabym w szpilki, też czarne. Mogłabym, jeśli wolisz, założyć taką srebrno-błękitną z dekoltem z przodu a nie z tyłu- tylko nie wiem jak się teraz będzie w niej prezentował mój biust "matki Polki". Kochanie moje, ty masz jakieś chore wyobrażenie o swej figurze po ciąży. Ważysz mniej niż przed ciążą, piersiątka masz takie jak przed karmieniem, figurę też, blizna niemal niewidoczna a poza tym ukryta pod bikini, więc w normalnej bieliźnie niewidoczna, a poza tym kocham cię jeszcze bardziej niż kiedyś, więc przestań histeryzować. Natomiast ja powinienem zacząć ćwiczyć, bo już czuję, że mi nieco mięśnie sflaczały.
No coś ty, jesteś tak samo dobrze umięśniony jak zawsze byłeś, brzuch ci nie sterczy. Nie zauważyłam, żeby ci coś sflaczało. Bez problemu mnie podnosisz, więc coś ci się wydaje. Za mało chodzę - muszę więcej chodzić. Na wiosnę, jak się ociepli to w pogodne dni będę zostawiał samochód i część drogi do pracy będę pokonywał pieszo. To lepiej byśmy w każdy weekend wyjeżdżali za miasto i tam dreptali. Będziesz szedł i albo pchał parasolkowca z Alkiem w środku albo go niósł na grzbiecie - będziesz miał chodzenie z obciążeniem. Możemy zawsze się wybrać do tego nowego Ogrodu Botanicznego bo tam jest gdzie pochodzić bo to duży teren a ławek jak na lekarstwo. Mamy Powsin i Konstancin naprawdę blisko. A dojeżdżanie do pracy komunikacją miejską jest kiepskie -zawsze jest tłok i możesz dziecku jakiś syf zakaźny przynieść. A mnie też dobrze zrobią takie spacerki poza miastem a i tata na pewno z nami zawsze się wybierze. Poza tym nie widzę problemu by codziennie wieczorem oblecieć obie części naszego osiedla . To w sumie sporo do podreptania. A dreptałabyś razem ze mną? - bo nie sądzę by mi się chciało samemu chodzić. No pewnie, tylko będziemy musieli tatę z małym zostawiać. Bo jeśli go weźmiemy na spacer w wózku po kolacji, to nam zaśnie i potem mogą być problemy z jego zaśnięciem na noc.
Pomysł z wybraniem się do klubu by potańczyć spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem ze strony Krisa, Alina miała się nad tym zastanowić. Nie ma obawy - gdy jej powiem, że pójdę bez niej to zaraz oprzytomnieje - stwierdził Kris. Zauważyłem pewną rzecz - im mniej jej ulegam tym bardziej robi się przytomna. Ona chyba była straszliwie rozpaskudzona przez swoją matkę - powiedział Kris. Fakt - potwierdziła Teresa- w porównaniu z nią to ja miałam "zimny wychów cieląt" i same zakazy i nakazy. Nikt się ze mną nie cackał- zawsze słyszałam od mamy, że sama na siebie kręcę bicz, że jak sobie pościelę tak się wyśpię, że siedzenie przed lustrem nie sprawi, że będę ładniejsza lub zgrabniejsza i że ważniejsze jest to co mam w głowie niż to jak jestem ubrana lub uczesana.
To jak ty się urywałaś do klubu? - zdziwił się Kazik. Och- zupełnie zwyczajnie - kłamałam jak z nut, że idę do koleżanki i że muszę się dużo uczyć. Tyle tylko, że jakoś ta moja nauka nie miała odbicia w moich stopniach, nie byłam w pierwszej dziesiątce ze swoimi ocenami, raczej w ostatniej piątce. Do dziś nie wiem jakim cudem udało mi się zrobić maturę, zwłaszcza z matematyki, a potem to studium ekonomiczne i kilka różnych kursów. Nauczyłam się wielu różnych, nawet dość mądrych rzeczy, tylko nie tego jak odróżnić drania od porządnego człowieka i za niego nie wyjść. Tego to już musiałam nauczyć się sama. Tego nie nauczyła mnie żadna szkoła, ani kursy ani moja własna matka. Więcej oleju do głowy to wlał mi tata i jak dopiero potem to odkryłam - w tajemnicy przed mamą. Kochałam mamę, ale moim guru był tata. Zapewniam cię, że gdyby to tata pierwszy umarł, to nie mieszkałabym razem z moją matką - za nic w świecie.
Gdy cię teraz słucham to stwierdzam, że ja też byłem bardziej zżyty z tatą - nigdy na mnie nie krzyczał chociaż nie jeden raz na pewno go nieźle zezłościłem. Miałem co prawda do niego straszny żal o to, że kazał mi się żenić z Anką, bo nie mieściło mu się w głowie, że chciałem od niej tylko seksu i to dlatego, że sama mi właziła do łóżka. Tak samo nie mieściło mu się w głowie, że kobieta może być alkoholiczką. Ty, tyle lat młodsza ode mnie to rozumiałaś, a on nie. Ojciec był nawet zdumiony, że ty świadczyłaś w sądzie na moją korzyść.
Po prostu twój ojciec nie wiedział chyba, że my się przyjaźnimy, że się wspieramy. Mam wrażenie, że poprzednie pokolenia nie wierzyły w coś takiego jak przyjaźń mężczyzny i kobiety. Według nich to przyjaźń damsko-męska mogła istnieć tylko razem z seksem, a seks powinien był być usankcjonowany małżeństwem. A że nie zawsze był - to było tajemnicą poliszynela. Ja podejrzewam, że moich rodziców bardziej łączyły wspólne zainteresowania niż seks. Razem to bywali tylko wtedy gdy i ja byłam z nimi, tata gdy byłam mała to sam wyjeżdżał na wczasy pracownicze, potem ja wyjeżdżałam z mamą, tata zostawał w domu. Raz byliśmy we trójkę w tej Bułgarii i ja z tatą poszłam na plażę dla nudystów - jak się domyślasz w tajemnicy przed mamą. Wtedy to mi tata powiedział, żebym z inicjacją zaczekała aż do swej pełnoletności, a przed pierwszym razem bym poszła koniecznie do Poradni Rodzinnej, bo tam są lekarze z prawdziwego zdarzenia a nie jacyś zacofańcy, nawet podał mi nazwisko lekarza, do którego mam pójść. Nie pytałam się taty dlaczego akurat do tego, tylko poszłam do niego tuż przed własną osiemnastką. Facet był super - miły, kulturalny i bardzo zadowolony, że przyszłam przed faktem a nie dopiero po nim, opowiedział mi sporo o fizjologii obu płci, zapisał mi tabletki i prosił by się pokazać zaraz po inicjacji, zwłaszcza gdybym odczuwała jakiś dyskomfort. Miał dwie specjalności - ginekologię i seksuologię. To Robert dostąpił zaszczytu pierwszego razu? - spytał Kazik. Nie - zrobiłam to na zimno, bez emocji, z kolegą jeszcze z podstawówki. Byliśmy oboje ciekawi jak to jest, on miał nawet szwedzki film instruktażowy, postanowiliśmy to zrobić- ja przez 2 tygodnie brałam tabletki i w trzecim tygodniu zabawiliśmy się w króliki doświadczalne. Przedtem trenowaliśmy różne warianty gry wstępnej i to się nam obojgu nawet podobało. Potem sam akt to tylko jemu się podobał, ale wiedziałam, że tak będzie. I nigdy więcej się z tym chłopakiem nie spotkałam, zresztą on wyjechał z rodzicami z Polski- nawet nie wiem dokąd- jedni mówili że do Holandii, inni, że do Belgii. A tak nawiasem to sporo moich szkolnych koleżanek i kolegów siedzi poza Polską. Chyba najwięcej to wyjechało do Wielkiej Brytanii, ze trzy osoby do Irlandii, trochę do Belgii i Francji. Roberta przetrzymałam aż do ślubu - myślałam, że odpuści, że się wcale nie chce żenić, tylko tak mówi, żeby mnie mieć. A on się naprawdę ze mną ożenił. Można uznać, że mnie przechytrzył. Nie przechytrzył cię, chyba był w tobie zakochany, ale mocno zielony w te klocki - wydawało mu się, że skoro jemu dobrze to i tobie pewnie też.
Pierwsza wyprawa do klubu była z Jackiem, Pawłem i jego koleżanką. Jak stwierdziła Teresa to bardzo dobry układ- trzech facetów i dwie dziewczyny. Jacek pojechał samochodem z Teresą i Kazikiem, Paweł swoim samochodem pojechał po swą znajomą i spotkali się wszyscy przed klubem. Teresa założyła czarną spódnicę-spodnie, do nich żorżetową błękitną bluzkę, na nogach miała czarne, bardzo wysokie szpilki, włosy były rozpuszczone, co się szalenie wszystkim trzem panom podobało. Ewa, koleżanka Pawła, była w sukience dobrze eksponującej jej sylwetkę, jej krótkie włosy w kasztanowym kolorze dobrze się komponowały z ciemnozieloną sukienką. Kazik był w czarnych dżinsach, koszuli w kolorze "królewskiego błękitu" i w zamszowej kamizelce. Teresa pieniądze i swe dokumenty miała w kieszeniach swych spodni. Ewa pieniądze i dokumenty dała na przechowanie Jackowi, który przyszedł w garniturze, a swą torebkę zaniosła do szatni i schowała do rękawa płaszcza przypinając ją agrafką.
Na rozgrzewkę zespół zagrał Walk Avay a ponieważ Paweł i Kazik nie palili się do tańca, Jacek powiedział - chyba nie pogniewasz się Kaziu, jeśli ci porwę na chwilę żonę? Wstał, skłonił się przed Teresą, pomógł jej wstać i poprowadził na parkiet. Przez chwilę byli jedyną parą, ale za moment zjawili się następni ochotnicy. Jacek był naprawdę dobrym tancerzem, dobrze prowadził i Teresa zaraz mu powiedziała, że miło się jej z nim tańczy, bo widać, że on nie tylko potrafi tańczyć ale i robi to świetnie. A wiesz, że będziesz skazany na trzy kolejne kawałki? tu ponoć grają w rundkach po trzy utwory- jestem tu pierwszy raz, ale tak mi mówił ktoś, kto tu bywał. Wszędzie na ogół grają po trzy kawałki - no może poza dyskotekami - stwierdził Jacek. A ja tylko raz w życiu byłam na dyskotece i właściwie mogę powiedzieć, że byłam dwa razy- pierwszy i ostatni - powiedziała Teresa. Powyginać się solo to mogę spokojnie w domu, nie muszę do tego iść na dyskotekę i być ogłuszona. Nawet niezła ta koleżanka Pawła- wygląda na taką poukładaną - stwierdziła Teresa. To pani inżynier, coś ma wspólnego z cybernetyką - powiedział Jacek. Paweł twierdzi, że to taka, która skończyła studia bez mizdrzenia się do profesorów i jest całkiem dobra w tym co robi w pracy. No to chyba dobrze - wygląda na rozsądną dziewczynę - podsumowała Ewę Teresa.
Idziemy w boogie-woogie? - oczywiście bez przewrotów- zgadzasz się?-spytał Jacek. No jasne. Nie da się ukryć- Jacek był naprawdę świetnym tancerzem, znów byli jedyną parą na parkiecie, ale świetnie im się tańczyło. Po tym kawałku gdy dotarli do stolika Paweł, Ewa i Kazik zgodnie stwierdzili, że tańczyli świetnie. Tato- wyglądaliście tak, jakbyście całe życie razem tańczyli boogie-woogie! Po prostu twój tata jest świetnym tancerzem i doskonale prowadzi- ja się tylko dostosowałam- powiedziała Teresa. Ja po prostu kiedyś bardzo dużo i często tańczyłam. To prawda, Tesia nigdy nie próżnowała w klubie - dodał Kazik. To był klub, w którym nie było nic do jedzenia, do picia to woda i zsiadłe mleko, duuuży parkiet i grały różne zespoły. Tam się można było naprawdę natańczyć na cały tydzień. Woda i zsiadłe mleko? Paweł nie ukrywał zdziwienia i zniesmaczenia. To takie napitki dla skacowanych. Ooo, część na pewno przychodziła skacowana- zapewnił go Kazik. Tam głównie przychodzili studenci medycyny- śmieliśmy się, że zapewne ci, co mieli pierwszy wykład w prosektorium. No to co wy tam robiliście?- dziwił się Paweł. Tańczyliśmy po prostu, dobrze grali. Poza tym nie było tam na co wydawać pieniędzy. Przecież żaden z nas nie zarabiał.
Po przerwie wreszcie rozbrzmiało tango-Teresa i Kazik zgodnie odłożyli sztućce i wyszli na parkiet. Paweł poprosił do tańca Ewę, Jacek zabawił się w obserwatora. Patrzył się na oboje swych przyjaciół z rozrzewnieniem - Kazika znał od lat i cieszył się, że ten porządny chłopak jest wreszcie szczęśliwy, że ma żonę mądrą, ładną, która go naprawdę kocha. Widać było, że są sobą nadal wzajemnie zachwyceni, że nadal są w sobie zakochani. Chciałbym, żeby i mój Paweł trafił na mądrą dziewczynę , żeby nie przeszedł tego co Kazik w pierwszym związku- myślał Jacek. Miło jest na nich patrzeć. Ciekawe jaka jest ta Ewa, z którą przyjechał Paweł. Sprawia dobre wrażenie.
c.d.n.
:-)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń