Wieczorem, gdy już szli spać, Kazik zapytał Teresę- kochanie moje a co robimy ze Sylwestrem? Wiem, że nie przepadasz za balem ale to nasz pierwszy małżeński Sylwester, więc pomyślałem sobie, że może byśmy wyskoczyli gdzieś poza Warszawę, na przykład do Baligrodu na Bystre?
A jesteś w stanie zagwarantować pogodę bez śniegu i gołoledzi?- zapytała. Przy dobrej pogodzie jechaliśmy sześć godzin z minutami, a jeśli popada śnieg albo marznący deszczy to pojedziemy dziesięć godzin. To chyba zupełnie nie ma sensu. Możemy sobie posiedzieć do północy, łyknąć szampana, ewentualnie obejrzeć jakiś film. Możemy zaprosić Krystiana i Alę, tata raczej nie będzie się palił do siedzenia z nami. On musi prowadzić dość regularny tryb życia. A w Sylwestra nigdzie praktycznie nie ma dobrego jedzenia, poza tym zawsze jest piekielnie ciasno, bo chcą jak najwięcej zarobić i jest "nadkomplet". Jakoś nie mam ochoty iść akurat w Sylwestra. Możemy gdzieś się wybrać potańczyć w którąś sobotę karnawałową. A Krystian tańczy? No jasne, chyba nawet lepiej ode mnie, on tak twierdzi. A on się gdzieś wybiera? Nie mam pojęcia. A nie będzie to dla ciebie kochanie kłopot gdy przyjdzie Krystian z Alą? Nie, nie będzie,wspomogę się gotowcami no i ty mi przecież pomożesz. To jasne, że pomogę. Zadzwonię do Krystiana i przepytam się jaki ma plan.Ale Krystian nie odebrał telefonu.
No ciekawe, że nie odbiera - stwierdził Kazik. Teresa spojrzała na niego i powiedziała- a spojrzałeś na zegarek? Może najzwyczajniej w świecie jest w łazience i się kąpie. To nie jego pora - za wcześnie. No nic, jak będzie wolny to oddzwoni.
I rzeczywiście, w kwadrans później Krystian oddzwonił. Krystian też był zdania, że jazda w Bieszczady to nie za dobry pomysł, potem ściszył głos i niemal szeptem powiedział - powiedziała, że mnie bardzo lubi. Kto cię lubi? Noooo, Alutka. Bo zapytałem się, czemu mnie unika, czy może mnie po prostu nie lubi? Ale powiedziała, że skąd, że mnie bardzo lubi, ale nie chce mnie krępować bo i tak jestem super facet, że ją zaprosiłem by na razie tu mieszkała. Słuchaj, my z Alutką możemy przyjść i pomóc przy szykowaniu jedzenia na Sylwestra. Nie ma potrzeby - Tesia chce się wspomóc barkiem hotelu Europejskiego. Jutro się złoży zamówienie, w przeddzień się odbierze. Może tylko cię wykorzystam byś ze mną pojechał po odbiór. A to co na ciepło to Tesia sama chce zrobić. No to się ciesz braciszku, że jeszcze ktoś oprócz nas cię lubi. Trzymaj się i pozdrów od nas Alinę.
Teresa rozpuściła w pracy wiadomość, że jej znajoma chce sprzedać dom pod Warszawą. Miała przy okazji próbkę, jak szybko w biurze rozchodzą się wiadomości. Powiedziała o tym tylko w swoim dziale, a od południa już kilka osób wpadło by się dowiedzieć gdzie ten stoi ten dom, jak duży, w jakiej miejscowości. W końcu Teresa zatelefonowała do Aliny, z pytaniem, czy może zainteresowanym podać jej numer telefonu, żeby osoby zainteresowane od razu z nią rozmawiały. Alina od razu zatelefonowała do Krystiana by poradzić się co ma mówić, bo jak na razie to jeszcze nie ma przecież pełnego rozeznania. Nie szkodzi, jeśli ktoś naprawdę chce kupić to spokojnie zaczeka. Wiesz - sam dom, który ma swoje lata to drogi nie jest, liczy się cena gruntu na którym stoi. Na razie mów, że nie możesz w pracy o tym rozmawiać i niech zadzwonią do ciebie wieczorem, najlepiej po dwudziestej. I zapisuj sobie od razu nazwisko dzwoniącego. A ja dziś trochę za tym polatam, mam tylko jedną sprawę w sądzie. W każdym razie, gdybyś nawet najtaniej sprzedała, to stać cię będzie na kupno mieszkania w Warszawie. I trzeba byś szybko przejrzała wszystkie papiery, bo jak niczego ciekawego się nie znajdzie to trzeba będzie zrobić sprawę sądową w kwestii tego, że jesteś spadkobierczynią. Ja dziś wpadnę do Hipoteki. Ojej, jęknęła Alina- masz przeze mnie same kłopoty, to mnie nieco przeraża. Nie mam kłopotów, Alutko- nie wpadaj w histerię. To wszystko to moja niemal codzienność, bo mało kto wie, które dokumenty są ważne i trzeba ich pilnować.
Przed końcem dnia pracy do pokoju Teresy zajrzał ....Franek i pokiwał "przywołująco" na Teresę. Teresa tylko głęboko westchnęła i wstała od biurka zastanawiając się co też Franek ma do niej za romans. Za tydzień, zaraz w pierwszych dniach stycznia leciał do swego ukochanego Maroka na dwa tygodnie. Może chce zmienić termin albo trasę - przemknęło jej przez myśl. Ponieważ naprawdę nie było gdzie porozmawiać w spokoju Teresa wróciła po płaszcz i torebkę mówiąc - idę zjeść coś gorącego, wracam za pół godziny, jak się będzie paliło to telefony odbieram. Spotkali się przy windzie, zjechali na dół i Teresa powiedziała - chodź do Wedla na gorącą czekoladę, nie chce mi się spacerować koło biura.
Ja płacę - Franek uprzedził Teresę. A wziąć ci coś do tej czekolady? Teresa zaprzeczyła- czekolada jest dostatecznie tucząca, wolę samą, bez dogryzki. Gdy czekolada już stała na stoliku Teresa zapytała - chcesz zmienić trasę przelotu i nie chciałeś bym cię objeżdżała przy personelu? Nie, nie chcę. Ja w sprawie tego domu.
Teresie lekko opadła szczęka ze zdumienia - chcesz kupić dom? To wielka chałupa,parter, piętro i strych i dojazd do niej wredny. No i nie ja to sprzedaję, tylko moja przyjaciółka. Została sama i to domiszcze ją przerasta. Tam nie ma miejskich mediów, ogrzewanie własne i musi być, bo inaczej dom by zapleśniał. Od stacji WKD ze 2, lub 3 km, na szczęście nie przez las, nawet jest wąski chodniczek. Duży ogród koło domu i nieco zdziczały, bo nie ma go kto pielęgnować. Dom może zostać sprzedany razem z pięknymi przedwojennymi meblami. To jest dom mojej przyjaciółki, na razie ona szuka gdzie jest testament, bo wie, że był zrobiony. Póki co to stoi od świąt pusty, ale jest ogrzewany, żeby rury nie potrzaskały i żeby pleśń nie wlazła. Mój znajomy prawnik pomoże jej w sprzedaży, więc żadnej ściemy nie będzie, tyle tylko, że to trochę potrwa. A ona samotna? Samotna, panna, mój rocznik, 170 cm na płaskim, naturalna blondynka. A mógłbym to obejrzeć? Mógłbyś, ale musisz się z nią w tej kwestii porozumieć. Pojedzie razem z nią jej prawnik. To brat mego męża. A ponieważ ona pracuje to chyba tylko w weekend będzie mogła tam pojechać. Na razie od świąt mieszka u znajomych w Warszawie. Franiu, zastanów się dobrze nad tym krokiem, taki dom podmiejski to worek bez dna, trudny do utrzymania i zawsze jest przy nim co robić. No i ten ogród przy nim - nieco zdziczały i naprawdę spory.
Franek roześmiał się - jesteś bardzo zabawna - zamiast reklamować towar, który sprzedajesz, wymieniasz same jego wady. To szalenie uczciwe, ale może ewentualnego kupca zrazić. Wiem, ale ty jesteś moim kolegą, więc dlatego mówię ci o wadach ukrytych "towaru". Z innymi chętnymi nie ja będę o nim mówiła a ona. Jesteś jednym z najsympatyczniejszych facetów w tym bajzlu, więc dlatego ci to wszystko mówię.
Czyli dobrze, że cię wywołałem. Mam dość wielkiej płyty, mrówkowca w którym mieszkam i tych małych pokoi i osiedla, wiecznie zasikanej windy, psów wyjących u sąsiadów. I dlatego tak często wyjeżdżam. Jak mam się skontaktować z tą twoją przyjaciółką? Teresa podała mu numer telefonu do Aliny mówiąc - myślę, że w pierwszy weekend po nowym roku możecie się tam wybrać. A ty też tam będziesz? Nie wiem, czy mojemu mężowi będzie się chciało tam jechać. Nie zapominaj, że jestem dopiero co po ślubie, więc każdy wolny dzień chcemy mieć tylko dla siebie.
Ojej, czegoś nie rozumiem - masz z mężem wtórny miesiąc miodowy? Franiu, nie zauważyłeś, że mam inne nazwisko, już nie dwuczłonowe? Na początku grudnia wyszłam ponownie za mąż. Błyskawicznie się rozwiodłam i równie błyskawicznie wskoczyłam w następny związek. I no co lepiej?- zapytał Franek. Tak, zdecydowanie lepiej i częściej. Franek uśmiechnął się - twój personel już się zachwycał twoim mężem, ale nie mówiła żadna, że to nowy nabytek.
Dobrze wytresowane przeze mnie. A chwilami to mam nieodparte wrażenie, że mówię do słupów a nie do dziewczyn. Chętnie bym zmieniła pracę, pomału już nie wyrabiam- tu się zrobiło istne biuro turystyczne. Ostatnio Olka poszła wizować paszporty do jednej z "dzikich ambasad". Poszła i.......przepadła na pięć godzin. Wróciła wyraźnie przemaglowana. Oczywiście twierdziła, że czekała tam w długiej kolejce.Tyle tylko, że nikt niemal nie jeździ tam prywatnie a tych co służbowo to głównie my wysyłamy. Zapowiedziałam jej tylko, że jeszcze jeden taki numer i się rozstaniemy. Stanowczo muszę się gdzieś przenieść. Tylko nie mów o tym nikomu, dobrze?
No to chyba jasne, przecież po to wyszliśmy, żeby na osobności porozmawiać. A jak się spisuje garnek? Garnek jest superancki a łakocie pychota absolutna. I te świeże daktyle - niebo w dziobie! To fajnie, znów ci przywiozę, kupiłem je w strefie wolnocłowej w Rzymie.
No- niestety musimy Franiu wracać do biura, bo za chwilę ktoś zorganizuje ekspedycję poszukiwawczą. Do biura Teresa wróciła sama, Franek jeszcze dokądś "pożeglował". Ten tydzień pomiędzy świętami był bardzo spokojny. Teresa zagoniła dziewczyny do porządkowania dokumentów i przygotowania się już do pracy po nowym roku. Dwie najlepsze zostały po prostu wygonione do domu - oczywiście powiedziała im, że to nagroda za dobrą pracę.
Tak jak planowała złożyła zamówienie w barku Hotelu Europejskiego, a ponieważ trudno było się do nich dodzwonić, to gdy Kazik po nią przyjechał podjechali do tegoż barku i złożyli zamówienie. Teresa opowiedziała o swym spotkaniu z Frankiem. To może on się żeni? -zastanawiał się Kazik. Teraz jednak życie się wydłużyło i facet po pięćdziesiątce to jeszcze się zalicza do młodych, chociaż nie do młodzieży. No nie wiem, nie jestem z nim aż tak blisko, żeby mi się zwierzał. No i bardzo dobrze- stwierdził Kazik.
Przy obiedzie, który jak zwykle jedli z tatą w jego mieszkaniu, Teresa zapytała się, czy tata spędzi u nich Sylwestra, bo będą jeszcze Krystian i Alina. Ale tata stwierdził, że najzdrowiej dla niego gdy się położy spać około godziny 23,00, bo wtedy nie ma problemu z zaśnięciem i bez problemu całą noc grzecznie przesypia. Już sobie zakupił w aptece stopery do uszu, żeby go nie budziły sylwestrowe hałasy. Co prawda Teresa wątpiła w skuteczność tej ochrony, ale tata twierdził, że zamknięte okna i zasunięte żaluzje oraz grube zasłony skutecznie wraz ze stoperami będą go chroniły. Teresa przed wyjściem z domu sprawdziła stan zapasów zapisując sobie co jeszcze i w jakiej ilości jest w zamrażarce. W drodze do swojego mieszkania zrobili jeszcze zakupy w osiedlowym "spożywczaku", który niedawno zmienił właściciela i był coraz lepiej zaopatrzony, na półkach pojawiła się nawet żywność dietetyczna i sporo importu.
W swojej skrzynce na listy znaleźli życzenia świąteczno-noworoczne od pana kierownika z ośrodka w Baligród-Bystre, co bardzo wzruszyło Kazika.
c.d.n.
:)
OdpowiedzUsuń:-)
OdpowiedzUsuń