sobota, 12 grudnia 2020

Nie wigilijna opowieść -VIII

 Tym razem postanowili zakotwiczyć w tutejszej marinie i wyjść na ląd. Iza co prawda  marudziła, że nie ma swej sukienki i jest tylko w szortach, ale Tolek jej tłumaczył, że przecież jest nad morzem a nie w centrum Warszawy i szorty są tu jak najbardziej właściwym strojem a poza tym posiedzą trochę na plaży więc się przecież rozbierze  i będzie w bikini. Poza tym on też jest w szortach i nie czuje z tego powodu żadnego dyskomfortu. I że po plaży pójdą do fokarium, bo chce jej przedstawić swojego kolegę, którego, jeśli się Izie spodoba,  zaprosi na  ich ślub. Iza natychmiast zaczęła prostować jego tok myślenia - nie jest wcale istotne jak się będzie ten człowiek podobać  Izie, istotne jest co myśli o nim  Tolek. Kacper, podobnie jak Tolek  jest kapitanem a dziś  miał tu być ze swoim  synkiem. Umawiali się, że wzajemnie  "pokażą" sobie  swoje nowe "szczęścia" - Kacper dwuletniego synka a Tolek swą narzeczoną. Będzie sam z dzieckiem?- dziwiła się Iza. Tak, bo się z żoną rozwodzi - doszła do wniosku, że ma dosyć bycia wiecznie samą. Nie bardzo rozumiem jej samotność, skoro ma dwoje  dzieci, roczną dziewusię i dwuletniego synka i cały czas mieszka z nią jej matka. On bardzo kocha  swe dzieci, żonę też i jeśli nie złapie jakiejś dobrej pracy to nie będzie dobrze. Trudno wybierać pomiędzy swym  ulubionym zawodem a miłością do kobiety i dzieci. Poza tym jej matka to jakaś walnięta w głowę, ciągle jej wciska ciemnotę, że on na pewno ma w każdym porcie kochankę a kto wie czy i nie dziecko, skoro taki jurny, że zrobił dziecko rok  po roku.  Zapomniała tylko, że w ramach snucia  bajek wcisnęła  córce ciemnotę, że karmienie piersią chroni przed ciążą a prezerwatywy powodują raka szyjki macicy i ta idiotka uwierzyła mamusi, zamiast spytać się swej lekarki. Wiem,  jestem niemiły, ale bardzo nie lubię żony Kacpra za jej głupotę. Oczywiście Kacper się domyśla, że nie przepadam za jego żoną, bo kilka razy coś jej przygadałem. Szalenie nie lubię głupich kobiet, nawet gdy są całkiem ładne.

Iza chwilę milczała potem powiedziała- no to masz pecha, bo ja niezbyt mądra jestem, a na dodatek niezbyt urodziwa. Rzuciłam studia, wyszłam za mąż nie zastanowiwszy się nawet nad tym, czy tamtego faceta naprawdę kocham, a do tego dałam się nabrać na jego wygląd i gadki. Wszystkie mi go zazdrościły, że taki przystojniacha z niego, że ma świetny zawód itp. Dziwiły się, że się tak szybko rozeszłam, no bo przecież  każdy ma jakiś feler, a on był podobno dobrą partią. Poza tym pojawił się w moim życiu wtedy, gdy przeżywałam  kryzys psychiczny, starzy się kłócili, potem rozchodzili. Nawet pełnoletnie dzieci źle znoszą rozpad własnej rodziny.

Tolek ją otoczył ramieniem, lekko przytulił i powiedział - to ja byłem głupi, bo powinienem był do ciebie  napisać o tym wszystkim co czuję, gdy sobie tylko zdałem z tego sprawę, ale mój strach przed odrzuceniem z powodu tych blizn mnie  całkowicie zdominował. A ty jesteś, wbrew temu co o tym myślisz, bardzo mądrą kobietą. Jesteś dla mnie całym światem, gdybym musiał wybierać pomiędzy tobą a pływaniem wybrałbym ciebie. Ojciec zadał mi takie pytanie, a gdy powiedziałem, że jest  oczywiste, że rzuciłbym dla ciebie  pływanie to tylko podał mi rękę i powiedział-wiedziałem że wyrośnie z ciebie porządny facet. 

Popatrz Tolek, byłeś moim pierwszym mężczyzną i będziesz ostatnim. Aż mi przykro, że dałam się ślubnemu  kilka  razy przelecieć. A jeszcze jak mi nagadał, że jest bardzo rozczarowany, że nie jestem dziewicą. Więc się tylko "odgryzłam", że on też nie  "dziewic".  No a skoro nie dopuszczałam go do siebie gdy był po kielichu to były ciągłe awantury. I tak długo wytrzymałam z nim w jednym domu. Ale część udało mi się nagrać na magnetofon. Po jednej rozprawie  dostałam rozwód, dzięki tym nagraniom. I tym go wykończyłam.

Chętnie bym mu dokopał mruknął Tolek smarując ramiona Izy masłem kakaowym. Tym razem był w koszulce na nieco szerszych  ramiączkach i nawet z jednej strony wystawał kawałeczek blizny, który Iza starannie  nasmarowała.  Tolek promieniował szczęściem i spokojem.  Siedzieli przy brzegu na macie, słuchając delikatnego ale miarowego szumu fal, blisko siebie, tak  by się ich ciała stykały.

Nie był to jeszcze sezon , więc na plaży nie było jak zawsze tłoku, żadne  dzieciaki  nie biegały obok wrzeszcząc. Iza oparła brodę na ramieniu Tolka i powiedziała- kocham cię przeogromnie,  nawet nie umiem powiedzieć jak bardzo jestem szczęśliwa, że się odnaleźliśmy. Po prostu brakuje mi słów. I nie chcę być daleko od  ciebie. Cały czas myślę o tobie, o tym jak cudownie całujesz, jak mnie pieścisz, uwielbiam twoje pieszczoty, twój dotyk. A temu kto wymyślił tabletki dałabym Nobla. A ja jestem szczęśliwy, że się jednak zmobilizowałem by cię odnaleźć i teraz wiem, że moje pływanie  "na okrągło" miało sens- prawie  nie schodziłem na  ląd gdy byłem w porcie, brałem kontrakt za kontraktem i dzięki temu teraz mogę być długo z tobą i spokojnie czekać na rozwój wypadków. Kocham cię i cały czas pragnę i wiesz, myślę, że  zakotwiczymy się gdzieś po drodze, dobrze?  Te łóżeczka dość wąskie ale i tak lepsze niż kokpit Omegi i bardziej  zacisznie i dyskretniej. I  zastanawiam się dokąd byśmy wyskoczyli po ślubie - nie wiem co wolisz- mogę próbować załatwić coś w Tunezji, ale będzie  gorąco, bo to lato albo moglibyśmy popływać w Grecji . Z tym, że nie będziemy wtedy sami a z tłumem turystów i to mi się mniej podoba. No chyba,że złapię jakiś kontakt z którymś z właścicieli porządnego jachtu.  

A może moglibyśmy po prostu ten urlop spędzić w mieszkaniu w Gdańsku?-spytała Iza. Oczywiście, moglibyśmy, ale nie chcę byś się  bawiła w gotowanie i sprzątanie. A może w takim razie zostaniemy u rodziców? Będziemy wypływać łodzią w zależności od pogody- jak będzie pogoda to nam tłum na sopockiej plaży nic nie zaszkodzi bo gdzieś sobie popłyniemy. To będzie wszak sierpień to wszędzie, na wszystkich plażach  Europy będą tłumy. Kochana moja, ty jesteś znacznie przytomniejsza ode mnie- masz rację, wszędzie będą tłumy  a zwłaszcza we Włoszech, bo sierpień jest tam typowym miesiącem urlopowym. A ty  masz miesiąc urlopu? Tak, ale w związku z twoją operacją wezmę tylko 2 tygodnie a resztę potem , we wrześniu by się tobą opiekować. Zerknęła na zegarek  i zapytała- a my nie powinniśmy aby już iść do tego fokarium?

Kacper już czekał na nich przy wejściu do Fokarium. Panowie mimo protestu malca, którego Kacper trzymał na rękach, wykonali tradycyjnego "niedźwiedzia", Tolek dokonał prezentacji i na wiadomość, że Iza wnet zostanie żoną Tolka, Kacper cichutko gwizdnął - no proszę,  taki świętoszek, żadnych panienek a tu nagle szast-prast i się żeni.Gdzie ty poznałeś taką miłą i ładną dziewczynę ? I wiesz, jakoś zupełnie inaczej wyglądasz. Bracie, wyglądasz po prostu na szczęśliwego! Opowiadaj, skąd się znacie?

Od wieków  się znamy, bo chodziliśmy razem do podstawówki, trochę się spotykaliśmy jeszcze w liceum i pływaliśmy razem po Wiśle. No  to już wiem- to jest ta twoja Iza, o której wciąż majaczyłeś! No niesamowite, słowo daję! Chodźcie ze mną do tych fok, bo obiecałem małemu, że  zobaczy foki. Obok wejścia stał stragan z całkiem ładnymi maskotkami fok i Iza czym prędzej kupiła jedną maskotkę dla malca, co bardzo mu przypadło do gustu. Ponieważ mały wziąwszy ją do rączki wykrzyknął radośnie "hau, hau", Iza wytłumaczyła, że to nie jest piesek, to jest foka. No to mały podniósł rączkę z foką do góry i radośnie oznajmił: tata, foka. A rączkę bez foki ufnie wsunął do ręki Izy. Mama doma - poinformował  Izę a ta przytaknęła- tak mama jest w domu. Do dialogu włączył się Kacper- to jest ciocia Iza, a to wujek Tolek. Ciocia Iza i ujek Tolo zaćwierkał malec. Iza znów  dziecku przytaknęła, jednocześnie "prostując" dziecku wymowę- tak to jest wujek Tolek ,a ja jestem ciocia Iza. Kacper jęknął- dobry Boże, ta twoja  pani ma talent pedagogiczny i anielską cierpliwość. Zazdroszczę ci.  To dobrze, zazdrość, bo wierz mi, że jest czego zazdrościć - Tolek omal nie pękł z dumy.

Ponieważ panowie chcieli jeszcze trochę ze sobą porozmawiać opiekę nad malcem przejęła Iza. Pokazywała mu zdjęcia różnych fok, opowiadała, że foki łowią ryby i lubią je  jeść, potem stała z nim przy barierce by obejrzał pływające foki, wzięła malca na ręce i ustawiła się tak,by dziecko  widziało jak treser rzuca do wody kółko i jak foka je wyławia i cały czas do dziecka mówiła. Mały obejmował ją za szyję i w końcu zameldował- Misio piciu. Więc Iza podeszła do zagadanych  panów i zameldowała- Misio piciu. Kacper wyciągnął z przepastnej siatki butelkę i podał Izie. Iza wzięła butelkę i w zamian za nią podała mu dziecko mówiąc- lekki to on nie jest. Na koniec wcisnęła zawstydzonemu Kacprowi butelkę. Kacper odprowadził ich do przystani. Miał zamiar zaokrętować się jak najprędzej bo ciągłe sprzeczki z żoną i teściową dały mu w kość. Iza nie wytrzymała i z czarującym uśmiechem powiedziała- wie pan co? 

Dziecko ma dwie rączki i za jedną rączkę powinien je trzymać tata, za drugą mama i razem dziecko prowadzić. Powinniście chyba jednak iść do poradni rodzinnej nim wasze kłótnie wyrządzą dzieciom szkodę. Do zobaczenia  na naszym ślubie - zapraszam też żonę i dzieciaczki. 

Gdy znaleźli się na łodzi Iza przeprosiła Tolka, że straciła nad sobą panowanie i była niemiła dla Kacpra. A Tolek powiedział- wcale ci się nie dziwię - coraz częściej myślę że zachowanie Agnieszki to nie tylko wina jej matki. Kacper jest teraz w Polsce krócej niż ja a już,  jak widać, ma dość domu. Dziwne. Nie będę się z nim zbyt często widywał, ale na morzu można na nim polegać.

Strasznie ciekawiło Izę co też Tolek majaczył o niej, jak to określił Kacper. Trochę się Tolek wykręcał aż w końcu powiedział- no po prostu cały czas mu nudziłem, że nie mogę o tobie  zapomnieć choć minęło tyle lat a on mnie namawiał bym jednak cię odszukał, ale  list który wysłałem na adres który znałem wrócił do mnie z notką adresat nieznany. No to potem cię szukałem po znajomych i dopiero Lilka mnie natchnęła, że może jednak cię odnajdę. A masz do niej adres?-spytała. Bo jeśli masz to wyślemy jej zaproszenie na ślub. Pewnie nie przyjedzie ale może się z nią spotkamy w Warszawie.

Dlaczego on cię nazwał świętoszkiem? Przecież nie chodzisz do kościoła. Na randki z dziewczynami też nie chodziłem i po burdelach nie kursowałem, to byłem wg niego świętoszkiem. Dziwił się strasznie, że można kochać kogoś kogo nie ma obok, że można kochać wspomnienie. Podejrzewał, że sobie ciebie wymyśliłem. Ot przykrość- roześmiała się Iza- jednak istnieję. Gdzie dziś zacumujemy? Napiłabym się chętnie kawy i chyba mama nam podrzuciła kawałek ciasta do pojemnika. A zacumujemy tam gdzie ostatnim razem. To fajne miejsce, bo krzaczory na dość sporym odcinku wchodzą do wody i nikt tamtędy nie łazi i się nie kąpie ani psa nie pławi a ja mam wobec ciebie niecne plany. Zobacz Izuś, ciasto z kruszonką i tej kruszonki  multum, tak jak lubisz. Po chwili zaanonsował- ciasta nie ma, jest tylko kruszonka a pod nią owoce. To super ucieszyła się Iza, uwielbiam to! Twoja mama  mnie rozpieszcza. A ja to cię nie rozpieszczam?-zapytał. Ty to mnie notorycznie dopieszczasz i to jest  cudowne.  Pokażę ci dziś na komputerze reprodukcję tego obrazu Miro, który mam na sukience. I pomyślałam,że możesz przecież wystąpić w białych dżinsach, widziałam nawet takie w Pewexie. Tylko  trzeba by zapolować na  białe mokasyny. W Warszawie na  Chmielnej na pewno coś upolujemy. I wpadniemy do faceta, który ma sklep z koszulami, bo on szyje super koszule, dopasowane do sylwetki a nie  takie  wory jak w państwowym sklepie.Ojciec zawsze u niego koszule kupował. Będziesz wyglądał superancko bo masz ładną figurę. A co mam jeszcze ładnego?- dopytywał się Tolek. Oczy masz ładne, lubię się w nie wpatrywać, choć  wiesz co się dzieje  gdy się  wpatrujemy sobie w oczy. Ale to co się wtedy dzieje też lubię. Masz ładny kolor włosów bo to taki platynowy blond. Masz ładne  ręce , długie  palce. I bardzo wszędobylskie. I masz ładne usta, wielce uzdolnione do całowania. Kochanie, zamknij drzwi kabiny bo mam wrażenie, że mi stanik spadł i lepiej by nikt przepływający tego nie widział.


 


1 komentarz: