Przy deserze, którym był krem czekoladowy z rodzynkami i suszonymi żurawinami, po kilku słownych zachętach Wela wreszcie powiedziała, że wszystko przez to, że ona odstawiła tabletki antykoncepcyjne, które przepisał jej lekarz z przychodni, która jest blisko uczelni. Ona przedtem brała inne, a on jej przepisał te, twierdząc, że są o wiele lepsze od tamtych.
A skąd wiedział, że te akurat są dla ciebie lepsze? Robił ci badania hormonalne? Nie, nie robił żadnych badań, nawet mnie nie badał. Żartujesz chyba? - zdziwiła się Ewa. Byłaś u niego pierwszy raz i facet ci w ciemno, nawet bez badania rutynowego zapisał inne tabletki niż te, które brałaś dotychczas? I ty je wzięłaś? Wybacz Wela, ale jesteś idiotką.
Zaklinał się, że skład taki sam, tak samo dobrze działają. Ewa nabrała dużo powietrza w płuca i po chwili zapytała. A co ci po nich jest? Rozregulował mi się cykl i zupełnie straciłam ochotę na seks. No, rzeczywiście są w tym układzie antykoncepcyjne- zaśmiała się Ewa - jako że najlepszą antykoncepcją jest brak seksu. Podaj mi nazwisko tego człowieka. To doktor M., położnik. Ewa zanotowała sobie nazwisko w komórce i adres przychodni. A teraz mam do ciebie córciu dwa pytania - pierwsze- dlaczego mi tego nie powiedziałaś od razu i drugie- dlaczego nie poszłaś do tego lekarza, który ci przedtem zapisywał tabletki. No bo ten jest blisko uczelni a tamten w centrum miasta i przyjmuje tylko rano.
No ale spod twojej uczelni jest autobus do centrum miasta, poza tym możesz raz na jakiś czas spóźnić się na uczelnię, z tego powodu nie zostaniesz wydalona z uczelni.
Ewa załamała ręce - wiesz Wela, gdybyś była z jakiegoś zadupia , gdzieś spod wschodniej granicy i dopiero co przyjechała do stolicy, to może bym to zrozumiała, ale tak to nijak tego nie mogę pojąć. I na co jeszcze czekasz zamiast iść do innego lekarza? Ach, bo zupełnie nie miałam czasu ani głowy do tego - miałam problemy w laboratorium, bo ktoś mi grzebał w próbkach. Musiałam na tempo wszystko robić od nowa.
Ewa wyciągnęła z kuchennego notesu kartkę, zapisała na niej nazwisko i telefon lekarki, która miała bardzo nowoczesny gabinet i była bardzo dobrym lekarzem, wyciągnęła z portfela pieniądze, odliczyła 300 złotych i podała wszystko Weli. Ta lekarka przyjmuje 3 przystanki od twojej uczelni, gabinet jest otwarty do 21,00 godziny. Masz się na "dzień dobry" pochwalić, że jesteś moją synową. Ja jestem jej pacjentką od wielu lat. I masz powiedzieć o tym draniu, który zmienił ci tabletki bez badania rutynowego i bez badań hormonalnych. A teraz powiedz mi jeszcze jedną rzecz- tylko zastanów się nad odpowiedzią i powiedz szczerą prawdę - czy jeszcze kochasz Pawła i czy naprawdę chcesz byście dalej byli małżeństwem, stworzyli razem rodzinę. Przecież on też chce byście mieli dzieci, ale chce byś wpierw miała ukończone studia, bo to jest twój kapitał na przyszłość. A przy małym dziecku na pewno nie ukończyłabyś studiów. Na uczelni czekasz już tylko na wyniki prób laboratoryjnych by je umieścić w pracy. Obronę pewnie będziesz miała przed zimowymi feriami, więc pomyśl jak niewiele ci już zostało do zrobienia. Zakończ te studia, macierzyństwo ci nie ucieknie, jeśli ci jest pisane. Jesteś jeszcze młoda, czas cię nie pogania.
No i jeszcze coś - pamiętaj o dwóch rzeczach. Mów Pawłowi o wszystkim co dotyczy waszego współżycia - mów o tym co ci naprawdę pasuje a co nie i co chciałabyś by wyglądało u was inaczej. Bez tej szczerości wasz związek się rozleci - wszystkie związki rozlatują się właśnie z powodu braku tej szczerości i otwartości w tej materii. Gdyby twoja mama była szczera wobec swego męża odeszłaby od niego a nie zdradziła z byłym chłopakiem i pomyśl ile rzeczy byłoby wtedy prostszych. I zapamiętaj też, że dbanie o własną rozkosz i rozkosz partnera nie jest czymś grzesznym czy niewłaściwym.
No więc jak ? Paweł czy rozwód? Zastanów się nad odpowiedzią- ja ci nic nie podpowiem- masz dziecino wybór. To twoje życie, nie moje. Ja mam już swoje ustawione.
Ewa spokojnie zabrała się za zmywanie tej niewielkiej ilości naczyń, na koniec przemyła mikrofalówkę. Sprawdziła zawartość zamrażarki i dwie paczki spakowała by wziąć do domu.
Mamuś, przepraszam, że sprawiłam ci kłopot. Kocham Pawła, nie chcę byśmy się rozstali. I dziękuję ci, że na mnie nie nakrzyczałaś.
Wela- krzykiem nikt niczego nie ugra. Tylko spokojna rozmowa może obu stronom coś wyjaśnić. Powiedz o wszystkim Pawłowi - o tym o czym rozmawiałyśmy i o swoich potrzebach, preferencjach lub obawach. I nie zapomnij o tej wizycie lekarskiej. Gdy się po dyplomie zdecydujesz na ciążę ta lekarka cię poprowadzi. I możesz z nią o wszystkim porozmawiać- co dotyczy współżycia a potem poprowadzi twoją ciążę i odda pod opiekę zaufanego położnika. Bo ona już odeszła ze szpitala. Praca w szpitalu położniczym jest mordęgą, a ona ma kłopoty ze zdrowiem.
No to zbierajmy się bo nasi chłopcy pomyślą, że poszłyśmy "w miasto na podryw".
A druga rzecz- jeśli brakuje ci jakichś informacji dotyczących spraw damsko- męskich na różnych płaszczyznach to mi powiedz- nie brakuje w moim zbiorze książek wielu naprawdę wartościowych i wiarygodnych pozycji.
Gdy wróciły do domu Robert popatrzył na obie i zażartował - zobacz Paweł, mam wrażenie że utyły po tej wspólnej kolacji. Weli to by się nawet przydało, stwierdził Paweł. A co jadłyście na kolację?-dopytywał się Paweł. Kurczaka i pyszny krem czekoladowy z rodzynkami i żurawinami. Oooo, to prawie tak jak my, tylko nam nikt kremu nie zafundował. I słusznie - dobry kogut to chudy kogut a nie zapasiony - stwierdziła Ewa. A krem czekoladowy tuczy. Ale przecież żaden z nas nie jest zapasiony - obruszył się Robert. No popatrz Wela, myślałam, że mamy w domu mężczyzn, a oni twierdzą, że są kogutami. Może adresy pomyliłyśmy.
Nie wiem jak wy, ale ja już jestem śpiąca, a jutro normalnie pracuję, wy chyba też? No to czas do łóżek kochani, dobrej nocy wszystkim.
W czasie wieczornych ablucji Ewa w skrócie opowiedziała Robertowi o rozmowie. Sprawa lekarza M. Roberta oburzyła. Gdy już się kładli do łóżka powiedział - już wiem, skąd znam to nazwisko - on wypuścił z gabinetu pacjentkę z wyciekającym płynem owodniowym i kobieta straciła dziecko. Co prawda nie wiadomo czy by wyżyło, bo to był początek a może połowa siódmego miesiąca, no ale to jest stan zagrażający i dziecku i kobiecie. Powinien był wezwać karetkę by ją odtransportowali do szpitala. Nie rozumiem jak ktoś go może trzymać w jakiejkolwiek przychodni. Dobrze, że jej dałaś namiary na swoją lekarkę. Robert, a ten twój przewodnik seksuologiczny jest tylko dla panów czy i dla pań?
A co, chcesz poczytać? nie, ale dałabym do poczytania naszej synowej, bo odniosłam wrażenie, że jej wiedza w tej dziedzinie jest szczątkowa. No i może niech Paweł też sobie poczyta, niech chociaż jedno z nich ma większą wiedzę na ten temat. Bo Wela to ma jakiś melanż w głowie. Z jednej strony wie, że antykoncepcja nie jest "be, seks też nie, a z drugiej strony techniki zastępcze to terra incognita, bo tak to tylko "dziwki" robią. Ciekawe skąd w jej rodzinie ktoś wie co "dziwki" robią. Ja na przykład nie wiem. A ty Robercie?
Ja wiem, trafiłem w życiu na jedną - one po prostu żerują na naiwniakach. Ale miałeś szczęście - przeżyłeś, a ten drugi nie. Napisali w nekrologu, że nieodżałowany, wspaniały stomatolog. I były wyrazy współczucia dla pogrążonej w rozpaczy żony. Koledzy po fachu też zamieścili nekrolog, ale żonie nie składali wyrazów współczucia.
Skąd to wszystko wiesz? Z Gazety, muszę czytać prasę żeby wiedzieć w którą stronę idzie rozbudowa miasta, itp. Zigi prenumeruje na firmę i codziennie mamy gazetę. Na dole, w holu jest kiosk z gazetami. Wpierw ją czyta mamrocząc pod nosem Zigi, ale przy kawie ja czytam to czego on nie przeczytał. I też się tak pyta: a skąd ty to wiesz? Śmieję się, że jedno z nas czyta tylko nieparzyste strony a drugie tylko parzyste.
Zadzwonię jutro do mojej ulubionej pani ginekolożki i powiem jej, że trafi do niej moja synowa, której wiedza w temacie płciowym jest poplątaniem z pomyleniem, więc niech ją podszkoli przy okazji w teorii.
Kochany, a czy ty jutro masz jakiś luzacki dzień, że jeszcze nie śpimy? Prawie luzacki, mam tylko jeden zabieg i to dopiero o godzinie 13,00. Ale to zabieg, którego nie lubię robić. Będę usuwał tzw. ganglion i to niestety spory. To taka precyzyjna dłubanina. A na koniec będzie opatrunek gipsowy i ręka przez jakiś czas w górze na temblaku. Bo to taka nieco przeterminowana sprawa. Nie lubię tego robić, bo zabieg jest tylko pod znieczuleniem miejscowym a każdy pacjent któremu coś robisz pod miejscówką to swój strach ukrywa pod nadmierną gadaniną. I czasem trzeba takiemu niezbyt miło powiedzieć żeby się zamknął. Ale i tak jeszcze bardziej nie lubię robić rozcięgna, na którym się robią gruzły i trzeba je usuwać, ale tak, żeby ścięgna nie uszkodzić. Kiedyś robiłem ganglion całkiem fajnej młodziutkiej dziewczynie. Była cierpliwa, siedziała jak trusia ale gdy się dowiedziała, że ręka będzie na temblaku i w gipsie to się straszliwie rozryczała. Myślałem, że przestało działać znieczulenie i wołam pielęgniarkę, a ta dziewczyna taka zapłakana mówi - a ja po to poszłam na ten zabieg bo chciałam jechać do Zakopanego na narty i mam pokój zarezerwowany i jak ja pojadę? Śmiać mi się chciało, ale musiałem być poważny, choć trudno było. Nie pojechała, bo musiała przyjść w dwa dni później na kontrolę, ale ja w tej przychodni bywałem tylko raz w tygodniu i potem przy innym wylewała łzy, że jej Zakopane nie wypaliło.
W dwa tygodnie później Wela trafiła do lekarki poleconej jej przez Ewę. Ewa kazała by jej towarzyszył Paweł, mówiąc, że każdy kulturalny mężczyzna towarzyszy swej żonie gdy ta idzie do lekarza tej specjalności, bo często lekarz musi męża o czymś poinformować lub przepytać. Paweł był wstrząśnięty - myślałem, że tylko wtedy gdy kobieta jest w ciąży. Nie tylko - to jest mało przyjemna wizyta, więc kobieta musi mieć wsparcie a poza tym czasem lekarz ma jakieś wskazówki odnośnie współżycia bądź antykoncepcji i woli je sam przekazać partnerowi kobiety, żeby wszystko było jasne i zrozumiałe. I ja będę w gabinecie podczas badania Weli? Tak, będziesz oddzielony zasłoną. A gdy lekarka będzie rozmawiała z Welą po badaniu, to będziesz od razu wszystko wiedział, będziesz siedział obok Weli.
Co cię tak przeraziło? To jest bardzo miła pani, nieco starsza ode mnie i ma córkę dorosłą. Czasy się zmieniły, gdy Wela będzie rodzić będziesz mógł być cały czas z nią razem. Niewątpliwie sama czynność "robienia dziecka" jest przyjemnością, a rodzenie go już nie, ale dlaczego mężczyzna ma mieć swój udział tylko w tej przyjemnej części a kobieta ma sama znosić trudy porodu? Chyba jesteś na tyle nowoczesnym facetem że to rozumiesz? Ale ja źle znoszę widok krwi. Ty będziesz stał w trakcie porodu obok jej górnej połowy, trzymał za rękę, ocierał pot z czoła, pocieszał, całował. Nie będziesz tej krwi widział, dolna połowa rodzącej jest schowana za ekranem. No to może to przeżyję. Robert parsknął śmiechem -Paweł, ale gdy teraz będziesz na wizycie to nawet gołej pupy swej żony nie zobaczysz, nie rób z siebie synku niedojdy. A mama ma rację, to bardzo miła i kulturalna pani. To wy też tam chodzicie razem? - zdziwił się Paweł. Robert wzruszył ramionami - przecież my wszędzie chodzimy razem. Kochamy się, póki co to jesteśmy legalnym małżeństwem więc nie wiem co cię to tak dziwi. Znamy wzajemnie swe ciała, nie wstydzimy się swej nagości- bo nie ma czego.
Po wizycie u pani doktor Wela i Paweł wrócili uśmiechnięci i zadowoleni. Wela przytuliła się do Ewy mówiąc- jesteś dla mnie lepszą mamą niż moja mama biologiczna. A pani doktor poświęciła nam całą godzinę, potraktowała nas jak własne dzieci. Nawet nie wiedziałam, jak bardzo była mi ta wizyta potrzebna. Paweł też jest zadowolony. Pozapisywałam sobie masę wiadomości, żeby to sobie w głowie utrwalić. Paweł co prawda o niektórych rzeczach już wiedział, ale ja się podszkoliłam. Mam tabletki na trzy miesiące, a potem wystarczy gdy zadzwonię do recepcji i przyjadę odebrać receptę. A gabinet i cała ta mini przychodnia jest super. Ewa i Robert odetchnęli. Nie wyglądało to już źle.
c.d.n.
:-)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń