niedziela, 30 listopada 2014

Ninka- cz.II

Na próżno Ninka wysilała  mózg , by odgadnąc co się właściwie stało -jedynym,
niezaprzeczalnym faktem było to, że z jakiegoś powodu Misiek spakował swój
dobytek i ją opuścił definitywnie. Ale dlaczego?
Równie zagadkowy był dla niej fakt, że zupełnie nie pamięta jak i kiedy znalazła
się w domu, w łóżku, w sukience. Kto ją  przywiózł do domu? I dlaczego była
chyba nieprzytomna, skoro niczego nie pamięta?
Wszystko było jedną wielką zagadką i jednym wielkim DLACZEGO?
Zaczęła pomału porządkowac pokój- poustawiała na nowo książki przy okazji je
wytarła z kurzu, zrobiła porządek  wśród płyt. Wyrzuciła wszystko z szafy i
poukładała na nowo. Na półce znalazła podkoszulkę Miśka - kiedyś kupili dwie
takie same, różniące się tylko rozmiarem. Ze złością cisnęła obie na podłogę.
Potem pomaszerowała do kuchni - rozbity kubek i obie podkoszulki wylądowały
w koszu na śmieci. W przedpokoju, pod wieszakiem leżał  Miśkowy prawy but
do biegania - też wylądował w koszu.
Na wieszaku wisiała torebka Ninki-  nie miała jej tamtego wieczoru, bo dokumenty
dała Miśkowi do kieszeni. Ninka czym prędzej sprawdziła jej zawartośc - to wszystko
co dała Miśkowi do kieszeni leżało teraz w torebce. Odetchnęła z ulgą, bo wyrabianie
nowych dokumentów było kłopotliwe. Ale w torebce był tylko jeden komplet kluczy
od mieszkania, jej komplet, z kluczykiem od skrzynki na listy i kluczami do piwnicy.
Komplet, którego używał Misiek zniknął. Zapomniał, czy celowo je zabrał? Wychodząc
nie musiał zamykac drzwi na klucz- wystarczyło je zatrzasnąc. Podeszła do drzwi i
odsunęła uchwyt zatrzasku - drzwi były zamknięte na dolny zamek. A więc wziął
klucze ze sobą. Będę musiała zmienic zamek pomyślała ze złością. I zmienię
numer  telefonu- zrezygnuję z oddzielnego  stacjonarnego. I operatora zmienię.
Ja też zaginę. Szkoda, że mieszkanie nie tak łatwo zmienic- pomyślała.
Czuła się upokorzona - przecież mógł odejśc normalnie - dobrze wiedział, że ona nie
robiłaby scen. Mógł odejśc w każdej chwili, nigdy nie obiecywali sobie, że będą
razem do końca swych dni. Żyli terazniejszością, nie planowali przyszłości.
Nawet urlopów letnich nie planowali zimą - decydowali się  zawsze w ostatniej chwili.
Wróciła do pokoju, ubrała się wreszcie (bo dotąd była jeszcze wciąż w szlafroku) i
postanowiła pójśc do pobliskiego super marketu  na zakupy. Zawsze robili zakupy
w niedzielne popołudnia i lodówka już świeciła pustkami. Było wtedy mniej ludzi.
Wizyta w markecie była krótka - zakupy dla jednej osoby nie były skomplikowane.
Gdy stanęła przed drzwiami mieszkania chwilę się zawahała - a co będzie, jeśli on
wrócił?  Lepiej, żeby nie - pomyślała- chyba walnęłabym go w twarz. Nie za to, że
odszedł, ale za sposób w jaki to zrobił.
Resztę wieczoru spędziła na zastanawianiu się, co dalej. Oczywiście było jej przykro,
ale sposób, w jaki Misiek odszedł wyzwalał w niej wściekłośc, niwelując nieco ból.
Niemal beznamiętnie analizowała teraz ich związek - było jej z Miśkiem naprawdę
dobrze. Zawsze mieli o czym ze sobą porozmawiac, słuchali tej samej muzyki, lubili
te same filmy. I nawet milczało im się razem całkiem miło i dobrze. I seks też był
w porządku, szybko się do siebie dopasowali. Nie zapewniali się co prawda o swej
miłości, a zazdrośc była raczej w tym związku nieobecna.
Nie było również opowieści o pracy- oboje bardzo przestrzegali zasady, że dom to
rodzaj azylu, miejsce w którym mówi się  tylko o tym, co dotyczy ich dwojga.
Praca, problemy zawodowe, plotki biurowe - to wszystko zostawało na klatce
schodowej, nie miało wstępu do domu. Dom był miejscem, w którym należało dbac
o  dobrostan swój i partnera.
W poniedziałek rano zadzwoniła do szefa i poprosiła o jeden dzień urlopu, mówiąc
że ma w domu awarię. I jeśli się wszystko szybko uda usunąc, ona wpadnie do biura
w drugiej części dnia. Jej szef był bardzo miłym facetem, a Ninka była naprawdę
solidnym pracownikiem, więc bez problemu udzielił jej tego urlopu.
Pierwsze kroki Ninka skierowała do Telekomunikacji  Polskiej i złożyła podanie o
natychmiastowe odłączenie domowego telefonu. Potem sprawdziła u operatora
komórkowego kiedy może z nim rozwiązac dotychczasową umowę. Trafiła na wielce
życzliwą obsługę -w efekcie wyszła z nowym aparatem i nową kartą SIM oraz nową
taryfą. W drodze do domu kupiła dwa nowe zamki do drzwi i umówiła się z dozorcą,
że  niedługo przyjdzie je zamontowac . Zapisała się też do internistki na wizytę -
sądziła, że może nie byłoby zle wykonac test na obecnośc jakichś toksyn.
Fizycznie czuła się już lepiej , ale cały czas czuła się rozdygotana wewnętrznie.
W domu wzięła się za powiadamianie bliskich osób o tym, że zmieniła nr telefonu.
Powiadomienia robiła już  z nowego konta pocztowego, które też zmieniła. Wyłączyła
telefon stacjonarny, który miał  zostac odłączony na stałe za dwa tygodnie. Starą
komórkę pozbawiła baterii i zostawiła w "rupieciarni". Było to pudełko z różnymi
rzeczami - były tam stare klucze, które do niczego nie pasowały śrubki, które nie
wiadomo z czego wyleciały i mnóstwo innych różności.
Dozorca wymienił zamek w kilka minut, Ninka w dowód wdzięczności wręczyła mu
paczkę kawy i butelkę  dobrego wina. Wymieniła klucze na swoim kółku, zapasowe
schowała do szuflady biurka.
Te wszystkie czynności poprawiły jej nastrój.
Wizyta u lekarki niewiele rozjaśniła jej w głowie.Lekarka wykonała jej odpłatnie test
na obecnośc narkotyków, ale test nic nie wykazał. Dopytywała się, czy Ninka nie
podejrzewa, że została zgwałcona, ale Ninka wykluczyła taką możliwośc - nic na to
nie wskazywało. Ten, kto pozbawiłby ją dolnych części garderoby nie zdołałby jej
potem w nie ubrac bezśladowo. A te ślady na sukience rozszyfrowała - ktoś usiłował
wytrzec jej sukienkę chusteczką ligninową. I w tym miejscu z lekka przebijał fetor
wymiocin. Wspólnie z lekarką wysnuły wniosek, że ona zapewnie zwymiotowała
i ktoś to usiłował  osuszyc. Lekarka namawiała ją by zgłosiła sprawę na policji, ale
Ninka nie chciała.
Jedyne co chciała, to jak najszybciej o tym wszystkim zapomniec.
Gdy w kilka dni pózniej zajrzała do skrzynki listowej znalazła tam kopertę a w niej-
klucze, których używał Misiek.
c.d.n.