niedziela, 31 stycznia 2010

200. Kobieta zmienną jest

To, co opiszę, zdarzyło się i jeszcze trwa, naprawdę. Oczywiście bohaterowie
mają pozmieniane imiona. Do napisania tej notki zdopingował mnie fakt, że
kolejny raz dorośli ludzie zachowują się nieodpowiedzialnie, krzywdząc
własne dzieci.

Gdy poznałam Olgę miała około 25 lat, była naturalną blondynką, niesamo-
wicie szczupłą, wręcz chudą. Cicha, uprzejma, delikatna, zdążyła już zaliczyć
nieudane małżeństwo, co skrzętnie ukrywała przed wszystkimi.
Mieszkała z matką, która też miała za sobą nieudany związek, nigdy nie
rozwiązany w sposób formalny. Po prostu pewnego dnia ojciec Olgi "wyszedł
z domu i nie wrócił", zostawiając żonę i maleńką córeczkę. Mama Olgi mu-
siała podjąć pracę, dzieckiem zajęła się Babcia.

Olga miała ochotę wyjść za mąż, założyć rodzinę, koniecznie mieć dzieci i, co
było bardzo istotne- wyzwolić się od matki, która była w stanie każdego za-
głaskać na śmierć. To ostatnie pragnienie Olga skrywała głęboko, bo czuła
się głupio, że nie chce mieszkać dłużej z matką.

Olga miała jakiś dziwny talent przyciągania do siebie facetów "pokrzywio-
nych" psychicznie, a w najlepszym razie zwyczajnych naciągaczy lub żona-
tych, którzy mieli się lada moment rozejść, ale jakoś się nie rozchodzili ze
swymi żonami i tkwili w rozkroku, jedną nogą przy Oldze, drugą w domu.
Lata mijały, Olga czuła upływ czasu, koleżanki wychodziły za mąż, rodziły
dzieci, a Olga wciąż była z jakimiś "nie takimi" facetami.

Z Maćkiem poznali ją znajomi. Maciek dobiegał czterdziestki, był kawalerem,
kilka miesięcy wcześniej zerwał z pewną dziewczyna, bo ona nie podobała się
ani jego mamusi ani siostrze i bratu. Maciek przyzwyczajony był, że mama
w domu rządziła i najlepiej wiedziała co dla dorosłego synka jest najlepsze.
Podobnie kierowała życiem swego męża i młodszego syna, tylko córka nie
dała sobie robić wody z mózgu, mając zawsze własne zdanie.

Po kilku miesiącach znajomości Olga i Maciek postanowili wziąć ślub. Olga,
jeszcze chudsza niż zawsze, wyglądała w ślubnej bieli "jak aniołek", tak
orzekły liczne przyjaciółki jej mamy.
Po ślubie Maciek ze zdumieniem stwierdził,że Olga nie potrafi nic w domu
zrobić, zagotowanie wody na herbatę było jedyną umiejętnością kulinarną
jaką wyniosła z domu. Oczywiście zaraz poinformował o tym swoją mamę,
która zaczęła innym okiem spoglądać na synową.
Tymczasem mama Olgi gotowała dla "młodych" obiady i przynosiła im do
domu. Robiła to w tym czasie, gdy oboje byli w pracy. Przy okazji sprząta-
ła, a Olga czuła coraz większe rozdrażnienie, bo nie po to wyszła za mąż by
dalej być pod czułym okiem matki. Drażniło ją, że Maciek codziennie tele-
fonuje do swojej matki i opowiada jej o tym, co w ich domu się dzieje, a
Maciek wściekał się, że matka Olgi gotuje im obiady. Do tego wszystkiego
Olga wciąż nie była w ciąży, a zegar biologiczny tykał i tykał.

Wreszcie okazało się , że Olga jest w wymarzonej ciąży, nastąpiło w domu
"zawieszenie broni" aż do rozwiązania. Na świat przyszła córka, co było
dla obojga lekkim rozczarowaniem, chcieli bowiem chłopca. Gdy Olga
z małą wróciły do domu zaczął się przysłowiowy Meksyk. Olga nie ogar-
niała niczego, jej mama spędzała u nich cały dzień, opuszczała ich dom
około godziny 23. Obydwie nie pozwalały się Maćkowi dotykać do małej-
bo uszkodzi, bo zarazi, bo mała się jego boi. Mała spędzała całe noce na rę-
kach Olgi, wrzeszcząc, gdy tylko ją Olga odkładała do lóżeczka. Maciek był
zły, niewyspany i co kilka dni wynosił się z domu do swojej mamy, by się
wyspać. Wtedy do akcji wkraczała mama Olgi zajmując się i w nocy dziec-
kiem Po ustawowym urlopie macierzyńskim Olga wróciła do pracy, jej
mama zajęła się dzieckiem i prowadzeniem domu.
Maciek czuł się we własnym domu intruzem, coraz częściej się z Olgą
kłócili - ona mu zarzucała, że nic w domu nie robi, on jej to samo. Ich ma-
my też się ze sobą kłóciły, bo mama Maćka wciąż krytykowała metody
pielęgnacyjne matki Olgi - wg niej dziecko było przegrzane, zbyt mało
wychodziło na spacer, za dużo noszone na rękach. Byłam w tym czasie u
"młodych" z wizytą, by zobaczyć małą. Dziecko jak dziecko, wszystko na
miejscu, ale mieszkanie wyglądało jakby tajfun przez nie przeleciał, bo
tego dnia nie było tam "wszystkorobiącej" mamy Olgi.

Okazało się, że Olga znów jest w ciąży. Bardzo nie chciała drugiego dziecka,
ale Maciek bardzo chciał, by było drugie dziecko. Olga zle znosiła tę ciążę,
ciągle była na zwolnieniu lekarskim. Tym razem urodził się chłopczyk,
ale Olga nadal nie była szczęśliwa.

Pewnego pięknego dnia Olga spakowała wszystkie rzeczy swoje i dzieci,
wezwała taksówkę, która "uwiozła w siną dal" jej matkę z dziećmi. Ona,
w swój samochód zapakowała wszystkie rzeczy i gdy Maciek wrócił po
pracy do domu, wręczyła mu pozew rozwodowy, powiedziała ozięble,że
się wyprowadza i wyniosła się, trzaskając drzwiami.

Maciek o mało co nie dostał zawału. Zupełnie nie miał pojęcia co Oldze
"odbiło". Szukał jej i dzieci w mieszkaniu jej matki, ale tam nikogo nie
było. Spotkali się na sali sądowej. Okazało się, że Olga ma kontrakt
zagraniczny, więc dzieci i matka przebywają razem z nią. Gdy wróciła za
6 miesięcy do Polski, nie pozwoliła Mackowi na widzenia dzieci, więc
wyegzekwował swe prawo sądownie. Ilekroć chce zobaczyć dzieci, musi
sprawę przeprowadzać sądownie i przychodzić z policjantem. Olga bardzo
usilnie pracuje nad dziećmi, by uważały, że tatuś jest "be" i nie dawały
się wziąć na ręce. Sprawa rozwodowa wciąż jest w toku, a Olga, która
zarabia 3 razy więcej niż Maciek, stale domaga się podwyższenia alimentów
na dzieci. Mała już chodzi do przedszkola, w którym opowiada, że jej "tatuś
jest okropny, zucił mame", a Olga się tylko śmieje, gdy przedszkolanka jej
o tym opowiada.

Rozmawiałam z Olgą, bo żal mi dzieci, Olgi i Maćka. I wiecie co-ręce opadają.
Bo Olga ma żal do Maćka, że On nie potrafił spełnić jej marzeń, nigdy nie
wiedział co ona aktualnie pragnie, a przecież mówił , że ją kocha. No skoro
kochał, to powinien wiedzieć. Leciutko opadła mi szczęka, ale zapytałam:
"a czy choć raz mówiłaś mu co konkretnie chcesz, co lubisz, a czego nie, czego
po nim oczekujesz?". Olga popatrzyła na mnie jak na głupią -"mężczyzna,
który kocha sam to powinien wiedzieć".
No właśnie, jestem chyba głupia- ona nie powiedziała, a on nie spytał, a
dzieci..... a kogo one obchodzą!