piątek, 14 października 2022

Trudny wybór -126

Według  panów meteorologów  święta wielkanocne miały być pogodne i ciepłe ale już kilka  dni przed świętami pogoda się popsuła, ale  klan  meteorologów nadal  głosił, że na święta na pewno będzie  dobra  pogoda, bo przecież to będzie  nieomal połowa kwietnia. Piotr słuchając tych prognoz powiedział - jakaś stara przepowiednia głosiła, że marszałek Piłsudski umrze  w maju  gdy spadnie  śnieg. Wszyscy  się  bardzo z tej przepowiedni śmieli, bo jeszcze  nigdy w maju   śnieg  nie padał, ale właśnie w maju 1935 r spadł śnieg a marszałek   zmarł 12 maja. A kwiecień na ogół  zawsze przynosił ze sobą bardzo  zmienną pogodę, więc  nie widzę nic dziwnego w  tym, że jest  zimno i pada  deszcz - perorował Piotr. I nic się  nam  nie stanie jeśli  nie pojedziemy nigdzie  w plener. 

Emil został wydelegowany do pomocy rodzicom, ale jego pomoc ograniczyła  się do rozłożenia wraz  z ojcem stołu. Pogoda  była paskudna, padał  deszcz i  było zimno, więc w ostatniej niemal chwili Helena stwierdziła, że w takim  razie zamiast tradycyjnych różnych jajek  na  zimno będą   na gorąco jajka faszerowane. Piotr z precyzją  godną chirurga plastycznego przepoławiał ugotowane  na twardo jajka, Helena potraktowała je potem ręcznym  blenderem, przygotowała kilka wersji  smakowych jajecznej mieszanki i napełniła  nimi skorupki. Jajka wpierw były krótko podsmażone  na patelni  a potem  wylądowały na  blasze  w piekarniku, by spokojnie czekać  na przyjście gości. Jedzenia było sporo a przede wszystkim  było bardzo urozmaicone. 

Dla małej Emil przyniósł jej dotychczasowe łóżeczko, żeby w  razie  zmęczenia  dziecko  mogło wygodnie poleżeć. Poza  tym  był to dobrze znany jej mebel a do tego wyposażony w jej różne  zabawki. Leszek i Wiesia przyszli  razem i  Leszek poczuł się w obowiązku wytłumaczyć  z tego faktu, ale Adela przerwała  jego tłumaczenia mówiąc - i bardzo  dobrze  zrobiłeś,  bo ja  zapomniałam, że  pani Wiesia jeszcze nigdy u  nas  nie była a pogubić  się na tym osiedlu niestety nie jest  trudno. A pokazałeś  chociaż  w której klatce my  mieszkamy ?-  zapytała. Leszek kiwnął głową mówiąc - no jasne, bo dla mnie te  wasze  mieszkania oddzielne ale tuż obok to istny majstersztyk. Prezentacja w przedpokoju w gruncie  rzeczy dotyczyła  głównie  Leszka, który dopiero teraz   miał okazję osobiście poznać  rodziców Emila. Adela przedstawiając Leszka powiedziała- a to mój i Emila brat. Ciągle  nie mogę  się zorientować  czy jest bardziej bratem moim  czy  Emila. Arek to uznał, że jest moim bratem no a Leszek się jeszcze  nie określił w tej materii.  No bo nie wiem do kogo jestem bardziej podobny - do ciebie czy do Emila- stwierdził Leszek. No z ubioru to tak jakby do Emila, ale  dziś czasy takie, że często ową płeć tylko na podstawie  stroju ciężko rozpoznać- stwierdził Piotr. Siadajmy zatem do stołu, proszę. Ponieważ jesteśmy nieco  nietypowi, to  dzielenia się jajkiem  nie będzie, ale życzę wszystkim  tu zebranym,  byśmy  się nie jeden  raz  spotykali  w tym  gronie. Zimno dziś i mało wiosennie, więc dziś mamy jajka na gorąco. Jest ich więcej, jest jeszcze jedna  blacha. I proszę by każdy z was był tak  miły i sam sobie nakładał na talerz to na  co ma ochotę i ile ma ochotę  zjeść.  Adela przeleciała  wzrokiem po stole i stwierdziła, że nie ma   majonezu, ale Helena powiedziała - jest, ale nie gotowy tylko domowy. Piotr go wczoraj bełtał i wyszedł mu super. No ale musztardy to chłopcy nie podali stwierdziła Helena i ruszyła do kuchni po musztardę. Po dłuższej chwili wróciła mówiąc - nic  z tego rozumiem - rano jeszcze  była. Nawet ją przełożyłam to ładnego  słoiczka i ......wsiąkła. Piotr zerwał się z krzesła i podreptał do  kuchni. Za chwilę był z powrotem niosąc nieduży ozdobny słoiczek. No gdzie  była? W zamrażarce - sam ją tam  wsadziłem, bo byłem pewny że to jakiś sos i nie chciałem żeby się  zepsuł na blacie  w kuchni.  

Leszek zajął strategiczne miejsce  obok swej ulubienicy, która jedną  rączkę trzymała w buzi,  a drugą wyciągała pomiędzy  szczebelkami. Adelko, czego ona szuka? Adela roześmiała  się - to mądre dziecko widzi, że wszyscy coś jemy, więc wyciąga łapinę  by dostać biszkopcika. Dostanie tego biszkopcika, ale po karmieniu  bo jak wpierw zje biszkopcik to nie  będzie  chciała  ssać.   A jej biszkopciki są słodzone  tym miodem od  ciebie a moje mleko niestety nie. To jest strasznie cwane dziecko. Patrz, już sama siedzi. Jak  się zmęczy to albo zacznie  marudzić albo padnie na brzuszek. W domu już urzęduje w większym łóżeczku i zawzięcie trenuje pełzanie. Zwłaszcza wtedy, gdy ją przewijam. Pełzanie z gołą pupą bardzo się jej podoba. A wczoraj leżała bardzo dziwacznie- główka, rączki i klatka piersiowa na materacu a pupa sterczała  do góry, bo  miała  wyprostowane  nóżki. I patrzyła  się na mnie tak jakby  chciała  powiedzieć: "zobacz, jaka  jestem  zdolna!"  No i jeszcze jedno robi - leży na materacu oparta główką, karczkiem i nóżkami- taki nieco  dziwaczny  mostek. Ani się obejrzę  a zacznie  raczkować i dopiero się zacznie jazda. Kontakty już wszystkie zabezpieczone, ale koleżanka mi podpowiedziała by pozabezpieczać wszystkie przewody, które leżą na podłodze. Bo jej  synek uwielbiał je  gryźć. No i  wiesz- skończy się  czas "przewróciło się,  niech  leży", codziennie trzeba będzie sprzątać. Leszek zwrócił się do Wiesi mówiąc - kocham tę małą jakby  była  moja! Jest taka słodka!  Adela przechyliła  się  do Wiesi mówiąc - Leszek ciągle jeszcze  nie  wie, że niemal wszystkie dorosłe zołzy były  kiedyś takimi słodkimi dziewuszkami. Ale ty wcale nie jesteś zołzą -  stwierdził.  Jestem, jestem, tylko za mało mnie znasz, widujesz od  święta i zdaje ci  się, że jestem aniołkiem. Przypomnij  sobie naszą  rozmowę  sprzed kilku dni, nawet Emil uznał, że  cię maltretuję. Dostało ci  się ode mnie  za niewinność a raczej za niewiedzę.  Ale tak naprawdę to miałaś rację. Ale mam się skontaktować zaraz  po świętach  z tym doradcą. Tylko  nie  zapomnij- na  szczęście to krótkie  święta - powiedziała Adela. Leszek pochylił  się  do Wiesi - chodzi o to by renegocjować umowę leasingową na sprzęt medyczny z którego korzystam, żebym bezstratnie mógł ją  wcześniej  zakończyć. Nie pomyślałem  o tym  wcześniej i teraz  mi Adela głowę zmyła. 

Leasing nie  zawsze  się opłaca - stwierdziła Wiesia. I nie każdy bank jest przyjazny kredytobiorcom i trzeba  się nieźle nakręcić by wybrać  dobry bank. Oni wygrywają na tym, że każdy się  spieszy by jak najprędzej rozkręcić biznes i przez  to niektórych  spraw się nie dopatrzy. A doradców finansowych  najlepiej  mieć  dwóch  zupełnie różnych. I najlepiej o wszystko pytać  się po trzy razy, zawsze  zapisując, to co nam radzą.  Ja na  tej zasadzie  zawsze  działam. Bo mam dziwne  wrażenie, że ci doradcy finansowi nigdy  nie  są bezstronni, chociaż teoretycznie  powinni  być.  Też tak podejrzewam- stwierdziła Adela. Mam dziwne   wrażenie, że bezstronność się po prostu w tej materii  nie opłaca.  Opłaty za udzielanie takich porad nie  są na tyle  wysokie by utrzymać za to firmę.

Najmłodszy uczestnik wielkanocnego śniadania poczuł jednak  głód i Adela przeprosiła gości, że ich na trochę opuści, bo musi  nakarmić dziecko. Emil zaraz  wziął małą na ręce mówiąc, że coraz  cięższa się robi ich mała córeczka, więc on ją  zaniesie do karmienia. Emil bardzo lubił przypatrywać się małej gdy Adela  ją karmiła.  Tym razem trwało to  tylko chwilę,  bo Adela stwierdziła, że powinien  wrócić do gości. I niech przyjdzie   za pół godziny, koniecznie  z nowym pampersem, który jest w łóżeczku pod  materacykiem. A tak w ogóle to ona najchętniej  już by poszła do  domu i ułożyła  się w ramionach Emila. Emil zaśmiał  się - jutro będzie nieco  gorzej, bo jutro będą dwaj budrysi Arka. I mała  a raczej  zerowa  szansa na poprawę pogody, więc nie  będzie  chowania  jajek  w ogródku. Ale można  wszystkie opakować w jednakowe papierki i tylko ponumerować i będą sobie  wybierali  numerki nie  wiedząc co jest  w środku.  No przecież i tak  nie widać  co jest w środku, one  są przecież wszystkie  tak  samo opakowane  firmowo- zauważył Emil. Adela zaczęła  się  śmiać- no widzisz - od tego  siedzenia  w domu z dzieckiem durnieję! Wiesz co, przyślij mi tu Wiesię. Pogadam  z nią trochę nim  się mała naje.

W3 minuty później  do pokoju weszła Wiesia z pampersem w  dłoni. Adela poprosiła ,  by usiadła obok i powiedziała - mam propozycję - mówmy sobie  po imieniu, w końcu  znamy  się już chyba dostatecznie  długo, jeszcze od  czasów śródmieścia. Bardzo  chętnie, jestem "za"- stwierdziła  Wiesia. Wiesz co ,zauważyłam, że te wcierki, które dałaś Leszkowi to  chyba  mu pomagają, przynajmniej lepiej  niż przedtem  wyglądają te jego pozostałości  włosów. Sama bym sobie  chętnie  coś powcierała, bo mi  strasznie po tej  ciąży wyszły  włosy. Możesz powiedzieć  co mu dałaś? Dałam  mu olejek pichtowy i to sobie  wciera a oprócz tego pije  10 kropli  dziennie tegoż olejku. Tobie nie  mogę zlecić takiej  kuracji bo karmisz  piersią. Musisz  spokojnie odczekać  aż skończysz karmienie. A na razie  jedyne rozsądne  działanie to jednak skrócić włosy i robić wcierkę z naparu pokrzywy. Do kiedy będziesz karmić? Obiecałam, że do  roku, bo ostatnie badania  wykazały,że pokarm  matki wpływa korzystnie na rozwój mózgu dziecka. Stąd  też zalecenie  WHO by dzieci  karmić piersią 2 lata. No ale będę karmiła  rok i chwatit. Owszem,  zgodzę  się  z WHO, że to dla  dzieci  korzystne, no ale mieszkam w Europie  a nie w Eiopii czy innym terenie   zapomnianym  od Boga, skazanym na głodowanie, brak leków, brak pomocy lekarskiej.

Wiesia, a jak oceniasz Leszka? Tylko szczerze, bo dla mnie  to  tylko i wyłącznie  przyjaciel i ginekolog choć naprawdę  się bardzo lubimy. Ja wiem, że powiedział Emilowi, że się  we mnie podkochuje, ale to niewiele  ma  wspólnego  z miłością  a tylko i wyłącznie  z faktem, że może się wygadać do mnie na każdy temat, nawet taki związany  z jego zawodem. Życie  go kiedyś mocno pokopało, ciągle  się jeszcze zbiera  w  całość, panicznie  się boi odrzucenia i jednocześnie boi się zaufać. Co mnie nie  dziwi, znam genezę  tego. Mnie ufa głównie  dlatego, że ja  nie mam jak  go wykorzystać i on o tym wie i rozumie  to. Nawet  nie masz pojęcia  jak się cieszył,że urodziłam  dziewczynkę, bo tak po  cichutku to Emil marzył o  dziewczynce. To bardzo dobry człowiek. Cieszy się teraz  niczym dziecko, że może do nas przydreptać pieszo. Śmiejemy  się  czasem  z Emilem, że na  wyposażeniu  mieszkania mamy również Leszka. Wie, że może do nas wpaść i bez zapowiedzi, ale nie wykorzystuje  tego. On robi założenie, że każdy jest tak  samo porządny i uczciwy jak on, a przecież tak  nie jest. Pewnie cię nieco zdziwiło to dociekanie czy jest moim bratem czy Emila. Bo przyjaciel Emila, z bardzo  dawnych  czasów też jest  moim i Emila przyjacielem i  zawsze mówi, że kocha  mnie jak  siostrę, której nie ma. O ile Leszek nigdy  mnie  nie doprowadza do  wściekłości to tamtego mam  chwilami ochotę  zamordować, chociaż bardzo, bardzo cenię jego inteligencję i dobre serce. Ożenił się z moją przyjaciółką, która ma dwóch  synków i on chce ich adoptować. A chłopcy to za nim  świata  nie widzą. Jak on coś  powie to święte niczym  biblia. Znów  się zapewne jutro będą się chłopcy  pytać, czy oni naprawdę byli tacy mali jak  Milenka. Byli u nas gdy wróciłam z małą  ze szpitala. Byli przerażeni, że to takie  maleństwo.Wiesz- niecałe 3 kilo i 51 cm. A teraz panienka  waży 7 kg. Według norm powinna  więcej ważyć i jestem  pewna,  że gdyby  była na mleku modyfikowanym to  ważyłaby więcej bo ja  to  się dość  dietetycznie odżywiam.

Wiesz Adelko, bardzo polubiłam Leszka, ale jakoś  nie  wiem, czy jestem  w jego typie,  czy jest  mną  zainteresowany i w jakim  zakresie. Adela uśmiechnęła  się -  gdyby chciał cię  tylko "przelecieć" to by to już  zrobił na pewno i  nie przyszedłby z tobą na  świąteczne śniadanie do naszych   rodziców. Jest  na to za poważnym  człowiekiem. I bardzo wątpię że wydałby w podzięce za pożyczenie czapki kilka  stów na taki kosz delikatesowo- kwiatowy. Nie  zastanowiło cię, że oddał ci nowiutką czapkę zamiast tej  twojej? Nie oddał ci jej, bo chciał mieć coś twojego a nie dlatego, że tak  ją  zniszczył, że się już nie nadawała  do użytku. On  chwilami jest trochę  z innej bajki, jest  starszy od Emila. I wierz mi - tamto pokolenie było bardziej odpowiedzialne, inaczej wychowane.

                                                               c.d.n.


2 komentarze: