wtorek, 14 grudnia 2021

Spóźnione uczucia - 13

Helena stwierdziła, że już czas zająć się szykowaniem własnej kreacji - przecież ślub ma być w lutym.  Zupełnie przypadkiem wstąpiła któregoś dnia  do sklepu Moda Polska i, ku swemu zdumieniu, trafiła na całkiem niezłą sukienkę wełnianą - dopasowana do figury zaszewkami, rękaw 3/4, dekolt mały, "blisko szyi", a najbardziej odpowiadał Helenie kolor. Kolor trudny był do określenia - stalowo-perłowy przechodzący w delikatny fiolet. Kolor  zmieniał się w zależności od tego jak na sukienkę padało  światło.
Przymierzyła i jedynym mankamentem była jej długość - ale był to łatwy do usunięcia mankament. Cena była śmiesznie niska jak na wyrób uszyty ze 100% wełny i do tego jeszcze z podszewką. Niedługo się zastanawiała. Sukienka była skromna, ale wystarczyło dodać jej blasku ładnym wisiorem lub dopiąć  ozdobną  broszkę. 
Od razu przyszła jej na myśl broszka w postaci małego bukiecika fiołków - dostała ją kiedyś od swojej już nie żyjącej przyjaciółki. Jadąc do domu pomyślała, że ta sukienka zapewne będzie pasowała kolorystycznie do garnituru Mietka, więc chyba ma  kłopot "w czym do ślubu" - z głowy.
Zostaje tylko decyzja co do zakupu mebli. Kuchnia była już gotowa, pokój dzienny też  miał już wszystkie meble, czekali teraz na sypialnię i wyposażenie przedpokoju oraz na.....kilka luster. Jedno miało być w sypialni w drzwiach szafy, jedno, takie  do ziemi w przedpokoju i jedno, łącznie z oświetleniem do  łazienki. Zima w tym roku nie była uciążliwa i dobrze się mieszkało pod  miastem, więc jakoś nie spieszyli się z zamieszkaniem w Warszawie.
Pierre chodził wymięty i mocno niewyspany, bo bliźniaczki ( w jego opinii) były z piekła rodem- ciągle się wydzierały i najchętniej spały na  zmianę.  Starsze dziewczynki nadal były u babci, Pierre z Krystyną zastanawiali się nad meblowaniem  mieszkania w apartamentowcu.  
Mieli to mieszkanie co prawda duże,  czteropokojowe, ale teraz dostrzegli fakt, że jeden pokój dziecinny to za mało- powinny być dwa.
Helena była u nich raz i stwierdziła, że ona to  urządziłaby to mieszkanie inaczej bo ten ich salon wygląda  jak "saloon" z kowbojskiego filmu, bo jest otwarty  na przedpokój, z kawałkiem ściany na środku. Powiedziała to tylko raz  i teraz Pierre i Krystyna wysilali  głowy  jakby to przeprojektować.
Helena stwierdziła, że ten salon nadawałby się na dwa pokoje, mogłyby mieć rozsuwane drzwi, żeby nie biegać z pokoju do pokoju przez przedpokój. Mietek powiedział, że w mieście nie brak architektów wnętrz, ale wpierw to oni sami powinni się zastanowić nad tym co im potrzebne, wszystko  wypisać i wtedy dopiero zwrócić się o pomoc. Bo przecież to oni wiedzą co im pasuje a nie ktoś obcy.
Ślub Heleny i Mietka odbył się w któryś czwartek lutego. Świadkiem Mietka był Pierre, świadkiem Heleny szefowa firmy, dla której projektowała kreacje. Personel USC był zdumiony tak nikłą ilością ludzi, ale Helena powiedziała, że już raz  miała okazały ślub i....wystarczy. Po ślubie pojechali  w czwórkę do Bristolu na obiad. Helena się uśmiała, bo wg niej mieli ten obiad  w Europejskim zamówić,  ale  Mietkowi nieco się pomyliło i zamówił obiad w Bristolu. Jak twierdził Mietek to wszystko jedno, bo obydwa hotele są przecież na Krakowskim Przedmieściu a Bristol jeszcze sławniejszy jest, bo tu  wszak na balkonie śpiewał Kiepura. 
Żeby było  zabawniej obiad był zdominowany tematem bliźniaczek. I tu z pomocą przyszła szefowa firmy - do przeprojektowania  mieszkania poleciła swego rodzonego brata, architekta wnętrz, a co do wrzeszczących bliźniaczek, stwierdziła, że powinny być dokładnie przebadane, bo dzieci nie wrzeszczą dla zabawy. Wrzeszczą bo coś im nie pasuje- albo jest ciek wodny pod ich pokojem, więc niech na próbę przeniosą je do innego pokoju, albo coś  z ich zdrowiem  jest nie tak i poleciła lekarkę, pediatrę, panią, której dzieci już miały po 30 lat. A Helena przypomniała sobie, że przecież w domku ma dwa odpromienniki , bo na początku źle się tam spało i Wojtek kupił odpromienniki. I na to nowe mieszkanie  też trzeba zakupić nim się tam  wprowadzą. Pierre stwierdził, że  jeszcze dziś je kupi, ale 
nic nie powie Krysi, bo ona go wyśmieje. 
Gdy panie poszły do łazienki, by poprawić po obiedzie makijaż , "szefowa" stwierdziła, że Mietek jest  niesamowicie przystojnym  facetem, z tym, że na zdjęciach tego nie widać. Na zdjęciach to lepiej wychodził  Wojtek. No a Pierre'owi też nic nie  brakuje w sensie urody. Na koniec wyraziła żal, że sukienkę  Helena szyła u kogoś innego.
Helena rozpięła suwak i pokazała metkę a szefowej aż mowę odjęło. Na zakończenie powiedziała- trzeba będzie kupować materiały gdzieś za granicą, u nas takich nie ma. 
A będziesz  miała wtedy klientów? Jeśli będziemy miały tkaniny z importu a  więc kupować będziemy za  dolary lub euro a wyroby sprzedawać za złotówki to jest dość istotne pytanie czy będziemy na tym zarabiać czy tylko z trudem się "wyrabiać" - zauważyła Helena. Zresztą głównie zarabiamy na tych sukniach ślubnych. Wizytowe i wieczorowe mniej idą.  No masz rację, będziemy musiały to dokładnie
przemyśleć, zgodziła się szefowa.
Gdy wróciły do stolika okazało się, że w międzyczasie telefonowała Krystyna, że jedna z bliźniaczek ma wysypkę, więc trzeba wezwać lekarza. W związku z powyższym szefowa wykonała telefon do znajomej lekarki, ta zgodziła się przyjechać za godzinę do domu Pierre'a. Pierre uprzedził więc Krystynę, że już wezwał lekarkę i że zaraz przyjedzie do domu.
Mietek  tylko przewrócił oczami i szepnął do Heleny - o dzięki, że  nie mamy dzieci- czworga  zwłaszcza.
Już tylko w trójkę spokojnie  dokończyli swoje desery i po drodze do domu odwieźli szefową. Mietek
promieniał, cały czas  ćwierkając jaki jest szczęśliwy, że wreszcie są  małżeństwem. Helena się śmiała, twierdząc, że przecież tak naprawdę ten akt  ślubu to ma tylko znaczenie gdy idzie o jakieś sytuacje prawne, ale np. gdyby chciał  jej coś podarować to musieliby przeprowadzić rozdzielność majątkową.
Po drodze Mietek  zahaczył o fotografa pod hasłem- zrobisz sobie  od razu zdjęcie do dowodu osobistego, ale oprócz zdjęcia do dowodu powstało też ich wspólne zdjęcie i tak zwane zdjęcie wizytowe Heleny, które Mietek chciał koniecznie mieć u siebie w pracy, oprawione w ramki. 
Nie wiedziałam, że z ciebie taki sentymentalny facet- stwierdziła Helena. 
Nie sentymentalny, tylko wciąż w tobie  zakochany i chcę na ciebie  całą dobę  móc spoglądać bez wyciągania do tego celu portfela. 
A skąd ty masz moje  zdjęcie nadające się do portfela- zdziwiła się Helena. Pierwszy raz  zrobiłam sobie  wizytowe zdjęcie. Pokaż! 
Ale Mietek pokręcił przecząco głową - w domu ci pokażę. Teraz prowadzę samochód.Spieszy  mi się
do domu, by skonsumować nasz  związek.
Zwolnił prędkość do 40 kilometrów. No nie fajnie, tu coś padało, a jest około zera, więc się zrobiło ślisko. Chcę byśmy dojechali do domu bezpiecznie. 
Na szczęście kilka  kilometrów dalej już było lepiej, a w okolicy ich domu szosa była czarna i sucha.
Dobrze, że mamy jutro wolne, cieszył się Mietek. Będę się mógł napawać spokojnie  swoim szczęściem, że wreszcie mogę o tobie mówić  "moja żona". 
Helena spoglądała na niego jak na  wariata, ale nic nie mówiła. Jak na razie to jeszcze  nie  spotkała się z takim entuzjazmem  względem swojej osoby ani  żadna z jej koleżanek o takim "przypadku" nie wspominała. Większość jej   znajomych panów uważało małżeństwo za  swego rodzaju uciążliwość albo za swego rodzaju "przepustkę" do współżycia, ale nie da się ukryć, że niemal wszyscy uważali małżeństwo za pewien rodzaj legalizacji stanu faktycznego, starannie ukrywanego, by nie psuć kobiecie opinii.
Gdy zajechali pod bramę szybko wyskoczyła z samochodu i otworzyła drzwi garażu. Cieszyła się, że udało im  się powiększyć  garaż - teraz już obydwa samochody stały w garażu, jeden za  drugim. Kolejnym udogodnieniem był wąski chodniczek prowadzący od garażu do drzwi domu. Szybko pobiegła do drzwi domu. Lubiła ten moment, gdy ogarniało ją ciepło wnętrza  a w nozdrza wpadał zapach drewna, którego tu nie  brakowało. Zaraz  za nią wszedł Mietek mówiąc, że przecież powinien ją przenieść przez próg. 
Ależ ty masz dziwne pomysły mój kochany. Chyba  nie chcesz wylądować w szpitalu z powodu przepukliny, ja naprawdę  nie ważę kilka, ale kilkadziesiąt kilogramów. Poza tym lubię stać na pewnym podłożu, nie lubię być noszona. Tak mnie rozpieszczasz, że noszenie na rękach jest przy tym wszystkim niczym. Pić mi się chce po tym obiedzie, jak dla mnie to było wszystko zbyt słone. Chodź, mój  mężu, zrobimy sobie coś do picia, napiłabym się kawy z odrobiną czekolady. Ale zrobię dziś tak, że na dno filiżanki położę 2 kostki czekolady i ona się szybciutko rozpuści. Tobie też tak zrobić? I wiesz co, wyskoczmy z tych oficjalnych ciuchów, możemy przecież  być w nieco wygodniejszych strojach, proponuję dresy. Ooooo i pokaż mi jakie to moje  zdjęcie masz w portfelu. 
Mietek wyciągnął z marynarki portfel i zapytał- wolisz starsze czy nowsze? 
Oczywiście pokaż obydwa, skoro masz dwa. 
Starsze było sprzed wielu lat, zrobione na plaży w Bułgarii, jeszcze przed wyjazdem Mietka z Polski. Helena była w błękitnym kostiumie bikini, chyba właśnie wykonywała jakiś podskok, jej długie wówczas włosy zakrywały kawałek twarzy. Zdjęcie  było wyraźnie fragmentem większego zdjęcia,  na zdjęciu na pewno z lewej i prawej strony były jeszcze inne osoby.  
Czy wiesz, że to zdjęcie było ze mną w Kanadzie? 
Całe, czy tylko ten wycinek- zapytała zdumiona Helena. 
A na co mi była reszta zdjęcia, chciałem tylko na ciebie patrzeć. Mówiłem ci przecież, że się w tobie kochałem i żałowałem, że cię  nie odebrałem Wojtkowi.
A to drugie? Pokaż, proszę.
Drugie  zdjęcie było zrobione niedawno, nad ranem, po którejś z upojnych nocy, gdy Helena  jeszcze spała przytulona do ramienia Mietka.
A dlaczego nie sfotografowałeś i siebie?- dopytywała się Helena. Widać tylko kawałek twojego ramienia.
A po co miałem siebie  fotografować, chciałem ciebie oglądać, a nie siebie.
No to następnym razem sfotografuj nas oboje. Ojej, straszny z ciebie  wariat! Ciągle jesteś w środku bardzo młody. W tej Bułgarii było wtedy całkiem zabawnie, a ty wtedy byłeś z Elką. Opowiadała mi jaki jesteś fajny w łóżku i ile to razy w nocy ją  brałeś. Miałam wrażenie, że ty wcale nie sypiałeś wtedy tylko obskakiwałeś wszystkie  dziewczyny, poza mną.
Mało spałem, bo wciąż graliśmy w karty. Miała dobrą wyobraźnię, przeleciałem ją ze dwa razy raptem a i to nie w nocy. I gdyby mnie nie prowokowała wkładając mi rękę w slipy to pewnie bym jej nawet nie ruszył. Gdybyś wtedy  nie spała na kwaterze z Maryśką tylko z Elką to byś wiedziała, że zmyśla.Ty byłaś wtedy hołubiona przez  Wojtka, bardzo chciał się z tobą żenić, był bardzo w tobie  zakochany, a ja miałem zasadę, że jeśli przyjaciel mówi mi, że się kocha w konkretnej dziewczynie to się mu tej dziewczyny nie podrywa. Pół życia  żałowałem że tego  wtedy nie zrobiłem. A teraz jestem po prostu szczęśliwy, że jesteśmy razem, że jesteś moją żoną.  Szalenie mnie nadal pociągasz, chciałbym cię cały czas trzymać w objęciach i całować i pieścić, zachwycam się każdym centymetrem twego ciała. Odmłodziłaś mnie o trzydzieści lat.

                                                                 c.d.n.