Gdy wychodzili z budynku, Kurt tak energicznie poklepał Kazika po ramieniu, że ten aż się potknął. Ooo, coś straszny z ciebie delikatesik się zrobił - zaśmiał się Kurt. A tobie, przyjacielu to bardzo wyraźnie wzrosła waga - odgryzł się Kazik. Weź się stary za siebie, bo ci serducho wysiądzie, a masz przecież taki fajny przychówek i chyba warto ich zobaczyć gdy będą już dorośli - pogadaj na ten temat z Tesią, ona to nawet hipopotama potrafi odchudzić bezboleśnie, bez głodowania.
Przepraszam, ale od twego przyjazdu jestem w stanie euforii, która teraz sięga apogeum, bo stary jest wyraźnie tobą zachwycony. Naprawdę ogromnie się cieszę, że tu będziecie! I wpłyń na Tesię, żebyście mieszkali z nami w jednym budynku. Kocham całą waszą czwórkę! Zawsze mi brakowało rodziny. No przecież masz rodzinę - masz żonę, trójkę chłopaków - nie jesteś przecież samotnym facetem - tłumaczył spokojnie Kazik. No ale się bardzo zżyłem z tobą, gdy tu byłeś i nawet twoja nieobecność tego nie zmieniła. I wiesz - gdy będziemy mieszkać tuż obok siebie to twoi szybciej się nauczą języka. Ja wiem, że Tesia nie marzyła i nie marzy o domku z ogródkiem, ale tym ogrodem to ja się głównie zajmuję, ale nie ma obawy- nigdy tu żadnych upraw nie będzie - ani warzywek ani kwiatuszków. Tu się na wiosnę przycina krzewy i robi to fachowiec i ewentualnie usuwa facet uschnięte gałęzie drzew ze względów bezpieczeństwa, a gdy jest zbyt sucho to podlewam ogród żebyśmy się nie czuli jak w Azji na stepie.
A tam, w tych lasach gdzie byliście naprawdę jest tak super? No naprawdę, bo wrzesień to już dla dzieci szkoła, a poza tym to moi rodacy najchętniej jeżdżą nad morze i to ciepłe albo do jakichś ośrodków wczasowych żeby mieć zagwarantowane z góry wyżywienie a nie dopiero na miejscu szukać gdzie można coś zjeść. Zastanawiam się tylko, czy załatwiać ten sam dom, czy może dla nich coś mniejszego, oddzielnego. Nie mam pojęcia jak będzie z wakacjami rodziny Jacka - jeżeli oni zgłoszą chęć wyjazdu z nami to wtedy będę musiał dla szefa znaleźć inny domek.
I zastanawiam się czy Paweł naprawdę chce zmienić pracę, czy to tylko chwilowy pomysł. Pomyślałem sobie, że gdybyśmy mieszkali w jednym domu z wami to moje mieszkanie wynająłbym im za tę samą kwotę. No to zapytaj się, gdy wrócicie co oni planują- doradził Kurt. Bo widzisz- ciągnął dalej Kazik-jest jednak problem z Aliną. Ona ma afektywną chorobę dwubiegunową i najlepiej by miała bardzo stabilną sytuację życiową- ona wciąż musi brać lek i zbyt duże zmiany w jej życiu nie są wskazane, a sytuacja która się wytworzy przez to, że my jednak się przeniesiemy będzie dla jej psychiki obciążeniem. Ona i Tesia znają się i przyjaźnią od 15 roku życia, są jak siostry, a rodzice Aliny już nie żyją. Dla Aliny będzie obciążeniem każda sytuacja- i to, że my wyjedziemy i nie będzie się widywać z Tesią jak i zapewne ta, że wpadnie w nowe otoczenie, a nie będzie mieszkała tuż obok nas. Czuję, że Tesia pewnie zaraz po powrocie poleci na konsultacje do faceta, który prowadził psychoterapię Aliny i jemu powie jaka kroi się sytuacja i poprosi o radę jak to rozegrać. Oczywiście Jacek by tu był razem z nimi.
Kurt chwilę milczał, w końcu powiedział- to może w tym układzie rozejrzałbym się za jakimś lokum blisko nas. Skrzywdziłem ją w swoich myślach, bo miałem ją za marudną kobietę, a ona po prostu była chora a nie marudna. Nooo, Tesia to cały czas nie może sobie wybaczyć, że się na nią "wydzierała", no ale skąd ona mogła wiedzieć, że Alina jest chora, skoro Alina sama o tym nie wiedziała. I wiem, że Tesię wciąż to "gryzie". I nie jest dla niej pocieszeniem fakt, że to ona wysłała Alinę na badania, bo zajrzała w pewnej chwili do encyklopedii medycznej.
A Krisa, który od pętaka był bachorem rozwydrzonym, cała ta sytuacja przerosła i tyle. Ale nie myśl, że go usprawiedliwiam. W efekcie on nie ma ani żony ani dziecka, bo Paweł małego usynowił. Kris mówi, że zgodził się dlatego na usynowienie Tadzia przez Pawła, by dziecko "nie trwało w rozkroku psychicznym", ale ja sądzę, że była to kwestia tego, że mu zasądzili bardzo wysokie alimenty, bo jego zarobki w roku poprzedzającym sprawę były bardzo wysokie. Jak widzisz nie mam najlepszego zdania o własnym bracie. Ale ostatnio to nawet jakby się trochę zmienił, bo Tesia załatwiła mu zdalną psychoterapię i teraz gada chłop bardziej do rzeczy.
Gdy dotarli do domu Sophie obrugała obu, że nie zadzwonił żaden z nich jaki jest wynik rozmów. Kazik podał jej swój egzemplarz umowy przedwstępnej i powiedział - przeczytaj to Tesi, ale po angielsku. A Kurt dodał - stary się w nim zakochał. Ale ci odbija! - powiedział Kazik. To dlatego, że mam doktorat, co zresztą powiedział. Teraz widzę, że warto było się napracować. Zresztą dla mnie był to świetny czas, bo miałem stypendium i siedziałem głównie w domu bliziutko Tesi.
Sophie przetłumaczyła Teresie umowę na angielski, a na końcu zapytała się, dlaczego dopiero od października ma być Kazik zatrudniony. Kurt popatrzył na żonę i powiedział - włącz myślenie - oni nie przyjadą tu z wizytą, oni zmieniają na stałe miejsce pobytu. I muszą jeszcze wiele spraw załatwić nim tu się zjawią. Stary wyraził chęć zakupu mieszkania Tesi w Warszawie. Za dwa tygodnie jedzie do Polski.
A co nasze diablęta robią?- spytał Kurt. Oni planują jak przemeblować jeden z pokoi żeby Alek mógł spać razem z nimi w jednym pokoju. Ostatni z projektów przewiduje zbudowanie pokoju pomiędzy piętrami. I wszyscy są chętni by go uczyć niemieckiego. Doszli do odkrywczego wniosku, że każdy z nich mógłby go uczyć dwa dni a niedzielę miałby Alek wolną od nauki. Jak widać nie macie już możliwości nie zamieszkania tutaj, razem z nami. Oni już wam wszystko zaplanowali. No a naukę Tesi łaskawie scedowali na mnie . I będzie to bardzo proste, bo będziemy robić razem zakupy, gotować i sprzątać więc Tesia bardzo szybko opanuje niemiecki. Gdy Kazik przetłumaczył to Teresie na polski ta stwierdziła, że to typowe męskie myślenie. A wizja pokoju "zawieszonego" pomiędzy piętrami bardzo się jej spodobała. I koniecznie powinien ów pokój być duuużą windą - powiedziała Tesia. Jak nam będą przeszkadzali to najzwyczajniej w świecie zablokujemy towarzystwo między piętrami. Genialne! Stwierdziła Sophie. Powinnaś dostać za ten projekt Nobla!
Ponieważ Kazik i Teresa postanowili, że wrócą do Warszawy w niedzielę, gdy młodzież została już wygoniona do spania, dorośli zabrali się do planowania wspólnego zamieszkania pod jednym dachem. Teresa i Kazik w żaden sposób nie potrafili przewidzieć kiedy uda im się zjechać na stały pobyt w Berlinie. Mieli nadzieję, że może w lipcu uda im się już zagospodarować w Berlinie. Teresa spisywała sobie co jeszcze muszą sprawdzić przed przeprowadzką. Kurt w swoich "papierach" odnalazł plan mieszkania z naniesionymi dokładnymi wymiarami. A Teresa wpatrując się w niego stwierdziła, że gdyby wyciszyć wszystkie drzwi w pokojach, to przedpokój mógłby być pokojem bibliotecznym, bo na wszystkich ścianach mogłyby być regały z książkami. Przypomniało się jej, że kiedyś była u znajomych, którzy z przedpokoju zrobili salon, bo był też taki duży i przyjmowali w nim gości. Taka ewentualność bardzo się spodobała Sophie, która stwierdziła, że to jest świetny pomysł, bo zaraz za drzwiami wejściowymi na dole jest duża wnęka, w której można zrobić wieszaki na wierzchnią odzież i buty i wtedy nie będzie problemu z codziennym zamiataniem i czyszczeniem schodów. A co tam trzymacie teraz? Jakiś nieużywany dziecięcy sprzęt sportowy, który z powodzeniem może wylecieć do piwnicy- o ile się nie mylę - stwierdziła Sophie.
Teresa siedziała tak bardzo zamyślona, że aż Kazik zapytał co się dzieje - czy może boli ją głowa i chce już iść się położyć. Nie, nic mnie nie boli, tylko zastanawiam się jak to wszystko najdelikatniej przedstawić Alinie by nie poczuła się niczym niemowlę brutalnie odstawione od piersi matki. Zik, jak daleko jest stąd do twojego mieszkania? Niedaleko, 3 przystanki metrem, wystarczy tak zwany krótki bilet. On jest stosunkowo niedrogi. A i tu i tam do metra jest blisko, w granicach 300 metrów.
Kochanie, u nich to trzeba zacząć od Pawła - ja się go w poniedziałek dopytam jaki jest jego stosunek do zmiany lokalizacji, bo za 2 tygodnie będzie w Warszawie szef z Kurtem. Dla Aliny to co powie Paweł będzie ważniejsze niż to co my jej powiemy - ona teraz praktycznie na nim wisi. O - muszę sobie zapisać dane z dowodu osobistego Kurta - bo zrobię na niego upoważnienie notarialne do załatwiania w Berlinie różnych spraw, między innymi, gdyby Paweł reflektował na Berlin to i wymówienie mieszkania tym, co u nas mieszkają. Kurt - daj mi swój dowód , muszę sobie zapisać twoje dane, bo gdy będziesz w Warszawie to dam ci szerokie upoważnienie notarialne - pomyśl tylko co możesz zamiast mnie załatwić w ramach upoważnienia notarialnego bo nie mam pojęcia czy tu są takie same przepisy jak w Polsce. Tłumaczenie na niemiecki też od razu załatwię.
Tesa, a ty nie miałaś przypadkiem w rodzinie jakichś Niemców? Nie, ale kawałek rodziny był pod zaborem pruskim. A dlaczego pytasz? Bo jakoś lepiej się dogaduję z tobą niż z moimi koleżankami, które są Niemkami- stwierdziła Sophie. Teresa zaśmiała się i powiedziała - nic w tym dziwnego, ja mam tylko wygląd kobiety, ale posługuję się męską logiką, co bardzo zaskakuje facetów, bo nie wiadomo dlaczego wciąż uważają nas za jakieś niedorobione umysłowo istoty, a z kobietami to się dość rzadko dobrze rozumiem, bo większość ma pod czaszką straszny bałagan i mało która posługuje się logiką i konsekwencją w działaniu.
Do dziś nie mogę pojąć na jakiej zasadzie zostałyśmy z Aliną przyjaciółkami. Bo jesteśmy zupełnie różne i czasem doprowadzała mnie do takiej wściekłości, że mogłam ją udusić. A teraz już wiem, że jest i była chora i wstyd mi, że ją nie jeden raz obrugałam. Długo uważałam, że ona po prostu jest szalenie rozpieszczona przez swoją mamę. I teraz się zamartwiam co będzie dla niej lepsze - zostanie z mężem, dzieckiem i teściem w Polsce gdzie poza mną nie ma żadnych przyjaciółek, czy jednak wyjazd. Jakby nie było to jej dwa filary wspomagające, czyli jej mąż i teść będą z nią i tam i tu, a tu według mnie życie jest prostsze nawet dla nich obu. Tak z ręką na sercu - gdyby Kaz nie był tak bardzo rozczarowany tym, że jego pomysły są odkładane na półkę i czuje się z tego powodu bardzo źle, to ja bym mogła w Polsce nadal siedzieć, co najwyżej częściej bym przeklinała. Ale on się tam marnuje a żaden facet nie znosi dobrze świadomości, że jego wykształcenie, wiadomości, pomysły nie są potrzebne. Chyba za bardzo go kocham.
Oj nie kochasz go za bardzo, kochasz go tak, jak on na to zasługuje. Gdy cię poznałam zrozumiałam dlaczego był tak bardzo nieszczęśliwy te ostatnie pięć lat nim ty się rozeszłaś - powiedziała Sophie. Nigdy nie opowiadał ze szczegółami, mówił tylko, że kocha się w pewnej mężatce, którą zna od dawna. Gdy na was patrzę to wiem, że zostaliście dla siebie stworzeni, to widać. A twego tatę to on kocha więcej niż kochał swego ojca.
Teresa uśmiechnęła - Kaz bardzo kochał mamę, a jego brat tatę. A ja zawsze bardziej kochałam swego tatę i nie wyobrażam sobie byśmy bez niego mieszkali. Gdyby wpierw umarł tata i została mama to nigdy bym z nią nie mieszkała w jednym mieszkaniu. Nie wyrobiłabym nerwowo. Była perfekcjonistką wielce przekonaną o swej nieomylności. A co do tego Kazikowego kochania się w mężatce - przez długi czas wciskał mi tekst, że kocha się w pewnej mężatce i jest nieszczęśliwy, bo on nie "wyrywa" mężatek. A ja, sierota, nie miałam pojęcia, że on mówi o mnie. Poprawiła mu się psychika, gdy mu powiedziałam, że nie jestem wcale a wcale szczęśliwą żoną i postanowił jednak nie wyskakiwać z okna wieżowca. Tylko kupił czym prędzej mieszkanie blisko mnie i często bywał w Polsce, więcej chyba niż w Niemczech.
No bo on wtedy brał stąd temat, jechał do Polski, tam opracowywał i gotową pracę tu przywoził. Podejrzewam, że trasę Berlin-Warszawa mógł pokonać z zamkniętymi oczami - powiedziała Sophie.
c.d.n.