Do swego pensjonatu dotarli późno, więc Fabio znów został na noc w pokoju wujka. Kolację
tym razem zjedli w jednej z małych knajpek. Iza zamówiła sobie tylko sałatkę, panowie
nie pogardzili mięsem z grilla. Gdy kelner przyniósł Izie porcję sałatki Jacek wybuchnął
gromkim śmiechem - kochanie, oni chyba myślą, że ty chcesz paść w domu jakąś kozę lub
inną roślinożerną istotę. Zawartość talerza Izy była naprawdę imponująca- były tam chyba
wszystkie rodzaje sałat występujących w Europie i jakieś listki, których żadne z nich nie
potrafiło nazwać oraz surowe, cieniuteńko poszatkowane małe pieczarki, surowe różyczki
brokuła i kalafiora rzymskiego. Obaj panowie z zainteresowaniem spoglądali na Izę "pasącą
się" surowizną, podczas gdy oni rozkoszowali się gnocchi i mięsem z grilla.
A całe to "zielsko" było przyprawione oliwą i całą masą różnych ziół. Na deser panowie
zafundowali sobie lody, ale Iza nie odważyła się na stworzenie takiej mieszaniny w żołądku.
Wszyscy byli zmęczeni, lecz Iza zarządziła wieczorny spacer nad morzem, żeby jednak złapać
nieco świeżego powietrza. i ruchu.
Gdy rano wstali Fabia już nie było, nie czekając na śniadanie wyjechał do Treviso, do ojca.
Siedząc na plaży omawiali z wujkiem poprzedni dzień. Wyglądało na to, że będą mieszkać
w obejrzanym wczoraj mieszkaniu. Miało 75 metrów kwadratowych powierzchni, więc na
dwie osoby, nawet goszczące od czasu do czasu jedną lub dwie osoby było wystarczająco
duże. Wyglądało na to, że życie rodzinno-towarzyskie toczy się głównie w kuchni, była
naprawdę przestronna. Izie bardzo podobał się "kredens" - był naprawdę zaprojektowany
dobrze i ładnie się prezentował. A podłogi zdaniem Izy były super, bo łatwo można było
utrzymać je w czystości i nie wymagały żadnego pastowania i froterowania, a wyglądały
jak dobrze utrzymany parkiet. Wujek się śmiał, że gdy przyjedzie za rok to Iza będzie
miała kilka koleżanek z pralni.No jasne, śmiała się Iza i zrobię karierę niczym pewna
francuska praczka.
Izuniu- zaczął wujek - obiecałem ci wyjaśnić skąd mam pieniądze - a więc posłuchaj.
Pewnie wiesz, że twój tata i ja jesteśmy przyrodnimi braćmi- ojca mieliśmy jednego, ale
dwie różne mamy. Otóż moja mama pochodziła z bogatej rodziny, jej dziadek i ojciec
byli młynarzami. Skrupulatnie ciułali pieniądze, nie przepijali ich, odkładali, oszczędzali.
I obaj mieli tzw. głowę na karku i dobrze je inwestowali. Twój dziadek ożenił się z moją
mamą głównie z dwóch powodów-po pierwsze to owdowiał a w domu był twój trzyletni
tata, który aniołkiem nie był a do tego wymagał opieki. Interesował go również jej posag.
Moja mama miała 26 lat i przeżyła zawód miłosny, bo gdy jej ojciec powiedział, że nie
da jej posagu "na stracenie" tylko będzie jej co miesiąc wypłacać jakąś kwotę, to ten w niej
rzekomo bardzo zakochany chłopak wycofał się natychmiast. I wtedy na horyzoncie
pojawił się twój dziadek, który bardzo potrzebował opieki dla swego synka. Nie wiem,
czy moja mama była w nim zakochana czy może miała już dość słuchania, że jest już
"starą panną", a może żal jej było małego chłopca, pozbawionego opieki matczynej -
być może, że było to wszystko razem. W każdym razie wyszła za niego za mąż i w rok
później ja się urodziłem. Moja mama dostała od swego ojca posag, więc nie cierpieli
biedy, nawet w czasie obu wojen, chociaż bardzo wiele stracili. Oprócz tego była
spadkobierczynią swego ojca, który wszystkie oszczędności (a było tego sporo) trzymał
w banku szwajcarskim. I myślę, że moja mama za bardzo nie kochała swego męża, bo
o tym spadku to nic nie wiedział. Moja mama bardzo przyjaźniła się z pewną Niemką,
która wyszła za mąż za Szwajcara. O tym, że lada moment może wybuchnąć wojna to
przyjaciółka mojej mamy była głęboko przekonana i namówiła moją mamę, by poszła
koniecznie do prawnika i napisała testament, że w razie jej śmierci ja będę dziedziczył
to wszystko co jest na koncie jej ojca w banku. W połowie sierpnia 39 roku ta Niemka
wraz ze swym mężem wyjechała do Szwajcarii i złożyła w banku ten dokument.
Napisała nawet do mojej mamy list z informacją, że dokument jest złożony w takim to
a takim banku w Zurichu i byłoby najlepiej by moja mama zabrała dzieci i przyjechała
czym prędzej do Szwajcarii, ale mama nie chciała. Nigdy nie wyjeżdżała z Polski, poza
tym chyba wierzyła, że wojna się skończy lada chwila a Niemcy to kulturalni ludzie,
przecież była o tym przekonana, bo się z Niemką przyjaźniła. Wojna się skończyła,
nasz ojciec umarł, socjalizm kwitł, twój ojciec zaczął studiować, ja nie paliłem się
do studiów, zacząłem "robić w szkle" i zarabiać pieniądze, w końcu trzeba było z czegoś
żyć. Mieszkaliśmy cały czas w tym samym miejscu i któregoś dnia dostałem list z Pragi
Czeskiej. Ten ktoś pisał, że jest synem tej a tej Niemki, która rozwiodła się, wyszła
drugi raz za mąż za....Włocha. Mama umarła, a on przed jej śmiercią przyrzekł, że
odnajdzie moją matkę i mnie. I korzysta z faktu, że jest w Pradze i przyjedzie do Polski.
I będzie mieszkał w hotelu Europejskim i podał swe nazwisko i prosi o kontakt.
Spojrzałem na datę- miał być w Polsce następnego dnia. List był pisany po angielsku.
Dobrze, że się tego angielskiego kiedyś tam uczyłem. Następnego dnia pognałem do
hotelu. Przezornie wyciągnąłem go stamtąd i pojechaliśmy na cmentarz, by swobodnie
porozmawiać porządkując grób moich rodziców. I tak się zaczął mój kontakt z Fabio
i nasze wspólne interesy. Przyjaźniły się nasze matki, teraz my się przyjaźnimy. Moje
"bogactwo" to spadek po moim dziadku. I mogę nim rozporządzać w dowolny sposób.
Często inwestuję wspólnie z Fabio i zawsze nam te biznesy wypalają. I konto rośnie.
Oczywiście chyba nie muszę wam mówić, żebyście zachowali dyskrecję i nie mówili
o tym swym rodzicom, tym bardziej, że to ich nie dotyczy. A, jeszcze jedno - Mela nic
nie wie o tym moim koncie w Szwajcarii - gdyby wiedziała o nim ona to i pół Polski
razem z nią by o tym wiedziało. Nie mam własnych dzieci, ale mam ciebie a ty i Jacek
jesteście tymi , dzięki którym spłacę mój dług wobec mojej matki. Mama zawsze mi
powtarzała, by dawać pieniądze tylko tym, którzy potrafią z nich prawidłowo
korzystać, a więc na naukę i mądre inwestowanie we własny rozwój lub zdrowie. Albo
je pomnażać prowadząc dobre interesy.
Mam przemożną chęć wyemigrowania z Polski i zamieszkania w Szwajcarii lub we
Włoszech. Fabio namawia mnie bym zamieszkał razem z nim w domu jego ojca.
Stwierdził, że zniesie nawet szczebiot Meli. Ale jeszcze z nią o tym nie rozmawiałem.
Mela wolałaby pewnie mieszkać w mieście niż na wsi, czy małym miasteczku. I tu się
nasze preferencje rozbiegają w różne strony. Poza tym ona tęskni za córką i raczej
wolałaby mieszkać w Szwecji niż we Włoszech.
No i to tyle. Czasem obaj z Fabio odnosimy wrażenie, że jesteśmy braćmi, ale takimi
bardzo się kochającymi. I, przepraszam, że to powiem, ale tak wygląda prawda, jestem
z nim bardziej uczuciowo związany niż z twoim ojcem. Mam wrażenie, że gdzieś bardzo
głęboko w jego umyśle tkwi przekonanie, że jestem winny tego że zniknęła jego mama-
zniknęła mama a na scenie pojawił się konkurent. Podobno mój ojciec był bardzo dumny
z faktu, że spłodził syna i strasznie się tym chwalił- młoda żonka i syn, brawa dla tego
człowieka! A mama traktowała nas tak samo. A rękę panna młynarzówna miała ciężką.
A ja myślałam, że jesteście poróżnieni z powodu mojej mamy, przecież jednego z was
odrzuciła, albo że tata boi się, że mama żałuje po latach swej decyzji.
Wiesz, chyba obaj z twoim ojcem należymy do tych, którzy nie dadzą się poróżnić tylko
z tego powodu, że jednego z nas odrzuciła dziewczyna.
Jakiś czas z tego powodu cierpiałem, ale było - minęło.
Kłócimy się głównie dlatego, że twemu tacie się wydaje, że wszystko wie lepiej bo jest
cztery lata ode mnie starszy i skończył studia a ja nie.
No tak, to cały tata- on zawsze wszystko wie lepiej. Czasem muszę mu przypominać
że już jestem mężatką i nie podlegam jego jurysdykcji.
Następnego dnia pojechali do Werony. Po opowieści wujka o historii rodziny Iza i Jacek
w pewnym sensie zobaczyli Fabia na nowo. W oczach Jacka Fabio już nie był włoskim
podstarzałym podrywaczem i uroda Fabia jakoś przestała mu przeszkadzać. Natomiast
Iza przestała go podejrzewać, że jest zakamuflowanym mafioso.
Jeszcze raz poszli obejrzeć mieszkanie i Fabio bardzo dokładnie spisał to wszystko co
kupią razem z mieszkaniem, poszli nawet do pomieszczenia pralni i Fabio uruchomił
pralkę czy aby jest sprawna, a towarzyszący im pracownik agencji nieruchomości podpisał
listę sporządzoną przez Fabia. Trochę długo to trwało, bo Fabio liczył zastawę stołową,
spisał z tabliczek znamionowych numery kuchenki gazowej, telewizora, pralki, policzył też wszystkie garnki i zastawę stołową i wszelakie sztućce. Iza był tym zdziwiona, ale Fabio
jej wytłumaczył, że jego rodacy potrafią być mało uczciwi w interesach i w międzyczasie
podmienić nowe wyposażenie na stare. A w ten sposób będą mieli z wujkiem możliwość
sprawdzenia czy nic nie zostało podmienione. Po tym swoistym remanencie wujek i
Fabio poszli na spotkanie z pełnomocnikiem prawnym właściciela, a Iza z Jackiem
wpierw na kawę a potem na zwiedzanie miasta.
Najmniej byli zainteresowani bohaterami Szekspira, który nigdy nie był w Weronie. Nie
wykluczone jest, że kiedyś nazwiska obu rodów występowały na tym terenie, ale nie ma co
do tego 100% pewności. I bez Romea i Julii Werona ma mnóstwo ciekawych pod względem historycznym miejsc, bo to bardzo stare miasto.
c.d.n.