sobota, 16 maja 2009

Nie tylko politykom pod rozwagę

Nie da się ukryć, że nasze społeczeństwo ma postawę roszczeniową -
a to wyższe wynagrodzenia, więcej dni wolnych od pracy, wcześniejsze
emerytury, wyższe zasiłki, zwłaszcza dla bezrobotnych. Nie będę się
dziś znęcać i tłumaczyć, dlaczego owe zachcianki nie mają szans reali-
zacji , w końcu do elit władzy nie należę, więc nie muszę.
Chcę dziś opowiedzieć o kłopotach państwa, które w pewnym momencie
przedobrzyło z wszelkiego rodzaju zasiłkami i jakie ma z tego powodu
dziś problemy. Tym krajem są Niemcy.
Kwota zasiłku dla bezrobotnych jest "ruchoma".Przysługuje on na 1 rok,
jego wysokośc to 80% ostatniej pensji, jeśli oczywiście pracowało się
conajmniej rok, przed utratą pracy.
Jeżeli w międzyczasie podejmie się pracę, nie wykorzystana część
czasookresu zasiłku przechodzi "na zaś". Gdy ten roczny
zasiłek jest już wykorzystany otrzymuje się 370€ miesięcznie oraz
różne dopłaty, uzależnione od sytuacji, w ktorej obywatel się znajduje.
Owa kwota 370€ wystarczy na miesięczne wyżywienie dla 2 osób.
Znam osoby, które na 2 osoby wydają na jedzenie 250€ i nie głodują.
Cały ten system zasiłków doprowadził do sytuacji, że tak naprawdę
wiele osób uważa , że nie opłaca się pracować. Nic dziwnego, że doszło
do takich sytuacji, że para 22-latków ma mieszkanie kupione na kredyt,
wyposażone również na kredyt, żyją z zasiłku i mają dwoje dzieci.
Oczywiście owego kredytu nie spłacają, bo nie mają z czego, ale nie
zostaną z dziećmi wyrzuceni na bruk. Władze niemieckie z przeraże-
niem dostrzegły, że mają już kolejne pokolenie bezrobotnych, jedno-
cześnie mają coraz mniej młodych ludzi z wykształceniem średnim i,
co za tym idzie wyższym. Problem ten nie dotyczy tylko i wyłącznie
osiedlonych tam imigrantów, dotyczy również rodowitych Niemców
i to w dużym procencie. Dzieci bezrobotnych notorycznie rodziców
nie mają zakodowane czegoś takiego jak etos pracy. Pojęcie obowiązku
jest im nieznane. Obowiązek szkolny kończy się w wieku 16 lat, ale
te dzieci notorycznie nie chodzą do szkoły, bo nawet nie ma kto ich
dopilnować rano i wyprawić do szkoły -przecież niepracujący rodzice
nie wstają wcześniej niż o godz. 10-tej. Dzieci bezrobotnych rodziców
wyrastają na bezrobotnych młodych ludzi, bo wiele z nich nie potrafi
czytać ani liczyć. A nawet w najprostszej pracy są to niezbędne umie-
jętności. Oczywiście co jakiś czas podejmowane są próby zdyscyplino-
wania rodziców w drodze zmniejszenia dopływu gotówki, ale efekty
są mizerne. Siedzący na bezrobotnym dorabia sobie "na czarno" i
ciężko jest ukrócić ten proceder, bo jest to korzystne i dla dorabiajcego
bezrobotnego i dla pracodowawcy, który nie jest w tym wypadku
zmuszony do ponoszenia wysokich kosztów ubezpieczenia pracownika.
Wymyślono nawet interwencyjny program dla zadłużonych bezrobot-
nych, który ma na celu zdopingowanie ich do podjęcia stałej pracy.
Warunkiem jest przepracowanie 6 lat, w czasie których zadłużeni
spłacają minimalne raty, po tych sześciu latach mogą zostać oddłużeni.
Nie myślcie,że na ulicy rozpoznacie biednego bezrobotnego żyjącego
z zasiłku - niczym się nie wyróżnia od innych przechodniów.Wyposa-
żenie jego mieszkania też nie odbiega od normy.Górą kredyty!
I teraz, gdy tak słucham jak to przeróżni działacze "pochylają się"
nad skandalicznie niskimi zasiłkami dla naszych bezrobotnych, widzę
w wyobrazni jak szybko mogłoby i u nas dojść do takiej sytuacji jak
u naszych zachodnich sąsiadów. Już teraz, gdy ponoć jest bezrobocie,
nie znajdziecie w wielu miastach chętnych do pracy na wielu stano-
wiskach, a nawet ciężko jest znalezć kogos do pomocy w domu lub
w ogrodzie.
Jestem za tym, aby słabszym, biedniejszym pomagać i robię to
w miarę swoich możliwości. Niestety wśród owych biednych ,rzekomo
potrzebujących jest cała masa notorycznych leni i cwaniaków.
Może warto pomyśleć nad tym, by u nas nie doprowadzić do takiej
sytuacji jaka jest w Niemczech oraz w Wielkiej Brytanii.
anabell