środa, 12 maja 2021

Każdy na coś czeka - 7

Mniej więcej w dwa miesiące od chwili wysłania przez Jacka do Kanady zdjęcia Marty w objęciach Kamila i Jacka przyszedł list od Leona i Zochy. Życzyli Młodym wszystkiego co najlepsze i informowali, że w ramach prezentu ślubnego prześlą dla całej  trójki bilety lotnicze w klasie ekonomicznej na trasie Warszawa- Vancouver- Warszawa , z przesiadką we Frankfurcie. Bilety będą ważne rok. Proszą tylko, by Jacek napisał kiedy mniej więcej przyjadą. 

Pierwszą reakcją Jacka był protest - wcale nie mam ochoty ich widzieć!  Siedząca obok niego przy stole Marta kopnęła go pod stołem i powiedziała -  jeśli nie będziesz chciał, to nie pojedziesz, ale bilet jest dla trzech osób, nie tylko dla ciebie. W takim razie polecę ja z Kamilem. Prześpij się Jacuniu z tym problemem. Bracia  młodzi już nie są i być może już nigdy więcej nie będą mieli okazji się spotkać. Wiem, że Leon nie jest twoim ulubieńcem, ale pomyśl o swej matce - na pewno bardzo chce cię zobaczyć. Poza tym będzie to okazja by porozmawiać z nimi o wszystkim co się w waszym życiu kiedyś wydarzyło.  

A ty Kamilu ? też jesteś na "nie"? A ja myślę, że to jest okazja wyprostowania pokręconego życiorysu Jacka -  spokojnym, cichym głosem powiedział Kamil.  Tylko wezmę ze sobą trochę żywej gotówki  by na miejscu zrobić badania genetyczne - i tak będzie to taniej niż zlecanie tego jakiejś tamtejszej kancelarii prawniczej poprzez  polską  kancelarię. Prawnicy na całym świecie  ogromnie się cenią. Jedyne co mnie przeraża to długie siedzenie w samolocie na trasie Frankfurt-Vancouver. Warszawa- Frankfurt to pestka.  Pojutrze mam spotkanie ze znajomym prawnikiem i przepytam się jak w takiej sytuacji to wszystko załatwić. Bo mam wrażenie że w tym wypadku mogą być potrzebne badania genetyczne nie tylko moje i Jacka ale i Leona. Bo mnie się coś wydaje, że my z Leonem nie byliśmy bliźniakami jednojajowymi, podobno Leon jest ode mnie starszy o sporo godzin. No i pewnie dlatego Jacek jest bardziej podobny do mnie niż do niego, bo bliźniaki dwujajowe nie są tak  bardzo identyczne jak jednojajowe. Leon wyjeżdżając zabrał ze sobą wszystkie zdjęcia rodzinne, chciałbym część z nich odzyskać.

No widzisz Jacuniu, jeśli nie polecisz  to zostaniesz w domu sam, bo ja Kamila samego w taką podróż nie puszczę. Któreś z nas musi z nim jechać, no a skoro ty nie chcesz to ja polecę. Oooo, co to to nie - nigdzie beze mnie nie polecisz. Mogę wziąć urlop tylko we wrześniu a i to tylko na 3 tygodnie, jak dobrze pójdzie. A bez problemu to tylko 2 i 3 tydzień września. Bo na pierwszy tydzień to jestem już umówiony ze swoim promotorem. Muszę trochę podgonić ten doktorat, jakoś mi się ślimaczy. Coś ostatnio strasznie się rozleniwiłem, najchętniej to siedzę przy biurku i patrzę na twoje zdjęcie i zastanawiam się co w tej chwili robisz. Ale gdy mi nieco ambicja siądzie  to mogę to wszystko trochę poprzekładać.  

Codziennie  patrzę na te wypociny panów studentów i mdli mnie, chwilami mam wrażenie, że większość z nich zaledwie kilka dni wcześniej przyjechała do Polski z Chin i nijak nie może ogarnąć języka polskiego - błędy ortograficzne, błędy gramatyczne są na porządku dziennym w niemal każdej pracy magisterskiej. To jak oni pisali te matury z polskiego? Merytorycznie te ich prace to jeszcze jako-tako, ale  językowo- rozpacz w kratkę. Ostatnio przez 10 minut zastanawiałem się co to jest "drót" ! Przecież to wszystko już dorośli ludzie! Chyba puszczę jakiś okólnik, że praca  magisterska , nawet w formie  brudnopisu nie może zawierać błędów ortograficznych i gramatycznych.

No ale oni te matury z polskiego to pisali już dobrych kilka lat temu, a potem zapewne czytali tylko teksty techniczne usiłując zrozumieć ten techniczny bełkot- śmiejąc się broniła studentów  Marta. Ostatnio czytałam w pracy instrukcję obsługi drukarki i zupełnie nie mogłam pojąć o co biega. Wyglądało na to, że  mam zamienione ręce lewą  z prawą a do tego jestem kompletną debilką. Albo instrukcja jest "uniwersalna", czyli dodawana do każdego urządzenia tego samego producenta i może z powodzeniem dotyczyć froterki, odkurzacza, drukarki.  No i co zrobiłaś?- zainteresował się Kamil. Nic, pomyślałam sobie kilka nieparlamentarnych wyrazów i zatelefonowałam do tych od komputerów by mi ją zainstalowali i na wszelki wypadek nie stałam obok gdy ją podłączali- zresztą miałam interesantów, więc nie mogłam stać obok.

To ostatnio  zmieniłaś trochę profil? No musiałam, zaczynają się u nas urlopy dzieciatych matek. Ale podobno mam talent do wmawiania ludziom różnych rzeczy. Oooo, to szczera prawda - mnie zmusiłaś do rehabilitacji- śmiał się Kamil. Ale chyba tego nie żałujesz? Dzięki tej rehabilitacji możesz już sam bez Jacka iść do fryzjera, choć są tam schody do pokonania. I sam sobie dajesz radę w łazience. Jeszcze trochę i zaczniesz  chodzić na randki - śmiała się Marta. 

Nie nabijaj się ze starego człowieka- protestował Kamil. Ależ ja wcale nie żartuję - jak zaczniesz sam spacerować po osiedlu to zaraz poderwie cię jakaś ponętna wdówka. A gdy zaczniesz sam robić zakupy w sklepie  i zbyt długo stać zastanawiając się nad tym co kupić zaraz jakaś się tobą zainteresuje. Panowie mają to do siebie, że umierają wcześniej niż panie i potem taka "matka,żona" nie ma co ze sobą zrobić gdy owdowieje i szuka następnego któremu mogłaby gotować. No to musiałaby tak gotować jak ty z Jackiem- stwierdził Kamil.

Następnym świetnym miejscem by dać się poderwać to jest poczekalnia w przychodni lekarskiej, zwłaszcza pod drzwiami internisty. No i koniecznie powinieneś pojechać do sanatorium. Moja bywała  w świecie sanatoriów koleżanka, która dwa razy w roku bywa w Ciechocinku twierdzi, że to super miejsce na "podryw". A kto jej  daje dwa razy w roku sanatorium?- zdziwił się Kamil. Nikt, ona wykupuje sobie pobyt prywatnie, żeby mieć "pojedynkę", skierowanie na określone zabiegi daje jej lekarz  pierwszego kontaktu, tam ona idzie z tym do lekarza sanatoryjnego i on albo coś zmienia, albo przepisuje to samo. Poza tym masa osób mieszka na kwaterach prywatnych a do sanatorium dochodzi tylko na zabiegi. Znam taką jedną 45-letnią dziewicę- nie żartuję, naprawdę była dziewicą jeszcze w wieku 45 wiosenek, bo opiekowała się swoimi rodzicami i właśnie w wieku 46 latek pojechała po raz pierwszy do sanatorium i zaraz znalazł się chętny do żeniaczki, 60-latek. 

Kamil i Jacek wybuchnęli śmiechem- no to pogratulować temu panu. Wy się nie śmiejcie - ona po prostu poszła do ginekologa z zapytaniem co ma zrobić by związek mógł zostać skonsumowany i dziewictwa pozbawił ją ginekolog, skalpelem, w znieczuleniu miejscowym. I oboje są nadal małżeństwem i obojgu ten stan wyraźnie służy. Co roku jeżdżą na trzy tygodnie do Ciechocinka. Mój ulubiony pan profesor Czapiński twierdzi, że mężczyźni, którzy są w związku małżeńskim znacznie rzadziej popadają w depresję i są szczęśliwsi oraz  dłużej są sprawni pod wieloma względami. Troska o współpartnera ma moc nieomal leczniczą dla tego, kto się troszczy.

No to mam pomysł- pojedziemy w trójkę do Ciechocinka, wynajmiemy dwie kwatery prywatne i będziemy obserwować jak Kamila podrywają samotne panie. Jak się nam któraś nie będzie podobała to ją po prostu z miejsca przegonimy, mówiąc  kobiecie, że takiej macochy to my nie chcemy - niemal dusząc się ze śmiechu powiedział Jacek. No i wiesz, każdej zajrzymy w metrykę i przepytamy co i jak gotuje - dodała Marta.

Wy sobie  robicie śmichy-chichy, a mieliśmy się zastanowić czy robić tu remont czy raczej kupić jakiś sympatyczny domek dla nas, taki minimum 360 metrów- Kamil usiłował zmienić temat. Stary kawaler z synem, synową i połową domu w granicach Warszawy - to brzmi bardzo interesująco- chichotał Jacek. A Marta dodała- a tak całkiem poważnie, to ja sobie już nie wyobrażam, byśmy Kamilu mieszkali bez ciebie, nawet jeśli się ożenisz. No i domek, ale taki już do zamieszkania to brzmi rozsądnie. Tylko wtedy będziemy musieli kupić drugi samochód, no ale na drugi samochód to ja mam pieniądze, tym bardziej, że mam zamiar kupić coś, co po 3 latach można bez żalu sprzedać i kupić następny za niewielką dopłatą. Jak dla mnie to jest jeden problem z domkiem - każdy ma  jakiś ogródek, a ze mnie  zerowa ogrodniczka. Nie umiem i nie lubię hodować kwiatków. One już na sam mój widok więdną.

Nie ma problemu, zrobimy sobie ogród w stylu japońskim - żwirek- żeby nie kosić trawy, ścieżki z małych płyt chodnikowych,odporne iglaki, koniecznie małe, które same rosną - stwierdził Kamil. Byłem w takim ogrodzie w Japonii - mini fontanna, ze sześć  bardzo odpornych iglaków, w jednym miejscu jakiś stożek bardziej ozdobnych kamieni, w kolejnym miejscu druga fontanna wśród szklanych kamieni. Te szklane kamienie w tej fontannie - bomba. Żadnego koszenia trawy, żadnych kwiatków- chociaż nie- w jednym miejscu rosły kwitnące osty. Do tego coś jak ażurowa altana z cienkich bambusowych tyczek, żeby mieć  gdzie posiedzieć w cieniu. A te fontanny były w obiegu zamkniętym, żeby wody nie marnować. Bardzo mi się ten ogród podobał, był wielce sterylny, żadnych much i innych bzykadeł w nim nie było a na tym oście siedział jeden motyl. Żywy, dał się spędzić - musiałem sprawdzić czy aby nie jest sztuczny. 

Tylko trzeba się rozejrzeć za jakąś rozsądną lokalizacją. I lepiej by to już był dom wybudowany a nie w trakcie budowy. No i koniecznie w granicach lewobrzeżnej Warszawy - dodał Jacek i raczej w południowej części, nie północnej. Pyry, Dąbrówka, Dawidy, może Bobrowiec, może okolice  Lasu Kabackiego. Teraz się tam mnóstwo buduje- pojedźmy w weekend wzdłuż Puławskiej w stronę Piaseczna  i poskręcajmy w prawo i w lewo od niej. A ktoś mi ostatnio  mówił, że w Wilanowie, w stronę Wisły też się sporo pobudowało, ale tam to trzeba wpierw sprawdzić, czy aby nie są to tereny podchodzące wodą w okresie powodziowym.

No to trzeba będzie poprzeglądać ogłoszenia i to zadanie przypadnie w udziale Kamilowi - zadecydował Jacek. A wy tak poważnie chcecie ze mną mieszkać?- dopytywał się Kamil. Kochany, jak będziesz zadawał głupie  pytania to będziemy do ciebie zwracać się per "tatusiu" przy ludziach a nie po imieniu - zagroziła Marta.  A ja ci będę wtedy mówił per stryjku - chcesz?- dodał Jacek. Kocham was- podsumował Kamil.

                                                                                c.d.n.


7 komentarzy: