Życie potrafi człowieka nieraz zaskoczyć. Nic dziwnego, że Ela nie mogła nigdy rozłożyć swej sofy - po prostu ktoś na czas transportu złączył kawałkiem drewna dwie części sofy a gwoździe, które do tego użył utrzymałyby pewnie i belkę stropową. Trochę pośmieli się z tej "nierozkładalności" sofy oraz z tego kaloryfera wiszącego w kuchni niemal pod sufitem.
Następnego dnia rano, około godz. szóstej śniło się Eli, że ktoś ją głaszcze po policzku i było to tak realistyczne doznanie, że aż otworzyła oczy. Na podłodze, obok jej łóżka siedział Jacek, w samych bokserkach, obejmując rękoma własne kolana, oczy miał zamknięte. Cichutko usiadła na łóżku i okryła go kołdrą. Otworzył oczy i powiedział- udało mi się ciebie obudzić bezdotykowo- chyba musimy wstawać, bo właśnie zaczęli spuszczać wodę z rur. Co mam przygotować na śniadanie? Może przygotuję śniadanie mistrzów? A co to jest śniadanie mistrzów? -zdziwiła się Ela. Jajka sadzone na plastrze szynki- jadasz? No jak zrobisz, to pewnie, że zjem. Na pewno mnie nie dotykałeś? Ależ tak, głaskałem cię po policzku, ale tylko w myślach, wiedziałem, że to odbierzesz, już lekko spałaś. No to mnie teraz naprawdę pogłaszcz, to było bardzo miłe.
Szybko uporali się ze śniadaniem i ledwie zdążyła jeszcze Ela zrobić kawę, gdy zabrzmiał dzwonek u drzwi- do mieszkania wparowało dwóch "fachmanów" z rurkami, torbami narzędziowymi i "tysiącem żądań"- czyli koniecznością zrobienia miejsca do pracy. Z kuchni "wyleciał" stolik z krzesłami i szafki kuchenne wraz z ich zawartością, na podłodze umieścili jakąś grubą dużą płachtę i ponarzekali, że Ela ma bardzo mało praktyczną podłogę, bo jest wyłożona białymi płytkami. Gdy już ponarzekali zabrali się za swą pracę. Demontaż kaloryfera przebiegł nawet sprawnie i wylądował w końcu w grubym worku foliowym, przyniesionym przez Jacka z samochodu. Kaloryfer co prawda był obiektem pożądania panów hydraulików, ale Ela wytłumaczyła im, że on już nie stanowi własności spółdzielni, bo to mieszkanie jest własnościowe, wykupione.Cała operacja zajęła im 2 godziny, potem 3 razy wpadał jeden z nich i sprawdzał czy wszystko jest w porządku, czy wszystko dobrze jest uszczelnione i na koniec, gdyby się coś działo nie tak to oni tu zostawiają nr telefonu do niego. Ela dała im 200 zł, za co była chwalona pod niebiosa i ten od telefonu stwierdził, że on sam tu przyjdzie jeszcze wieczorem wszystko obejrzeć, a jakby coś jeszcze było potrzebne z zakresu hydrauliki, to on zawsze służy swoją osobą. A czy zrobił by pan coś z zakresu hydrauliki na naszej działce?- zapytał Jacek- ja bym nawet pana w obie strony samochodem swoim podrzucił. No tak, chętnie, ale musiałbym kilka dni wcześniej o tym wiedzieć. Wieczorem faktycznie przyszedł i tym razem Jacek omówił z nim co miałby na działce zrobić.
Zakupy według listy mamy Eli zrobili w Tesco, dla siebie na kolację kupili pieczonego kurczaka i sporo różnych warzyw, bo Ela stwierdziła, że nie po to przyjechali by stać przy garach, choć Jacek zapewniał, że z przyjemnością postoi. Zgodnie pokroili całą masę warzyw na sałatkę, wyszło tego jak na pułk wojska, jak określił Jacek, ale po kolacji okazało się, że była to w sam raz ilość dla nich dwojga. Coś mały ten pułk, jakaś mini formacja- śmiała się Ela. Po kolacji Jacek przypomniał sobie, że nie odwinął telefonu z folii, więc szybko napisał sms o treści - "wszystko jest w porządku oddzwonię jutro późnym wieczorem" i rozesłał w kilka miejsc. I ponownie owinął folią telefon. No nie fajnie, zaczynam tracić głowę za sprawą pewnej szatynki - rzekł uśmiechając się do Eli. Wiesz, musimy o czymś bardzo poważnie porozmawiać. Primo - powiedziałaś, że mnie akceptujesz, ale ty chyba niezbyt dobrze wiesz co akceptujesz. Przede mną jeszcze dwa miesiące niewoli zawodowej, z tym, że teraz pójdę na zwolnienie lekarskie i potem już zostanie mi tylko miesiąc. I koniec. Nie mogę ci powiedzieć gdzie pracuję, choć być może to ciekawe miejsce, aczkolwiek mało bezpieczne. I jak widzisz, wolę z uwagi na ciebie, pozostać niewidoczny. Zadurzyłem się w tobie gdy byłaś jesienią na działce - nie wiedziałaś, że jestem w domu obok. Nie wiedziałaś też, nikt nie wiedział, że po prostu jestem by zmienić waszego sąsiada, który stał się już zbyt widoczny. Kupiłem ten dom, bo zaczęło mi być za ciasno w tym mieście. O tym, że wreszcie przyjedziesz na działkę słyszałem od Twojej mamy od kwietnia. I okazało się, że " w naturze" jesteś nie tylko taka, jaką cię malowała przed moimi oczami twoja mama- jesteś sto razy piękniejsza, milsza, mądra. Potem przyjechał Radek - super chłopak, dobrze ułożony, grzeczny , mądre dziecko tylko tak mało podobny zewnętrznie do ciebie. Ale tylko zewnętrznie, bo ty go pięknie wychowujesz. I jeszcze bardziej się w tobie zakochałem i coraz bardziej się bałem, że mnie po prostu odtrącisz. I nadal się tego boję. Sporo o tobie wiem, ale to wszystko za mało. Pomyśl, czy twoja akceptacja obejmuje też danie mi szansy na to byśmy się lepiej poznali i bym mógł zostać z tobą i Radkiem na zawsze?
Elżbieta siedziała nieruchomo, a z jej oczu kapały łzy, ocierała je ręką rozmazując makijaż. Jacek wstał i przyniósł z łazienki pudełko chusteczek - ukucnął przy niej i zaczął ją całować po rękach. No nie płacz- prosił- bo mi zaraz serce pęknie z żalu. Nie chciałem cię doprowadzić do łez, przepraszam.
Ale to ja cię przepraszam, już jednemu spaskudziłam życie i nie chcę by się to powtórzyło. Boję się pokochać kogokolwiek, może moje uczucie niszczy innych? Jesteś naprawdę świetnym mężczyzną, masz dobre podejście do dzieci, dużą wiedzę i jesteś kulturalny i delikatny. I podobasz mi się, jesteś naprawdę ładnie zbudowany i masz najczęściej takie łagodne spojrzenie. A to, że jesteś 12 lat ode mnie starszy, to jest bez znaczenia. Mój tata jest od mamy 10 lat starszy. I już żałuję, że nie wzięłam całego miesiąca urlopu by być blisko ciebie. No ale muszę przecież mieć trochę urlopu na czas zimowych ferii. I chyba faktycznie spędzę je na działce.
Ela spojrzała na swoje ręce - były wymazane tuszem do rzęs i nadal kapały jej z oczu czarne łzy. I naprawdę nie wiem, jak można się zakochać w takiej idiotce jak ja, muszę iść umyć twarz, pewnie mam całą wymazaną tuszem. Nie nie całą, czoło masz czyściutkie- pocieszył ją Jacek. Chodź, umyję ci buzię. W łazience Ela znalazła chusteczki do demakijażu, a Jacek zaczął delikatnie zmywać jej z twarzy rozmazany tusz.
Przypatrywał się jej uważnie przez moment - wiesz, masz ładne rzęsy i bez tuszu, wcale nie musisz ich malować. Gdy jest tak jak teraz to mogę twe oczy całować, żeby więcej nie płakały, a jeżeli nadal będą płakać to po prostu scałuję łzy. Chodź, zrobię jeszcze herbatę i zrobimy z niej okłady na oczy. Bo po takiej dawce tuszu pewnie cię trochę szczypią. Albo wyskoczę do apteki po krople do oczu. Chyba w sąsiednim bloku widziałem aptekę. I wrócisz? - zapytała cichutko. Nie - pójdę na piechotę 45 km, bo kluczyki od samochodu są w twojej torebce. Daj mi tylko kluczyki od drzwi wejściowych, żebym nie musiał dzwonić przez dwa domofony. Chyba jakiś debil to u was montował. Ela wyjęła z szufladki komplet kluczy do mieszkania i podała je Jackowi - to dla ciebie komplet, w ramach akceptacji. Ten klucz z zieloną nakładką jest od dwóch par drzwi na dole, ten z czerwoną od drzwi na piętrze, a dwa pozostałe od mieszkania. W pół godziny później był już z powrotem, niosąc całkiem pokaźną torebkę, pełną aptecznego dobra. Kupiłem przy okazji trochę plastrów opatrunkowych bo mi się w domu już skończyły. Zaczekaj, umyję tylko ręce i zaraz przyjdę. Gdy wrócił wyciągnął buteleczkę z kwasem bornym i jałowe gaziki - wpierw przemyjemy ci oczka kwasem bornym, potem zakropimy kropelkami. Usiadł na sofie i zarządził - połóż głowę na moich kolanach, tak będzie najwygodniej I całkiem sprawnie przemył dwa razy każde oko kwasem bornym, potem delikatnie osuszył jałowym kompresem i zakropił odpowiednimi kropelkami. Odłożył wszystko na stojący obok sofy stolik- a teraz poleż chwilę spokojnie i dokończymy rozmowę. Nie sądzę, byś była w jakikolwiek sposób winna temu, że twój były cię opuścił. Byliście jeszcze bardzo młodzi wtedy. Miałaś 22 lata gdy urodziłaś Radka. Jesteś nadal młoda a masz już odchowane dziecko i to dziecko bardzo udane i mądre. Nie masz z nim żadnych problemów wychowawczych i zapewne tak pozostanie.
Chciałbym, a właściwie chcę i będę robił wszystko byś mnie pokochała a o to byś została moją żoną będę prosił dwie osoby- ciebie i Konrada. I mam do ciebie dwie prośby- nie mów nigdy więcej, że twoja miłość może komukolwiek przynieść nieszczęście i ułatw mi trochę życie- nie mam pojęcia co lubisz a czego nie, więc błagam - nie każ mi zgadywać co lubisz a czego nie lubisz, mów co cię drażni i za co byś mi chętnie przyłożyła czymś ciężkim w głowę. I możesz mnie o wszystko pytać, ale nie o moją pracę. Gdy stamtąd odejdę to za jakieś 2 lata pewnie ci trochę o niej opowiem. Ale ona już nie będzie miała wpływu na nasze życie. Gdy się pobierzemy, bo jestem taki raczej mało nowoczesny i luźny związek mi nie odpowiada jako stała forma bycia ze sobą, to chciałbym usynowić Konrada, oczywiście jeśli ty się zgodzisz. Oczywiście i jego zgoda też jest tu ważna.Twój były się raczej zgodzi bo to egocentryk. Zresztą fakt, że to jego rodzice przejęli za niego obowiązek alimentacyjny bardzo tu pomoże.
A ty nie chcesz własnego dziecka? -zapytała wpatrując mu się w oczy. Tak naprawdę to nie myślałem o tym, ale dla mnie jest ważne co ty będziesz chciała - to ty będziesz nosiła je pod sercem ty będziesz je karmiła piersią, tobie przybędą kilogramy. Moja rola ograniczy się tylko do pomagania ci w tym wszystkim. I pomyśl, jak by to zniósł Konrad, to strasznie duża różnica wieku by była. Sądzę, że można być dobrym związkiem i bez niemowlaka. Tym bardziej że naprawdę ogromnie lubię Radka, nie będę miał problemu z pokochaniem go, bo jest jednak cząstką ciebie. Ela mocno do niego przylgnęła mówiąc- już od wczoraj marzyłam o tym, żeby się do ciebie przytulić. Więc czemu tego nie zrobiłaś?- czekałaś na moją inicjatywę? A teraz jest w tej dziedzinie równouprawnienie, wiesz? A ja wczoraj nie inicjowałem z dość prostej przyczyny, z braku odpowiedniego wyposażenia, dlatego tak chętnie poleciałem do tej apteki. Nie należę do nałogowych podrywaczy, nie jestem typu przezorny zawsze ubezpieczony.
Gdy rano się obudził ze zdziwieniem stwierdził, że jest sam- nie tylko w łóżku ale i w domu. W kuchni na stole znalazł kartkę - jestem u ginekologa, wszystko ci wytłumaczę gdy wrócę. Zastanawiał się dość intensywnie co się stało - było wszak cudownie a sądząc po zachowaniu się Eli to nie tylko jemu. Czyżby było za ostro czy za dużo? Uszkodziłem ją czy co? - zastanawiał się przerażony.
Ela wróciła około godz. 11,00 i od progu zawisła na jego szyi. Przepraszam, że cię nie obudziłam rano, ale tak słodko spałeś, że nie miałam sumienia. Musiałam dziś wpaść do "gina" bo to jedyny dzień gdy ten facet jest rano. No ale byłam bez zapisu, więc musiałam trochę zaczekać. Wzięłam receptę i od razu wykupiłam tabletki. Umieram z głodu. Zjemy i musimy jechać na wieś. Może zrobimy w takim razie śniadanie mistrzów, więc mów szybciutko z ilu jajek mam je zrobić. Myślę, że po trzy na głowę, bo to była bardzo wyczerpująca noc- odpowiedział Jacek przytulając ją do siebie. Ale mi stracha napędziłaś, myślałem, że ci jakąś krzywdę niechcący wyrządziłem. W czasie gdy Ela robiła śniadanie Jacek szybko się ogolił i nieco ubrał. Gdy zjedli i spakowali to co mają zabrać Ela przytuliła się do Jacka i powiedziała - mam ochotę na strzemiennego i to bez niczego, bo będzie kilka dni przerwy u mnie. Do działek dotarli dopiero około godz.15,00. I postanowili, że nie będą się ukrywać.
c.d.n.