czwartek, 21 listopada 2024

Córeczka tatusia - 171

 Gdy tata wyszedł Marta powiedziała do Wojtka - zupełnie nie pojmuję tego wszystkiego. Nie sądzę by moja matka chciała mnie zobaczyć - nienawidziła mnie z  całej  duszy i wcale  tego nie ukrywała. Ostatni raz ją  widziałam gdy miałam dwanaście lat. I nie mam pojęcia kim jest ten  człowiek z którym ona jest i nie  sądzę by ona tu przyjechała z mojego powodu. Prędzej jestem skłonna podejrzewać że to  ten  facet  jest zainteresowany czymś co ma związek z tym czym się  zajmowali nasi ojcowie i dlatego dostali ochronę. Dobrze, że twój ojciec jest u mojego i tam też jest ochroniarz. 

Wojtuś - daj temu Tadkowi ręczniki, może facet będzie  się  chciał po nocy czuwania odświeżyć. Wojtek zaraz poszedł po ręczniki i zapasową szczoteczkę do zębów, odnotowując przy okazji w pamięci, że trzeba dokupić  w to miejsce następną. Panowie wdali się w krótką pogawędkę, bo Tadek powiedział, że szalenie pusto jest na osiedlu i na  widocznej z  okna ulicy wzdłuż której stoją bloki też całkowita  pustka. Wojtek zerknął na  p.Tadka i zapytał  skąd o tym  wie, skoro żaluzje są opuszczone i nic przez  nie nie  widać. P. Tadek roześmiał  się i powiedział, że on jednak widzi i pokazał Wojtkowi niewielki, płaski ekranik mówiąc - fajnie, że macie na parapecie i na  schodkach  doniczki z miniaturowymi iglakami - nie  musiałem się wysilać by ukryć swoje  kamerki. No ale wejście  do naszego  domu   jest z  drugiej strony - zauważył Wojtek. 

No jest z  drugiej  strony- zgodził się p. Tadek - ale tam jest na parkingu mój kolega. On to chyba już  nie potrafi siedzieć w normalnym mieszkaniu - śmiejemy  się, że chyba zmieni normalną sofę u siebie  w mieszkaniu na którąś z tylnych kanap samochodowych z  jakiegoś starego typu  samochodu, może z jakiegoś starutkiego szewroleta. On nie należy  do  wysokich, to nie  musi  się zwijać  w kłębek żeby pospać. 

Wojtek popatrzył uważnie na Tadka i powiedział - mam wrażenie, że już gdzieś bardzo, bardzo dawno spotkaliśmy się, ale ni  diabła  nie  mogę skojarzyć gdzie.  Tadek uśmiechnął się - spotkaliśmy  się i gadaliśmy   na którychś  zawodach szermierczych a ty wtedy już studiowałeś  i już nie trenowałeś. Prawie  się nie  zmieniłeś od tamtego  czasu.  W przerwie  gadaliśmy o tych  zawodach i byłem  ciekawy skąd  tak dużo wiesz o szermierce i powiedziałeś, że kiedyś trenowałeś, ale krótko, bo raptem dwa lata.  

Nie trenowałem  dłużej, bo byłem z rodzicami w Austrii gdy skończyłem podstawówkę - wyjaśnił Wojtek. Niemiecki to ledwo kumałem więc się  tam marnie wyrabiałem  w liceum  i dobrze, że tata Marty wpadł na genialny pomysł i w tajemnicy przed wszystkimi kupił mi polskie podręczniki do pierwszej licealnej i w ten  sposób jakoś dałem  radę pojąć to czego ni w  ząb nie  kapowałem. A gdy tam  zrobiłem  maturę  to wystartowałem tu na  Politechnikę nic nie mówiąc  rodzicom i gdy już wiedziałem, że będę przyjęty to wtedy dopiero powiedziałem  im  o tym. Matka dostała ataku histerii, ojciec  podszedł do tego faktu spokojnie i stwierdził, że to obojętne gdzie będę  studiował, ważne jest tylko to, żebym te  studia ukończył. No to ukończyłem i zrobiłem sobie, jako nagrodę, prezent w postaci małżeństwa z Martą. No ale o tym, że będziemy małżeństwem to oboje wiedzieliśmy jeszcze od podstawówki, a tak dokładnie to od piątej klasy podstawówki. 

Tadek roześmiał się - tego o was nie wiedziałem-  ale raczej rzadko się  zdarza by takie  szczeniackie uczucia zamieniły  się w mariaż. Nie ma tego w waszej kartotece, ale oboje  macie  laurki od  swych pracodawców. Wy to jesteście niejako przy okazji w kartotece - głównie z powodu miejsc pracy swych ojców.  O kurczę blade! - jęknął Wojtek - przecież mój ojciec nie pracuje już od wielu lat w dyplomacji, ojciec Marty też nie - czy to  się będzie  za nimi wlokło aż do grobowej deski? Przecież to nonsens!

Zgadzam  się z tym - stwierdził Tadek- no wiesz- my o  tym wiemy, inni pewnie też, ale  takie  są zapewne procedury ogólnoeuropejskie. Poza tym - nie każdy tak, jak  wasi ojcowie, odseparowuje  się od dawnych  kolegów i znajomych. Wasi ojcowie nie utrzymują żadnych starych kontaktów towarzyskich i to  nie  tylko tych zagranicznych  ale i tych krajowych. Twój teść to nawet nie  chciał pracować poza Polską, bo na początku musiałby Martę na  cały rok  szkolny zostawić w  szkole z internatem.  Powiem ci coś Wojtku, ale będziesz  to musiał zachować  tylko dla  siebie, Marcie też nie możesz tego powiedzieć.  Cała ta impreza jest przez  to, że matka Marty przyjechała tu po swoje dokumenty z facetem który nie jest tu mile  widziany. Facet chce się z nią ożenić, a ta pani wyjeżdżając z Polski nie  zabrała ze  sobą niczego więcej poza dowodem, paszportem i bardzo, bardzo dawno wydanymi odpisami metryki oraz  rozwodu. No a tam gdzie pracowała nikomu to nie przeszkadzało. Ona jest z tym człowiekiem już niemal pięć lat i teraz on chce się z nią żenić. A poznał ją w czymś w rodzaju  agencji towarzyskiej i wyciągnął ją stamtąd. I chyba nadal jest atrakcyjną  kobietą, skoro facet chce  się  z nią żenić. 

A może po prostu  chce facet zaoszczędzić i doszedł do  wniosku, że będzie  miał wikt, opierunek i  seks pod  ręką - wpadł Tadkowi  w  zdanie Wojtek. Bo z tego co ja  wiem, to seks w życiu tej pani był na pierwszym miejscu. Mój teść przyłapał ją z innym w swoim małżeńskim łóżku- Marta  była w tym  czasie  w  szkole. A ona  zaraz po rozwodzie wyjechała z Warszawy. Guzik z pętelką  ją obchodziła Marta i ojciec  Marty. Marta  w chwili rozwodu miała  12 lat i w  sądzie powiedziała jasno i  wyraźnie, że matka  wiecznie  narzekała, że Marta  jej przeszkadza  w życiu. Ja codziennie w podstawówce odprowadzałem Martę do domu i to zawsze  był pusty dom, choć jej matka  nie pracowała  zawodowo. I po rozwodzie codziennie byłem u Marty i czekałem razem   z nią na powrót jej ojca  z pracy. W sumie  miałem dwa domy. No a potem musiałem jechać  z rodzicami do tej  Austrii. Nie pozwolili mi robić tu liceum.

Następnego dnia rano zaraz  po śniadaniu Tadek został przez Wojtka  zapędzony do łóżka, a na podwórku koło bloku rzeczywiście pojawiła  się ekipa porządkująca otoczenie  tego bloku. Na podwórko wjechała ciężarówka z nowymi płytami chodnikowymi, wymieniano też krawężniki przy ścieżkach, przycinano winobluszcz na  bocznej ścianie budynku. Pan dozorca zaraz   pokazał ekipie, że w altanie śmietnikowej  popękał beton, więc  popękane podłoże  zastąpiły  nowe płyty  chodnikowe. Ojcowie  obojga zaśmiewali się, że chociaż raz czyn matki Marty dał pożądany i nie  szkodzący nikomu skutek. Alert trwał całe trzy dni, aż do momentu gdy matka Marty i ów facet -persona non grata- wsiedli do samolotu do Amsterdamu, a samolot spokojnie wzniósł się w powietrze i odleciał w zaplanowanym  rozkładem kierunku. Patrycja stwierdziła, że trzy dni bez Ewuni były wręcz katorgą i zaczęła  się zastanawiać jak ona zniesie nieobecność małej w  czasie wakacji, ale Wojtek ją pocieszył, że nie ma  problemu -  tata Marty na pewno ma jakiś zaległy urlop, więc będą mogli być z małą dłużej niż miesiąc.

Zastanawiam  się, czy gdyby ten facet z moją tak  zwaną  matką przyjechał tu na  miesiąc a nie  tylko na trzy  dni to czy ktoś  by ich śledził cały  miesiąc i ten Tadek lub któryś z tej  branży  siedziałby u nas cały miesiąc - zastanawiała  się Marta.  Nie mam pojęcia-  zapewnił ją  Wojtek. A ten Tadek to nawet bardzo równy facet, kończy prawo, chce się specjalizować w prawie karnym.  Gdy  byłem na drugim  roku to poszedłem z kolegą na mistrzostwa Polski w  szermierce i w przerwie rozmawialiśmy z nim na temat tych mistrzostw. A jak pamiętasz ja krótko chodziłem na  szermierkę,  ale   trochę miałem o niej pojęcie i gdy tłumaczyłem kumplowi dlaczego któryś z  szermierzy przegrał to wtedy dołączył do rozmowy ten Tadek, bo tak namiętnie tłumaczyłem kumplowi co  źle zrobił nasz  zawodnik, że  w końcu zademonstrowałem mu w jakiej pozycji powinien był atakować, a  ten Tadek stał obok  i  się włączył do rozmowy. Twierdzi, że to czysty przypadek, że teraz trafił na  nas. Facet ma  dobrą pamięć wzrokową - twierdzi, że poznał mnie na zdjęciu i był ciekawy co robię, bo wtedy ponoć mówiłem, że zaraz po studiach otworzę własną firmę.  Nie  sądzę bym powiedział, że ją otworzę - co najwyżej  mogłem mówić, że chciałbym mieć własną firmę.  Był  zaskoczony gdy poczytał, że robię doktorat. Jak widać to jesteśmy oboje nieźle prześwietleni. 

No i dobrze - stwierdziła  Marta, nie jesteśmy potomkami bezrobotnych darmozjadów tylko ludzi wykształconych, którzy dbali o to by  dzieci też  były wykształcone. A o tym Tadku nieźle świadczy fakt, że pracuje i studiuje. Wbrew pozorom studia zaoczne nie są złe, program nie jest okrojony- tyle  tylko, że z reguły  ci "zaoczni" to pracują, bo nie  wszystkie  kierunki są bezpłatne. W ogóle to jest  coraz  mniej kierunków bezpłatnych zaocznych, no ale ponoć w  tym układzie będzie  się rozwijać  sponsoring, co  z kolei zapewni firmom  dopływ dobrze  wykwalifikowanej siły roboczej. Wojtek roześmiał się - ciekawy bardzo jestem jak to zda  egzamin. No  chyba, że takiemu co go sponsorują władze nie  dadzą paszportu - wtedy rzeczywiście  jest  szansa, że taki  delikwent odpracuje swe  studia u sponsora.

Szef Marty głęboko odetchnął gdy Marta wróciła do pracy i na  "dzień dobry" powiedział, że całe  szczęście, że to  było tylko  lekkie  zatrucie pokarmowe i stwierdził, że jest coraz  mniej na mieście  miejsc w których można bezpiecznie  zjeść i  nie zatruć się. I że on unika jak ognia jadania na  mieście, bo już kilka razy cierpiał po takim "jedzeniu byle  gdzie". Wiesz szefie - ja to mam wrażenie, że po prostu  znów mi się przykleiła skórka od pomidora- już raz  miałam taką samą historię. A wydawało mi się że dokładnie pozbawiłam sałatkę z pomidorów skórki - powinnam była raczej wziąć mizerię- stwierdziła z  bardzo poważną miną  Marta. W chwilę potem gdy  już siedziała w  swoim pokoju pomyślała, że jest straszną gapą, bo nie  zapytała  tego Tadka z jakiego powodu wystawiono jej to zwolnienie.

Teść Marty cieszył się, że wreszcie wszystko wróciło do normy, jej rodzice  także.  W weekend cztery męskie głowy rodzin pojechały  w sprawie "zaklepania" letniska. Z "młodymi" tatusiami  pojechał również Ziuk, bo- jak sam to określił my to musimy dla nas wziąć chyba 3 pokoje. Nie  da  się ukryć, że w  sumie to musimy wynająć cały dom. Bo z tą gromadą naszych dzieci to jednak cały  czas muszą być dwie osoby dorosłe.  Stale będzie tam piątka dzieci i sześć osób dorosłych. A w  weekendy będzie tłok - podsumowała Marta.

Wojtek, który dowiedział się o matce Marty samych niemiłych  rzeczy postanowił porozmawiać o tym na osobności z ojcem Marty. Ale okazało się, że o tym wszystkim to obaj ojcowie wiedzieli już od  dawna, a zdaniem ojca  Marty to chyba nie dzieje się matce Marty żadna krzywda, skoro ten mężczyzna  jest z  nią już kilka  lat a teraz chce  ją poślubić. Wie przecież o jej przeszłości, nie poznał jej u kogoś znajomego ale  w tak zwanej "agencji towarzyskiej", czyli na  dość specyficznym przyjęciu,  które umożliwia panom poznać atrakcyjne panie.  To taka specyficzna nowa forma "domu uciech" - bo na terenie takiej agencji ludzie  się tylko poznają, rozmawiają, razem jedzą kolację a po kolacji opuszczają miejsce spotkania. Jak dotąd to w  żadnym kraju  nie ma zakazu spotykania   się w  celu wspólnego zjedzenia  kolacji i rozmowy. Od kilku lat w Polsce też działają takie agencje towarzyskie, ale nawet jeśli policja zrobi  nalot to  nie ma do czego się przyczepić- ludzie siedzą grzecznie  przy stole, w mieszkaniu jest cicho, żadnych krzyków, nie ma pijanych,  rozmawiają,  na  stole nigdy  nie  ma  alkoholu, panie nie  spacerują pół gołe po pokoju.

Zdaniem ojca Wojtka to taka forma stwarza spore zagrożenie dla kobiet, bo znacznie bezpieczniej byłoby w tradycyjnym domu publicznym, w którym niewłaściwie zachowujący się klient jest wypraszany. Ale nie ma pojęcia jak to wszystko dokładnie wygląda. Podobno w naszym mieście jest sporo takich "agencji towarzyskich" powiedział synowi.

                                                                           c.d.n.