piątek, 21 listopada 2014

452. Tytułem uzupełnienia

Cyganie - dla mnie zawsze byli dziwnymi ludzmi, których obecnośc wywoływała
niepokój.
Krążyły o Cyganach przeróżne, niepokojące opowieści - porywali dzieci, okradali
ludzi, stare Cyganki były wręcz czarownicami.
W sytuacji, gdy "normalni, cywilizowani " ludzie prowadzą osiadły tryb  życia, uczą
się, pracują, mają stałe miejsce zamieszkania   - grupa ludzi  wciąż zmieniająca
miejsce pobytu, mająca inne obyczaje, z całą pewnością budzi niepokój.
Powinnam pisac o nich Romowie, bo dla nich określenie Cygan jest raczej pejoratywne,
ale to określenie  mocno wrosło w nasze nazewnictwo, więc przy nim pozostanę.
Niewątpliwie jest to grupa etniczna bardzo dbająca o utrzymanie swej odrębności -
uwagę zwracają bardzo silne powiązania rodzinne i szacunek dla starszyzny.
Panują stosunki patriarchalne - głową rodziny zawsze jest mężczyzna. Kobieta jest
tylko do niego dodatkiem.
Nie wiem, czy Cyganie porywali dzieci - nie sądzę by tak było- tego dobra to u nich
nigdy nie brakowało.
Kradzieże - to raczej częste przypadki, wręcz nagminne. Wśród Cyganów jest wiele
biedy. Bo jaką pracę w dzisiejszych czasach może znalezc ktoś niewykształcony ,
często nie umiejący czytac i pisac?  Kopanie rowów? Teraz sprawę załatwiają małe,
zgrabne koparki.
Tradycyjne zajęcia Cyganów jak hodowla koni, kotlarstwo to też już przeszłośc.
W dobie motoryzacji konie  straciły rację bytu. Prace w polu przeważnie wykonują
maszyny. A kto używa dziś , w dobie powłok teflonowych i ceramicznych, patelni
wytwarzanych  starą techniką przez Cyganów?
Mam wrażenie, że nikt nigdzie nie ma dobrego pomysłu jak "pożenic" stare,
cygańskie obyczaje z obecną cywilizacją.
Cywilizacją, w której każdy obywatel musi miec stale miejsce zamieszkania, musi
byc zarejestrowany w dziesiątkach kartotek , by  władza mogła go w każdej chwili
dopaśc.
Jak zdusic w nich ową przemożną wręcz chęc ciągłej zmiany miejsca pobytu?

Najwięcej Cyganów spotkałam na swej drodze w Rumunii.
I nie były to miłe spotkania. Gdy wjechaliśmy autokarem wycieczkowym do
Konstancy, został on napadnięty przez Cyganów - w ciągu kilku minut, gdy
autokar  wolno podjeżdżał na parking włamali się  do bagażnika i niemal całkiem go
opróżnili. Tym sposobem pozbawili nas wszystkich paczek z prowiantem.
Chodzenie ulicami  miasta  w towarzystwie ciągle zaczepiających nas Cyganek
też nie należało do przyjemności.  Usiłowały niemal wszystko od nas kupic - nawet
kolorowe frotki do włosów, którymi moje dziecko  miało spięty warkocz.
Co chwilę wyciagały się do nas ręce usiłując nas dotknąc, pomacac naszą odzież lub
usiłując zdjąc okulary przeciwsłoneczne.
Dla bezpieczeństwa poruszaliśmy się  kilkuosobowymi grupkami, mocno ściskając
w rękach torby.
Cyganki były wyraznie zabiedzone, straszliwie wychudzone, ich sukienki mocno
zniszczone. Był to okres, gdy w Rumunii w sklepach były tylko puste półki, a w
eleganckiej kawiarni serwowano w charakterze kawy płyn o dziwnym smaku- była
to zapewne mieszanka prawdziwej kawy z kawą zbożową kiepskiego gatunku.
Nie było żadnych ciastek, nawet herbatników. A cena owego płynu nazwanego
kawą powalała na kolana. Umordowani towarzystwem Cyganów i głodem
zmusiliśmy organizatorów wycieczki na szybszy powrót do bazy.
 Zdarzyło mi się również obejrzec kilka filmów o Cyganach i ich kulturze. Ale żaden
 z nich nie proponował jakiegoś skutecznego sposobu na zmianę ich statusu
społecznego. Niewątpliwie Cyganie żyjący w Anglii, Francji, Hiszpanii, Niemczech
wypadają lepiej pod względem materialnym. Im bardziej na wschód od Odry - tym
więcej biedy i takiej smutnej beznadziejności.
W  1971 r  romscy działacze utworzyli instytucję Romani Union i podejmują starania 
by poprawic status społeczny tej grupy ludności.
Przede wszystkim starają się, by Romowie mieli jeden,  wspólny język, by łatwiej
mogli się porozumiewac między sobą - wzajemne porozumienie ma ułatwic wspólne
działania w walce o uznanie Romów jako mniejszości narodowych.
Szacuje się, że w Europie jest obecnie ok. 10 mln Romów. Byc może, że de facto
jest ich więcej- są to dane ze spisów ludności, a wiadomo, że wielu Romów nie
przyznaje się do swej narodowości.