Tegoroczna Wielkanoc upłynęła w dość zimowej atmosferze- nocą było poniżej zera, w dzień na zmianę padał deszcz ze śniegiem, a chwilami sam śnieg. Ojciec Wojtka, tak jak planował, załatwił sobie oddelegowanie do Warszawy. Początkowo miał nadzieję, że sam zabierze wszystkie swoje rzeczy i zwiezie je do Warszawy, ale Marta mu uzmysłowiła, że to będzie dużo dźwigania toreb i walizek, więc powinien jednak skorzystać z usług specjalistycznej firmy przeprowadzkowej, która wszystko co on ma zamiar zabrać popakuje, przewiezie, a potem rozpakuje zgodnie z jego planem. Teść przemyślał spokojnie sprawę, potem napisał do Wojtka wiadomość, że zgodnie z poradą Marty wynajął speców od przeprowadzek i właśnie podziwia jak oni wszystko pięknie, równo składają. I że Martusia miała bardzo dobry pomysł, by przy "podziale" tych dóbr była teściowa i po jednej osobie zaprzyjaźnionej od nich obojga. I spisał wszystko co zostawia i poprosił o pokwitowanie, żeby nie było potem oskarżeń, że zostawił byłą żonę gołą i bosą.
A rzeczy, które zabierał było tak niewiele, że firma przeprowadzkowa zdecydowała o podstawieniu znacznie mniejszego samochodu. W trakcie tego pakowania teraz już "była żona" usiłowała go namówić, by nie sprzedawał domu, bo ona najchętniej by go wynajmowała od niego, ale ojciec powiedział dość niemiłym tonem, że nie ma takiej opcji, co najwyżej to on może ten dom sprzedać jej kochankowi, ale nie sądzi by mu był potrzebny jeszcze jeden dom. " Ale ja tu byłam tak bardzo szczęśliwa!" - z płaczem stwierdziła była żona. Ojciec Wojtka pominął to "wyznanie" milczeniem, bo uznał, że byłaby to tylko jałowa dyskusja. Pamiętał dobrze, że jego była już żona potrafiła płakać na zamówienie, niczym zawodowa płaczka.
Ojciec pojechał do Warszawy pociągiem a następnego dnia około godziny 15,00 przyjechały jego rzeczy, które w dwie godziny później były już poukładane zgodnie z planem opracowanym przez ich właściciela. W tym "historycznym dniu" towarzyszył mu ojciec Wojtka, bo Wojtek miał tego dnia godziny dydaktyczne. Tego dnia obiad jadł u rodziców Wojtka. A późnym wieczorem Wojtek dziękował swemu teściowi za to, że umilili jego ojcu ten pierwszy dzień nowego życia w Warszawie.
W niecały miesiąc później firma, której ojciec Wojtka zlecił sprzedaż domu zawiadomiła go, że dom jest już sprzedany i pieniądze są w tej chwili przelewane na konto byłego właściciela. Ojciec natychmiast upoważnił Wojtka do dysponowania swoim kontem i "cichcem" część pieniędzy wpłacił na jego konto jako darowiznę. Oczywiście posprawdzał wpierw dokładnie jak to wszystko przeprowadzić zgodnie z przepisami, by nie było żadnych niespodzianek.
Marta, podobnie jak Wojtek, miała mieszane uczucia związane z rozwodem jego rodziców. Rozwód po tylu latach małżeństwa wydawał się jej sprawą dziwną. Z drugiej strony nigdy nie przepadała za swą teściową, bo bardzo często odnosiła wrażenie, że ona wiele rzeczy robi i mówi "na pokaz", że bardzo stara się pokazać jaka ona jest dobra, ale czasami ta "zasłona dobroci" jest bardzo cieniutka i prześwituje przez nią prawdziwe oblicze teściowej i nie jest to oblicze osoby w 100% życzliwej.
Ojciec Wojtka wyraźnie "odtajał". W kilka dni po zamieszkaniu w Warszawie będąc u Wojtka poprosił by "młodzi" pomyśleli nad tym w czym on mógłby im pomóc, bo on tak naprawdę ma bardzo mało pracy, więc mógłby ich w czymś odciążyć. Mogą mu zlecać na przykład zakupy lub mógłby im gotować obiady, bo przecież oni oboje pracują. Jako pierwszą sprawę do załatwienia ojciec dostał za zadanie sprowadzenie z Austrii swojej dokumentacji medycznej bo Wojtek chce go dopisać do "pakietu rodzinnego" w przychodni, w której oni są zarejestrowani.
Najwięcej trudu musiał ojciec poświęcić by "uwieść" Misię. Marta się śmiała, że teść chyba pół dnia spędzał w sklepie z akcesoriami dla domowych ulubieńców. Misia dostała nowe posłanie, które miało nieco wyższe i zaokrąglone krawędzie, a teść nim je zaprezentował Misi trzymał je w psiej transportówce by przeszło zapachem Misi. Kupił psie gryzaczki z cielęcej wysuszonej skóry i dostosował je wielkością do małej mordki psiny, a że zawsze miał "przerwę obiadową" to zabierał Misię z kwiaciarni na spacer. Sprawdził się też jako "kucharz" i odmrażane obiady stały się rzadkością.
Po sprzedaniu domu urwał się Wojtkowi kontakt z matką, bowiem zmieniła operatora komórkowego i nie raczyła podesłać synowi nowego numeru. Wojtek tylko wzruszył ramionami i stwierdził, że faktycznie jego matka ma jakieś zaburzenia emocjonalne. Ale to nie jego wina, że jego matka wdała się w jakiś romans i spaprała życie sobie i ojcu. Powiedział o tym ojcu, który porozmawiał ze swoim przyjacielem. Zdaniem przyjaciela ojca, matka wynajmowała mieszkanie w budynku, w którym mieszkał jej przyjaciel, ale nie mieszkała w jednym mieszkaniu z nim. I rozpowiada na lewo i prawo, że ojciec Wojtka ją porzucił dla jakiejś młódki w Polsce.
Ojciec się uśmiał i powiedział - miło z jej strony, że rozpowiada że porzuciłem ją dla jakiejś młódki a nie dla statecznej matrony. Od razu się lepiej poczułem psychicznie. Śpij spokojnie Wojtku - gdy tylko zacznie się jej woda uszami wlewać to sama do ciebie zatelefonuje żebyś ją ratował bo zaraz utonie. Ciekawe czy uda się jej namówić tego faceta by się z nią ożenił. Ale wydaje mi się, że facet nie jest aż tak głupi by uwierzyć, że ona kocha jego a nie jego pieniądze. Po co miałby się z nią żenić, skoro to samo może mieć bez ślubu? Dobrze, że ona ma ten swój biznes w Polsce bo ode mnie już nigdy więcej pieniędzy nie dostanie. Może sprzeda tę zastawę Rosenthalera którą odziedziczyła po dziadkach - to bardzo ładna porcelana, tylko nie wiem czy są amatorzy ręcznego zmywania naczyń, bo ta porcelana nie nadaje się do zmywarki, no ale może znajdzie jakiegoś kolekcjonera.
A ja czytałam gdzieś, że Rosenthaler splajtował i firmę przejął jakiś Włoch - stwierdziła Marta. Nie wykluczone to jest- powiedział teść. To była bardzo ładna i droga porcelana, ale chyba przegrała ze zmywarkami. I na pewno nie nadawała się do codziennego użytku. U nas stała głównie jako ozdoba. To porcelana która wymaga odpowiedniej oprawy, więc stała w jadalni, w której były meble "na wysoki połysk" a szyby witryny były z kryształowego szkła. Przy tych nowoczesnych meblach wyglądałaby taka zastawa nieco dziwacznie. Prawdę mówiąc to byłem zdziwiony, że te meble z jadalni znalazły amatora. Ale w Austrii jest jeszcze wielu tradycjonalistów. Poza tym nie żyłowałem za nie ceny. Moja była powinna docenić fakt, że nie sprzedałem tego kompletu, bo odziedziczyła go po dziadku, a wtedy jeszcze nie mieliśmy rozdzielności majątkowej. A dlaczego zrobiliście rozdzielność majątkową - dociekał Wojtek. No bo zostałem udziałowcem firmy a zdaniem matki to była skrajna głupota. Jak na razie firma działa a nasz związek już nie. I teraz dopiero widać co było głupotą.
Wojtek ciężko westchnął- nie jestem już dzieckiem ale dopiero teraz do mnie dociera przez jaki stres musiała przejść Martusia gdy jej rodzice się rozchodzili. Marta wzruszyła ramionami - stres to miałam gdy jeszcze byli małżeństwem, bo moja matka wciąż mi mówiła że ja jej w życiu przeszkadzam. Nigdy czegoś takiego nie słyszałam od taty. Ona nie pracowała zawodowo a wracałam często do pustego mieszkania bo gdzieś wychodziła. Tata pracował ale dla mnie to zawsze miał czas i nigdy nie słyszałam, że mu w czymś przeszkadzam.
No tak - zgodził się Wojtek- nigdy nie wracałem do pustego mieszkania, a matka nigdy nie powiedziała że jej w życiu przeszkadzam. Była raczej nadopiekuńcza niż nie dbająca o mnie. Dobijała mnie tylko gdy w liceum ciągle mnie wypytywała o to co było w szkole i czy mam już jakieś nowe koleżanki. Tak jakbym tylko po to chodził do szkoły by poznawać tam jakieś dziewczyny. Ona chyba zawsze miała chorą wyobraźnię. A już jej tekst,na temat tego, że dostała pozew, bo ty tato poznałeś w szpitalu jakąś chętną na ciebie panią to mnie dobił.
Ojciec Wojtka zaczął się śmiać- ja tylko złożyłem podpis i tak naprawdę nie przeczytałem tego co tam było napisane. Od tego przecież miałem wynajętego prawnika. Ale w złożonym w sądzie wniosku było napisane,że szanowna małżonka mnie zdradziła i że są na to dowody. Ja pozwu nie wystawiałem, ja tylko wnioskowałem o rozwiązanie małżeństwa i podawałem powody i nie były to względy natury estetycznej bo ma zmarszczki i fałdy tłuszczu czy też cellulit. Wiesz, nie wykluczam możliwości, że się w tamtym facecie zadurzyła, bo to facet, który zawsze wszystkim babkom komplementy sadził. Są tacy faceci, którzy każdą nazywają "piękną panią" nawet jeśli kobieta przypomina skrzyżowanie słonicy z hieną -z postury słonica, z natury hiena. I dobrze, że wynająłem detektywa- przynajmniej sprawa była jasna, sąd nie namawiał mnie do wybaczenia małżonce błędu z uwagi na małoletnie dziecko, bo trudno ciebie synu zaliczyć do małolatów. Wpierw planowałem, że ją uprzedzę o tym, ale Henri wybił mi to z głowy. A poza tym nie wykluczam, że ona go kocha, bo ona kocha pieniądze a on to bardzo forsiasty facet. Nie wiem tylko czy ona wie, że on z tych co często zmieniają partnerki, ale to już nie jest moje zmartwienie - ma to co sobie wybrała. Ja raczej niezbyt często będę bywał w Austrii a na szczęście stać mnie jeszcze na hotel gdy będę musiał tam być w jakiejś prywatnej sprawie, a za pobyt służbowy to mi zwróci firma. Z tym, że pobytów prywatnych w Grazu to raczej nie przewiduję. Poza tym zawsze mogę przenocować albo u Henriego albo Kristofera.
A co zrobisz jeśli mama dojdzie do wniosku, że jednak cię bardzo kocha i poprosi byście jednak wrócili do siebie- spytał Wojtek. Nie ma mowy, żaden powrót do sytuacji sprzed rozwodu nie jest przewidywany. Bo ja całkowicie straciłem do niej zaufanie. Ona właściwie już dla mnie nie istnieje a fakt, że cię urodziła nie ma w tym wypadku żadnego znaczenia. Wybrała kogoś innego no to niech się nim cieszy.
Przecież to dorosła osoba a nie dorastająca panienka, która ma niewielkie pojęcie o życiu. Dość długo rozmawiałem z naszym szefem i powiedział, że wkrótce przedstawi mi pewną propozycję, bym te kilka lat do emerytury przepracował w dalszym ciągu za euro a nie za złotówki. I, jak powiedział to bardzo się cieszy, że chcę być w Polsce, bo ma do mnie zaufanie i wie, że nie trzeba mnie pilnować. Na linii służbowej dobrze mi się układa, a tą aferę z twoją matką to już przetrawiłem. I dobrze, że będę teraz w Polsce urzędował - tym samym sprawa zejdzie z ludzkich języków. Mam tylko wrażenie, że twoja matka będzie częstym gościem w Polsce, bo ma tu firmę, która będzie jej jedynym źródłem utrzymania. No ale może wpadnie na pomysł by ją przenieść do Austrii. Nie wiem i tak naprawdę niewiele mnie to interesuje. Słyszałem plotkę, że ona chce otworzyć firmę na Słowacji, gdzieś blisko polskiej granicy bo tam teraz Słowacy bardzo dużo forsy ładują w różne nowe ośrodki turystyczne. No i się liczą w euro - stanowczo są bardziej europejscy niż Polska. A tę jej firmę w Polsce to też panowie detektywi przejrzeli.
Tato, a co robi ten jej facet? Ma kilka wyciągów narciarskich w naszych okolicach. Jemu też się przyjrzeli i jak na razie to on jest z nią, innych kobiet z nim związanych nie wypatrzyli. Ja nie życzę synku źle twojej matce - mam tylko żal, że nie przyszła i nie powiedziała mi uczciwie, że niestety jej miłość do mnie to czas przeszły - mogliśmy się przecież w spokoju rozejść a nie być niezdrową sensacją wśród znajomych. A to się ciągnie już kilka lat tylko ja się dopiero niedawno o tym dowiedziałem.
c.d.n.
Podobało się 🙂
OdpowiedzUsuń