W drodze do domu podjechali jeszcze na moment do sklepu, bo Wojtek przypomniał sobie, że skończył się domowy zapas lodów, a ulubionym deserem Marty to były właśnie lody z prywatnej wytwórni pana Grycana. Oboje zresztą je bardzo lubili jeszcze z czasów dawniejszych, gdy chcąc je zjeść należało się wybrać do lodziarni, która wcale nie była blisko ich miejsca zamieszkania. Teraz można je było kupić w pudełku w wielu sklepach spożywczych i odkąd nastąpiło takie udogodnienie, w lodówce w mieszkaniu Marty zawsze było przynajmniej jedno pudełko lodów, a najczęściej kilka mniejszych pudełek z lodami o różnych smakach. Tym razem też kupili kilka mniejszych pudełek. O której dziś wraca do domu tata?- spytała Marta. Ojciec dziś jedzie na jakąś późniejszą godzinę i albo już wyszedł albo zaraz po wyściskaniu cię będzie znikał. Wczoraj niemal do północy kręcił się po kuchni i w końcu u nas spał przepytawszy mnie 100 razy czy mi to nie będzie przeszkadzało. Dziwne , że się nie dopytuje o to gdy ty jesteś w domu. W końcu mu warknąłem, że nie sprowadzam do chaty żadnych zastępczyń gdy cię nie ma i przestał się dopytywać.
W domu Marta zrobiła kawę, do swojej dodała nieco cynamonu i kardamonu, do kawy męża dodała tylko kardamon i z westchnieniem ulgi zapadła w fotel. Zmęczona jesteś pewnie - wydedukował Wojtek. Nie, nie jestem zmęczona, ale już tęskniłam za domem a zwłaszcza za tym by się do ciebie przytulić i zasnąć przytulona do ciebie. Czuję, że dziś bardzo wcześnie zadekujemy się w sypialni. Ja w tym szpitalu strasznie dużo spałam a gdy się na to poskarżyłam na obchodzie lekarzowi to się biedak omal nie udusił ze śmiechu, bo jego zdaniem to powinnam się cieszyć, bo sen pomaga organizmowi w powrocie do zdrowia i że to bardzo dobrze, że dużo śpię i że kwestię snu to organizm sam sobie reguluje. Andrzej też twierdził, że to bardzo dobrze, bo sen leczy.
Andrzej - powiedział Wojtek - to się po prostu w tobie kocha. Marta popatrzyła na męża i powiedziała - nie wiem czy mam się z tego co powiedziałeś śmiać czy płakać. On kocha Lenę, ale z zachwytem odkrył, że mamy oboje taki sam tok myślenia i dobrze się rozumiemy, ale nie ma w tym nic takiego, co można by nazwać miłością czy też pożądaniem. Wzajemnie po prostu doceniamy swój intelekt i uważamy się za przyjaciół ewentualnie za rodzeństwo. To samo dotyczy jego układu z tobą - po prostu wszyscy troje świetnie się rozumiemy, bo tak samo odbieramy to co nas otacza. Jak sam wiesz to nie jest częste zjawisko i nie spotyka się często tych, którzy tak samo jak my odbierają świat i przed którymi możesz okazać swój strach i słabość a oni cię nie wyśmieją tylko pomogą ci przez ten czas słabości przejść i się pozbierać a poza tym nigdy ci tej chwili słabości nie wytkną. Lena nigdy go nie widziała w stanie zupełnego wyczerpania fizycznego i psychicznego. Dla niej to on zawsze musi być ostoją, bo tak jej nakładli w domu do głowy. Więc czasem siedzi dłużej w szpitalu by nie wracać do domu w stanie takiej psychicznej rozsypki. A dla ciebie i dla mnie nie musi i nie wiem skąd, ale on o tym wie. Byłam tak w środku przerażona jego wyglądem - ten zawsze tak zadbany facet wyglądał niczym górnik po 20-godzinach szychty w brazylijskiej kopalni diamentów- włosy mokre od potu, polepione, twarz czerwona, spocona z odciskami po masce, którą ściągnął otwierając drzwi do mojego pokoju. Bałam się, że on za moment będzie miał udar albo zawał. Ale przełknęłam ślinę, posadziłam i wpierw mu przemyłam twarz, wodą micelarną, potem zwykła kranówą, potem mokrym ręcznikiem włosy, potem je rozczesałam i osuszyłam z grubsza ręcznikiem papierowym, dałam mu wodę i kazałam mówić , jeśli ma siłę. Wyszłam z założenia, że mówienie rozładuje szybciej stres. Ręczę ci, że go Lena nigdy w takim stanie nie widziała. Jedyne co powiedział na początku to było że jednak się udało, ale blisko było a poza tym chciał się ze mną zobaczyć nim wyjdę, bo zarezerwował mi termin wizyty. Cały Andrzej, dobre maniery we wszystkich sytuacjach.
Wiele razy w życiu miałam wrażenie, że moje myśli, których wcale nie werbalizowałam kilka osób znało i rozumiało. Podoba mi się Andrzej z racji swej urody, bo jak ci powiedziałam obaj jesteście w moim typie i wasz wygląd w pełni zaspokaja moje wymagania estetyczne w tej materii. Jest cała zgraja facetów uważanych za bardzo przystojnych, za którymi snują się tabuny dziewczyn a mnie się oni nie podobają ani pod względem urody ani też intelektu, choć wielu z nich dysponuje sporą wiedzą ewentualnie jakimś wybitnym talentem. Więc zacznij myśleć trzeźwo. A widok Andrzeja mnie przeraził- jeśli on będzie tak dużo operował to się wykończy. I dlatego powiedziałam, że zawsze może do mnie zadzwonić i pogadać żeby odreagować. Z Leną o tym nie pogada, ona ma jeszcze mniej pojęcia o medycynie i funkcjonowaniu żywego organizmu niż ja o programowaniu i przyległościach.
A teraz to ja bym się chętnie wykąpała jeśli mi w tym pomożesz. Dobrze, że kupiłeś te plasterki, bo te to zaraz pewnie po zmoczeniu odpadną. Nie kąpałam się tam bo musiałabym to robić w towarzystwie którejś z pielęgniarek a nie miałam na to ochoty. Tyle tylko, że nie bardzo miałam się jak wybrudzić tam i nawet się ani razu nie spociłam. A wiesz, że to zdjęcie, które nam Andrzej zrobił gdy oboje spaliśmy to on sobie postawił na biurku razem ze zdjęciami dzieci i Lenki. I to, że jesteście do siebie podobni to i panie pielęgniarki zauważyły. One tam aż piszczą do niego i jak mi jedna powiedziała to jedyny chirurg który nie miota przekleństwami i zawsze na korytarzu mówi im dzień dobry, bo większość tych półbogów to nie zauważa personelu niższego szczebla.
Wspólna kąpiel w pełni przywróciła Wojtkowi zdroworozsądkowe myślenie i bardzo dobrze mu zrobiła wspólna krótka drzemka z Martą mocno do niego przytuloną. Pogoda była całkiem znośna, więc Marta zdecydowała, że mogą się trochę przespacerować i zajrzeć do kwiaciarni i ewentualnie zabrać od Pati Misię. Ale w kwiaciarni urzędowała wspólniczka Pati, więc postanowili, że gdy wrócą do domu to wtedy zatelefonują do Pati, że już są w domu.
Pati bardzo się ucieszyła, że Marta już w domu i powiedziała, że gdy tata Marty wróci z pracy to po obiedzie przyjdą do nich razem z Misią. W niedługi czas potem zatelefonował ojciec Wojtka mówiąc, że w lodówce jest cały obiad, wystarczy wstawić do mikrofalówki ewentualnie podgrzać tradycyjnie. I że najdalej o godzinie 19, 30 do nich dotrze z już zrobionymi na następne dni zakupami. Potem do Wojtka zatelefonował Andrzej z pytaniem jak funkcjonuje Marta, czy nic nie boli i Wojtek dość długo z nim rozmawiał, potem oddał telefon Marcie i została przez Andrzeja przepytana czy nie miała problemu z wchodzeniem po schodach, czy nakleiła wszystkie plasterki i na końcu dodał ściszając głos - dopuść go do siebie - jeśli masz ochotę, nie ma przeciw wskazań na delikatne "bara,bara" a jemu minie stres bo jak widziałem go ostatnio to był na wielkim głodzie. Lena jest zachwycona tym, że spędzimy wigilię w waszym towarzystwie a najbardziej to się cieszy, że będzie ojciec Wojtka - ona chyba czuje do niego "miętę przez rumianek". Czuję się nieomal zagrożony. A poza tym zapisałem cię na ostatni dzień twego zwolnienia do kontroli na godzinę 17,30 - jesteś ostatnią pacjentką. I masz pozdrowienia od pani Marylki - chyba się w tobie zakochała. Daj mi jeszcze na minutę Wojtka, powiem mu, że można, sądząc z przeprowadzonego z tobą wywiadu. Marta posłusznie oddała telefon Wojtkowi, który z wielką uwagą wysłuchał co mu mówił Andrzej i na końcu powiedział - no wreszcie, ale jesteś tego pewny? Potem odłożył telefon a delikatny uśmiech ozdobił jego twarz.
No to ja mam taką propozycję - powiedziała Marta - zróbmy sobie coś do zjedzenia, bo jeszcze trochę a moja cienka warstewka tkanki tłuszczowej całkiem zniknie - tata mówił, że są już usmażone sznycle cielęce i ugotowane szare klusie, wystarczy wszystko razem wrzucić na patelnię i podgrzać a do tego jest do popicia czysty barszcz czerwony i sałatka marchewkowa. A po tym obiadku to znów sobie troszkę pośpimy. Łóżko w sypialni tęskni za nami. To ty posiedź grzecznie i zaczekaj, a ja wszystko przygotuję- zarządził Wojtek. A gdzie będziemy jedli? Chcesz tu czy w kuchni? W kuchni - stwierdziła Marta. Po tym remoncie to bardzo lubię jeść w kuchni.
Twój tata to kochany jest - zapamiętał sobie, że ja bardzo lubię odsmażane szare kluski i je dla nas zrobił. A z czego one są takie szare?- spytał Wojtek. Bo one są ze surowych kartofli. Trzesz kartofle jak na placki kartoflane, dodajesz sól, jajka, trochę mąki kartoflanej i dalej robisz jak kluski kładzione, czyli wrzucasz na wrzącą, lekko osoloną wodę i gotujesz. Im więcej czasu upłynie pomiędzy starciem kartofli a wrzuceniem ich na wrzątek tym klusie są ciemniejsze. Można je jeść od razu ale można też je wpierw ugotować a potem odsmażyć. I ja wolę właśnie tę wersję. Jeszcze nigdy ich nie jadłem - stwierdził Wojtek. No to zjesz dziś i nie jeden raz na pewno będziesz prosił by właśnie takie były do obiadu. Trochę z nimi więcej zachodu niż z tradycyjnymi kluskami kładzionymi ze zwykłej mąki.
A skąd tata wpadł na pomysł tych klusek?- dociekał Wojtek. Marta zaczęła się śmiać- bo to potrawa stara jak świat, a tata zawsze się mnie wypytuje o to co lubię jeść, potem sobie to zapamiętuje i gotuje. Bo twój tata, zupełnie jak Andrzej, po prostu mnie kocha. Wojtka na moment zatkało i potem powiedział - tak naprawdę to się cieszę, że cię oni obaj kochają. Przepraszam, że taką głupotę palnąłem na temat Andrzeja. Przeprosiny przyjęte, chodź do kuchni. A na deser zjem lody orzechowe - powiedziała Marta całując go. Te obiadki w szpitalu to były jak dla mnie zbyt dietetyczne. A gdy sobie przypomnę ten kleik na śniadanie to aż mnie wstrząsa. Od czegoś takiego to można najzwyczajniej dostać torsji. A z czego taki kleik się robi ?- dociekał Wojtek. Marta wzruszyła ramionami- nie wiem, ale podejrzewam, że to mocno rozgotowana jakaś kasza albo ryż i z przyczyn dietetycznych gotowane to jest na wodzie a nie na mleku. Zresztą na mleku byłoby tak samo dla mnie wstrętne. I świetnie, że tato ma jakąś metę na sucharki- one są naprawdę bardzo smaczne. Dowiedz się gdzie je można kupić to kupimy ich większą ilość- one mogą leżeć w blaszanym , szczelnym pudełku a my mamy ze dwie takie puszki. Weźmiemy do sklepu obie i w sklepie je zapełnimy.
Odsmażane szare kluski w towarzystwie cielęcego sznycla panierowanego w tartej bułce z domieszką ziaren łuskanego sezamu zostały przez Wojtka ogłoszone przebojem roku. No to tylko nie zapomnij ojca pochwalić - powiedziała Marta. Nie zapomnę - obiecał Wojtek. A wiesz? - odkąd ojciec jest rozwiedziony i jest nieomal stale z nami to bardzo, bardzo się zmienił i to na plus. Nic dziwnego - jest takie przysłowie- z kim przestajesz takim się stajesz. Ja bardzo polubiłam twego tatę - on był strasznie stłumiony przez twoją matkę. Może szkoda, że nie ma jakiejś miłej kobiety przy sobie - stwierdziła Marta. Andrzej twierdzi, że rozmawiał z tym lekarzem, który ojca operował i ojciec jego zdaniem nie powinien mieć problemu z powrotem do seksu a na dodatek ma ten bonus, że jest jak po wazektomii, bo plemniki wędrują wprost do pęcherza moczowego.
Ale ja podejrzewam, że ojciec ma raczej jakiś uraz psychiczny i już nie potrafi zaufać żadnej kobiecie. Postaw się w jego sytuacji - połowa miasta doskonale wiedziała, że twoja maman przyprawia twemu tacie rogi. Wiesz- to w sumie nawet dość zabawne jak na to popatrzeć z daleka - nasi ojcowie się od lat przecież przyjaźnili i obaj zostali zdradzeni przez swoje żony. A pamiętam jak bardzo twoja matka potępiała moją mówiąc, że moja przyniosła wstyd wszystkim kobietom, a potem "cyk" i to samo zrobiła. No tyle tylko różnicy, że ty już byłeś wtedy w Polsce i nie byłeś nieletnim dzieckiem. Ale zasadnicza sprawa jest taka sama. Faktycznie - zgodził się Wojtek, tak to wygląda od podszewki.
Ojciec wrócił nieco wcześniej niż zapowiadał. Pogoda wredna - zameldował- mokro, ślisko i zimno, ludzie się pozamykali w domach , po raz pierwszy w tym roku nikt do nas nie przyszedł. Jeśli w nocy chwyci mróz a wiatr nie zdąży tego wszystkiego osuszyć to rano będą piekielne warunki. Masz synku już zimowe opony? Tak, Marty bryczka też ma. Ja jutro jadę dopiero na 10,00, więc ten poranny horror raczej mnie ominie. A na osiedlu to już pięknie wszystkie chodniki zasypane piachem. Tato - zrobiłeś na powitanie Marty super obiadek - wcinaliśmy oboje jak nakręceni. I ten sznycel w tej panierce ze sezamem to pychota. No to świetnie- ucieszył się ojciec. Oj jak dobrze córeczko, że już jesteś w domu! A co Andrzej mówi o twoim stanie zdrowia?
No, że jest wszystko w porządku. Mam tylko jeszcze jedną wizytę kontrolną w ostatnim dniu zwolnienia, czyli już po świętach. Tato, zaprosiłam Andrzeja z Leną do nas na świecką wigilię, bo oni będą całe święta bez dzieci, które jadą z jego teściówką do Otwocka. To taki prezent od teściowej dla nich i myślę, że im bardzo dobrze zrobi. Andrzejowi zwłaszcza, bo jak każdy w tym kraju kto jest dobrym pracownikiem to jest przemęczony i zarobiony po uszy. On w wigilię pracuje do 14,00 a potem idzie na dyżur na nockę w drugi dzień świąt. Więc wymyśliłam, że zrobię wigilię u nas dla nich i dla moich rodziców no i automatycznie dla nas. Co prawda Andrzej chciał byśmy całą rodziną zwalili się do nich, ale go jakimś cudem przekonałam, że zdrowiej będzie jeśli to oni do nas przyjdą na wigilię i wtedy będą mieli naprawdę trochę wytchnienia od dzieciaków. No i ten numer przeszedł. On jest przemęczony.
Och- to świetnie! Jutro sobie pomyślimy co damy na stół. Oni na szczęście mają taki sam światopogląd jak my, a Andrzej jest na szczęście wszystkożerny. Lena chyba też. O dekoracje to na pewno zadba Pati, a mnie cieć zapewnił, że dostarczy mi świeżutkich jodłowych gałęzi od znajomego. A jak one będą stały w wodzie to będziemy mieli leśne powietrze- ojciec był pełen entuzjazmu. A twoi to już powinni tu być, bo mają dziś u nas zjeść kolację - powiedział ojciec spoglądając na zegarek - no tak dokładnie to mają jeszcze ze 20 minut. Pewnie Misi łapki się rozjeżdżają na tych śliskich chodnikach.
c.d.n.
Podobało się!
OdpowiedzUsuń