niedziela, 11 kwietnia 2021

Czerwcowy urlop -6

 Po tak spokojnie przespanej nocy postanowili podjechać do Helu i popłynąć do Sopotu. Obejrzeli w Sopocie nowe, nadmorskie osiedle. I stwierdzili, że może  drugą część swych urlopów spędzą właśnie w  Sopocie, w którymś z tych mieszkań, które głownie były  wykupione właśnie  pod wynajem przez letników. Mieszkania były w pełni urządzone i wyposażone łącznie z akcesoriami kuchennymi, był też garaż.  Marii nie przeszkadzało, że czeka ją na takiej kwaterze gotowanie, a na dodatek Artur zapewniał ją, że on też potrafi gotować, więc  razem na pewno szybko się uporają z gotowaniem. A skoro będą się sami zajmować przygotowywaniem posiłków to będą sobie gotować tylko to co lubią. 

Przeszli się do biura, w którym można było zrobić rezerwację i zadatkowali mieszkanko dwupokojowe na 2 tygodnie na przełomie sierpnia i września. Do plaży mieli z tego budynku mniej więcej około 350 metrów, w pobliżu była też całkiem miło wyglądająca restauracja a na  plaży, blisko wejścia na nią, była smażalnia ryb, poza tym można było tam kupić coś zimnego do picia oraz kawę. Sprawdzili też na planie, że  niedaleko, mniej więcej w odległości pół kilometra jest nieźle zaopatrzony bazar, na którym można się zaopatrywać w zieleninę i nabiał, a do dobrze  zaopatrzonego dyskontu jest raptem 1,5 km. Przetestowali od razu ryby w smażalni i nadmorskim bulwarem przeszli w stronę mola. Oczywiście Maria zaraz pociągnęła Artura do niezliczonych wręcz kiosków z wyrobami z bursztynu, uprzedzając go, że ona chce tylko popatrzeć a nie kupować. Ale w jednym z kiosków Artur wypatrzył naprawdę ładny srebrny pierścionek z bursztynem i udało mu się ubłagać Marię by pozwoliła mu kupić ten pierścionek dla niej. Trzeba oddać Arturowi sprawiedliwość - wybrał naprawdę piękny pierścionek. W kolejnym kiosku poprosił by Maria pomogła mu wybrać jakiś wisiorek dla jego nastoletniej bratanicy i Maria wyszukała niewielką, bursztynową różyczkę na  srebrnym łańcuszku, a dla jego mamy wybrała naszyjnik z bursztynowych łezek.

A ty nic nie kupujesz swoim? -zapytał wyraźnie zdziwiony. Maria pokręciła przecząco głową- nie, bo moi siedzą od kilku lat bardzo daleko od Polski, w Australii. I nadziwić się nie mogą, że mnie się nie chce jechać do kangurów. Mieszkają w Sydney. A twoi rodzice są w Warszawie? Nie, w Krakowie, więc nieco bliżej niż w Australii. No fakt, zaśmiała się Maria. W porównaniu do Australii zwłaszcza. Czasami czuję się jak sierota, ale  naprawdę mnie do Australii nie ciągnie. Nie wiem dlaczego nie wybrali Austrii, też na "A"a znacznie bliżej, zaśmiała się Maria. Może powinnam się cieszyć, że nie wybrali np. Angoli,też jest na "A" i dostatecznie daleko od Polski. Co jakiś czas mnie nagabują bym przyjechała ale ja nie mam ochoty. Już właściwie przebolałam ich nieobecność. Jest mi tu całkiem nieźle bez nich. Przynajmniej nikt mi głowy nie truje i wiem, że jestem sama za siebie odpowiedzialna. Wyjechali gdy miałam 21 lat, no więc byłam dorosła. A wyjechali "na wycieczkę", zaproszeni przez  kolegę ojca. No i nie wrócili. 

Tak mniej więcej po pół roku ich nieobecności siostra mojej matki zorientowała się, że mieszkam sama  i przydreptała do mnie. Wpierw włosy z głowy rwała, że taka młoda osoba to nie powinna mieszkać sama, potem namawiała mnie żebym koniecznie do rodziców pojechała ale jak się zaczęła za bardzo szarogęsić to powiedziałam jej kilka niemiłych rzeczy i dała mi spokój. Rodzice przepisali na mnie to mieszkanie, w którym mieszkam i co jakiś czas coś mi wpłacają na konto dolarowe, żebym nie była  goła i bosa. Spoza ścisłej rodziny to tylko Ala od początku wie, że jestem w Polsce sama. Teraz i ty wiesz, a "niedoszły, mało wierny" nic o tym nie wiedział. Artur patrzył na nią z pełną powagą,  wziął ją za rękę i powiedział - ja cię nie zawiodę, przysięgam. 

Ale przecież - zaczęła mówić Maria, ale Artur przerwał jej- nawet jeśli mnie  nie zechcesz to i tak cię nie zawiodę. W moim wieku to już się człowiek orientuje we własnych uczuciach. Wybacz, że mówię ci to w tak nie romantycznych  okolicznościach, ale ja cię po prostu kocham. Nie tylko twe walory zewnętrzne ale i to wszystko jaka jesteś. Po prostu kocham cię i marzę żebyś chciała być ze mną na zawsze. Na twoich warunkach, chociaż prawdę mówiąc myślę, że o małżeństwie, jakie ono powinno być, to mam takie samo zdanie jak ty. I nie zastanawiając się wcale, że są na bulwarze przyciągnął ją do siebie i scałował czające się w kącikach oczu łzy. Rozejrzał się i powiedział - chodź, zejdziemy na plażę, klapniemy w którymś wolnym koszu i porozmawiamy. 

Dzień był bardziej wycieczkowy niż plażowy, więc wolnych koszy było sporo. Artur wyjął z plecaka ich bluzy, swoją położył  na siedzeniu, w drugą ubrał Marię, objął ją i przytulił do siebie - chwilkę milczał a potem powiedział - zakochałem się w tobie niemal od pierwszego spojrzenia. Nie wierzyłem, że jeszcze pokocham jakąkolwiek kobietę, a jednak stało się - wiem, że cię kocham. Oferuję ci swą miłość i przyjaźń, wierność i opiekę. Marzę by być co dnia z tobą, byś każdego wieczoru zasypiała wtulona we mnie, tak jak wczoraj. Chcę zasypiać wieczorem z tobą i rano  się z tobą budzić. Jeżeli nie chcesz wziąć ślubu zgodzę się, chociaż z wielkim  żalem,  nawet na taki układ. Byleby być z tobą. Maria przytuliła się mocno do Artura i wyszeptała- chcę być z tobą, bardzo chcę- i trochę mnie to przeraża. A jednocześnie wierzę we wszystko co mówisz, czuję podskórnie, że mówisz prawdę. Nie wiem tylko, czy będę dla ciebie dobra pod względem intymnym, mam bardzo małe doświadczenie w tej dziedzinie, ale....ale dalej to Artur zamknął jej usta pocałunkiem a potem powiedział - chodź idziemy na molo i wracamy do Helu. A obiad zjemy dziś w Domu Zdrojowym - dziś na obiad w naszym pensjonacie ma być wątróbka a tego to tygrysy nie lubią. Sprawdziłem dzisiejsze menu przed wyjściem. To gdzieś jest zawsze wywieszone menu?- zdziwiła się Maria- jakoś nie zauważyłam jak dotąd. Bo ty  się z reguły nie  rozglądasz  na boki, a menu wisi obok recepcji, wystarczy zrobić jeden krok w  lewo i już go można odczytać. Nie rozglądasz się na boki i nie wiesz nawet jak bardzo wielu facetów wgapia się w ciebie. Ja się rozglądam, bo często prowadzę zajęcia zbiorowe, więc muszę ogarnąć wzrokiem kilkanaście osób. A pacjenci są czasem niczym dzieci- gdy wie, że na niego patrzysz to ćwiczy, ale gdy tylko odwracasz wzrok zaraz przestaje ćwiczyć. Więc się nauczyłem patrzeć na boki bez odwracania w daną stronę głowy.Kwestia wyćwiczenia wzroku.  Popatrz Maryś, już płynie nasza łajba. Za 5 minut dopłynie, wypluje tych z  Helu i zabierze nas. A co byś powiedziała na to, żebyśmy dziś po obiedzie popławili się nieco w luksusie a do Juraty wrócili dopiero jutro? Nie rozumiem co masz na myśli - co ma być tym luksusem? Po prostu byśmy zostali na noc w Domu Zdrojowym i wzięli sobie zabiegi w SPA dla dwojga. U nich nie ma SPA dla dwojga, przeglądałam ich ofertę. W Warszawie w zwykłym zakładzie kosmetycznym są lepsze propozycje, np. maska czekoladowa na całe ciało. Oczywiście, możemy tam zjeść i kolację i przenocować a zamiast SPA popływać przed kolacją w tamtym cieplejszym basenie. Ale masaż to ja ci zrobię, chcę wreszcie poznać twoje całe ciało, jego reakcję na mój dotyk. Będziesz pierwszym masowanym przeze mnie mężczyzną, doceń to. Umiesz robić masaż?- Artur był wyraźnie zdziwiony. Umiem, byłam na kursie, ale trenowałam tylko na kobietach. Umiem też robić akupresurę i stosuję na własny użytek. Zaintrygowałaś mnie, zawsze mnie czymś zaskoczysz. Ty też mnie dziś zaskoczyłeś i to bardzo.  A czym cię Maryś zaskoczyłem? No tym, że mnie kochasz i że chcesz być ze mną. Aż mi się wierzyć nie chce, że tak jest, jakieś za piękne mi się to wydaje. Maryś, ale tak właśnie jest, naprawdę. Zobacz, regaty sobie dziś  jakiś klub zrobił no i do portu już niedaleko. W piętnaście minut później już opuszczali  mały stateczek. 

Wpadli na moment  do swoich pokoi żeby się przebrać, Artur wpadł do pokoju Marii żeby zabrać i jej rzeczy oraz dopilnować aby wzięła koniecznie kurtkę, bo tegoroczny czerwiec nie rozpieszczał temperaturami. Maria wzięła dwa różne olejki do masażu i kostium kąpielowy, choć wcale nie była pewna czy będzie pływać , dresy no i oczywiście kurtkę. Tym razem pojechali jej samochodem, bo jak twierdziła Maria, trzeba nim jednak co kilka dni choć kawałek się przejechać. Ale tym razem za kierownicą usiadł Artur, bo jak twierdził nigdy jeszcze daihatsu nie jeździł.Zapytany "no i jak ci się jedzie", stwierdził, że nie widzi zbytnich różnic między  samochodem Marii a swoim.

Maria była wyraźnie przygnębiona, ale Artur postanowił nie zgłębiać w czasie obiadu przyczyny. Po obiedzie, w czasie gdy pili kawę Artur poszedł wynająć dla nich pokój, koniecznie z widokiem na morze. Gdy wypili kawę wpierw zaprowadził Marie do wynajętego pokoju i powiedział, że musi jeszcze wyskoczyć na  parking, by wziąć rzeczy z samochodu.  Maria stała przy oknie i wpatrywała się w widok za oknem- morze było w kolorze jasnego granatu i leciutko wzburzone, bo wzmógł się wiatr. Gdy usłyszała, że się otwierają drzwi odwróciła się szybko od okna. W drzwiach ukazał się Artur - w jednej ręce trzymał plecak z ich rzeczami, a drugą rękę ukrywał za plecami. Wrzucił plecak do pokoju i  nogą zatrzasnął drzwi. Trzymając w dalszym ciągu jedną rękę za plecami podszedł do Marii i zza pleców wyciągnął rękę z ogromnym bukietem róż mówiąc - niestety więcej ich nie mieli. Maryś, proszę cię, zostań moją żoną, błagam. Kocham cię i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Maria zawisła niemal na jego szyi.......i znów miała oczy w bardzo mokrym miejscu. Słodka moja, nie płacz, kocham cię i nic na to nie poradzę. Gdzieś  ty te róże wyszabrował? Są przepiękne, ale nie mam gdzie ich wstawić. Artur wypuścił ją z uścisku mówiąc - zaczekaj, zaraz coś wykombinuję. Po kilku minutach wrócił z wiaderkiem w którym były nim je  zakupił. Nalał do niego wody, postawił na stoliku a Maria umieściła w nim róże. Arti, jesteś wariatem, tyle róż dla mnie! No to pomyśl, że one są dla nas obojga, przecież ja też się nimi zachwycam.  Ale ty jesteś dla mnie o wiele piękniejsza od tych róż. Jeszcze cię dziś porządnie nie zdążyłem wycałować, muszę to nadrobić i nim cokolwiek Maria zdążyła powiedzieć znalazła się na stojącym obok  wielkim łóżku, a Artura pochłonęła walka mająca na celu wyzwolenie jej z sukienki. Jak się okazuje nie łatwo jest zdejmować  dziewczynie sukienkę nie przestając jej  całować a do tego ściągać z łóżka zmyślnie  ułożoną kołdrę.W końcu w wyzwalaniu się z sukienki pomogła Maria, a w tym czasie Artur pozbył się swojej  garderoby i wreszcie mógł przytulić się do niemal  nagiej Marii. Zdjęcie z niej bielizny już nie było takie trudne , odpięcie dwóch haftek i usunięcie fig też poszło łatwo.

Przyglądali się sobie wzajemnie z ciekawością chociaż widywali się przecież  niemal nago pływając na basenie. Artur zaczął systematycznie obcałowywać Marię, w przerwach pomiędzy pocałunkami mówiąc jej jaka  jest śliczna i jaki jest szczęśliwy, że może ją pieścić i całować. Był cały czas bardzo ostrożny i delikatny obserwując jej reakcje na jego pieszczoty, czekając na sygnał jej ciała, że już jest gotowa go przyjąć. Bardzo chciał, by to pierwsze zbliżenie dało jej jak najwięcej satysfakcji, powstrzymywał się i dopiero jej cichutki jęk uświadomił mu, że udało mu się i gdy "odlatywał" czuł i jej "odlot". Długo jeszcze leżeli zespoleni całując się i szepcząc słowa miłości. Tuląc się mocno do Artura Maria powiedziała - wiem, że nie mam zupełnie wprawy w te klocki, ale to było coś takiego, jakbym nagle oderwała się od ziemi i odleciała gdzieś wysoko. Wiem kochanie, udało się nam razem szczytować. Odlecieliśmy razem. Jesteś po prostu cudowna.Uwielbiam każdy skraweczek twego ciała. A nic cię nie bolało gdy wchodziłem głębiej i mocniej? Maria pokręciła przecząco głową- nie bolało nic, ale było tak jakoś łaskotliwie przyjemnie. Pierwszy raz tak to wszystko odczuwałam, nawet nie za bardzo umiem to opisać. Arti, kocham cię, pobierzemy się. No pewnie, że się pobierzemy, kiedy tylko dojdziesz do wniosku, że jesteś na to gotowa. Chodź, pójdziemy się trochę opłukać.

                                                                   c.d.n.

5 komentarzy: