niedziela, 5 lutego 2023

Lek na wszystko? - 51

 Wygłupiasz się - stwierdziła Teresa. Nie wygłupiam! Staniemy  na parkingu po drodze, to wtedy wyjmę wszystko z bagażnika  i poczytasz  sobie, że ja nie  żartuję. Słyszałem coś o tych nagrodach-stypendiach od ministerstwa,  ale w to nie  wierzyłem. Najbardziej mnie ubawiła ta kupka pieniędzy. O tym, że to będzie 20 tysięcy to już wiedziałem - rozśmieszyło mnie to, że  kilkuletni wysiłek  wyceniono na  taką  kwotę i że dają do ręki, a nie na przykład czek do realizacji w  banku. No ale  to komuś  się widocznie  wydało chwytem propagandowym. Jeszcze bardziej mnie zdziwiła ta  nagroda, bo mnie jakiś czas w  kraju nie było, a gdy to wszystko robiłem to nikt mi nic nie ułatwiał, o wszystko toczyłem  boje. Tak to wszystko wyglądało jakbym to wszystko wymyślał dla siebie,  a póki co samolotów nie  produkuję i ich  nie sprzedaję. Jedno co jest pewne - nie odejdę teraz z Instytutu, muszę tu te  trzy lata posiedzieć. No i tym sposobem tu będę robił doktorat. To już teraz  wiem dlaczego "stary" tak pochwalał mój plan. Będzie  Instytut  miał doktoranta, to zawsze ponoć podnosi prestiż placówki. No i co ty kochanie  na to? 

Cieszę się, bo wygląda na to, że teraz będziesz bardziej  zadowolony z  faktu, że pracujesz  w Instytucie. A dodatkowo, to się  cieszę, że nie  musieliśmy być na tej uroczystości. Widziałam po twojej minie, że nie  czujesz  się w tym  miejscu dobrze. Miło ze strony twego "szefa", że  nie  musieliśmy zostać na tej uroczystości.

A ja się cieszę, że szef cię poznał. Widział Ankę ze trzy razy i po ostatnim moim  tu Sylwestrze miałem  z nim rozmowę - niezbyt miłą, ale ja już wtedy  byłem w trakcie rozwodu. Szef mi wtedy powiedział, że choć nie jest  zwolennikiem rozwodów to w tym wypadku wręcz cieszy  się, że wreszcie przejrzałem na oczy i się rozwodzę i że nie może się nadziwić, że się z Anką ożeniłem. Dość brutalnie  mi wtedy powiedział kim jest  w jego mniemaniu Anka. A ja  mu powiedziałem dlaczego się z nią ożeniłem. Podejrzewam, że sobie z kumplami od  kieliszka nieźle pohulała.  Wiem, mogłem tu dziś przyjechać  sam, ale chciałem by wiedział i  zobaczył, że normalna, mądra i kulturalna kobieta zgodziła  się być moją żoną i mieć ze mną dziecko. Jestem  dumny z tego  powodu, że jesteś moją  żoną.

Zik, kocham cię, wiem jaki jesteś i według mnie postąpiłeś  wobec Anki jak dżentelmen. Szkoda  tylko, że twój ojciec wtedy głupio ci doradził, ale on zapewne  nic  nie  wiedział o Ance. I choć byliście już pełnoletni powinien był z nią i jej rodzicami porozmawiać i powiedzieć, że uznasz  dziecko jeśli się okaże po badaniach genetycznych, że jest twoim produktem.  Nie  wykluczam, że jestem podejrzliwą babą, ale nie  wiem dlaczego nie wydało ci się dziwne, że zaszła przy prawidłowo stosowanej barierze "anty" i że "poroniła" akurat wtedy gdy ty byłeś na Targach i ze szpitala wyszła po  jednym  dniu. Wyjątkowo dziwny zbieg okoliczności. Niemal jak tłumaczenia Robercika, że on to tylko  tak tylko do fotografii pozował.

Nie  da się ukryć, że i twoje i  moje pierwsze małżeństwo  było wynikiem naszej  niedojrzałości emocjonalnej, może też pokłosiem  głoszonych przez  rodziców ideałów. Oboje  dostaliśmy bolesną  lekcję. Ale najważniejsze, że jesteśmy razem, że się  w tym całym galimatiasie  odnaleźliśmy. Reszta się nie liczy. Nie stawajmy na parkingu, jedźmy  już do  domu. Może tylko wstąpimy po drodze do cukierni, trzeba  jakoś uczcić ten sukces. W domu poczytam ten dyplom i to pismo z ministerstwa.No, nasi to będą  zdziwieni, gdy tak  wcześnie wrócimy. Ja stawiałam, że wrócimy  najwcześniej  około siódmej  wieczorem.

Zrobiło mi się trochę smutno, gdy twój szef opowiadał o tym, że właściwie małżeństwo  mu się sypnęło. Ciekawe czy pani sekretarka ugra z nim  coś, skoro szef powiedział, że ona  nie jest w jego typie jako kobieta. A żona szefa była  ładna? Bo ja  wiem?- w głosie Kazika było słychać dużo wątpliwości. Była bardzo sympatyczna, dość pulchna blondynka, mówiąca do męża per  skarbie. Ale nie  miałem  bladego pojęcia, że była od  niego 15 lat młodsza,  nie  wyglądała na młodszą od niego, a już w  żadnym  wypadku na młodszą o piętnaście lat. 

Skoro mówisz, że była pulchna to może warstewka tłuszczyku dodawała jej optycznie lat - stwierdziła Teresa. Przecież nie  wszystkie  młode kobiety są bardzo  szczupłe i  wiotkie. Pamiętam, że w podstawówce to były ze dwie takie bardziej pulchne a w liceum w mojej klasie jedna. Ona to była wręcz ogromna, wszystkiego miała  w nadmiarze - i wzrostu i objętości. Ale  była  całkiem  równa  z niej  dziewczyna i nie  mizdrzyła  się do chłopaków, którzy do nas przychodzili z męskiego liceum na  szkolne zabawy. Nie lubiłam tych  zabaw i byłam  tylko na jednej. Ci chłopcy z Reytana byli jacyś z lekka porąbani.   

Kazik zaśmiał  się -Krystian chodził do Reytana i zapewne dlatego skończył prawo, bo tam co drugi szedł studiować  prawo, ale często po pierwszym roku zmieniali kierunek. A on twardo ukończył. On bardzo pasuje do tego zawodu, wygadany  jak licho. I wszystko ma u niego bardzo  wiele aspektów. Ojciec kiedyś powiedział, że według Krisa to kij ma cztery a nie  dwa  końce. I, tak z ręką na  sercu, to nie  wiem jak on się dogaduje z Aliną, bo według jej filozofii to kij ma tylko jeden koniec - ten do bicia, a ten  drugi to uchwyt. A przy tym  wszystkim to ona jest bardzo uczynna, chętnie innym pomaga, naszego tatę na  spacery wyprowadzała. 

No wyprowadzała, bo z własnym ojcem  to się nie  za bardzo dogadywała, a z tatą to się nawet  niemowa  dogada - stwierdziła Teresa. Sam widzisz jak tata zawsze  wie co zrobić żeby  mały był cały w skowronkach. I wiesz , jesteś naprawdę  cudownym facetem, że zgodziłeś  się by tata z nami mieszkał. Zauważyłeś  chyba jak bardzo mu się poprawiło zdrowie odkąd z nami jest stale. Jakiś cud się  zrobił- lepiej  widzi,  lepiej  słyszy, jakiś taki dziarski się  zrobił. Ostatnio uśmiałam  się, bo siedział z małym na loggii i cały czas mu opowiadał co widać. W pewnej chwili  słyszę: "o i pani sąsiadka z psem idzie ale mam nadzieję, że nie do nas. Mam nadzieję, że nie zna numeru  mieszkania." A po chwili : "przepraszam  cię Aleczku, pomyliłem  się, to inna pani szła, tylko piesek był podobny". Myślałam, że się rozpadnę ze śmiechu.

Gdy już dojechali  do Warszawy i odwiedzili ulubioną cukiernię zakupując  w niej całkiem spore pudełko różnych ciastek, Kazik zatelefonował do brata i poinformował go, że będą   w domu najdalej za 15 minut, a na pytanie Krisa co tak wcześnie wrócili odpowiedział - no cóż, nie podobało się nam, więc wyszliśmy wcześniej. A co u was? Och, wszystko jest w porządku, Alkowi jeden ząb już wyszedł, a drugi pewnie  wyjdzie jutro, bo prześwituje. No to fajnie, kupiliśmy właśnie ciacha, były jeszcze  twoje ulubione  "sokoły". Oj to super, przyjeżdżajcie szybko. W 17 minut  później wchodzili już do mieszkania. W windzie Kazik powiedział - tę gotówkę to ja mam zamiar rozdzielić na cztery części -  dla taty, Krisa, Aliny i Ciebie. Jeżeli mamy w domu koperty, to  zrobię to jeszcze  dziś. Ale....zaczęła Teresa- nie ma żadnych "ale" tak to sobie umyśliłem. Ja będę miał tę drugą pensję. Ale o niej to powiemy tylko tacie.  A może będzie lepiej dać im to na Mikołaja albo pod choinkę?- zaproponowała Teresa. No to może na Mikołaja, ale tak naprawdę to mam ochotę dziś się tym podzielić. No to zrobisz jak  zechcesz - stwierdziła.To przecież twoja forsa. Nasza, nasza- nie tylko moja- sprostował Kazik. Wszystko kochanie  mamy wspólne. No ale może masz rację, że będzie zabawniej, gdy dostaną w tym  roku zamiast prezentów rzeczowych gotówkę na  Mikołaja lub pod  choinkę. Odpadnie  nam czaszkowanie co komu kupić. No to w takim razie damy im to na  Mikołaja i zarządzimy, że w tym  roku nie robimy prezentów pod  choinkę. Zgadzasz się?- zapytał Kazik. No pewnie, że  się zgadzam. Zgadzam  się ze wszystkim co zarządzisz, bo ja tu tylko sprzątam - powiedziała  ze śmiechem.

Główną atrakcją dnia  było oglądanie pierwszego ząbka. No to ja jestem cała w nerwach jak to będzie z tym karmieniem piersią - zastanawiała  się na głos Teresa. Jeśli mnie dziabnie tym zębem to chyba mu dam klapa. Nie mam pojęcia jak można karmić piersią dziecko, które już ma zęby. Chyba jednak przejdę już tylko na karmienie butelką, najwyżej będzie dostawał więcej picia. Zresztą ja mam coraz mniej pokarmu - mówiła  do Kazika. Zadzwonię do poradni laktacyjnej i posłucham  co oni powiedzą. Mogę też przed porą karmienia ściągnąć pokarm i dać mu z butelki. Zobaczę jak to będzie dziś wieczorem. 

Tej  soboty zamiast lunchu z prawdziwego zdarzenia dorośli objadali się ciastkami. Kris nieomal piał z zachwytu nad mądrością swego bratanka, który cały dzień był grzeczny, a na dodatek miał już całkiem dobrze widoczny pierwszy ząbek. I wcale nie marudził z okazji wykluwania się ząbka. I gdyby mu nie  dali  skórki z chleba to pewnie by nie  zauważyli tego zęba, bo gdy mały zagryzł z  całej siły skórkę to zauważyli na  niej ślady krwi. Tata ich uspokajał, że to przecież normalne,  że to nic groźnego, że nawet go to nie bolało, skoro nie  płakał, ale Kris i Alina  byli wystraszeni. No to sobie oboje zapamiętajcie ten fakt, żebyście nie dostali oboje zawału gdy wasze  dziecko zacznie ząbkować - powiedziała  Alina. 

Ponieważ wszyscy wypytywali się o "imprezę" Kazik opowiedział tylko smętną historię swego szefa oraz nadał "otwartym tekstem" że zupełnie nie  czuł jakiejkolwiek  więzi z tym miejscem, w którym przecież  przez jakiś  czas często bywał, że nie  miał ochoty spotkać się z którymkolwiek  z dawnych kolegów, że nie czuje już pociągu do latania i w związku z tym odebrał nagrodę, odznaczenia, dyplomy itd i poprosił szefa by  zwolnił go z obowiązku odbierania tego wszystkiego osobiście na oczach widzów, a  szef, z którym  zawsze miał dobre układy zgodził się -bo go rozumiał.  Powiedział też, że zaprosił szefa by koniecznie  do nich wpadł gdy będzie  w Warszawie, a poza  tym to jest wielce prawdopodobne, że  szef będzie w  związku ze swoją sytuacją rodzinną potrzebować porady prawnej i wtedy zapewne zwróci się do Krisa. Oczywiście wie, że Kris nie zajmuje się rozwodami, ale on  ma  jakieś zawirowania z prawami własności i chciałby to wszystko powyjaśniać z prawnikiem. No a jak Kazik zna  szefa, to on na pewno ma wszystkie papiery w jednym miejscu i  zapewne będzie miał zrobioną listę pytań do  Krisa. Bo to jest wielce "uporządkowany" człowiek - zapewnił Krisa  Kazik.

No patrzcie państwo - wydziwiał Kris- przestał lubić latanie! Myślałem, że przyjedziesz i będziesz  się cały czas zachwycał nowym lotniskiem, marzył o jakimś locie, lub wręcz skorzystasz z okazji i  sobie polatasz. Kazik wzruszył ramionami - człowiek się po prostu zmienia i zmieniają  się jego upodobania. Ty kiedyś uwielbiałeś cukierki miętowe  i albo żarłeś wciąż miętówki albo żułeś  gumę o smaku miętowym a teraz to już zapach mięty ci przeszkadza i  nie zajadasz  się miętówkami.  Miałeś kiedyś świra na punkcie kwiatków doniczkowych i co? jakoś  nie widać u was w  mieszkaniu kwiatów doniczkowych.

Mnie nadal interesują nowe konstrukcje samolotów - wchodzą nowe materiały, można  więcej  rzeczy przebadać. Nie odchodzę od  konstrukcji, po prostu już mnie nie bawi prowadzenie samolotu- mam licencję pilota , gdybym musiał to bym poleciał, ale już nie mam z tej okazji frajdy. Dostatecznie  dużo adrenaliny mam często w zatłoczonej Warszawie w godzinach  szczytu. Mam żonę, mam dziecko, które przecież  musimy wychować. Nigdy nie  chciałem zostać zawodowym pilotem,  latanie to była dla mnie rozrywka. Robiłem uprawnienia, bo musiałem wiedzieć "namacalnie" o pewnych niuansach w trakcie  lotu- to trzeba  poznać  doświadczalnie a nie tylko z opowieści tych, którzy siedzieli za sterami. Miałem kolegę, który był "oblatywaczem". W pewnym  momencie stwierdził, że już musi przestać, bo zaczyna go ta praca męczyć. Ale ktoś, z kim latał na  zmianę nie przyszedł bo zachorował i on poleciał, tak trochę na przekór sobie. Żyje, ale jest wrakiem człowieka bo samolot się rozbił a on marzy by wreszcie umrzeć. Więc ja nie latam, bo nie jestem przekonany o celowości dla  mnie takiej rozrywki. Dla mnie rozrywką jest teraz zabawa z Aleksem, obserwowanie jak się rozwija i  zmienia.Najmilszym zajęciem - bycie  razem z Tesią i Małym. Najlepszym wypoczynkiem -bycie  z wami wszystkimi pod jednym dachem.

                                                                             c.d.n.

2 komentarze: