Teściowa rozglądała się chwilę po pokoju i potem wydała opinię - "jakoś nic się tu nie zmienia" i spojrzała na syna.
Wojtek lekko wzruszył ramionami, podniósł z podłogi Misię, potarł swoim nosem o jej psi, wilgotny nosek i powiedział - naszym zdaniem to nie ma potrzeby by coś tu zmieniać. We wrześniu będzie drobny remont łazienki i przedpokoju. Jesteśmy zdania, że "lepiej jest wrogiem dobrego" i jeżeli coś się sprawdza w trakcie użytkowania to nie ma sensu tego zmieniać. Nam się tu wszystko podoba.
A dlaczego ojciec mieszka z wami, a nie u siebie? - ciągnęła matka wbijając wzrok w syna. No bo moje mieszkanie jest wynajęte, a umowa jest podpisana od razu na trzy lata - szybko, bez zająknięcia skłamał Wojtek i posłał ojcu uśmiech. Poza tym nam się z tatą bardzo dobrze mieszka - to przecież całkiem duże mieszkanie.
A ile pieniędzy dostajesz z tego stypendium doktorskiego? - mini śledztwo trwało nadal. Mamo, to jest stypendium doktoranckie a nie doktorskie i dostaję 57% pensji profesorskiej. Nam wystarcza, zwłaszcza że Marta nadal jest na utrzymaniu swego taty. A tak w ogóle nie chcę być niemiły, ale nie przypominam sobie bym się do ciebie zwracał o jakieś dofinansowanie, więc nie rozumiem twego zainteresowania stanem naszych finansów. Jak widzisz nie głodujemy, nie chodzimy obdarci, więc o co idzie?
A ty się Martusiu jeszcze uczysz?- zapytała swą synową. Taaak, właśnie kończę I stopień i mam przed sobą jeszcze dwa lata do magisterium- odpowiedziała Marta przywołując na usta uśmiech. Teściowa wzruszyła ramionami - nie rozumiem ciebie - po tym pierwszym stopniu masz przecież tytuł dyplomowanej kosmetyczki i możesz pracować w jakimś dobrym zakładzie kosmetycznym.
Ale ja nie chcę być kosmetyczką, chcę być kosmetologiem a nie usuwać klientkom zaskórniki z twarzy, depilować brwi i wąsiki z górnych warg lub usuwać owłosienie intymne. Interesuje mnie poprawa stanu zdrowia skóry a nie gmeranie w niej - odpowiedziała spokojnie Marta, choć tak naprawdę miała ochotę wstać od stołu, ubrać się i wyjść z domu, by być jak najdalej od swej teściowej.
A Wojtek, który nie był zachwycony wizytą swej matki nie wytrzymał i spytał - a co, pouciekały ci pracownice z twojego SPA? Bo z tego co wiem, to już od dawna uważały, że są wykorzystywane bo zawsze skąpiłaś pieniędzy na ułatwianie im życia. Od dawna wiem, że masz w Polsce biznes o profilu kosmetycznym - Warszawa jest jednak mała, to nie Nowy Jork ani Londyn ani Paryż i przejechanie z jednego końca miasta w drugi nie jest problemem i ludzie jednak krążą bez trudu pomiędzy dzielnicami. O twoim własnym biznesie to wiem od lat, wpadłem na to zaraz po rozpoczęciu studiów. I teraz żałuję, że od razu tej wiadomości nie przekazałem tacie. Bo może wcześniej otworzyły by mu się oczy i nie byłby ostatnim człowiekiem w Grazu, który dowiedział się o tym, że jest zdradzany.
Misia, która siedziała dotąd spokojnie na kolanach Wojtka zaczęła się kręcić, bo zapewne wyczuła jego zdenerwowanie, więc Marta wstała od stołu, zdjęła psinę z kolan Wojtka i powiedziała - trzeba ją wziąć na spacer, dawno nie była na spacerku. W pięć minut później wyszła z Misią na spacer. Gdy Misia odwiedziła dwa trawniki Marta zajrzała do kwiaciarni i opowiedziała Pati o tej wizycie. Pati stwierdziła, że wyjście Marty z domu z psem było dobrym, strategicznym krokiem, niech sobie oni w trójkę wygarną to co ich boli. Bo tak się składało, że od chwili ślubu Marty i Wojtka ta "trójka" raczej nigdy nie była razem bez osób postronnych. Misia z zachwytem odwiedziła wszystkie zakątki kwiaciarni, twarz Pati została dokładnie oczyszczona z resztek pudru, a Misia wiła się pod ręką Pati by każda część jej niewielkiego ciałka dostąpiła kontaktu z ręką Pati.
Gdy w trzy kwadranse później Marta dotarła po spacerze do mieszkania, teściowej już nie było, a teść był już po łyknięciu kropelek na uspokojenie i zgodnie z zaleceniem Wojtka przyjął pozycję horyzontalną. Obaj przepraszali Martę za to co zaszło, ale Marta powtórzyła to co usłyszała od Pati, że nie ma czego roztrząsać. Za kilka dni obaj - ojciec i syn- podzielą opinię Pati, że sprawa jest zakończona i dobrze, że sobie wzajemnie pewne rzeczy powiedzieli. Nie są przecież jedyną na świecie rodziną, która się rozpadła.
No ale nie zgadniesz po co moja matka tu przyjechała- powiedział Wojtek. No pewnie żeby sprawdzić księgi rachunkowe - stwierdziła Marta. Nie - powiedział Wojtek - ona chciała byś ty przejęła ten jej biznes, bo ona wychodzi za mąż, ale wcale nie za tego faceta z którym romansowała za plecami taty. Nawet strzeliła jakimś nazwiskiem, ale ani ojciec ani ja nie znamy człowieka a na zdjęciu to on jest tak z 15 lat od niej młodszy.
Mówiłem jej, że w świetle aktualnych przepisów ty możesz firmować jakiś gabinet kosmetyczny dopiero będąc magistrem kosmetologii a nie po pierwszym stopniu studiów. Była zdumiona bo nie wiedziała , że teraz tak to wygląda. Odnalazłem nawet w sieci aktualne przepisy dotyczące prowadzenia gabinetów kosmetycznych, bo nie chciała mi wierzyć. A widziałaś jaki miała sygnet na palcu? Nie, nie patrzyłam się na twoją mamę, bo musiałabym wtedy za bardzo pracować nad swoją mimiką - powiedziała Marta. Patrzyłam się tylko na twego tatę czy mu aby ciśnienie za bardzo nie wzrasta, ale chyba jakoś mu ta wizyta za bardzo nie zaszkodziła. Chyba nie, wcisnąłem mu kropelki na uspokojenie i kazałem mu trochę poleżeć i chyba zasnął, zaraz do niego po cichutku zajrzę. A wiesz co najbardziej matkę zdenerwowało? Nie mam pojęcia- jeszcze nigdy nie było z jej udziałem takich afer- zapewniła męża Marta.
Najbardziej ją siekło gdy powiedziałem, że ojciec u nas mieszka- tylko zupełnie tego nie rozumiem co ją obchodzi z kim my mieszkamy. A może chciała nam przyprowadzić tego faceta, ale nie chciała by go widział mój ojciec? No ale pokazała wam jego zdjęcie - więc chyba nie o to szło - stwierdziła Marta. Wojtek spojrzał na Martę i powiedział - a jaką ja mam mieć pewność, że ten facet z nią na zdjęciu jest na pewno kandydatem na jej męża? Ja w ogóle nie mogę rozgryźć po co do nas przyszła.
No przecież nadal jesteś jej synem - to, że jesteś żonaty nie zmieniło tego faktu, a matki, a przynajmniej większość z nich, zawsze interesują się życiem swego dziecka nawet wtedy gdy jest dorosłe, samodzielne i ma partnera i własne dzieci. Nie dociekaj - w życiu na ogół tak jest, że w końcu prawda sama wychodzi na wierzch. To, że twoja mama już nie jest młódką nie znaczy, że nie ma potrzeb w zakresie seksu i od niego stroni - wszak dała ojcu powód do rozwodu.
A że facet wygląda na dużo młodszego - może to taki typ urody. Poza tym są faceci, którzy gustują w nieco starszych paniach, których już nie trzeba niczego uczyć, a które nadal tego seksu pragną. A niektórzy po prostu nie mają mieszkania i gotowi są utulić i zaspokoić zachcianki samotnej bardzo dorosłej kobiety tylko dlatego, że brak im domowego ciepełka. Poza tym lekarze twierdzą że menopauza nie pozbawia kobiet chęci na seks, tylko na ogół po wielu latach oboje zaczynają mniej dbać o dobre relacje w związku. Po prostu oboje przestają się starać o to by być nadal atrakcyjnymi dla swego wieloletniego partnera.
Pamiętasz Maryśkę, taką z długimi warkoczami, która chodziła na treningi łyżwiarskie na Torwar? Spotkałam ją kilka razy. Jej rodzice się rozwiedli i jej matka wyszła ponownie za mąż za faceta młodszego od siebie o 14 lat i gdy Maryśka miała 20 lat i już była mężatką ( bo wydała się zaraz po maturze) matka urodziła jej brata - tak zwanie przyrodniego. Matka miała wtedy 43 lata. Wszyscy pękali ze śmiechu, a okazało się, że byli małżeństwem zgodnym. Obiło mi się o uszy, że matka Maryśki już nie żyje, bo miała nowotwór. Ale nie wiem czy tak było naprawdę, bo mówiła to jedna z dziewczyn z równoległej klasy.
Nie rozumiem tylko dlaczego nikt nie pęka ze śmiechu gdy siedemdziesięcioparolatek żeni się z kobietą która jeszcze jest przed trzydziestką. To jest dla każdego jakimś cudem do zaakceptowania a układ w drugą stronę budzi wybuchy śmiechu.
Twój ojciec nie dociekał za bardzo dlaczego twoja matka nie ma ochoty na seks i jak sam powiedział zwalał to na menopauzę. A ta "menopauza twojej mamy" miała ręce i nogi, jakąś twarz i konkretne imię i może niekoniecznie imponowała twojej mamie akurat majątkiem tylko adoracją jej wdzięków i facet był może lepszy "w te klocki" od twego ojca. Wiele kobiet nigdy nie mówi partnerowi co im się podoba w pieszczotach a co nie, a do tego spory odsetek nigdy nie ma orgazmu, a tylko udają, by facetowi nie sprawić przykrości lub by go nie stracić. A na dodatek tak z 80% facetów nie ma pojęcia o tym jak działa organizm kobiety, nie mają nawet bladego pojęcia o grze wstępnej i zapewne myślą, że to jakiś nowy rodzaj gry w karty. I z reguły mało która w stałym związku sama inicjuje seks. Dziwi mnie tylko, bo lektury na ten temat jest mnóstwo, są też poradnie, do których można pójść samej lub z partnerem czy też z własnym mężem. Takich par jak my, razem studiujących "pierwsze kroki", mówiących szczerze co się nam podoba to jest naprawdę mało. Nie jestem w stanie ocenić jakie było małżeństwo twoich rodziców, ale gdy byłam z moim tatą u was, to ci zazdrościłam matki i odnosiłam wrażenie, że twój tata jest dość chłodnym człowiekiem i nie chodziło o jego relacje ze mną i takie wrażenie miałam bardzo długo. Może on już wtedy był "odstawiony od piersi" przez twoją mamę. Dopiero po naszym ślubie jakoś go polubiłam , no ale teraz to odbieram go jak własnego tatę. Myślę, że już dość długo było dziwnie w ich związku no i twój tata wkładał jakiś pancerz i przez to go źle odbierałam.
Co do mnie to masz pewne jak w szwajcarskim banku, że zawsze ci powiem co mi się podoba lub nie podoba w naszym związku. I nie chcę byśmy przed sobą ukrywali zwłaszcza to co nam się nie podoba lub sprawia nam przykrość. Zresztą na pewno dobrze pamiętasz nasze wspólne lekcje anatomii. Do jednej z moich licealnych koleżanek jej chłopak zaczął mówić "sadełko kochane", bo ona dość wyraźnie przytyła po leku który musiała brać. Jemu się wydawało, że nie ma w tym zwrocie nic niemiłego ale dopiero gdy któregoś dnia "nie wyrobiła" i trzasnęła go w twarz tak, że kilka dni był opuchnięty i nie chodził do szkoły to pojął, że zwrot "sadełko kochane" nie był w jej mniemaniu zwrotem pieszczotliwym.
Nie wiedziałem, że są leki po których można utyć- zdziwił się Wojtek. Są - tyje się po sterydach a na dodatek wzrasta agresja, niektóre środki antykoncepcyjne też powodują tycie jak i niektóre leki antydepresyjne. A potem taki nieszczęsny pacjent, który musi brać taki lek jest obwoływany grubasem lub wręcz żarłokiem chociaż się wcale nie objada. A jak sam wiesz nasz naród nie grzeszy nadmiarem wiedzy medycznej ani umiarem i taktem przy wysławianiu się.
Zajrzyj cichutko do taty, posłuchaj czy równo oddycha czy nie za wolno lub zbyt szybko. Tylko go nie budź jeśli drzemie. Wojtek złożył ręce jak do modlitwy i powiedział - zajrzyj ze mną , ja mogę coś przegapić. Marta delikatnie postukała męża w czoło i razem z nim zajrzała do pokoju. Ojciec Wojtka spał, obok leżała książka, którą zapewne zaczął czytać gdy się położył. Oddychał równo i spokojnie. Marta i Wojtek wycofali się cichutko zamykając za sobą drzwi.
Gdy znaleźli się z powrotem w stołowym Wojtek powiedział -a co byś powiedziała na to, żeby ojciec dziś u nas spał? Zje z nami kolację, w moje spodnie piżamowe wchodzi a zamiast piżamowej góry dostanie podkoszulek z długim rękawem, który jest w przeciwieństwie do piżamowej góry bardzo rozciągliwy.
Niech śpi ile chce i oczywiście może spać u nas, a jeżeli się uprze, że woli u siebie to go odprowadzisz- stwierdziła Marta. Ale podejrzewam, że ten projekt mu się spodoba. Jestem zła na twoją matkę, że tak bez zapowiedzi tu wparowała jak do siebie. Tata i Pati chociaż mają klucze to czegoś takiego nie robią.
c.d.n.
Podobało się!
OdpowiedzUsuń