sobota, 28 października 2023

Córeczka tatusia - 32

 Andrzej  przetrzymał Wojtka po operacji  3 dni w  szpitalu, czwartego  dnia Marta  wracając  z zajęć na uczelni zabrała go do domu.  Była zadowolona   z siebie,  sprawdzian poszedł  jej  bardzo dobrze  a obiecano im, że ci którzy dostaną ocenę  bardzo dobrą  nie  będą  musieli stawać  do egzaminu semestralnego. Niewiele  osób było zadowolonych, ale Marta była zadowolona. Niektóre ze studentek  tłumaczyły, że egzamin  jest lepszy,  bo kontakt osobisty z wykładowcą  na  egzaminie pozwala  na korygowanie  swej odpowiedzi, a jak  się  na kolokwium  palnie  jakąś  głupotę to nie ma odwołania i tak trzeba  egzamin zdawać. Poza  tym na  egzaminie to męczysz się raptem pół godziny i od  razu wiesz na  czym  stoisz. A to kolokwium  to pisały trzy  godziny.  Marta  przezornie  nie  zabierała  wcale  głosu, a zapytana  co ona o tym myśli powiedziała, że jej jest obojętna  forma, bo czy do kolokwium  czy do egzaminu ustnego trzeba  się przecież nauczyć. I że forma pisemnego kolokwium właściwie jest  dobra, bo nim   się coś napisze to można  się spokojnie  zastanowić, natomiast na egzaminie ustnym to jak palniesz  jakąś głupotę to już tego nie przekreślisz.  Gdy opowiadała  to Wojtkowi on  stwierdził, że jemu już  się zdarzyło pisać kolokwium przez pięć godzin - trochę  to było męczące, no ale  materiał  był z całego semestru.

W domu już czekał na nich tata z Misią - po raz pierwszy Misia szczekała z radości i zaraz zaanektowała  Wojtka  dla  siebie.  

Wojtek twierdził, że  ten pobyt poza  domem był  dla niego  trudny - zdał sobie sprawę  jaki cudowny i cieplutki dom stworzyli razem z Martą i  ogromnie mu tego brakowało. Nigdy tak za nikim nie tęsknił w swoim życiu jak za Martą, tatą, Pati i Misią. 

Marta przyjrzała mu się i powiedziała - twierdziłeś, że przez czas liceum  za mną tęskniłeś, ale jakoś przeżyłeś te  cztery lata w Grazu. Wiem - wtedy zupełnie nie mogłeś sam o sobie  decydować. Ale przez  czas studiów ani razu mi nie powiedziałeś, że mnie kochasz, chociaż  zawsze mówiłeś, że jestem twoją  jedyną przyjaciółką. A ja cały czas się zastanawiałam  jak się w Tobie odkochać, skoro ty mnie  chyba nie kochasz.    Wojtek  uśmiechnął się i mocno ją przytulił do siebie a potem powiedział - kochałem cię już wtedy, chciałem po prostu mieć pewność, że nikt ci głowy nie  zawraca a chciałem powiedzieć  ci to,  że cię kocham  gdy już będę poważnym kandydatem na męża. Ani jeden z moich dobrych kolegów nie ożenił  się z dziewczyną  z którą regularnie  spotykał się w czasie  studiów. A ze trzech z roku to  się pobrało w trakcie  studiów i już się zdążyło  rozejść.  I dwóch z nich to byli "przymusowi ochotnicy". Nasz  nowy "kuzyn"  powiedział, że gdy z czasem zamarzy nam się dziecko, to on odda  cię pod opiekę swego kolegi, który jest położnikiem w  innym szpitalu, też prywatnym. I będziesz rodzić z takim  znieczuleniem jakie ja  miałem podczas operacji. Więc będzie to co prawda nadal męcząca "impreza" bo mięśnie  będą pracowały  ale przynajmniej bez bólu.  

Wiesz - ja to go nawet podziwiam - Andrzej jest szalenie zapracowanym człowiekiem i prawdę mówiąc to mnie  zatkało, gdy sobie uświadomiłem jak  szalenie trudnymi studiami jest medycyna , jakie ilości  wiedzy musi sobie student przyswoić. Przecież po sześciu latach studiów ogólno - medycznych jeszcze się robi specjalizację, czyli tak naprawdę drugie studia. I te  drugie to już pracując z żywym pacjentem. Marta wybuchnęła śmiechem mówiąc - bo chyba z martwym nie  da się wszak pracować. Chociaż robienie  sekcji zwłok to też praca. Słyszałam, że w młodych lekarzy  w  szpitalach to strasznie "orzą".

Przejrzyj moje podręczniki - zobacz ile to materiału do przyswojenia, a wcale  nie będę lekarzem. Niestety człowiek to koszmarnie  skomplikowany twór. I czasem nawet "drobiazgi" w naszym organizmie gdy źle funkcjonują to zabierają nam zdrowie a czasem to i życie. Umawiałeś się jakoś z Andrzejem?

Umówimy się dokładnie  gdy przyjadę do niego na  zdjęcie szwów i kontrolę,  czyli za cztery dni. I po zdjęciu szwów będę miał cięcie zabezpieczone paskami plastrów.  No wiesz- pouczyła  go Marta - te zewnętrzne szwy szyte są żyłką nylonową i  zdejmuje  się je nim wrosną w  ciało. Wewnątrz  ciała  wszystko jest szyte różnymi nićmi, w ortopedii są stosowane nici stalowe. Rodzajów nici chirurgicznych jest sporo, zupełnie jak  w sklepie pasmanteryjnym. Są nici wykonane z kwasu poliglikolowego, są nici okulistyczne, są też odporne  na kwasy z polidioksaromu, są nylonowe do skóry są też z jedwabiu i lnu.

Muszę się zapytać Andrzeja  jaką siatkę ci wszył, bo tych  siatek są ze  dwa modele. Ale ja się na  tym  zupełnie  nie znam. Za to wiem, że twoja aktywność seksualna musi być zerowa minimum 6 tygodni od  dnia wyjścia  ze  szpitala a 8 tygodni od chwili operacji, no ale postaram  się abyś za bardzo nie  cierpiał z tego powodu. Skonsultowałam  to nawet z Andrzejem - nie  sądzisz chyba, że zadałam to pytanie jakiejś wróżce. 

Wiesz- to jest dobry specjalista- teoretycznie po tej operacji, która  była  zrobiona  metodą  Lichtensteina  pacjent jest wykopywany ze  szpitala na drugi dzień po operacji, tylko zapomnieli  chyba  napisać, że  często/gęsto zdarza  się wtedy przepuklina wtórna i trzeba  drugi raz operować. I wtedy najczęściej pacjent trafia do innego szpitala, więc ten pierwszy szpital najczęściej  nawet nie  wie że było coś nie tak. Andrzej właśnie dlatego jakoś te  mięśnie przekłada tak, by się wzajemnie blokowały. Może powinien to opatentować - tak naprawdę  niemal wszystko można w dzisiejszych  czasach opatentować.

Ja go podziwiam za jego oddanie pracy, ale podziwiam też jego żonę bo ma na głowie dwójkę maluchów. W szpitalu Andrzej niemal codziennie operuje a do tego przecież regularnie przyjmuje pacjentów  w szpitalnej  przychodni. Jak do tego dodasz, że przecież musi cały czas być na bieżąco z tym co się w chirurgii dzieje to tyle jest chłopak w  domu co średniowieczny rycerz na służbie u księcia w czasach wojen. Na pewno ma mniej zagrożeń życia  bo  z nikim na miecze  nie  walczy, ale to jest strasznie  ciężka praca. Dobrze, że czasami jej matka im trochę pomaga. Ja to chyba  mam zbyt małą  wyobraźnię - nie mogę sobie wyobrazić hodowania dwójki takich małych dzieci- stwierdziła Marta.

A wiesz dlaczego on spał w moim pokoju?- spytał Wojtek.  Marta wzruszyła ramionami - nie mam pojęcia,  ale mi nie  wygląda  na faceta o innej orientacji. Choć to z reguły  bardzo kulturalni i wykształceni faceci.  Ale i wśród z nich bywają "bi" i  zdarzają się żonaci i dzieciaci - zgadywała Marta.

No nie, on jest zdeklarowany hetero - stwierdził Wojtek. Nawet  mi trochę podpadł, bo bezbłędnie sobie ciebie "rozebrał na części pierwsze" a przecież cię nago nie widział.  Marta zaczęła  się śmiać - chyba zapomniałeś, że wszyscy lekarze znają dobrze  anatomię. Znam babkę, która ma męża lekarza laryngologa ale gdy byli na etapie podrywania się  to ona  stale czuła  się jak na  wizycie u lekarza  a nie na randce z facetem. Znajomość anatomii to chyba podstawa tego zawodu. W końcu lekarz to też  człowiek i  można się  w nim  zakochać. 

Wojtek skrzywił się - no niby tak. A Andrzej mi powiedział, że  tu jest jedna namolna, napalona  na  niego panienka, która go podrywa. Już  raz jej powiedział, że docenia jej urodę, ale ma żonę, którą bardzo kocha więc byłoby miło gdyby to wzięła pod uwagę i zainteresowała  się  innym lekarzem i może raczej takim  w  stanie  wolnym a nie  żonatym. Na razie obmyśla plan jakby ją "wsadzić na minę" by ją po prostu zwolniono.  Nie widzę problemu - stwierdziła Marta - on ma tu taką pozycję, że może porozmawiać ze swoim   dyrektorem i powiedzieć wprost, że ona mu tu  zupełnie  nie pasuje i dlaczego. A czym ona  się tu zajmuje?  Jest pielęgniarką. 

Czyli nie jest niezastąpioną osobą. Jest cała masa pielęgniarek, które marzą o  tym, żeby pracować w prywatnej przychodni lub klinice. Primo  - to tu lepiej płacą, a secundo - mniej pacjentów wściekłych z powodu kolejek i odległych terminów.  W moim odczuciu to powinno załatwić sprawę. Podpowiedz  mu to. Nawet jeśli to protegowana któregoś z lekarzy to i tak to najlepsze  wyjście.  Wiesz- dyrekcja mając do wyboru utratę bardzo dobrego lekarza chirurga  lub  szeregowej pielęgniarki  zawsze  wybierze lekarza. Tak niestety brzmi prawda, choć to smutna prawda. Nie  mniej uważam, że podrywanie żonatego faceta lub  zamężnej  babki jest nieetyczne. Dla mnie jest to rodzaj kradzieży. Ale wiesz  - nie wykluczam, że ja mam spaczone spojrzenie przez to jaka była  moja matka.

Pod wieczór wpadli jeszcze rodzice by wziąć Misię na  wieczorny spacerek, bo bardzo się do tego przyzwyczaili  - Marta  się śmiała, że bardzo szybko przyzwyczaili się do psa i jego obsługi. Zaledwie kilka  dni i już nowy nawyk. A Misia była  wyraźnie cała w psiej szczęśliwości, że wszyscy ludzie których kocha są razem. Wojtek  jeszcze tego samego wieczoru zatelefonował do swego promotora, że już wrócił do domu po operacji.

Następnego dnia zatelefonował ojciec Wojtka, mówiąc, że za kilka dni przyjedzie do Warszawy razem z mamą, ale zamieszkają w hotelu bo raptem będą dwa dni, czyli w czwartek i piątek i chyba  w piątek wieczorem wrócą do Grazu nocnym pociągiem razem z kimś, którego nazwisko nic nie mówiło Wojtkowi. No to dobrze, że już jestem  w domu - stwierdził Wojtek. A co? wyjeżdżałeś  gdzieś? - spytał ojciec. Nie, nie wyjeżdżałem, tylko byłem kilka dni w  szpitalu na operacji przepukliny. Dorobiłem  się jej na  siłowni. Ale już jest wszystko w porządku już jestem w  domu. A czemu do nas nie  zatelefonowałeś, że idziesz  do szpitala? - dopytywał się ojciec.  

No bo nie widziałem potrzeby by was o tym informować - Marta mnie odwiozła do prywatnej kliniki, zostałem przebadany i zoperowany przez  bardzo dobrego a do tego sympatycznego chirurga. Teraz się szykuję do obrony magisterki, którą mam w drugiej połowie lutego.  Telefon do was z taką informacją w niczym by mi nie pomógł tylko mama by się niepotrzebnie "nakręciła" a nie  było żadnego zagrożenia życia. Warunki w tej klinice są świetne, miałem pokój jednoosobowy, z meblami na  wysoki połysk. I cały zabieg był na koszt ubezpieczalni. 

Wiesz synu, mamy teraz  nie ma w  domu, ale ja jej opowiem o tym, że byłeś operowany dopiero w Warszawie. Masz rację, ona by zaraz  się  "nakręciła" i chciała  natychmiast jechać do ciebie. A co poza tym u Was? Wszystko w najlepszym porządku, kupiliśmy Marcie  samochód, małolitrażowego fiacika 500. Używany,  ale w bardzo dobrym stanie i wreszcie  Marta nie musi wychodzić z domu na  swe studia półtorej godziny wcześniej by dojechać  na czas.  No i nic się u nas nie  dzieje złego, wszyscy w obu domach jesteśmy zdrowi. Psinę jeszcze macie? No jasne, wszyscy ją uwielbiamy, jest kochana.

A kiedy Marta kończy te  swoje  studia? Za dwa lata, bo jednak chce  robić magisterkę. Zawsze  wtedy ma więcej możliwości takiej pracy która jej bardziej odpowiada. A tak przy okazji, to wybij mamie z głowy to jej doradzanie co Marta powinna robić po studiach - ona na pewno nie będzie kosmetyczką i nie będzie prowadziła żadnej firmy kosmetycznej.

A może przyjedziecie do nas zimą gdy Marta będzie miała ferie?- spytał ojciec. 

Podejrzewam, że to mało  realne, ona ma króciutką przerwę a ja pewnie będę  się rozglądał za pracą dla siebie. Najchętniej bym  wyjechał stąd z całą rodziną, czyli z teściami i psem do Szwajcarii, ale o  tym to pomyślę gdy  Marta skończy  swoje  studia. Od biedy mógłby to być Wiedeń. Ale to wszystko na razie  mało realne, bo musielibyśmy wtedy mieć duży dom na naszą czwórkę i psa. No i Marta chce przed trzydziestką urodzić  dziecko no i nie  zna niemieckiego. No a tu mieszkamy co prawda oddzielnie, ale bardzo blisko siebie. Tato, ale nic z tego nie mów mamie, bo się jej mózg zagotuje z nadmiaru kombinacji. To na  razie  są dość odległe plany. Na razie   ja muszę obronić magisterkę, a Marta skończyć studia i też obronić magisterkę.

Dobrze  synu , rozumiem. Ucałuj Martę ode mnie , słyszę,że mama wróciła.Wojtek z uśmiechem odłożył telefon i pomyślał -   "lotnik, kryj  się,   mama wróciła".

                                                                            c.d.n.