Propozycja zostania "martwą duszą" bardzo się Teresie spodobała , a nazwa ją wyraźnie rozbawiła. Uzgodniła z Kazikiem, że oczywiście zgadza się, ale czy Kazik jest pewny, że nie będzie z tego powodu jakichś zawirowań finansowych - to pierwsza sprawa. Druga - wtajemniczą w to tylko tatę i Jacka. Obaj są bardzo blisko związani ze wszystkim co się dzieje w domu, więc chyba powinni wiedzieć "co jest grane". Natomiast Teresa nie chce się tą wiadomością dzielić ani z Aliną ani z Krisem. Bo naprawdę trudno przewidzieć jak Kris, który od dziecka ma zakodowaną zazdrość o wszystko co ma Kazik a czego on nie posiada, zareaguje na taką wiadomość.
Tylko Teresa chce, żeby Kazik usiadł z nią razem i żeby zrobili jakiś plan finansowy. No i w tym układzie to może faktycznie lepiej będzie mieć dwa mniejsze i nowiutkie samochody. Oczywiście jeden będzie własnością taty, drugi Kazika. A Frankowi "puścisz farbę" - spytał Kazik. Nie, nie widzę potrzeby. To nie rzutuje w żaden sposób na nasze kontakty z Franiem. Poza tym raczej nie mam ochoty na pracę tam gdzie pracuje Franek. I wyobrażam sobie, co by wyprawiała Joanna, która wciąż ma podejrzenie, że byłam kiedyś z Frankiem. Przecież ona by mu życie zatruła zadając różne "podchwytliwe" pytania.
Przepytaj się, tylko nie wiem gdzie i u kogo jakie są obyczaje po obronie, bo może do dobrego tonu należy po tym cyrku zaprosić promotora a może i komisję, lub samego promotora na jakiś nieco wytworniejszy lunch. I myślę, że byłoby dobrze, żebyś sobie sprawił nowy garnitur.
A po co? ostatni raz garnitur to ja miałem na sobie z okazji naszego ślubu. Oczywiście możemy moją garderobę przejrzeć i coś dokupić, ale nie garnitur. Domyślasz się chyba, że dobranie czegoś na mnie jest dość trudnym zadaniem - jak dobre na długość to wszystko na mnie wisi. Trzeba by chyba coś zamówić. Te dwa to też były szyte na miarę. Możemy tylko zamówić na Chmielnej ze dwie lub trzy koszule i u tej babki co robi swetry to taką marynarkę z dzianiny. I w ogóle przelecimy się po Chmielnej, może jakieś fajne mokasyny będą u prywaciarzy i kurtka, która będzie mi sięgała za tyłek. I dla ciebie byśmy może jakieś lekkie syntetyczne ale ciepłe futerko kupili- twoje ubranka też przejrzymy. Wiesz, myślę, że może i tata potrzebuje coś nowego - musimy go przepytać na okoliczność- Kazik snuł plan. Kochanie, kurtkę dla siebie to pewnie znajdziesz w tym sportowym sklepie w Galerii Handlowej, tam gdzie kupowałeś dresy. A na parterze tej galerii jest box z kurtkami szytymi w Szwecji. Ja tam kupiłam swoją wodoodporną puchówkę i pamiętam, że były i męskie kurtki, nie tylko damskie.
Jest tylko jeden problem - stwierdziła Teresa - ten problem ma na imię Alek. Jest zima i mały jest w ciepłym kombinezonie i trzeba będzie go w każdym sklepie rozbierać z czapki i kurtki, tak jak było w pawilonach w ZOO. On się umęczy i my. Poza tym takie zimowe szwendanie się z dzieckiem po sklepach nie jest dla niego najbardziej wskazane . Myślę, że zrobimy te zakupy w dwóch rzutach. Wpierw pojadę z tobą i tata zostanie w domu z Alkiem, potem ty zostaniesz z Alkiem a ja pojadę na zakupy z tatą. A zakupy dla mnie to ja zrobię albo wtedy gdy będę z tobą, albo w trzecim rzucie i wyciągnę na zakupy Alinę. A Kris może w tym czasie przyjść do ciebie z Tadzisiem. No może i masz rację - zgodził się Kazik.
Wiesz, trochę się denerwuję - ciekawy jestem czy dużo zastrzeżeń będzie miał promotor. Co prawda mój szanowny szef stwierdził, że wszystko jest pod względem merytorycznym jasne jak słońce a do tego jest dobrze napisane, więc pozwoliłem sobie i bez twojej wiedzy powiedziałem, że to twoja zasługa, bo ty sprawdzałaś czy wszystko logiczne i czy nie pogubiłem się w tłumaczeniu idei. Przy okazji się dowiedziałem, że jego żona nie ma nic wspólnego z logiką i konsekwentnym działaniem. To jest jego druga a może nawet trzecia żona - to wiem z plotek, bo mi mówiła pani Maria. Wiem, że ma jakieś dzieci, ale nie mam pojęcia ile i jakiej płci. W każdym razie jest pewne, że lubi dzieci, bo gdy byłaś w ciąży to się wciąż dopytywał jak się czujesz, a potem interesował się Alkiem. Podejrzewam, że gdy już się skończą te atrakcje z doktoratem to będę w pewien sposób zmuszony do częstszych i bliższych z nim kontaktów poza biurowych. Kurt mi kiedyś mówił, że on towarzysko jest ciekawszym osobnikiem niż na linii służbowej. Mam wrażenie, że my obaj jesteśmy zupełnie inni poza pracą niż w pracy. On też nie pali, nie pije to i pogadać w pracy nie ma kiedy. U nas to jest nawet palarnia, bo nie wolno palić na stanowisku pracy. Przezornie nie ma tam żadnych krzeseł, więc panowie palacze podpierają ściany, a latem to wychodzą na podwórko i stoją takie mini grupki do czterech osób. Mam podejrzenie, że dzięki tej palarni to chirurgia i kardiologia mają więcej pacjentów. Kiedyś jeden z kolegów zadał sobie trud i cały dzień obserwował zimą tych co palili na podwórku. Wyszło mu, że ci palacze to co godzinę wychodzą na papierosa. Ale podobno dzięki temu zarządzeniu to ludzie mniej palą, bo gdy wolno było palić w pokojach to niektórzy nieomal odpalali jednego papierosa od drugiego. Wydawało mi się to niemożliwe, no ale skoro wielu paliło 30 papierosów dziennie a doba ma tylko 24 godziny i ze 6-7 godzin z tego odejdzie im na sen i z godzina na jedzenie to chyba tak jest.
No popatrz ile tracisz nie paląc - zęby ci nie żółkną, kaszel cię nie dusi i nie cuchniesz zachęcająco papierochami - stwierdziła ze śmiechem Teresa. Gdy jeździłam autobusem to wiele osób już rano cuchnęło papierochami - bo wszystko przechodzi tym smrodem - i włosy i ubrania. Byłam kiedyś w domu u mojej kierowniczki nim mnie wrobiła na swoje miejsce i jej facet palił i jak weszłam to czułam ten papierosowy odorek. Bo to wszystko osiada na meblach, na wszystkich tkaninach i z czasem cuchnie. Ja w liceum miałam okazję poznać smak papierosów ale zupełnie mi to nie odpowiadało. Naprawdę nie mogłam pojąć jak któraś mówiła, że jej "smakują papierosy." Po wypaleniu trzech papierosów, oczywiście nie jednego dnia, stwierdziłam że to absolutnie nie moja bajka.
Zakupy odzieżowe zorganizowali tak jak zaplanowali- tata też był zdania, żeby małego nie brać zimą do sklepów. Poza tym Alek, gdy się dowiedział, że rodzice nie jadą kupować mebli a tylko ubrania dla siebie to natychmiast stracił zainteresowanie zakupami. Teresa się śmiała, że to typowo męskie zachowanie. Nawet nieźle im szło na Chmielnej - zamówili dla Kazika cztery koszule i pani biorąca miarę stwierdziła, że faktycznie Kazik powinien mieć koszule szyte na wymiar bo jest bardzo szczupły. Zamówili dwie gładkie bardzo jasno błękitne, jedną w delikatną kratkę jasno-zieloną z jasnym popielatym i cienką ciemnoróżową nitką. A tak się ten materiał podobał Teresie, że aż zapytała, czy ta pani co szyje męskie koszule mogłaby dla niej uszyć bluzkę koszulową i okazało się, że nie ma problemu, tylko będzie musiała wpaść za trzy dni do miary. Druga wzorzysta koszula dla Kazika była w cieniutkie paseczki białe, jasno granatowe i ciemnoczerwone.
Futerko dla Teresy "upolowali" w Modzie Polskiej -wyboru dużego nie było- Teresa zdecydowała się na ciemno szmaragdowe, które sięgało jej do połowy łydki a postawiony kołnierz zakrywał nieco nos. Kazikowi szalenie się podobał ten kolor. Nieco gorzej szło z butami dla Kazika - głownie były ciepłe, ale on chciał raczej mokasyny do tego czarne, więc odwiedzili niemal wszystkie sklepy z obuwiem na Chmielnej. Nie szkodzi - pocieszała go Teresa- wracając podjedziemy do Galerii i tam na pewno będą. Gdy tak krążyli po Chmielnej weszli, tak dla sportu, jak to powiedziała Teresa do sklepu z wyrobami dziewiarskimi, który ongiś był sklepem CEPELii i tu był męski kardigan dla Kazika, co prawda nie w jego ulubionym czarnym lub szarym kolorze ale w.......ciemno kasztanowym. Według Teresy było mu w tym kolorze bardzo ładnie, poza tym kardigan posiadał nawet kieszenie, był z dobrej gatunkowo 100% wełny i leżał na Kaziku tak, jakby był robiony dla niego na zamówienie. Do tego był w bardzo przystępnej cenie i po krótkim namyśle Kazik zgodził się, żeby go kupić. Wracając do domu podjechali jeszcze do dwóch galerii- w jednej wypatrzyli dla Kazika buty i je kupili, w następnej szukali dla niego dłuższej kurtki.Niestety w sportowym sklepie były tylko takie sięgające do połowy bioder, więc Teresa zarządziła, że w takim razie wdepną do boxu w którym są kurtki szyte w Szwecji. I to był "strzał w dziesiątkę", bo była kurtka z nieprzemakalnego i nieprzewiewnego materiału, ocieplana, sięgająca Kazikowi do połowy uda i nie była zapinana na suwak lecz na guziki i wyglądała jak płaszcz. A na dodatek była w kolorze......niemal identycznym jak futerko Teresy. Nie miała co prawda kaptura, ale to i lepiej, bo czapek w domu nie brakowało a poza tym Teresa miała w planie zrobienie czapek na drutach lub szydełku. Umiesz zrobić czapkę?- zdziwił się Kazik.
Nie, nie umiem- zobacz co mam na głowie. Zrobiłam ją szydełkiem ze dwa lata temu. A nic mi nie mówiłaś - pożalił się Kazik. No a co ci miałam mówić? - zrobiłam ją w dwa dni. Tobie mogę zrobić taką czapkę z daszkiem. Tylko kupię jakąś miękką wełenkę. No to po co kupowaliśmy ten kardigan dla mnie, skoro umiesz robić takie rzeczy? No bo kardigan męski musi być zrobiony maszynowo, na drutach zrobiony sweter nie będzie tak trzymał fasonu. A ja nie mam maszyny dziewiarskiej ani nie umiem na niej pracować. Mogę ci kiedyś zrobić sweter, taki wkładany przez głowę i z takiej samej włóczki dla Alka. Lubię robić na drutach. A gdzie kupimy włóczkę na sweter? Na ogół to kupuję w sieci. Ale wpierw sprawdzę ile tej włóczki potrzeba, popatrzymy jakie włóczki są w sklepach internetowych i wtedy dopiero zamówię włóczkę. I naprawdę mi zrobisz sweter? - dopytywał się Kazik. Oczywiście, jeśli będziesz chciał.
c.d.n.
:)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń