wtorek, 1 sierpnia 2023

Lek na wszystko? - 172

 Gdy wychodzili z budynku, Kurt tak energicznie poklepał Kazika po ramieniu, że ten aż  się potknął. Ooo, coś straszny  z ciebie  delikatesik  się zrobił - zaśmiał się Kurt. A tobie, przyjacielu  to bardzo wyraźnie  wzrosła  waga - odgryzł się Kazik. Weź się stary za siebie, bo ci serducho wysiądzie, a masz przecież taki fajny przychówek i chyba warto ich  zobaczyć gdy będą już dorośli - pogadaj na ten temat z Tesią, ona to nawet hipopotama potrafi odchudzić bezboleśnie, bez głodowania.

Przepraszam,  ale od twego przyjazdu jestem w stanie  euforii, która teraz  sięga  apogeum, bo stary jest wyraźnie  tobą  zachwycony. Naprawdę ogromnie  się cieszę, że tu będziecie!  I wpłyń na Tesię, żebyście mieszkali z nami w jednym budynku. Kocham całą waszą czwórkę! Zawsze mi brakowało rodziny. No przecież masz  rodzinę - masz żonę, trójkę chłopaków - nie jesteś przecież  samotnym facetem - tłumaczył spokojnie Kazik. No ale  się bardzo zżyłem z tobą, gdy tu byłeś i nawet twoja nieobecność tego nie  zmieniła. I wiesz - gdy będziemy mieszkać tuż obok  siebie to twoi szybciej się nauczą języka. Ja wiem, że Tesia nie marzyła i nie marzy o domku z ogródkiem, ale tym ogrodem to ja  się głównie  zajmuję, ale nie ma obawy- nigdy tu żadnych upraw nie będzie - ani warzywek ani kwiatuszków. Tu się na wiosnę przycina krzewy i robi  to fachowiec i ewentualnie usuwa facet uschnięte  gałęzie  drzew ze względów bezpieczeństwa, a gdy jest zbyt sucho to podlewam ogród żebyśmy się  nie  czuli jak w Azji na stepie.

A tam, w tych lasach gdzie  byliście naprawdę jest tak super? No naprawdę, bo wrzesień to już dla dzieci szkoła, a poza tym to moi rodacy najchętniej jeżdżą nad morze i to ciepłe albo do jakichś ośrodków wczasowych żeby mieć zagwarantowane z góry wyżywienie a nie dopiero na miejscu szukać gdzie można coś  zjeść.  Zastanawiam się tylko, czy załatwiać ten sam dom, czy  może dla nich coś mniejszego, oddzielnego. Nie mam pojęcia jak będzie z wakacjami rodziny Jacka - jeżeli oni zgłoszą chęć wyjazdu z nami to wtedy będę musiał dla szefa znaleźć inny domek. 

I zastanawiam się czy Paweł naprawdę chce zmienić pracę, czy to tylko chwilowy pomysł. Pomyślałem  sobie, że gdybyśmy mieszkali w jednym domu z wami to moje mieszkanie wynająłbym im za tę samą kwotę. No to zapytaj się, gdy wrócicie co oni planują- doradził Kurt. Bo widzisz- ciągnął dalej Kazik-jest jednak problem z Aliną. Ona ma afektywną chorobę dwubiegunową i najlepiej by miała bardzo stabilną sytuację życiową- ona wciąż musi brać lek i zbyt duże zmiany w jej życiu nie są  wskazane, a sytuacja która  się wytworzy przez to, że my jednak się przeniesiemy będzie dla jej psychiki obciążeniem. Ona i Tesia znają się i przyjaźnią od 15 roku życia, są jak siostry, a rodzice Aliny już nie żyją. Dla Aliny będzie obciążeniem każda  sytuacja- i to, że my wyjedziemy  i nie będzie  się widywać z Tesią jak i zapewne ta, że wpadnie w nowe otoczenie, a nie będzie  mieszkała tuż obok nas. Czuję, że Tesia pewnie zaraz po powrocie poleci na konsultacje do faceta, który prowadził psychoterapię Aliny i jemu powie jaka kroi się sytuacja i poprosi o radę jak to rozegrać.  Oczywiście Jacek by tu był razem z nimi. 

Kurt chwilę milczał, w końcu powiedział- to może w tym układzie rozejrzałbym się za jakimś lokum blisko nas. Skrzywdziłem ją w swoich myślach, bo miałem ją za marudną kobietę, a ona po prostu była  chora a nie marudna. Nooo, Tesia to cały czas nie może sobie  wybaczyć, że się na nią "wydzierała", no ale skąd ona mogła wiedzieć, że Alina jest chora, skoro Alina  sama o tym nie wiedziała. I wiem, że Tesię wciąż  to "gryzie". I nie jest dla niej pocieszeniem fakt, że to ona wysłała Alinę na badania, bo zajrzała w pewnej chwili do encyklopedii medycznej. 

A Krisa, który od pętaka był bachorem rozwydrzonym, cała ta sytuacja przerosła i tyle. Ale nie myśl, że go usprawiedliwiam. W efekcie on nie ma ani żony ani dziecka, bo Paweł małego usynowił. Kris mówi, że zgodził się dlatego na usynowienie Tadzia przez Pawła, by dziecko "nie trwało w rozkroku psychicznym", ale ja sądzę, że była to kwestia tego, że mu zasądzili bardzo wysokie  alimenty, bo jego zarobki w roku poprzedzającym sprawę były bardzo wysokie. Jak widzisz nie mam najlepszego zdania o własnym bracie. Ale ostatnio to nawet jakby się trochę zmienił, bo Tesia załatwiła mu zdalną psychoterapię i teraz gada chłop bardziej do rzeczy.

Gdy dotarli do domu Sophie obrugała obu, że nie zadzwonił żaden z nich jaki jest wynik rozmów. Kazik podał jej swój egzemplarz umowy przedwstępnej i powiedział - przeczytaj to Tesi, ale po angielsku. A Kurt dodał - stary się w nim zakochał.  Ale ci odbija! - powiedział Kazik. To dlatego, że mam doktorat, co zresztą powiedział. Teraz widzę, że warto było się napracować.  Zresztą dla mnie był to świetny czas, bo miałem stypendium i siedziałem głównie w domu bliziutko Tesi. 

Sophie przetłumaczyła Teresie umowę na  angielski, a na końcu zapytała  się, dlaczego dopiero od października ma być Kazik zatrudniony.  Kurt popatrzył na  żonę i powiedział - włącz myślenie - oni nie przyjadą tu z wizytą, oni  zmieniają na stałe miejsce pobytu. I muszą jeszcze wiele spraw załatwić nim tu się zjawią.  Stary wyraził chęć zakupu mieszkania Tesi w Warszawie. Za dwa tygodnie jedzie do Polski.

A co nasze  diablęta robią?- spytał Kurt.  Oni planują jak przemeblować jeden z pokoi żeby  Alek mógł spać razem z nimi w jednym pokoju. Ostatni z projektów przewiduje zbudowanie pokoju pomiędzy piętrami. I wszyscy są chętni by go uczyć niemieckiego. Doszli do odkrywczego wniosku, że każdy z nich mógłby go uczyć dwa dni a niedzielę miałby Alek wolną od nauki. Jak widać nie macie już możliwości nie  zamieszkania tutaj, razem z nami. Oni już wam  wszystko zaplanowali. No a naukę  Tesi łaskawie scedowali na mnie . I będzie to bardzo proste, bo będziemy robić razem zakupy, gotować i sprzątać więc Tesia bardzo szybko opanuje  niemiecki. Gdy Kazik przetłumaczył to Teresie na  polski ta  stwierdziła, że to typowe męskie myślenie. A wizja pokoju "zawieszonego"  pomiędzy piętrami  bardzo się jej spodobała. I koniecznie powinien ów pokój być duuużą windą - powiedziała Tesia. Jak nam będą przeszkadzali to najzwyczajniej w świecie zablokujemy towarzystwo między piętrami. Genialne! Stwierdziła Sophie. Powinnaś dostać za ten projekt Nobla!

Ponieważ Kazik i Teresa postanowili, że wrócą do Warszawy w niedzielę, gdy młodzież została  już wygoniona do spania, dorośli zabrali  się do planowania  wspólnego zamieszkania pod jednym dachem. Teresa i Kazik w żaden sposób nie potrafili przewidzieć  kiedy uda im się zjechać na stały pobyt w Berlinie. Mieli nadzieję, że może w lipcu uda im się już zagospodarować w Berlinie. Teresa  spisywała  sobie co jeszcze muszą sprawdzić przed przeprowadzką. Kurt w swoich "papierach" odnalazł plan mieszkania z naniesionymi dokładnymi  wymiarami. A Teresa wpatrując się w niego stwierdziła, że gdyby wyciszyć wszystkie drzwi w pokojach, to przedpokój mógłby  być pokojem bibliotecznym, bo na wszystkich ścianach mogłyby być regały z książkami. Przypomniało się jej, że kiedyś była u znajomych, którzy z przedpokoju zrobili salon, bo był też taki duży i przyjmowali w nim gości. Taka ewentualność bardzo  się spodobała Sophie, która stwierdziła, że to jest świetny pomysł, bo zaraz za drzwiami wejściowymi na  dole jest  duża wnęka, w której można zrobić wieszaki na wierzchnią odzież i buty i wtedy nie będzie problemu z codziennym zamiataniem i czyszczeniem schodów. A co tam trzymacie teraz?  Jakiś nieużywany dziecięcy sprzęt sportowy, który z powodzeniem  może wylecieć do piwnicy- o ile się nie mylę - stwierdziła Sophie.

Teresa siedziała  tak bardzo zamyślona, że aż Kazik zapytał co się dzieje - czy  może boli ją głowa i chce już iść  się położyć. Nie, nic mnie  nie boli, tylko zastanawiam się jak to wszystko najdelikatniej przedstawić Alinie by nie poczuła  się niczym niemowlę brutalnie odstawione od piersi matki. Zik, jak daleko jest stąd do twojego mieszkania? Niedaleko, 3 przystanki metrem, wystarczy tak zwany krótki bilet. On jest stosunkowo niedrogi. A i tu i tam do metra jest blisko, w granicach 300 metrów.  

Kochanie, u nich to trzeba zacząć od Pawła - ja się go w poniedziałek dopytam  jaki jest jego stosunek do zmiany lokalizacji, bo za 2 tygodnie będzie w Warszawie szef z Kurtem. Dla Aliny to co powie Paweł będzie ważniejsze niż to co my jej powiemy - ona teraz praktycznie na nim wisi. O - muszę sobie  zapisać dane z dowodu osobistego Kurta - bo zrobię na  niego upoważnienie notarialne do załatwiania w Berlinie różnych spraw, między innymi, gdyby Paweł reflektował na Berlin to i wymówienie mieszkania tym, co u nas mieszkają. Kurt - daj mi swój dowód , muszę sobie zapisać twoje  dane, bo gdy będziesz w Warszawie to dam ci szerokie upoważnienie notarialne - pomyśl tylko co możesz zamiast mnie załatwić w ramach upoważnienia notarialnego bo nie mam pojęcia czy tu są takie same przepisy jak w Polsce. Tłumaczenie na niemiecki też od  razu załatwię. 

Tesa, a ty nie miałaś przypadkiem w rodzinie jakichś Niemców? Nie, ale kawałek rodziny był pod zaborem pruskim. A dlaczego pytasz? Bo jakoś lepiej się dogaduję z tobą niż z moimi koleżankami, które są Niemkami- stwierdziła Sophie. Teresa zaśmiała  się i powiedziała - nic w tym dziwnego, ja mam tylko wygląd kobiety, ale posługuję się męską  logiką, co bardzo zaskakuje facetów, bo nie wiadomo dlaczego wciąż uważają nas za jakieś niedorobione umysłowo istoty, a z kobietami to się dość rzadko dobrze rozumiem, bo większość ma pod  czaszką straszny bałagan i mało która posługuje się logiką i konsekwencją w  działaniu. 

Do dziś nie mogę pojąć na jakiej zasadzie zostałyśmy z Aliną przyjaciółkami. Bo jesteśmy zupełnie  różne  i czasem doprowadzała mnie do takiej wściekłości, że mogłam ją udusić. A teraz już wiem, że jest i była chora i wstyd mi, że ją nie jeden raz obrugałam. Długo uważałam, że ona po prostu jest szalenie rozpieszczona przez  swoją mamę.  I teraz się zamartwiam co będzie dla niej lepsze - zostanie z mężem, dzieckiem i teściem w Polsce gdzie poza mną nie ma żadnych  przyjaciółek, czy jednak  wyjazd. Jakby nie  było to jej dwa filary wspomagające, czyli jej mąż i teść będą z nią i tam i tu, a tu według mnie życie jest prostsze nawet dla nich obu. Tak z ręką na sercu - gdyby Kaz nie był tak bardzo rozczarowany tym, że jego pomysły są odkładane na półkę i czuje  się z tego powodu bardzo źle, to ja bym mogła w Polsce nadal siedzieć, co najwyżej częściej bym przeklinała. Ale on się tam marnuje a żaden facet nie  znosi dobrze świadomości, że jego wykształcenie, wiadomości, pomysły nie są potrzebne. Chyba  za  bardzo go kocham.

Oj nie kochasz go za bardzo, kochasz go tak, jak on  na to  zasługuje. Gdy cię poznałam zrozumiałam dlaczego był tak bardzo nieszczęśliwy te ostatnie pięć lat  nim ty się rozeszłaś - powiedziała Sophie. Nigdy nie opowiadał ze szczegółami, mówił tylko, że kocha się w pewnej mężatce, którą zna od  dawna. Gdy na was patrzę to wiem, że zostaliście  dla  siebie stworzeni, to widać. A twego tatę to on kocha  więcej niż kochał swego ojca.

Teresa uśmiechnęła - Kaz bardzo kochał mamę, a jego brat tatę. A ja zawsze bardziej kochałam swego tatę i nie wyobrażam  sobie byśmy bez niego mieszkali. Gdyby wpierw umarł tata i została mama to nigdy bym z nią nie mieszkała w jednym mieszkaniu. Nie wyrobiłabym nerwowo. Była perfekcjonistką wielce przekonaną o swej nieomylności. A co do  tego Kazikowego kochania się w mężatce  - przez długi czas wciskał mi tekst, że kocha się w pewnej mężatce i jest nieszczęśliwy, bo on nie "wyrywa" mężatek. A ja, sierota, nie miałam pojęcia, że on mówi o mnie. Poprawiła mu się psychika, gdy mu powiedziałam, że nie jestem wcale a wcale szczęśliwą żoną i postanowił jednak nie wyskakiwać  z okna wieżowca. Tylko kupił czym prędzej mieszkanie blisko mnie i często bywał w Polsce, więcej chyba  niż w Niemczech. 

No bo on wtedy brał stąd temat, jechał do Polski, tam opracowywał i gotową pracę tu przywoził. Podejrzewam, że trasę Berlin-Warszawa mógł pokonać z zamkniętymi oczami - powiedziała Sophie.

                                                                        c.d.n.