czwartek, 26 lipca 2012

Zuzka - c.d.

Przez pierwsze tygodnie Zuzka chodziła jak w transie. Wszystko się jej podobało, wszystko napawało wręcz zachwytem. Nic dziwnego,  w końcu przyjechała "z głębokiego PRL-u" do kraju stojącego pod
każdym względem na innym stopniu rozwoju.
Przez pierwszy tydzień była gościem- rozpieszczanym, wożonym, całowanym i pieszczonym, zwłaszcza przez Nieśmiałego. Teść też był bardzo miły dla Zuzki, wciąż ją komplementował, zachwycał się jej
figurą, włosami, oczami. Kazał z miejsca zawiezć Zuzę do sklepu z ciepłą odzieżą, bo zima w Kanadzie była
znacznie ostrzejsza niż w Polsce  i trzeba było Zuzce kupić cieplejsze ciuchy. Teść bardzo się Zuzce podobał, był wesoły , wysoki, przysłowiowy "kawał chłopa", w pewnym sensie bardziej męski od Nieśmiałego.
Gdy już Zuzkę ubrali, nauczyli jak się  ma obchodzić ze wszystkimi urządzeniami w domu, oprowadzili po najbliższej okolicy, teść powiedział, że już załatwił pracę dla Zuzki. Będzie pomagała w sklepie znajomego, niedaleko domu, więc na razie nie będzie musiała robić prawa jazdy i nie będzie potrzebować samochodu.
Poza tym zapisali ją na kursy językowe, bo jej znajomość francuskiego i angielskiego była dość wątła.
Teść co prawda twierdził, że będąc Francuzem sam mógłby uczyć Zuzę języka francuskiego, ale chcąc
dostać obywatelstwo  kanadyjskie musi Zuzka zdać egzaminy językowe i mieć zaliczony kurs.
I tak zaczęło się Zuzczyne życie w Kanadzie. Tak prawdę  mówiąc w sklepie robiła za sprzątaczkę, w domu
zresztą też. Właściwie  w domu sprzątała "na okrągło"- dom był duży, a teść  chciał by wszystko się w domu błyszczało.  Mary (konkubina teścia) wręczyła Zuzce rozpiskę co danego dnia musi być zrobione w domu- np. środa to był dzień mycia  wszystkich drzwi, innego dnia było odkurzanie całego domu, na pranie też był wyznaczony dzień, podobnie jak na mycie okien.
Zuzka była zarobiona po uszy, a do tego Nieśmiały okazał się niebywałym bałaganiarzem - gdy się rozbierał rzucał na podłogę części garderoby. Wieczorem pozostawała ścieżka wyznaczająca jego drogę do łóżka.
Mniej więcej po pół roku  od przyjazdu Zuzki,  Mary przestała bywać u teścia. A teść zaczął coraz częściej
prosić Zuzkę o pomoc w prowadzeniu własnej firmy. Ilekroć była w domu wołał ją do swego biura, nazywał swoją kochaną córeczką, często brał w objęcia i przytulał, kupował jakieś drobiazgi - czekoladki, jakąś  broszkę,  kolczyki. Zuzka chwaliła się Nieśmiałemu tymi prezentami, co Nieśmiały skwitował słowami -
"podobasz się staremu i lubi Cię".
Teść zaproponował, by Zuzka rzuciła pracę w sklepie, bo on ją zatrudni w swoim biurze. Będzie  to dla Zuzki wygodniejsze, będzie jednocześnie poznawała pracę biurową, przy okazji pozna trochę Kanady, bo
jadąc w co ciekawsze miejsca teść będzie ją zabierał ze sobą. Będzie jego asystentką.
Nieśmiały uznał, że to bardzo dobry pomysł.
Zuzie brakowało nieco koleżanek, ale tak prawdę mówiąc nie bardzo miała wolny czas. Albo siedziała w biurze teścia i odbierała telefony, gdy teść gdzieś wychodził, albo sprzątała i gotowała w domu, albo była na kursie. Do matki pisała rzadko, zresztą rozstały się w niezbyt miły sposób.
Na początku lata teść zabrał  Zuzkę do Montrealu. Bardzo się Zuzce podobał Montreal. Do póznej godziny teść pokazywał  "swej kochanej córeczce" miasto, wreszcie wylądowali na kolacji, suto zakropionej winem. Zuza po raz pierwszy była w tak eleganckiej restauracji i wypiła tyle wina. Była zmęczona, w głowie szumiało wino i bardzo jej się chciało spać.
c.d.n.