poniedziałek, 15 grudnia 2008

Zespół Aspergera

Czy wiecie, ze Albert Einstein oraz jeden z twórców wolnego internetu, Richard Stallman cierpieli na Zespół Aspergera? Do niedawna ja tez o tym nie wiedziałam.
Zespół Aspergera (ZA) nie jest chorobą, ale odmiennym stylem poznawczym. Umysł osoby z ZA zachowuje się tak, jakby zabrakło w nim połączeń między doznawanymi emocjami a systemem intelektualnym, który je rozpoznaje i nazywa. Osoba taka nie jest sobie w stanie wyobrazić co czują i myślą inni. Bez trudu pojmuje jak funkcjonuje komputer czy tez silnik, ale nie jak funkcjonuje człowiek.
Normalnie w ludzkim umyśle działa swego rodzaju program, który pozwala elementy układać w calość. Zbierane doświadczenia układaja sie w pewne reguły, na podstawie ktorych nadajemy znaczenie poszczególnym faktom. Umysł osoby z ZA tego nie robi.
Dwulatek z ZA z łatwością uklada puzzle przeznaczone dla dorosłych, poniewaz dostrzega więcej szczegółów i szybciej podejmuje decyzje. Ale nie widzi całości, więc z trudem przychodzi mu rozpoznawanie twarzy. Ta sama osoba, raz uśmiechnieta a raz nie, to dla niego dwie rózne osoby.
W codziennych rozmowach wyskakuja z niego, niczym z wyszukiwarki, całe bloki informacji skopiowane zywcem z przeczytanych encyklopedii lub ksiązek, a jesli pochodza z filmów- to wraz z intonacją. Dziecko takie nie uczy sie mowy z interakcji społecznych, tylko z lektur, więc jego słowa nie pasują najczęściej do sytuacji. Nie rozmawia, ale przemawia. Przez "Kubusia Puchatka" nie przebranie, bo nie rozumie emocji bohaterów, emocje to dla niego czarna magia.
80% dzieci z Zespołem Aspergera cierpi równiez na nadczynność psychoruchową (ADHD). Inaczej tez odbierają bodzce zmysłowe- przykrość sprawia im np. dzwięk nalewania wina do kieliszka lub szczęk sztućców i zatykaja uszy, ale mogą pasjonowac sie dzwiekiem owadzich skrzydeł czy tez dzwiekiem burzy, godzinami słuchać takich nagrań i o nich opowiadać. Nie czują głodu, trzeba im przypominać, ze pora by cos zjeść. Często trafiaja do szpitala z powodu niedozywienia. Mają obnizony poziom odczuwania bólu i moze sie zdarzyc, ze nie zasygnalizują zapalenia wyrostka robaczkowego. Często zle znoszą delikatny dotyk a jednocześnie wciskaja sie w ciasny kat, by poczuć swoje ciało. Cześciej niz inne dzieci cierpią na lęki i depresje. Roznią się miedzy sobą temperamentem - jedne są zdecydowanymi introwertykami, inne są ekstrawertyczne.
Oficjalnie szacuje się, ze jedna osoba na dwieście ma ZA, ale niektórzy badacze twierdzą, ze juz jedna na sto. Mówi się wręcz o epidemii tego zjawiska.
W USA osoby z Zespołem Aspergera mają indywidualny plan nauczania, zbudowany w oparciu o największe zdolności i realne mozliwości. W Polsce nawet szkoły integracyjne nie pomagaja w socjalizacji takiego dziecka, a diagnoza słuzy jedynie do usprawiedliwienia jego zachowań.
A dzieci te potrzebuja rówieśnikow, bo mają wyzszą niz przeciętna potrzebę bycia społecznie akceptowanym.
Przyczyny występowania ZA nie sa do końca poznane. Nie wszystko daje się wytłumaczyc genetyką. Psychoanalitycy sugerują,ze moze to być somatyczny mechanizm obronny na niesprzyjajace warunki. Pojawiła sie tez teoria, ze syndrom pojawia sie w wyniku zatrucia metalami cięzkimi. Nie ma jednak jednego standardu leczenia, bo kazdy przypadek jest indywidualny. Poza tym syndrom ten występuje niemal wyłacznie u chlopców.
Diagnozować nalezy juz dzieci roczne i juz wtedy podejmować terapię. W zabawie z terapeuta dziecko uczy się np. nawiązywania kontaktu wzrokowego.
To, co mozna wypracowac przez rok wczesnej terapii, z dzieckiem 12-letnim zajmie juz 3 lata. Starsze dzieci uczy się odczytywania emocji: kąciki ust skierowane w dół -smutek. Odgrywaja scenki. Cwiczą przyjmowanie i dawanie komplementów. Tych umiejetności nie nabyłyby samodzielnie,a to skazuje na izolację.
Wcześnie zdiagnozowana i poddana intensywnej terapii osoba ma szansę załozyć własną rodzine.
Badacz syndromu Hans Asperger napisał : " Niezachwiana determinacja i intelektualna przenikliwość, skrupulatność i skupienie się na jednym celu mogą prowadzić do wyjątkowych osiągnięć"

Zainteresowanych odsyłam do nr 5o Polityki z 13 XII 2008, dodatek "pomocnik Psychologiczny"

10 komentarzy:

  1. Gdzieś kiedyś czytałam o ZA. Zastanawia mnie tylko czy dziś nieco na wyrost nie diagnozuje się ZA czy ADHD- bo czasem mam wrażenie że mamy jakąś epidemię ADHD. Wydaje mi się, że w przypadku dzieci ciężko diagnozować takie rzeczy- bo czasem ciężko odróżnić zamiłowanie do samotnego trybu życia, nieśmiałość, skłonność do fantazjowania z zaburzeniami.
    Nie wydaje mi się by każdą nadpobudliwość należało by tłumaczyć jako ADHD.
    Ale na pewno należy informować rodziców że są takie zaburzenia. Wtedy będą wiedziec na czym stoją. A co je powoduje? Bardzo dobre pytanie. Geny pewnie mają w tym swój udział, ale na większość cech ogromny wpływ ma środowisko
    Erinti

    OdpowiedzUsuń
  2. Akurat ZA dość łatwo zauwazyć, bo malutkie dzieci np. nie wodzą oczami za przedmiotem, bardzo pózno zaczynają mówic, za to przejawiaja takie umiejętnosci, jakich nie przejawiaja ich rówieśnicy. Ja mam własny pogląd na ADHD i AZ - dzieci powinny czuć sie w domu w pełni akceptowane, chciane, kochane i bezpieczne, bo geny to tylko mały wycinek całości.
    Ale nie jestem za wychowaniem bezstresowym , czyli całkowitą swobodą i totalnym luzem. Jak ja chodziłam do szkoły to nie było ani ADHD, ani dysleksji ani dysgrafii. Dziwne, prawda?
    Pozdrawiam, anabell

    OdpowiedzUsuń
  3. To jakie były stosunki w domu rodzinnym rzutuje na dalsze życie. Ja poszłam do podstawówki w 1991 roku. Klasy były od a do d. I wiesz co? W żadnej nie było nikogo z ADHD i każdy był w stanie wysiedzieć na lekcji 45 minut, nauczyć się tabliczki mnożenia i tego że pisze się rzeka a nie żeka. Nie mówię, że nie ma czegoś takiego jak ADHD, ale nie można tłumaczyć że nie ma niegrzecznych dzieci tylko jest ADHD.
    A bezstresowe wychowanie- bez stresu nie ma życia. W każdym wieku przeżywamy stres, niepokoje- a to o wynik klasówki, a to o wynik egzaminu a to o zdrowie dziecka. W przyrodzie też każdy żywy organizm jest narażony na stres środowiskowy jak choćby brak wody.
    A słyszałaś Anabell że wymyślono dyscośtam polegające na niemożności nauczenia się tabliczki mnożenia?
    Erinti

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie, słyszałam, ze tez nie było tego gdy chodziłam do szkoły!
    A ledwie przędłam z tej matmy! I cały czas wrzeszczeli na mnie, bo byłam dobra z chemii i fizyki, tylko liczyc nie umiałam, serio.W zadaniach dochodziłam dobrze do wzoru, ale potem, gdy podstawiłam to mi cuda wychodziły.
    Duuużośmy straciły:)))
    anabell

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi też przydałoby się w dzieciństwie orzeczenie o ADHD, bo kręciłem się niemiłosiernie. Zamiast tego obrywałem linijką po łapach. Ale nie narzekam. Wręcz jestem zadowolony, bo teraz takie wspomnienia są dosyć zabawne. A tak poza tym, to rodziców trzeba trzymać jak najdalej od szkoły. Zbytnia ingerencja zatroskanych matek przynosi więcej szkody niż pożytku. Zarówno dziecku, jak i nauczycielom.
    Gospo37

    OdpowiedzUsuń
  6. A wiesz jak taki jeden "kręcicki"
    rozwala lekcję? Bo nie tylko się kręci, gada tez. Ale ja nie pochwalam bicia linijką, są lepsze metody niz fizyczne. Zatrudnic takiego, niech opowie, co wie na temat lekcji.Albo zadawac mu pytania, na ktore jeszcze nie zna odpowiedzi i wtedy go się "gasi".
    Cieszę sie, ze zajrzałeś, anabell

    OdpowiedzUsuń
  7. A jak się zachować i co myśleć o takiej sytuacji, gdy pani przedszkolanka nie chce zabrać do teatru, na przedstawienie dla dzieci, dziecka o orzeczonym stopniu niepełnosprawności, rozwijającego się trochę wolniej od rówieśników, tylko dlatego, żeby nie mieć problemów podczas spektaklu? Problemów w sensie, by nie musieć skupiać ciagle swej uwagi na tym jednym dziecku. Pani odrzuciła nawet propozycję matki dziecka, ze ta jest skłonna zapłacić za bilet i pojechać z grupą do teatru, byle jej dziecko, którym się będzie cały czas opiekowac, mogło także zobaczyć przedstawienie, na które się tak bardzo cieszyło...
    Przepraszam, może nie na temat, ale tak mi się nasunęło.

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj Effciu, wywaliłabym babę z pracy.Byłoby OK gdyby przyjęła pomoc mamy tego dziecka, bo wierzę, ze podekscytowane dziecko mogłoby sie róznie zachowywać i moze sprawiałoby kłopot.Ale nie zabrać tego dziecka razem z matką- to skandal. Powinna ta pani złozyć skargę, bo to jest wysoce niepedagogiczne podejście, ona daje dzieciom (innym) zły sygnał, uczy je dyskryminacji.
    Pozdrawiam cieplutko, anabell

    OdpowiedzUsuń
  9. Przypadkowo weszłam na dyskusję-opinię o zsepole aspergera i chciałbym napisać małe sprostowanie: zespół aspergera nie oznacza 100% autyzmu, więc trudno go zdiagnozować w 1 roku, gdyż z reguły aspie rozwijają się normalnie do ok 3 roku życia,mówią, ba liczą, czytają w wieku 3, 4 lat i to płynnie.Mają dorosłe zainteresowania i świetnie dogadują się z osobami starszymi,gorzej z rówieśnikami. Emocje też rozumieją,lecz skupione są bardziej na sobie i swoich "zajęciach"-stąd problem z posłuszeństwem,np; przyjdę lecz najpierw dokończę to co muszę dokończyć. Indywidualiści jednym słowem pozdrawiam mama Aspi

    OdpowiedzUsuń
  10. Mamo Aspi, duże wyzwanie przed Tobą, jak wynika z cytowanego przeze mnie artykułu. Pierwszy raz czytałam o ZA i myślę, ze trudna jest rola rodziców tych dzieci, ale wydaje mi się,żę dziecko w 100% autystyczne chyba trudniej jest prowadzić.Mam w rodzinie dziewczynkę autystyczną i jej dziadek ostanio mi powiedzial,że dziecko zrobiło ogromne postępy, bo nawet się z nim przywitała (mała ma 13 lat.)
    Pozdrawiam, anabell

    OdpowiedzUsuń