Podług wszelakich prawideł siódmego dnia "po wypadku" Andrzej osobiście usunął owe dwa szwy z ręki Marty i miejsce cięcia zabezpieczył jeszcze specjalnymi plasterkami. Potem długo przyglądał się "podejrzanemu" ścięgnu i myśląc na głos stwierdził, że będzie dobrze, gdy obejrzy to jego kolega, który zajmuje się chirurgią ręki, bo to ścięgno jest jakieś pogrubione i on podejrzewa, że mogą być z nim kiedyś, gdy Marta wstąpi w wiek po menopauzalny, jakieś kłopoty.
Hmmm- zdziwiła się Marta - zawsze myślałam, że ten czas głównie dewastuje psychikę i metabolizm a nie ma nic wspólnego ze ścięgnami. No niestety - zmiany hormonalne mają wpływ na calutki organizm, tylko się głośno o tym nie mówi- wyjaśnił jej Andrzej. Pociesz się, że mężczyźni też mają różne dolegliwości związane ze zmianami hormonalnymi i wciąż medycyna wpada na jakieś nowe objawy związane z tymi zmianami. Ale jak wiesz wszystkie badania kosztują a przeważnie we wszystkich państwowych budżetach brak pieniędzy na długie i czasem bardzo kosztowne badania. Co dziwniejsze, to zawsze znajdują się środki na badania tych chorób na które wynaleziono drogie leki, a choroby, których leczenie wymaga podawania niezbyt drogich leków stają się "chorobami sierocymi", bo nikt nie chce ich badać dokładniej. Zatelefonuję dziś do kumpla i powiem mu o co chodzi. Postaram się go namówić, żeby wpadł do mnie, a jeśli nie to pojadę z tobą do niego gdy będzie w swojej przychodni przyszpitalnej.
Marta zaczęła z zainteresowaniem przyglądać się wnętrzu swych dłoni i po chwili stwierdziła, że rzeczywiście to ścięgno jest jakieś zgrubiałe. Nigdy dotąd nie oglądałam dokładnie wnętrza swoich dłoni - zwłaszcza lewej, bo pierwszy raz w życiu mam tak pokaleczoną rękę. I w ogóle raczej rzadko uszkadzałam sobie dłonie - może dlatego, że nie należę do tych, którzy muszą wszystko pomacać i nie muszę pakować ręki w ogień by uwierzyć, że można się oparzyć - powiedziała.
No i bardzo dobrze - pochwalił ją Andrzej. Z reguły kobiety mają więcej rozsądku i tym samym mniej dziwacznych kontuzji. Raz do roku spotykamy się z kilkoma kolegami ze studiów i wtedy opowiadamy sobie co ciekawsze przypadki jakie się nam trafiły do leczenia. Najciekawsze przypadki to są najczęściej u tych kolegów, którzy pracują w pogotowiu, bowiem pomysłowość ludzi w kwestii uszkadzania swej powłoki cielesnej wydaje się nie mieć granic. Bo bardzo często są to efekty "genialnych pomysłów".
W trzy dni po tej rozmowie dłoń Marty obejrzał specjalista od chirurgii ręki i potwierdził podejrzenia Andrzeja. Zlecił odpowiednie działania profilaktyczne, w tym "kąpiele" owej dłoni i masaże, które Marta powinna robić na początku co drugi dzień, a potem raz w tygodniu. Marta nie kryła swego podziwu dla wiedzy Andrzeja, o czym w domu poinformowała męża i teścia a oni obaj zgodzili się z jej opinią o nim.
Gdy Marta wróciła do laboratorium zastała "w swoim kąciku" nowy regał, do najwyższej półki mogła sięgnąć nie wspinając się na palce. Szef, gdy tylko zorientował się, że Marta już wróciła poprosił ją do siebie - okazało się, że nim "naczynie laboratoryjne" rozpadło się gdy Marta je zdejmowała, już wcześniej wylądowało na stole - po prostu pani sprzątająca niechcący je strąciła , ale ponieważ się nie rozbiło to postawiła je z powrotem na półce. I gdy Marta je zdejmowała to się rozleciało, bo już było lekko pęknięte. Ale żeby było dziwniej, to pani sprzątająca dość nagle odeszła z pracy gdy szef już ją przepytał czy mogłaby jeszcze raz przetrzeć tę półkę, bo są na niej jakieś plamy, które wyglądają nieestetycznie.
Marta czuła się nieco dziwnie gdy wróciła do pracy, bo nagle niemal każdy w laboratorium chciał obejrzeć jak wygląda "uszkodzona ręka". Martę to dziwiło, bo przed tym wypadkiem miała wrażenie, że nikt nawet nie wie (oprócz szefa) czy danego dnia ona jest w pracy czy jej nie ma. Przy okazji nasłuchała się "opowieści dziwnych treści" co się komu w życiu przydarzyło w pracy. Między innymi była opowieść o tym, jak przed laty jeden z szefów podążając do toalety potknął się o próg tegoż pomieszczenia, wywrócił i.... złamał nogę. I choć to było wiele lat wcześniej do dziś się ludzie zastanawiali czy wypadek nastąpił nim wszedł do toalety czy gdy wychodził. Na wszelki wypadek owe drewniane progi w obu toaletach zostały zlikwidowane.
W czasie nieobecności Marty w pracy szef wygłosił mowę na temat BHP i powiedział, by nikt nie łapał w garść spadających naczyń laboratoryjnych - tym razem na szczęście wypadek nie był groźny, ale wszystko zdarzyć się może - nowe naczynie laboratoryjne jest do kupienia ale póki co to nowej ręki w razie poważnego uszkodzenia nikt nigdzie nie kupi.
W trakcie rozmowy z szefem Marta powiedziała o tym swoim dziwnym ścięgnie i śmiała się, że może przy okazji wypróbować kilka preparatów, które są półproduktami. Szef się rozpromienił i stwierdził, że to znakomity pomysł - jego zdaniem nigdy nie jest za wiele takich badań.
Pomału wszystko wracało do normalności, cichcem nadszedł nowy rok akademicki i tym samym na razie koniec pracy w laboratorium. Na studiach Marta miała teraz większość zupełnie nowych koleżanek, większość starszych od siebie. Stwierdziła ze zdziwieniem, że bardziej jej odpowiada ich towarzystwo niż roztrajkotanych panienek, które już zakończyły naukę.
W niedługi czas po rozpoczęciu roku akademickiego do Warszawy zjechała mama Wojtka. O tym, że przyjeżdża poinformowała Wojtka zaledwie dzień wcześniej. Zapytana gdzie będzie nocować powiedziała, że "będziemy mieszkać te cztery dni w hotelu". Wojtek, jak zwykle nieco złośliwy, zapytał się od kiedy mama mówi o sobie w formie "pluralis maiestatis". Bo nie będę sama - poinformowała go matka. Doceń, że cię o tym informuję, żeby twój ojciec mógł uniknąć spotkania ze mną by nie paść na atak serca. Oczywiście doceniam - stwierdził Wojtek. A możesz uchylić rąbka tajemnicy i powiedzieć z kim tu przyjeżdżasz? Z moim partnerem. Być może będzie twoim ojczymem. Wojtek zaśmiał się - a on chociaż wie, że masz dorosłego syna? No jasne, że wie, to nie tajemnica. Gdy przyjedziemy to do ciebie synku zatelefonuję, że już jesteśmy. Dobrze - zgodził się Wojtek- zadzwoń.
Zaraz po zakończeniu rozmowy zatelefonował do swego ojca z wiadomością, że przyjeżdża matka z jakimś facetem, ponoć jej partnerem. I że skoro zatelefonowała to pewnie do nich przyjdzie. Ojciec się tylko roześmiał - niech przychodzi- jest mi obojętne czy jest z kimś czy sama. Już dawno przestało mnie obchodzić co robi i z kim robi. I wcale nie mam zamiaru chować się przed nią. Będę u was tak jak zawsze - jej wizyta w niczym nie zakłóci mojego "rozkładu jazdy." Jutro wracam około osiemnastej i nie widzę powodu by nie wpaść do was na kolację. Ona mnie już naprawdę nie denerwuje, jest mi tak obojętna jak zeszłoroczny śnieg. Poza tym jak zwykle wyjdę na wieczorny spacer z Misią i twoimi teściami.
Marta na wiadomość, że jej teściowa następnego dnia zjeżdża do Warszawy tylko wzruszyła ramionami. Miała sporo nauki i stwierdziła, że na jej towarzystwo to Wojtek niech nie liczy, bo ma sporo nauki, więc nie będzie godzinami siedziała przy stole - zje i "spłynie" do swego pokoju. A na sobotę umówiła się z Alą, że pojadą wszyscy, razem z ojcem, do teściów Ali na pieczenie kartofli w ognisku. W niedzielę natomiast to ona musi się trochę pouczyć, bo we wtorek ma sprawdzian, ogólnie mówiąc z chemii. No i bardzo dobrze- powiedział Wojtek. Matka wpadnie do nas pewnie w piątek, nie jest sama, więc sobie zagospodaruje jakoś sobotę i niedzielę - nie mam zamiaru odwoływać z tego powodu pieczenia kartofli. A Michał też jedzie?- bo jak na razie to nic mi jeszcze nie mówił o tym pieczeniu kartofli- zresztą dziś to go nie było, był na jakiejś konferencji i musiałem go zastępować.
To może ci podesłał wiadomość - stwierdziła Marta. Ty nie zawsze pamiętasz o włączeniu dźwięku gdy możesz odbierać wiadomości. Ale nie wykluczam też możliwości, że Ala jeszcze mu o tym nie mówiła. Bo jak mu za wcześnie powie to on na pewno zapomni. Ala się zamartwia, że Michał za dużo pracuje, bo znów ma jakiegoś magistranta. I według Ali to jakiś namolny osobnik, wiecznie Michałowi głowę zawraca, ciągle czegoś nie wie, a jak twierdzi Michał to powinien to wiedzieć. Ty to podobno bardzo mało spraw miałeś do Michała i wcale się przy tobie nie napracował, a ten to wydzwania do Michała niemal co drugi dzień. Wojtek tylko się uśmiechnął - może ma chłopczyk nadzieję, że Michał mu pokaże jakąś pracę na wzór, gdy mocno pomarudzi. Ale Michał nie z tych naiwnych i w pewnej chwili sprowadzi chłopaka na ziemię i wyrazi zdziwienie, że facet ma absolutorium a nie wie o czym ma pisać. Michaś jest bardzo spokojnym facetem i ten spokój już kilka osób zmylił. Najbardziej to lubię oglądać i słuchać jak Michał rozmawia ze studentkami. Bo on jest bardzo cierpliwym facetem, kobietki się do niego wdzięczą, on daje im się wygadać, a często na koniec gdy już dziewczyna się nawdzięczy, nauśmiecha, nawywraca oczami mówi jej, żeby przyszła gdy szczegółowiej zapozna się z tematem, bo dziś to mógłby jej tylko nie zaliczyć - i mówi jej o czym biedulka nie ma nawet bladego pojęcia. A mógłby przecież z mety odesłać ją na inny termin. Pytałem się skąd ma tyle cierpliwości, bo ja to bym od razu taką odwalił, żeby mi czasu nie zabierała, ale Michał stwierdził, że po pierwsze to takie natychmiastowe odwalenie kobiet jest podciągane pod dyskryminację płci a poza tym to mu w niczym nie przeszkadza. Nie poświęca na to prywatnego czasu - to wszystko dzieje się w ramach czasu pracy, za który mu płacą. A jak się nasłucha i napatrzy na te panienki to jeszcze bardziej docenia własną żonę, która wprawdzie nie ukończyła żadnych studiów ale ma w głowie wszystko po kolei ułożone.
Wizyta matki Wojtka z partnerem przeleciała bezproblemowo. Matka była nieco spięta, bowiem nie spodziewała się, że będzie jej były mąż. Partner matki był przyodziany w garnitur z najwyższej półki cenowej i jak potem powiedział Wojtek to brakowało tylko metek z cenami.
Lekko zgrzytnęło gdy matka zapytała się Wojtka "kiedy wreszcie pomyślą o dziecku". Wojtek tylko wzruszył ramionami i powiedział - nie chcę być niemiły, ale to: po pierwsze - nie twoja sprawa, po drugie - nim znowu zadasz komuś takie pytanie uzmysłów sobie, że to brak kultury z twojej strony a po trzecie - jeśli tak bardzo chcesz mieć małe dziecko do miziania to zaadoptuj jakieś dziecko z Domu Dziecka, bo nie sądzę byś jeszcze mogła urodzić własne.
Jesteś synku bardzo niemiły - stwierdziła matka. Wojtek uśmiechnął się i powiedział - jak widać i słychać mam to po tobie - widocznie jest to cecha odziedziczona.
Partner matki siedział wyraźnie jak na przysłowiowym tureckim kazaniu, więc ponieważ matka Wojtka powiedziała o nim, że jest właścicielem pensjonatu w górach, ojciec zapytał się go jakie są prognozy meteorologów na najbliższą zimę. Okazało się, że ponieważ jednak zmiana klimatu postępuje to zapewne tej zimy też trzeba będzie dośnieżać stoki sztucznie, co zdaniem ekologów bardzo źle działa na roślinność na tych stokach i on osobiście zaczyna się zastanawiać nad sprzedażą swego hotelu i ewentualnie kupnem jakiegoś hoteliku w innej części Austrii, który mógłby być czynny cały rok, na przykład nad jakimś jeziorem w Karyntii. Mina matki Wojtka świadczyła o tym, że pierwszy raz słyszy o takich planach. I chyba była bardzo zaskoczona tymi wiadomościami bo bardzo szybko zakończyła wizytę, twierdząc, że musi jeszcze tego dnia spotkać się z dwiema osobami.
c.d.n.
Podobało się🙂
OdpowiedzUsuń