wtorek, 27 kwietnia 2021

To nie takie proste -14

Po tygodniu z dala od domu i bliźniaki i chłopcy Wojtka byli już stęsknieni kontaktu z rodzicami, ale rano pozwolono im tylko by się przywitali z rodzicami i do godziny trzynastej były prowadzone regularne zajęcia. Jak się śmiał Piotr, klub ma dzięki tym dzieciakom darmową  siłę roboczą do prac bosmańskich, bo każdy kto żegluje wie, że nim się popływa trzeba się dobrze "zaopiekować" sprzętem. Po obiedzie te dzieciaki, do których przyjechali rodzice  miały czas wolny. Piotr przepytywał całą czwórkę ze zdobytej przez tydzień wiedzy teoretycznej i okazało się, że bliźniaki są lepiej wyszkolone, jako że w poprzednim sezonie część wakacji spędzały w towarzystwie Piotra, który starał się, by chłopcy polubili żeglowanie. I pewnie szło by im znacznie lepiej, gdy jeden drugiego wciąż nie "sztorcował". Patrycja cały czas z niemym podziwem patrzyła na Andżelikę, która zachowywała kamienny spokój, pozostawiając wszystko w rękach Piotra. A Andżelika  z pełnym spokojem wysmarowała się kremem,  położyła się na kocu z głową w cieniu parasola plażowego i powiedziała - Pat, wyłącz się na trochę z roli opiekunki ogniska domowego, przecież oni są pod opieką swych ojców. Cały tydzień użeram się z ludźmi w pracy, z chłopcami w domu to nauczyłam się już, że gdy jest Piotr pozwalam mu na 100% pełnić rolę ojca. Zrób to samo z Wojtkiem, w końcu to są jego dzieci, wasze masz jeszcze w brzuchu. Co prawda gdy się patrzę jak cię dzieci Wojtka traktują  to  wygląda to tak,  jakbyś była ich rodzoną matką. A Wojtek jakby się na ciebie co pięć minut nie popatrzył to by pewnie nie wiedział czy żyje. Patrz już tu idzie i chłopcy za nim. Uśmiechnij się, szczęściaro. 

Dzieci z Wojtkiem przyszli prosić Pat, by  usiadła bliżej brzegu i popatrzyła jak im dobrze idzie pływanie i nurkowanie. Mama, nad samą wodą jest lepszy przewiew, nie tak gorąco jak tu. Krzyś przytulił się do Pat i zapytał- jak myślisz, dzidzi się tu podoba? Myślę, że tak, bo leży grzecznie, pewnie śpi. A Wojtek zaproponował,żeby obie panie zakotwiczyły się bliżej brzegu, bo tam jest jednak nieco przewiewniej a jeszcze nie ma tłumów i jest dobre miejsce. Oczywiście razem z  chłopcami zajął się przenosinami "obozowiska." W nagrodę został przez Patrycję wysmarowany kremem gdy już stał w wodzie, on z kolei przypomniał jej o czapeczce a widząc to wszystko Piotr westchnął, że Wojtkowi to dobrze. Patrycja podeszła bliżej do Piotra i powiedziała półgłosem- to rusz tyłek do Andżeli, zatroszcz się o nią i poproś o wysmarowanie. W życiu wszystko trzeba sobie wypracować, miłość drugiej osoby zwłaszcza. Tu nie jesteś wiceministrem tylko petentem.

Chciała jeszcze  coś powiedzieć, ale Wojtek podszedł i zamknął jej usta długim pocałunkiem i wcale mu nie przeszkadzało, że przyglądają się temu dzieci, Piotr, Andżela i może obcy plażowicze. A Piotr z dziećmi przykucnął tymczasem koło Andżeli. Andżela wpierw wysmarowała dzieci, potem Piotra.

Maliny zrobiły furorę, bo mama wszystkie pojemniczki z malinami wyłożyła serwetkami, pozamykała je i na koniec umieściła je w dużej, pojemnej i dobrze trzymającej  chłód termotorbie, którą kiedyś Wojtek przywiózł z Rosji.  Nie uszło uwadze  Andżeli i Piotra, że Wojtek i Pat nie mogą siedzieć tak by się nie  stykać a dzieciaki przyklejają się po obu ich stronach. I chyba oboje coś przemyśleli, bo pomału coś się zaczęło w ich stosunkach zmieniać.

Obaj tatusiowie postanowili, że zwolnią swe latorośle z zajęć i obecności na obozie do wieczora i na noc. Piotr wypożyczył Omegę, dobre kamizelki ratunkowe i popływali po zalewie. Przed wypłynięciem Piotr miał przemowę do chłopców, którzy mieli się go słuchać i wykonywać wszystko to co im każe. Po dwugodzinnym pływaniu cała czwórka chłopaków patrzyła na Piotra z wyraźnym uwielbieniem i błagali, by następnego dnia też mogli tak pływać wszyscy razem. Każdy z nich miał możliwość popracować za sterem i każdy mógł obsługiwać foka. A że wszyscy oni byli raczej grzecznymi dziećmi Piotr stwierdził, że postara się by załatwić dalszy ciąg wakacji nad morzem, bo to świetny klimat a zna też miejscowość  nad jeziorem i morzem  jednocześnie, żeby dzieciaki miały możliwość pokochania żeglowania. Jeszcze tego samego dnia skontaktował się ze znajomym i załatwił dla nich wszystkich miesiąc pobytu w Rogowie, które jest położone pomiędzy Bałtykiem a jeziorem Resko Przymorskie. Reklamował to miejsca gorąco, bo i klimat jest tam łagodny, w sam raz dla ciężarnej Pat, ośrodek wojskowy, w którym będą mieszkać dobrze karmi no i jest tam też świetlica. Co prawda zastanawiał się co usłyszy od swego szefa, ale Wojtek zapewnił go, że w razie czego Piotr po prostu wróci do swego wyuczonego zawodu, elektronicy nadal w cenie. Wojtek był zachwycony, bo wreszcie jego chłopcy będą mieli naprawdę  dobre wakacje z mamą i tatą. Najmniej entuzjazmu wykazywała Andżela, ale w końcu i ona uległa presji ogólnej radości.

Na obiad pojechali do Jachranki, gdzie mieli załatwiony nocleg w ośrodku rządowym. Elegancja-Francja jak określił Piotr, tłumacząc Wojtkowi, że to są te jaśniejsze  strony pracy na wysokim stanowisku. Andżela była z lekka zadziwiona, nigdy tu nie była z Piotrem, który raczej nie chwalił się, że ma poza małżeńskie dzieci i kochankę, a rozwód udało mu się otrzymać "dopiero co". Ale teraz Piotr postawił wszystko na jedną kartę zwaną "chcę być wreszcie z dziećmi i Andżelą" i konsekwentnie dążył do ślubu z Andżelą, nawet gdyby mu to miało zwichnąć nieco karierę zawodową, a widok zakochanych w sobie Pat i Wojtka oraz wyraźnie szczęśliwych chłopców Wojtka, tylko go w tym dążeniu utwierdzał. Wynajął dla nich dwa apartamenty, więc warunki rzeczywiście były komfortowe. W każdym apartamencie dwie sypialnie i pokój dzienny, bardzo ładna łazienka. 

Po obiedzie Pat stwierdziła, że ona to chyba jednak trochę poleży w pokoju, bo ma już dość słońca, a Andżela stwierdziła, że chyba oni wszyscy już nie powinni dziś więcej przebywać na słońcu a zwłaszcza Piotr, którego skóra to ostatnio dość rzadko miała kontakt ze słońcem. 

W ramach deseru po obiedzie postanowiono "wykończyć" maliny, bo jeszcze trochę a będą się nadawały na nalewkę. Dzieciaki były zadowolone, Piotr wypożyczył ze świetlicy jakąś grę planszową i małolaty zajęły się grą. Patrycja utulona i "zaopiekowana" spokojnie drzemała, a Piotr z Andżelą prowadzili cichą dyskusję na temat ich wspólnej przyszłości, której bez dzieci i Andżeli Piotr nie widział. Andżela była wręcz zadziwiona ugodowością i czułością Piotra, który  dobrze zrozumiał to co mu wyłożyła w dwóch  krótkich zdaniach Patrycja. 

Po dwóch godzinach wypoczynku pojechali pozwiedzać okolicę i pospacerować po lesie. Małolaty niczym psy zrobiły ze dwa razy tyle kilometrów co dorośli , obaj panowie czulili się do swych pań i o ile dzieci Wojtka były do tego widoku już przyzwyczajone to bliźniaki z lekka dostawały wytrzeszczu oczu, bo nigdy nie widziały, by tata chodził obejmując  mamę lub by się do niej poza domem przytulał. W domu to też za często tego nie widziały, bo jak dotąd Piotr bywał w ich domu  co najwyżej w weekendy, które dzieci spędzały częściowo u swej babci. A Piotr czuł jak coraz  bardziej mu jego praca przeszkadza w życiu prywatnym. I przypomniał sobie jak całkiem niedawno chciał by Wojtek poleciał z nim razem służbowo do Francji a Wojtek, kiedyś  niemal nałogowo jeżdżący w delegacje ......odmówił i wysłał któregoś z konstruktorów. I dopiero teraz do niego dotarło jak bardzo się Wojtek zmienił odkąd jest razem z tą "sztywną Patrycją", jak sam ją kiedyś nazywał. W porównaniu z Andżelą to Patrycja była uosobieniem czułości i łagodności. 

Wieczorem gdy siedzieli po kolacji w saloniku ( określenie living room kojarzyło się zapewne  sferom rządowym z okresu gdy powstawał ten ośrodek z... rumem a nazwa pokój dzienny zapewne z dziennikiem ) Piotr zapytał się swoich synów, czy chcieliby, by on mieszkał stale z nimi a jedenastolatki zgodnie stwierdzili, że - ojejej, ale to byłoby fajnie!-  na co Piotr powiedział- to musimy poprosić mamę by na to pozwoliła. Cios był zadany wyraźnie poniżej pasa i Andżela powiedziała - dobrze, będzie tata z nami mieszkał, ale musi być grzeczny, tak samo jak wy. Patrycja z trudem powstrzymała się od głośnego śmiechu, Wojtek poklepał Piotra po ramieniu i powiedział - no to od teraz będziesz się musiał o wszystko pytać Andżeli. Bliźniaki z miejsca zaczęły się upewniać, czy to będzie naprawdę codziennie a nie tylko w weekendy i Piotr potwierdził mówiąc, że skoro będzie z nimi mieszkał to stale. I weźmiemy z mamą ślub, tak jak mama i tata Adama i Krzysia. I też będziecie mieć obrączki? Chyba tak, czemu nie? 

Patrycja podeszła do Andżeliki, objęła ją i powiedziała - to bardzo mądra decyzja, docenisz to wkrótce, chociaż wiele osób uważa, że to przeżytek.  A mama też będzie miała dzidziusia jak ciocia Pat? To wy chcecie nie tylko tatę ale i dzidziusia? - zdziwiła się Andżela. Tego to wam nie obiecuję nie jest łatwo mieć dzidziusia no i nie wiem wcale czy tata chce? Przecież wiadomo, że chcę - zaśmiał się Piotr. 

No to plan na najbliższy rok został zatwierdzony, stwierdził Wojtek. A ja bardzo proszę byście  brali ślub albo we wrześniu, albo już w listopadzie, bo chcę na nim być- stwierdziła Patrycja. A Piotr  stwierdził - to nie jest kwestia twojej chęci, wy po prostu będziecie oboje naszymi świadkami.

Przy kolacji Piotr i Andżela ciągle musieli odpowiadać na jakieś pytania swych  synków, którzy jeszcze nie przeszli przez cykl uświadamiania seksualnego i Piotr stwierdził, że musi chyba przejść jakieś szkolenie w tej materii, bo chociaż od strony praktycznej to on nie ma problemów ale wyjaśnienie tego procesu dzieciom jakoś go przerasta. A Wojtek szepnął mu  do ucha - zrobiliśmy obaj błąd płodząc synów. Dziewczynki są z reguły uświadamiane przez matki albo wcale. No ale jest jak jest, pożyczę ci więc odpowiednią lekturę. Mnie do tego zmusiła  Pat, bo gdzieś wyczytała, że już piętnastolatki trenują seks, oczywiście bez zabezpieczeń i jest wtedy sporo kłopotów. Poważnie, już piętnastolatki? I już piętnastolatka może  zajść w ciążę? I jej rówieśnik może odbyć regularny stosunek? Co się tak dziwisz, nie miałeś nigdy  piętnastu lat i nieprzystojnych chęci? Przecież na pewno miewałeś już w tym wieku erekcję. Przypomnij sobie, to żaden wstyd, wszyscy przez to przechodzili, przechodzą i będą przechodzić. Normalka kolego, normalka, tylko czasy się zmieniły.

                                                                        c.d.n.