wtorek, 10 lutego 2015

Dom Dusz - cz.V

Inka odebrała swój kod, który umożliwiał jej korzystanie z wielu rzeczy oraz branie
udziału w wielu spotkaniach pogłębiających samoświadomość.
Pobyt w Domu Dusz nie był pobytem tylko wypoczynkowym.
Oczywiście na samym początku nowi lokatorzy mieli trochę luzu. Musieli zrzucić
z siebie swe ziemskie przeżycia.
Bardzo podobały się Ince domki, w których dusze mogły spać, odpoczywać lub
medytować.Wyglądały jak wielkie, kolorowe bańki mydlane.  Było ich bardzo,
bardzo dużo, tworzyły kolorowe szeregi. Stały na  łąkach, w niedużych laskach,
niektóre tworzyły wysoką, kolorową budowlę. Bańko-chatka Rafała stała blisko
dużego drzewa i wydawać się mogło, że pomiędzy drzewem  a chatką jest zbyt mało
miejsca na jeszcze jedno pomieszczenie, ale chatka Inki zmieściła się bez trudu.
Po prostu przylegała do chatki Rafała na nieco większej powierzchni i obie były
przez to nieco zniekształcone, co było nawet zaletą- mieli jedną ścianę prostą.
Umeblowanie było raczej symboliczne-leżanka, stolik, krzesełko, poduszka do
medytacji. Nie było drzwi, po przyłożeniu tabliczki z kodem do powierzchni
ściany można było wejść do środka- z daleka wyglądało to tak, jakby mieszkaniec
przenikał przez ścianę.
Rafał, a ten kombinezon to się zdejmuje do spania? -zapytała Inka. A to jak chcesz,
ale raczej wszyscy śpią w kombinezonach. Z czasem każdy przestaje czuć swe dawne
ciało i ma kłopot z ubieraniem się.
Inko, idz teraz nieco odpocząć, ja pójdę tymczasem do biblioteki. Muszę trochę poczytać.
Gdy wrócę to  cię obudzę. I nie wpuszczaj nikogo do środka, bo nikogo nie znasz.
Zasadą naczelną jest by wpuszczać  tylko tego czyj kod się zna.
Zobacz, tu w kombinezonie masz taką małą zapinaną kieszonkę- będziesz w niej miała
swoją tabliczkę z kodem  i przypnę ci  również mini plakietkę z moim numerem kodu.
Wiem, nie bardzo to rozumiesz- ale dusze też bywają różne. Są wśród nich również
wampiry energetyczne. Wystarczy z nimi zamienić kilka zdań, by powstał spory ubytek
energii. Pamiętaj, każdy kto do ciebie  zapuka musi podać swój kod, a ty musisz wpierw
sprawdzić, czy masz ten numer na mini plakietce adresowej. No to idę- przyłóż tabliczkę
do ściany, żebym mógł wyjść.
Rafał wyszedł, a Inka pomału starała sobie uporządkować to wszystko czego ostatnio
doświadczyła.
Wróciła pamięcią do drogi w tunelu, potem do holograficznych widoków. Zastanawiała się
czy ostatni skok Rafała ze skały był przypadkowo czy celowo nieudany. Ale wiedziała, że
nie zdoła się zapytać go o to. Może sam  mi to powie , pomyślała.
Zastanawiała się, dlaczego wciąż nie może sobie przypomnieć poprzednich pobytów w tym
miejscu.I nie mogła też zorientować się ile czasu upłynęło od chwili jej śmierci. Dzień, dwa
czy miesiąc?  Miała wrażenie, że tu czas nie funkcjonuje, a następujące po sobie epizody
też nie pozwalały na zorientowanie się w upływie czasu.
Leżała i zastanawiała się jakie śmieszne i ładne są te chatki- wszystkie lśniły tęczowym
blaskiem i z zewnątrz wydawało się, że ścianki są przezroczyste. A tak naprawdę
ścianki nie były przezroczyste - zapewniały całkowitą  izolację istocie będącej wewnątrz.
W środku , tak mówił Rafał, wszystkie były takie same- tak samo wyposażone, a ściany
były w delikatnym perłowym błękicie. Inka dopiero teraz zauważyła, że zupełnie nie
odczuwa głodu ani pragnienia- cała dotychczasowa fizjologia, związana z minionym
ludzkim wcieleniem zanikła.
Znów pomyślała o swoim przywołanym hologramie - w pamięci odtwarzała drogę
w sosnowym lesie i tę ulubioną chwilę, gdy dochodziła do szczytu wydmy a przed nią
roztaczał się widok na plażę i morze. I ukołysana tym widokiem Inka zasnęła.
Obudziła się sama, zupełnie nie wiedząc jak długo spała. Może chwilę, a może kilka
godzin?
Odruchowo poszukała zegarka- dopiero po chwili uzmysłowiła sobie, że tu żyje się bez
bez zegarka. Przy okazji uświadomiła sobie, że o swym niedawno zakończonym życiu
myśli bez emocji. Zaczęła się natomiast zastanawiać, czy spotka tu swoich bliskich,
którzy już dawno odeszli. Było kilka osób, za którymi naprawdę bardzo tęskniła po ich
odejściu.
Wstała z leżanki i usiadła przy stoliku. Blat był matowy, wyglądał jak zakurzony.
Odruchowo przetarła  jego powierzchnię ręka i....blat okazał się być ekranem monitora.
Pośrodku ukazał się duży napis: "ładuję". Po chwili ukazał się dość długi tekst noszący
tytuł "Regulamin".
No nie, tu też regulaminy! To wcale nie jest zabawne.
Na ekranie pokazał się napis : "przeczytaj koniecznie, twoja adaptacja przebiegnie łatwiej
gdy to przeczytasz".
Ince zachciało się śmiać, bo pomyślała, że wiecej tu było takich niepokornych jak ona
dusz. W swym ziemskim wcieleniu prawie nigdy nie czytała regulaminów, zwłaszcza, że
większośc z nich omawiała sprawy znane i jasne, które dotyczyły niemal wszystkich
dziedzin życia i wg Inki każdy to znał.
Czytała   Regulamin Domu Dusz i była wdzięczna losowi, że Rafał ją znał wcześniej i
na nią czekał (nie wiadomo dlaczego) i w jakiś  sposób się nią opiekował.
W swym ziemskim wcieleniu nie była przyzwyczajona do męskiej opieki - to ona była
tą, do której ze swymi problemami przychodził mąż i dzieci. Ona wszystkim dyrygowała
oficjalnie siedząc w drugim rzędzie.
Przeczytała regulamin, który potwierdził radę Rafała,  by nie otwierała drzwi nieznajomym.
Poza tym w regulaminie radzono, by nie dawać swego kodu osobie, której się dobrze nie
zna. W razie wątpliwości co do wiarygodności danej duszy, należało się zwrócić o pomoc
mailowo do recepcji.
Poza tym dowiedziała się, że korzystanie z biblioteki nie jest limitowane, jest ona czynna
bez przerw. Zapraszano również do wizyty w planetarium oraz w obserwatorium
astronomicznym.
Wymienione były również wykłady, w których udział był obowiązkowy, a zawiadomienia
o nich miały być dostarczane indywidualnie.
Gdy Inka kończyła czytanie regulaminu i powiadomień, usłyszała  pukanie.
Upewniwszy się, że to Rafał, otworzyła "drzwi". Ucieszyła się ,że przyszedł, bo miała
do niego mnóstwo pytań.
c.d.n.